HFM

artykulylista3

 

Juan Diego Flórez - Santo

90-91 02 2011 juanDiegoFlorez

Orchestra e coro del Teatro Comunale di Bologna/ Michele Mariotti
Decca 2010
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k5
Realizacja: k4

„Prędzej czy później tenor musi nagrać płytę z utworami sakralnymi. To po prostu część życia tenora, ale ja chciałem mieć własny kompakt z ciekawymi kompozycjami. Pomyślałem więc: bel canto! Jest coś takiego u Rossiniego?” – wyjaśnia Juan Diego Flórez genezę swojego najnowszego albumu. Wybrane fragmenty utworów Rossiniego („Mała msza Uroczysta”, „Messa di Gloria”) zajmują 20 minut na ponadgodzinnym krążku i stanowią filary unoszące konstrukcję programu, złożonego głównie z „sacro-hitów”, jak klasyczne „Ave Maria” Schuberta, „Panis Angelicus” Francka czy, nieco świeższe, Kyrie z „Mszy Kreolskiej” Ramireza.
Flórez pogodził dwa cele: wyśpiewanie chwały Boga oraz pokaz maestrii wokalnej. Wyselekcjonowane utwory idealnie odpowiadają charakterystyce jego głosu: ruchliwego i giętkiego, jasnego, pewnego, o nienagannej intonacji (budzi zachwyt już w otwierającym płytę nagraniu „Alleluia” – fanfarze Fuksa, w duecie z trąbką) i wyrównanej barwie.
Do tych cech należy dodać witalność, zapał i radość, emanujące z produkcji Flóreza. W żwawych dziełach Rossiniego, Belliniego czy Haendla eksponuje ich efektowną operowość, imponująco pokonując „esy-flórezy” linii melodycznych. Stać go jednak także na żarliwe modlitewne skupienie (w Schubercie i Ramirezie). W finale albumu wykonuje skomponowany przez siebie hymn „Santo” z dwujęzycznym tekstem hiszpańsko-inkaskim i muzyką z elementami folkloru peruwiańskich Indian.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 02/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Drums’n’Chant - Martin Grubinger

90-91 02 2011 drumsnChants

Martin Grubinger (instrumenty perkusyjne)
Monks of the Benedictine Abbey Münsterschwarzach Deutsche Grammophon 2010
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Dwaj Martinowie Grubingerowie to austriaccy wirtuozi instrumentów perkusyjnych i kompozytorzy, którzy wpadli na pomysł zilustrowania roku liturgicznego współczesnymi utworami z rytmem w roli głównej. Na płycie „Drums’n’Chant” znalazło się dwanaście ścieżek autorstwa – obok Grubingerów – takich kompozytorów, jak Rainer Hager, Leonhard Schmidinger, Rainer Furthner czy Josef Burchartz, którzy również wystąpili tu jako wykonawcy.
Przedsięwzięcie firmuje Grubinger junior. Najcenniejsze w tym projekcie jest wykorzystanie wielu mniej i jeszcze mniej znanych instrumentów. Cabasa, bendir, agyeggyewa, hang – to tylko kilku dźwięcznych bohaterów nagrania, ale opisów i wizerunków tych narzędzi pracy muzycznej nie znajdziemy w skąpej książeczce; trzeba zajrzeć do internetu.
Rozmaite perkusyjne konfiguracje, czasem w zestawieniu z obojem, trąbką czy tureckim fletem – neyem, szklankami, piłą czy elektronicznymi klawiszami, dają niesamowite efekty brzmieniowe. Najlepiej sprawdza się koncepcja narastającej ściany dźwięku, budowanej przez dołączanie kolejnych instrumentów, jak choćby w „Sanctus XIV” Furthnera. Na tle tego bogactwa sonorystycznego i rytmicznego zaangażowanie chórku benedyktynów wydaje się banalnym kwiatkiem do kożucha. Nie są w stanie rywalizować z „muezzinopodobnym” melizmatycznym śpiewem tureckiego wokalisty Hakkiego Ozpinara w „Communio: In splendoribus sanctorum” Reitera i Grubingera juniora. Warto posłuchać.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 02/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Haydn - 12 „London” Symphonies

