HFM

artykulylista3

 

Kozeluch, Rejcha, Vorisek - Symphonies

114-115 05 2011 kozeluchRejchaVorisek

Wrocław Baroque Orchestra/Jarosław Thiel
Dux 2009

Interpretacja: k5
Realizacja: k4

Z Czechami jest trochę problemów. Na filiżankę mówią „dzbaneczek”, na gwiazdozbiór „hvezdokupa”, a teatr narodowy nazywają „narodni divadlo”. W dodatku mają przy nazwiskach tyle różnych fistaszków, że trudno znaleźć czcionkę, która by je pokazała. Ale mają też wiele zalet. Jedną z nich jest muzyka; także ta sprzed kilku wieków.
Kozeluch niemal zastąpił Mozarta po jego rezygnacji z posady w Salzburgu. Rejcha w swoich traktatach pisał o ćwierćtonach, polirytmii i politonalności. Voriska grano na tych samych koncertach, na których miały miejsce wykonania dzieł Beethovena. W Czechach płyty z muzyką wszystkich tych kompozytorów są w każdym sklepie muzycznym. Dobrze, że od teraz możemy ich słuchać także u nas.
Wrocławska Orkiestra Barokowa, choć jest zespołem młodym stażem, brzmi już niczym starzy wyjadacze z Zachodu. Bez trudu daje sobie radę z szybkimi tempami. Jest precyzyjna, dynamiczna i muzykalna. W tym wykonaniu symfonie skrzą się barwami, fascynują motoryką, pomysłami w instrumentacji i pracy tematycznej. Nic dziwnego, że utwór Kozelucha błędnie przez lata przypisywano Haydnowi. Jest w nim ten sam wigor i elegancja.
Spotkanie z czeską muzyką XVIII wieku to jeszcze jeden dowód na to, że na klasykach wiedeńskich świat się nie kończy. A wrocławscy muzycy umieli nam pokazać nowe horyzonty naprawdę znakomicie. Szkoda tylko, że zbyt duży pogłos sali Radia Wrocław zmniejsza czytelność planów i odbiera muzyce ostrość kształtów. Mimo to przyjemność ze słuchania nie ominie nikogo. Zaręczam!

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 05/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

The Chopin Concertos - Daniel Barenboim

114-115 05 2011 theChopinConcertos

Staatskapelle Berlin/Andris Nelsons
Deutsche Grammophon 2011
Dystrybucja: Universal

Interpretacja: k1
Realizacja: k3

Daniel Barenboim postanowił odczekać, aż nieco opadnie kurz po Chopinowskich bachanaliach i dopiero teraz wydał płytę ze swoją interpretacją obu koncertów fortepianowych jubilata. Jest to jego pierwsze nagranie tego repertuaru, dokonane na żywo w czasie lipcowego koncertu w Essen.
Niestety, choć dorobek Barenboima należy docenić, to prezentowane nagranie chwały na pewno mu nie przyniesie. Już samo przygotowanie techniczne budzi duże wątpliwości. Pianista wielokrotnie kiksuje. Ma problemy z płynnością w biegnikach i nawet nie widząc jego rąk, można fizycznie poczuć, jak bardzo się męczy. Patrząc przez pryzmat tego wysiłku, nietrudno zgadnąć, że interpretacja na tym straciła. Brzmienie fortepianu jest zbyt ostre i mało wyrównane, frazy kanciaste, artykulacja uboga, zmiany temp pozbawione wewnętrznej logiki i zrozumienia treści Chopinowskiej liryki. Brzmi to niczym próba i to jedna z pierwszych.
Orkiestra stara się, jak może, ale choć to zespół z Berlina, to do kolegów filharmoników mu daleko. Łotewski dyrygent prowadzi całość dość ciężką ręką, posłusznie podążając za nieporadną grą solisty. Dziwię się Barenboimowi, że zdecydował się wydać ten materiał i to z dumnym tytułem „firstever recording of Chopin Concertos”. Lepiej by było, gdyby za pół wieku odnalazł je w archiwum jakiś badacz i wydał potem jako sensacyjne, dotąd niepublikowane nagranie zmarłego wirtuoza. Wtedy wiele można by było wybaczyć. Dziś tę płytę odkładam na moją najbardziej zakurzoną półkę. Niech tam zostanie.

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 05/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

A Tribute To Pergolesi. Stabat Mater

114-115 05 2011 stabatMater

Anna Netrebko (sopran)
Marianna Pizzolato (kontralt)
Orchestra dell’Accademia Nazionale di Santa Cecilia /Antonio Pappano
Deutsche Grammophon 2011
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k3
Realizacja: k4

Trzechsetną rocznicę urodzin Giovanniego Battisty Pergolesiego Deutsche Grammophon uczcił wydaniem płyty z trzema dziełami wokalno-instrumentalnymi kompozytora, który jak meteor przemknął przez muzykę baroku i zmarł w wieku zaledwie 26 lat.
Gwiazdą pozyskaną do tego projektu była Anna Nietriebko. Rosyjska primadonna wyznała z entuzjazmem: „To dla mnie nowe doświadczenie; bardzo ekscytujące. Czuję się, jakbym przewracała nową stronicę w książce”. Netriebko wykonuje jedną kantatę („Nel chiuso centro”); drugą („Questo e il piano”) – Marianna Pizzolato, włoski kontralt, a obie panie śpiewają partie solowe w „Stabat Mater”. Towarzyszy im orkiestra renomowanej Akademii Santa Cecilia. I trzeba stwierdzić, że wybór orkiestry to najmocniejszy punkt tego przedsięwzięcia fonograficznego. Strona wokalna pozostawia wiele do życzenia. Nietriebko nie potrafi się odnaleźć w tym repertuarze. Śpiewa z nieznośną manierą operową, mocno atakując dźwięk i forsując frazę, zaś w górnym rejestrze ucieka się wręcz do krzyku. Brakuje jej precyzji szczegółów ornamentyki i, niestety, także intonacji. Brakuje zniuansowania dynamiki. Pizzolato dobrze czuje styl tej muzyki, ale jej interpretacji (zwłaszcza w kantacie) nie dostaje energii i blasku, choć w duetach i tak wypada korzystniej niż sławna koleżanka. Czas pokaże, czy Nietriebko dostanie drugą szansę „barokową”.

Autor: Andrzej Milewski
Źródło: HFiM 05/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Maleńczuk & Steczkowska - Mezalianse

114-115 05 2011 mezalianse

QM Music 2011

Interpretacja: k0
Realizacja: k3

Kabaret Starszych Panów to klasyka polskiej rozrywki; niedościgniona doskonałość formy i treści. Trudno pojąć, jak w ciężkich czasach i przy użyciu prymitywnej techniki mogło powstać widowisko tak mądre, a jednocześnie zabawne. Z pewnością to zasługa twórców, którzy dziś patrzą już na nas z góry, pijąc herbatkę ze św. Piotrem. Genialne teksty Przybory ubrane w muzykę Wasowskiego zyskały nieśmiertelność i stały się inspiracją dla młodszych pokoleń.
Co jakiś czas ktoś próbuje naśladownictwa, zwykle ponosząc sromotną porażkę. Bywają też tacy, którzy sami wkładają cylindry i śpiewają repertuar Starszych Panów niby na nowo. To jak zamiar wygrania Tour de France na składaku z przebitą dętką.
Zawsze ceniłem Justynę Steczkowską za jej indywidualność i styl, który nie szedł za modą, ale wynikał z indywidualnej potrzeby tworzenia. Tym razem cel okazał się zbyt ambitny. Steczkowska to nie Kalina Jędrusik, a Maleńczukowi daleko do Michnikowskiego czy Gołasa. Ich wykonania nawet nie ocierają się o subtelność i wyrafinowanie tamtych. Ona próbuje pokazać przesłodzoną melancholię tam, gdzie Starsi Panowie widzieli głównie humor i zabawę słowem. On swoim przepitym basem nie jest ani śliczny, liryczny i apetyczny, ani nawet upiorny. Jeśli płyta tego duetu wzbudza uśmiech, to wyłącznie politowania.
Bardzo bym chciał, żeby nie było już więcej takich nagrań, żeby szukanie inspiracji w klasyce nie kończyło się jej zepsuciem w imię napuszonej ambicji. Przestrzegam wszystkich przed zakupem tej szmiry.

