HFM

Na inny czas

074 077 Hifi 05 2023 005

DUX 2022

 

 

Muzyka: k3
Realizacja: k3

Album zawiera kolędy patriotyczne powstałe w czasach II wojny światowej  w miejscach martyrologii Polaków, w okupowanym kraju lub na emigracji; jedna  pochodzi jeszcze z roku 1918 – napisano ją  z okazji pierwszej Wigilii po czasie rozbiorów. Wśród autorów tekstów znajdujemy  i znanych poetów, jak Tadeusz Borowski czy  Marian Hemar, i autorów okazjonalnych,  jak nauczycielka-więźniarka Ravensbrück  Halina Golczowa czy kpt. Adam Kowalski,  osadzony w oflagu w Rumunii; są też teksty  anonimowe – a wszystkie ciekawe literacko,  szczere i wzruszające.  Połowa utworów opatrzona została melodiami tradycyjnych kolęd, połowa zaś  otrzymała muzykę skomponowaną przez  Krzysztofa Falkowskiego, którego dziełem  są również wszystkie aranżacje. Młody (ur.  1996) kompozytor przygotował opracowania  w stylu festiwalu w Opolu (orkiestra kameralna, rockowa sekcja rytmiczna, chórek). Solowe partie wokalne wykonują Kuba Badach,  Łukasz Reks, Katarzyna Cerekwicka i Gabriela Mościcka. Wydawcą płyty jest IPN, a jego prezes  w przesłaniu wyjaśnia cel edycji: ocalenie  pamięci o muzyce patriotycznej i poprzez jej  pryzmat – popularyzowanie historii Polski.  Pod względem merytorycznym i graficznym booklet należy ocenić wysoko; podkład muzyczny brzmi atrakcyjnie i spójnie  z przekazem słownym. Zastrzeżenia budzą  jednak wokaliści, niepewni, jak podejść do  tego repertuaru. Przywiązani do swojego  stylu śpiewania, wpadają w pułapki intonacyjne i rytmiczne; duety sprawiają wrażenie  niezgranych. Nazwiska piosenkarzy zapewne przyciągną słuchaczy, ale czy zachęcą do  ponownego posłuchania?

 

Hanna Milewska

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Aleksander Kwietniak - Liryka wiejska

cd042022 1 003

Dla Kontrastu 2021


Muzyka:nie nie dotyczy
Realizacja: k3

Nie mam pojęcia, dlaczego dostaliśmy do recenzji ten krążek, ale zarówno nadawców przesyłki, jak i czytelników informuję, że mamy otwarte umysły, więc nie ma sprawy. Skąd te kontrowersje? Album jest produktem dla koneserów i amatorów wykopalisk z zakresu antropologii kultury. Akurat tak się śmiesznie składa, że jestem jednym z nich, choć na łamach naszego czasopisma jeszcze się do tego nie przyznawałem. Zawartość to nowocześnie opracowane słuchowisko radiowe na podstawie poematu Bohdana Drozdowskiego. Dziś nieco zapomnianego, ale swego czasu szanowanego i aktywnego literata. Materiał został przygotowany starannie i z szacunkiem dla odbiorcy. Sporo tu muzyki, choć nie w klasycznym płytowym znaczeniu. Czas akcji przypada na rok 1955, czyli moment istotnych zmian w polskiej historii. Dalszych szczegółów nie zdradzę, ale zapewniam, że warto się z nimi zapoznać. Najważniejszym wykonawcą jest Aleksander Kwietniak – grający na lirze korbowej kompozytor i główny głos. Towarzyszy mu Paweł Jeleniewski, który nie tylko obsłużył oud i syntezatory, ale również opracował aranżacje. Za koncepcję i produkcję odpowiada Adam Karol Drozdowski, znany z zespołu Dla Kontrastu. Czyżby rodzina autora libretta? 

Michał Dziadosz

 


 

 

Dym - Dym

news052021 015

S.I.E. 2019

Muzyka:k3
Realizacja: k3

 

Dym to formacja z inklinacjami folkowo- rockowo-dawnymi. Folk, bo tak najprościej można określić ten kierunek. Muzyka dawna, bo do dawnych czasów zespół nawiązuje. Rock, bo Dym robi to z prawdziwie rockową energią. Płyta jest podróżą do świata, który być może istniał. To czasoprzestrzeń nie tyle zrekonstruowana, co wyobrażona. Muzycy sami przyznają, że starali się odtworzyć przełom er, wraz ze zobrazowaniem ówczesnych zwyczajów, tradycji i rytuałów, mając jednak pełną świadomość, że jest to działanie bardzo intuicyjne. Skoro już jesteśmy na coś umówieni, wyłączamy antropologiczną dokładność oraz akademickie metody, po czym schodzimy do świata czystej impresji. Na tym poziomie płyty słucha się dobrze. Brzmi nieźle oraz, przy odrobinie otwartości, potrafi zadziałać na wyobraźnię. Surowość, tajemnica, podróż w czasie, ale także prosty, uniwersalny przekaz w tekstach. Dzięki owej szczerości i naturalności Dym w ogóle nie jest pretensjonalny. Słuchacz z przyjemnością podąża za wytyczonymi przez muzyków ścieżkami. Schodzi na pogańskie polany. Przedziera się przez stary las i daje się okadzić świętymi dymami. Szkoda tylko, że wydawnictwo jest tak krótkie. Ociera się o EP-kę, a nie album, dlatego ocena została wystawiona z dużym kredytem zaufania.

 

Michał Dziadosz

 


 

 

Lunatic Soul - Through Shaded Woods

news052021 016

Mystic Production 2020

Muzyka:k3
Realizacja: k3

 

Lunatic Soul, gdyby ktokolwiek jeszcze tego nie wiedział, to solowy projekt Mariusza Dudy, wokalisty i basisty grupy Riverside. Zespołu, który jest znany nie tylko u nas, ale również w wielu krajach na całym świecie. W przypadku macierzystej kapeli można mówić o solidnym towarze eksportowym, a także eksportowym poziomie. Podobnie się dzieje w przypadku solowego projektu Mariusza. Wysoki poziom nie oznacza konieczności wchodzenia w mainstreamowy kompromis. Duda od lat robi tylko to, co chce, i kolejnym, siódmym już albumem Lunatic Soul udowadnia, że można iść swoją drogą, mieć własny styl i wypracowaną formułę, która ulega pewnym modyfikacjom wraz z kolejnymi wydawnictwami. Tym razem artysta proponuje akustyczno-transowo-folkowo- progresywną miksturę, w której nie boi się otwartych przestrzeni. O jakość brzmienia zadbała sprawdzona ekipa z warszawskiego Serakos Studio. Opisywana podstawowa wersja płyty trwa 39 minut i zawiera sześć utworów, z których najjaśniej błyszczy „The Fountain”. Dla najwierniejszych fanów Mariusz przygotował także przedłużoną wersję, która podobno jest jeszcze lepsza. Nie wiem, bo nie słyszałem, ale chętnie to sprawdzę.

 

Michał Dziadosz

 


 

 

Sąsiedzi - W kieszeni dolar

cd122018 001

Folk 24 2018

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Folkowa grupa Sąsiedzi deklaruje, że łączy wątki irlandzkie z bretońskimi, amerykańskimi i śląskimi. To tak można? Okazuje się, że można. Warunek jest jeden – trzeba dać z siebie wszystko i dobrze się przy tym bawić. Atuty zespołu? Sprawność instrumentalna, wyczucie tematu oraz świetne współbrzmienie wokali. Takie, że chwilami nawet Clannad by się nie powstydził. Minus tylko jeden – jest to płyta wyłącznie dla miłośników takiego klimatu. Słychać, że zespół wycisnął, co się dało, ale brzmieniowo jest to, niestety, poziom dobrego dema. Szkoda, bo lata dziewięćdziesiąte dawno się skończyły i dzisiaj każdy, kto poważnie myśli o muzyce, powinien dopracować brzmienie. No, chyba że chodzi tylko o event towarzyski. Jeśli tak, to przepraszam. Jeżeli jednak zespół chciałby naprawdę oczarować audiofilów i melomanów, powinien nie tylko dobrze grać i śpiewać, ale również przenosić słuchacza w inny wymiar. A możliwe jest to tylko dzięki odpowiedniej jakości studiu, zwróceniu uwagi na każdy kabelek i dążeniu do perfekcji w najdrobniejszych szczegółach.

Michał Dziadosz
Źródło: HFiM 12/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

 

Wintersun - The Forest Seasons

cd122018 004

Nuclear Blast 2017

Muzyka: k4
Realizacja: k3 

Wintersun należy do zespołów, które ciągle zapowiadają się dobrze i ciągle nie mogą rozwinąć skrzydeł. Choć debiut oraz boleśnie krótki „Time I” pokazują, że formację stać na wiele, to wciąż nie otrzymaliśmy prawdziwie kompletnego albumu. Niestety, „The Forest Seasons” tego nie zmieni. Wygląda raczej na argument w dyskusji z wytwórnią, żeby na kolejną produkcję dała więcej pieniędzy. „The Forest Seasons” tworzą cztery ponaddziesięciominutowe kompozycje, po jednej dla każdej z pór roku. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby jednocześnie zespół nie zdecydował się cofnąć do swoich black metalowych korzeni. Oznacza to zepchnięcie elementów symfonicznych na dalszy plan, a także mniej melodii gitarowych czy śpiewu. Atuty pojawiają się zatem rzadziej, przez co płyta potrafi się dłużyć. Podstawowym problemem jest jednak realizacja. Niestety to, jak złożone są kompozycje, słychać dopiero na wersjach instrumentalnych. Bogactwo orkiestry, instrumentów ludowych i klawiszy tonie w miksie, pozostawiając nas z boleśnie płytkimi gitarami. Na „The Forest Seasons” można dostrzec kilka ciekawych pomysłów. Projekt okazał się jednak zbyt ambitny w relacji do środków, którymi dysponowali twórcy.

Karol Wunsch
Źródło: HFiM 12/2018

Pobierz ten artykuł jako PDF