92-93 03 2011 haydn

Les Musiciens do Louvre/Marc Minkowski
Naive 2010
Dystrybucja: Universal Music

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Symfonie „Londyńskie” to najdoskonalsze i najdojrzalsze dzieła tego gatunku, stworzone przez nestora Klasyków Wiedeńskich. Powstały w latach 1791-95, a więc w większości już po śmierci Mozarta, jednak nadal pozostają w typowym klasycystycznym nurcie kanonu proporcji i formy.
Wszystkie są czteroczęściowe, z otwierającym je wolnym wstępem i z menuetem w części trzeciej. To najpiękniejsze perły powoli odchodzącej epoki (za niecałe 10 lat Beethoven napisze swoją „Eroicę”). To w tym cyklu znalazły się najbardziej rozpoznawalne ze 105 symfonii Haydna – „Zegarowa”, „Wojskowa”, „Z uderzeniem w kocioł”, „Z trylem na kotłach” i „Niespodzianka”.
Minkowskiemu udało się uchwycić klimat tych utworów. Francuzi grają dynamicznie i diabelnie precyzyjnie, ale nigdy się nie zapędzają. Nie dostają zadyszki ani nie przedkładają tempa nad elegancję stylu. Element kluczowy i najbardziej zauważalny stanowi tutaj wszechogarniający taniec. Pulsacja rytmiczna jest obecna w każdej chwili i prowadzi słuchacza jak po nitce wśród meandrów harmonii i kontrapunktu. Takie podejście dodaje wigoru częściom szybkim, a odbiera nieco spokoju tym wolniejszym. Niemniej całość wciąga i przykuwa uwagę. Czynele oraz kotły w „Wojskowej” brzmią jak prawdziwa wojskowa orkiestra. Tykanie zegara przypomina zimowe wieczory u dziadków, a uderzenie w kocioł skutecznie stawia na nogi.
Choć nagranie zrealizowano w czasie koncertów, publiczność jest wyjątkowo zdyscyplinowana, a brzmienie zespołu pozostaje precyzyjne i ma dobre proporcje. Minkowski nic nie stracił ze swego stylu po przejściu do Naive. Oby więcej takich albumów.

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 03/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Impressio

92-93 03 2011 Impressio

Przemek Domański (sopran chłopięcy)
Marcin Łopacki (fortepian)
Classic Festival Impresariat 2011

Interpretacja: k4
Realizacja: k4

Śpiewał w kilkuosobowym chórku chłopięcym w „Pasji” Mykietyna. Jego występ w roli Jurodiwego w „Borysie Godunowie” okazał się wokalno-aktorską rewelacją. Nic dziwnego, że Przemek Domański, utalentowany członek Warszawskiego Chóru Chłopięcego, dostał propozycję wydania płyty.
Jaki repertuar wybrać na eteryczny sopran chłopięcy? Według producenta „Przemek pragnął nagrać swoje ulubione utwory. Liczyła się dla niego nie tyle treść, co wewnętrzne muzyczne piękno”. W rezultacie piętnaście pozycji z albumu to groch z kapustą – koloraturowe popisy z „Czarodziejskiego fletu” obok lirycznych westchnień z „Cyganerii”, religijnych hitów dawnych („Panis Angelicus”) i nowych („Pie Iesu”) oraz musicalowej klasyki („Tonight”). Przemek nie ma problemów z intonacją i tessiturą, ale ograniczenia fizjologii dziecięcego głosu nie pozwalają na swobodę frazowania, kształtowania barwy i dynamiki. Bez nich zaś nie ma mowy o interpretacji utworów pisanych z myślą o innych płucach i krtani – jak aria Królowej Nocy czy walc Mimi.
„Impressio” jest wizytówką imponujących możliwości małego śpiewaka i ciekawostką. Jeśli zachęci nastolatków do słuchania i śpiewania muzyki poważnej – będzie to wielka nagroda dla zdolności i pracy Przemka. W czasach Bacha dyszkanciści zachowywali anielskie głosiki do 17., 18. roku życia. Teraz chłopcy o wiele wcześniej przechodzą mutację. Przemek zbliża się do 14. urodzin. Nie pośpiewa już długo jako sopran.
Słuch, wrażliwość, podstawy techniki wokalnej – to wielki kapitał na przyszłość. Oby narodził się ponownie jako świetny bas, baryton, tenor lub kontratenor.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 03/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Glenn Gould - The Secret Live Tapes

92-93 03 2011 glennGould

Sony Classical 2011
Dystrybucja: Sony BMG

Interpretacja: k5
Realizacja: k2

Glenn Gould ma status legendy pianistyki i każde jego niepublikowane nagranie, choćby była to gama C-dur ćwiczona na rozstrojonym pianinie, świetne się sprzedaje. Tym bardziej, że Gould żywił dużą niechęć do nagrywania live, co czyni rejestracje tego typu szczególnie cennymi.
Sony Music postanowiło pokazać światu trzy nagrania zrealizowane w 1958 i 1960 r. Tytuł płyty jest chwytliwy i tajemniczy, choć jeśli trochę poszukać, okaże się, że tylko jeden z utworów – V koncert Beethovena – faktycznie nie był dotąd wydany w całości. Pozostałe – koncert d-moll Bacha i koncert fortepianowy Schoenberga – były prezentowane przez inne wytwórnie. Niemniej spotkanie z nimi to ciekawe i emocjonujące przeżycie.
Pomijając fatalną jakość techniczną, która przypomina raczej lata 30. niż 60., słuchanie Goulda to wprost metafizyczne doznanie. Nikt inny tak krótkim, prostym i ubogim dźwiękiem nie był w stanie wydobyć z fortepianu tylu emocji. Środkowa część koncertu Beethovena to jedna z najbardziej poetyckich, subtelnych i romantycznych wizji, jakie słyszałem, choć dźwięk instrumentu pozornie temu przeczy. Gould gra niekiedy w zawrotnych tempach, w kompozycji Bacha osiągając szczyt możliwości zagrania jej czytelnie. Frazy są jednak dograne, akordy mają ułamek sekundy, by wybrzmieć, a biegniki nigdy się nie zlewają.
Orkiestry prowadzone przez Mitropoulosa i Kripsa grają dobrze, choć w pierwszym przypadku wyraźnie słychać różnice w interpretacji solisty i dyrygenta. Nie jest to płyta dla audiofilów, ale na pewno każdy wielbiciel talentu Kanadyjczyka wysłucha jej z przyjemnością. Polecam!

Autor: Maciej Łukasz Gołębiowski
Źródło: HFiM 03/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF

 

Augustyn - Do Ut Des/Music for and with quartet

92-93 03 2011 augustyn

Kwartet Śląski
Agata Zubel (sopran)
Jan Krzeszowiec (flet)
Rafał Augustyn (elektronika)
CD Accord 2010
Dystrybucja: Universal Music Polska

Interpretacja: k5
Realizacja: k5

Rafał Augustyn to kompozytor o ponadprzeciętnej kulturze literacko-filologicznej, o czym świadczą już wyrafinowane nazwy kompozycji. Tytuł jednej z nich, a zarazem tytuł jego najnowszej płyty brzmi „Do ut des” – czyli „Daję, żebyś dał”. Jeśli jednak dopatrzymy się w trzech słowach znaczenia muzycznego, odczytamy nazwy dźwięków: C, C, Des. Twórczość Augustyna powstaje w przestrzeni między słowem a dźwiękiem. Muzyka ewokuje obrazy, z których słuchacz może w wyobraźni ułożyć jakąś historię.
I kwartet smyczkowy to portret labilnej emocjonalnie osobowości, nakreślony w klasycznej ramie konstrukcyjnej. Trzy części i zmienne nastroje: od niepokoju, poprzez strach, do wesołkowatości. Mistrzowsko rozegrana jest część ostatnia (Quasi Rondo) – figlarna sonorystyczna mgiełka ze szczyptą ironii.
W II kwartecie flet pojawia się pod koniec, jak spóźniony gość. Gra niewiele (tym ważniejszych) dźwięków, wprowadza zamęt i nie rozwiązuje napięcia – jakaż to deziluzja dla oczekujących. „Grand jeté” czyli „Kwartet nr 2 1⁄2” z elektroniką okazuje się pamiętnikiem współczesnego artysty, wędrującego po świecie w poszukiwaniu nowych wyzwań i angaży. Kompozytor zilustrował to zjawisko biografią tancerza Wojciecha Wiesiołłowskiego i wykorzystał ścieżkę dźwiękową filmu o tym baletmistrzu, w tym strzępki wywiadów. Ozdobą albumu jest głos Agaty Zubel w finale „Dedykacji”, śpiewający z oddali wiersz Apollinaire’a.

Autor: Hanna i Andrzej Milewscy
Źródło: HFiM 03/2011

Pobierz ten artykuł jako PDF