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 05/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł

114-115 05 2011 czarnyCzwartek

Kompozytor: Michał Lorenc
Pomaton Kompania Muzyczna 2011
Dystrybucja: EMI Music Poland

Interpretacja: k3
Realizacja: k4

Czterdzieści lat od masakry robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 powstał film „Czarny czwartek” Antoniego Krauze, pokazujący zarówno losy zabitych stoczniowców i ich rodzin, jak i polityczne tło wydarzeń. Podtytuł filmu brzmi „Janek Wiśniewski padł” i szkoda, że ta fraza nie stała się tytułem głównym, krótkim, niebanalnym i bogatym w konotacje. Legendarna postać Janka Wiśniewskiego funkcjonuje bowiem w masowej wyobraźni za sprawą słynnych zdjęć dokumentalnych, ballady z tekstem Krzysztofa Dowgiałły i piosenki kończącej „Człowieka z marmuru” Wajdy, w której słowa Dowgiałły umuzycznił Andrzej Korzyński. Piosenka ta, w dwóch aranżacjach, otwiera i zamyka album z oprawą muzyczną z „Czarnego czwartku”.
Balladę wykonuje Kazik Staszewski – niezwykle drapieżnie, wręcz agresywnie, wykrzykując bezsilny sprzeciw wobec okrucieństwa komunistycznej władzy. I gdyby na tej ludowo-punkowej piosence, ewentualnie wariacjach na jej temat poprzestać, powstałby prawdopodobnie nowoczesny, dynamiczny soundtrack. Niestety, pod poszczególne sceny podłożono kilkuminutowe odcinki muzyki typowo ilustracyjnej, bezkształtnej, dość monotonnej, opartej głównie na szybszych bądź wolniejszych pociągnięciach smyczków. Tytuły nadane poszczególnym fragmentom nie łączą się z zawartością dźwiękową. Zapewne w zestawieniu z obrazem ta muzyka spełnia swoją rolę i wspiera przekaz, ale wydana w formie osobnego albumu nie ma większej wartości.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 05/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

André Previn - Brief Encounter

83-84 06 2011 andrePrevin

Elizabeth Futral
Nathan Gunn
Kim Josephson Houston Grand Opera Orchestra
Patrick Summers
Deutsche Grammophon 2011
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Najpierw była sztuka teatralna Noëla Cowarda, potem słynny film Davida Leana „Spotkanie” (1946), a po czterech dekadach – jego remake: „Zakochać się” Mike’a Nicholsa. W 2009 w Houston wystawiono operę André Previna – „Brief Encounter”, której libretto (a także koncepcja premierowej inscenizacji) najwięcej zawdzięcza ekranizacji Leana.
Previn ma już w dorobku operę inspirowaną kinową adaptacją teatralnego przeboju – „Tramwaj zwany pożądaniem” według Tennessee Williamsa. „Tramwaj...” odniósł sukces i można go też wróżyć operze „Brief Encounter” – taki wniosek płynie z nagrania dokonanego live (pierwszorzędnie!) w teatrze w Houston.
Prosta historia o mężatce zauroczonej, z wzajemnością, żonatym lekarzem i ich cotygodniowych spotkaniach w barze prowincjonalnego angielskiego dworca, o marzeniach i niespełnieniach, o wierności i nudzie, o rozstaniu i pamiętaniu – a wszystko opowiedziane śpiewanymi ansamblami; monologów wokalnych prawie tu nie ma. Angielskie rozmowy o herbacie i pogodzie, pozornie gładkie i banalne „small talks”, kryją drugie dno – kłębowisko skrywanych namiętności. Rewelacyjnie dobrano odtwórców wszystkich partii. Charakterystyka ich głosów to charakterystyka protagonistów. Elizabeth Futral (szlachetna, wiecznie zatroskana Laura), Nathan Gunn (męski, serdeczny Alec), Kim Josephson (dobrotliwy nudziarz Fred). Previn potwierdza mistrzostwo w orkiestracji i muzycznej narracji. Tę operę widać uszami!

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 06/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF