HFM

artykulylista3

 

Inc. - No World

95-96 10 2013 Incm

4AD 2013

Muzyka: k4
Realizacja: k3

Inc. to duet, który tworzą bracia Andrew i Daniel Aged. „No World” to ich debiut płytowy. Nagrania nie są nowatorskie, a i melodie nie zapadają w pamięć. Mimo to płyty słucha się z przyjemnością, a wykonawcy ustrzegli się repertuarowych wpadek.

Króluje spokojna elektronika, przy której można czytać lub uciąć sobie drzemkę. Nie ma też natarczywego podkładu perkusyjnego, więc szanse, że jakaś zaskakująca rytmiczna zagrywka słuchacza obudzi, są znikome. Ale nie jest to też typowy „muzak”, bo czasami jednak coś zwraca uwagę. Raz są to łagodne współbrzmienia delikatnych głosów wokalistów, balansujące na granicy falsetu.

To znowu pojawia się jakiś ciekawy pasaż na klawiszach czy fragment tekstu. W nagraniach Inc. jest sporo odniesień do stylu new romantic, do new wave, a nawet do rhythm and bluesa. W utworze „Trust (Hell Below)” słychać nawet coś z Prince’a. Nabywcy „No World” – a powinno ich być sporo, bo kompakt na stronie duetu można kupić za jedyne 12 dolarów (winyl jest tylko o 2 dolary droższy) – będą prawdopodobnie niecierpliwie czekać na następną propozycję muzyków.

Jeśli do poprawnego instrumentalno- wokalnego rzemiosła bracia Aged dodadzą trochę magii, efekt może być wyjątkowy.

Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 10/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Rykarda Parasol - Against The Sun

95-96 10 2013 RykardaParasolm

Rykarda Parasol 2013

Muzyka: k3
Realizacja: k4

Rykarda Parasol brzmi trochę jak artystyczny pseudonim, ale to prawdziwe nazwisko amerykańskiej piosenkarki polsko-szwedzkiego pochodzenia. Nosi je po ojcu, Ryszardzie Parasolu. Artystka dotąd nie była u nas szczególnie znana, chociaż za Atlantykiem zdążyła wydać dwa albumy: „Our Hearts First Meet” (2006) i „For Blood and Wine” (2009).

Repertuar na nowej płycie jest w pełni autorski, podobnie jak wykonania. Rykarda nie tylko śpiewa, ale również akompaniuje sobie, głównie na gitarze i fortepianie. Czasami też pogwizduje („Withrawal Feathes and All”) lub stuka na instrumentach perkusyjnych („The Cloak of Comedy”). Jest wprawdzie kilku innych muzyków, ale tylko dla okrasy, bo króluje akustyczna gitara, tworząca podstawę akompaniamentu. Na jej tle rozbrzmiewa mocny, dobrze postawiony głos bohaterki płyty. I to on stanowi podstawową atrakcję.

Słabiej wypada strona kompozycyjna. Nawet po kilku przesłuchaniach trudno znaleźć wpadającą w ucho melodię lub przynajmniej taką, do której chciałoby się wrócić. Jeśli jednak miałbym koniecznie coś wybrać, to chyba „The Art of Liberte”, w rytmie na trzy. Nieźle też rozwija się „Island of the Dead (O Mi, O My)”, o ile nie przeszkadza dołujący tekst, zaczynający się od słów: „To świetne miejsce, o ile nie masz nic przeciwko samotności...”.

W sumie sprawnie zrealizowana akustyczna płyta niezłej wokalistki, choć bez rewelacji.

Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 10/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Joanna Vorbrodt - Nie ma przypadków

95-96 10 2013 JoannaVorbrodtm

Luna Music 2013

Muzyka: k3
Realizacja: k3

Liczne telewizyjne programy, w których konkurują ze sobą wokaliści, marzący o nagraniu własnej płyty, dowodzą, że są u nas kandydaci na gwiazdy. Gdyby zostali dobrze pokierowani przez sprawnych producentów i zadziałałaby promocja, mogliby odnieść sukces. Niestety, nie zawsze tak się dzieje, a tymczasem ze swoimi płytami na rynku pojawiają się niezależni debiutanci, równie ambitni jak uczestnicy konkursów. Przykładem Joanna Vorbrodt.

Jej płyta nie jest zła, ale głos piosenkarki niczym się nie wyróżnia; brak mu charakterystycznej barwy. Denerwują też teksty utworów: „Nie jestem online. Kawałek plazmy międzygalaktycznej. Nie jestem online. Na forum daję z siebie wszystko...” Hm... Zagadką dla mnie są też słowa w nagraniu „Idą górniki drogą”. Tam z kolei autorka zaczyna od wyjaśnienia, o czym piosenka nie będzie, a później nieoczekiwanie włącza się głos dziecka.

Ale są też lepsze fragmenty. Zwłaszcza jeśli – zamiast wsłuchiwać się w teksty – skupimy się na muzyce. Niektóre melodie można nawet polubić. Przykładem „1:16 w nocy” – choć nie zawsze na tyle, aby dało się cały album ocenić wyżej. W materiałach promocyjnych Vorbrodt mówi, że w duchu jest perkusistką. Nie twierdzę, że skupienie się wyłącznie na perkusji wyszłoby jej na dobre, ale swój repertuar wokalny powinna dopracować.

Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 10/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Perfect - Perfect

79 07 2013 Perfect

Polskie Radio 2013

Muzyka: k4
Realizacja: k4

Gdy śledzę poczynania współczesnego Perfectu, stale nachodzi mnie tęsknota za twórczością grupy z czasów, gdy dowodził nią Zbigniew Hołdys. Reedycja debiutu fonograficznego zespołu to świetna okazja, by odpowiedzieć sobie na pytanie: czy nostalgia ta ma podłoże inne niż zwykły sentyment?
Wystarcza kilka taktów otwierającej album „Lokomotywy z ogłoszenia”, by sobie na nie odpowiedzieć. A przecież nie jest to najlepsza piosenka na tym krążku! Wiele pozostałych tytułów: „Chcemy być sobą”, „Niewiele ci mogę dać”, „Nie płacz Ewka” – to nie tylko to, co najlepsze w dorobku formacji, ale istne „the best of” polskiego rocka!
Kompozycje Hołdysa i Olewicza to oczywisty przykład muzyki, która opiera się upływowi czasu. Niewątpliwie część zasług należy przypisać Wojciechowi Przybylskiemu. Dzięki jego produkcji w nagraniach czuje się swobodę oraz żywiołowość, czyli dokładnie to, czego tak bardzo brakuje współczesnym „przeprodukowanym” szlagierom z radia.
Może reedycja ta nie urzeka dodatkami. „Bonusowe” trzy piosenki: „Po co”, „Opanuj się” i „Pepe wróć” w wersjach studyjnych wielbiciele zespołu już znają (choćby z kompilacji). Jeżeli jednak kochacie dobrego rocka, a z jakichś względów nie macie „białego albumu” w swojej kolekcji, nie wahajcie się go kupić.
To dzieło wybitne. Perfect nie tylko z nazwy.

Autor: Bartosz Szurik
Źródło: HFiM 07-08/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

Alvin Lee - Still on the Road to Freedom

79 07 2013 AlvinLee

Repertoire Records 2012

Muzyka: k4
Realizacja: k4

Po woodstockowym sukcesie piosenki „I’m Going Home” Ten Years After zyskali międzynarodową sławę, a lider grupy, Alvin Lee, został okrzyknięty najszybszym rockowym gitarzystą.
Później ukazało się jeszcze kilka albumów zespołu, aż w końcu Lee postanowił pójść na swoje. Przez wiele lat tworzył i nagrywał samodzielnie, a „Still on the Road to Freedom” to jego najnowsza płyta i – jak się okazuje – ostatnia w karierze, bo muzyk zmarł nieoczekiwanie 6 marca 2013.
Tytuł miał sugerować, że artysta ceni swobodę wypowiedzi. Sam wszystkie utwory napisał, wykonał (z małą pomocą sidemanów), nagrał i zmiksował. A efekt?
Kilka kawałków zdecydowanie przykuwa uwagę. Przede wszystkim „Listen To Your Radio Station”. Takiego sola na gitarze elektrycznej dawno nie słyszałem. Do tego świetny bas (na obu instrumentach zagrał Lee) oraz charakterystyczny głos – mocny i ekspresyjny. Przypominają się najlepsze lata Ten Years After, a zwłaszcza album „Rock And Roll Music To The World”. Nagranie „Rock You” mocno kołysze. „Blues Got Me So Bad” też jest niczego sobie, a i z pozostałej dziesiątki nagrań (jedno instrumentalne, z gitarą akustyczną w roli głównej) można wybrać sporo dobrego.
Zabrakło jedynie ekwilibrystycznych popisów, z których Lee niegdyś słynął. Są za to momenty, których niejeden bluesman mógłby mu pozazdrościć. Od Woodstock minęły 44 lata, a muzyka Alvina Lee jest wciąż z żywa, chociaż artysta już odszedł.

Autor: Grzegorz Walenda
Źródło: HFiM 07-08/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF

LemON - LemON

79 07 2013 LemON

EMI 2012

Muzyka: k4
Realizacja: k2

Programów telewizyjnych, mających wyłaniać nowe gwiazdy muzyki, polski odbiorca widział już bez liku. Co charakterystyczne, zwykle laureaci takich konkursów przepadają z kretesem w odmętach show-biznesu. Być może dlatego, że programy te zajmują się wyszukiwaniem wokalistów, potrafiących ładnie śpiewać cudze piosenki, a nie oryginalnych twórców.
Chwalebnie inną formułę ma konkurs, który wygrał LemON. Formacja Igora Herbuta przekonała jury i telewidzów piosenkami własnego autorstwa. Teraz znane z telewizji kompozycje, w towarzystwie nowych utworów, trafiły na debiutancką płytę „LemON”. Trzeba przyznać, że interesującą.
Już sam fakt, że Herbut w dużej części nagrań śpiewa po łemkowsku, czyni jego zespół wyjątkowym. Ale muzycznie też jest ciekawie. Debiut LemONa to nie typowe pop-rockowe granie pod telewizyjnego widza. Widać tu inspiracje rockiem progresywnym. Do typowego instrumentarium dodano skrzypce, a piosenki nie powtarzają banalnych struktur.
Może młodzi muzycy jeszcze nie wszystko zagrali i zaśpiewali idealnie, ale pokazali, że nie brak im odwagi do realizowania własnej wizji.
Na minus płycie trzeba zaliczyć powtórzenie piosenki „Będę z Tobą” i, zupełnie niepotrzebny, pubowy cover The Beatles. Czuję jednak, że trafiły one na krążek z braku czasu na nagranie innych utworów, a nie z braku pomysłów.

Autor: Bartosz Szurik
Źródło: HFiM 07-08/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF