HFM

artykulylista3

 

Jasmeno - Jasmeno

cd042021 012

Lynx Music 2020

Muzyka:k3
Realizacja: k3

Ci, którzy doceniają repertuar Lynx Music, powinni wiedzieć, że Jasmeno to nie jest typowy art rock, jaki najczęściej pojawia się pod szyldem krakowskiego wydawnictwa. Co wcale nie oznacza, że omawiany album odbiega poziomem od tego, co na co dzień proponuje właściciel oficyny Ryszard Kramarski. „Jasmeno” to oniryczno-elektroniczna podróż w nieznane. Znajdziemy tu sporo wątków rockowo-progresywnych. Dużo jest także mrocznego, transowego grania, charakterystycznego dla zespołów sprzed lat, takich jak: Clan Of Xymox, Depeche Mode czy Alphaville. Wszystko zostało jednak przepuszczone przez filtr nowoczesnej produkcji, z dość mocno postawioną pieczęcią indywidualnego stylu. Brzmienie „Jasmeno” bywa przytłaczające, ale to debiut, więc można wybaczyć. To, z jednej strony, solowy projekt Slavomira Marii Nietupskiego; z drugiej – mamy tu sporą liczbę gości, w tym muzyków zagranicznych. Pojawiają się ludzie z Włoch, USA, a nawet odległej Australii. Wspólna wizja artystyczna łączy fascynatów nie tylko z różnych krajów, ale także kontynentów. Dzięki temu my, słuchacze, otrzymujemy płyty takie jak ta. Frapujące, stylowe, konsekwentne, a jednocześnie, momentami, naprawdę porywające.

 

Michał Dziadosz

 


 

 

Paweł Tur - Wilk

cd042021 011

ML 2020

Muzyka:k3
Realizacja: k3

<pZapewne, zdaniem niektórych, niewiele w życiu widziałem, ale tak ładnie wydanej płyty z pewnością nie widziałem od dawna. Aksamitne pudełko, w środku – starannie przygotowany krążek, opakowany w grubą, rozkładaną okładkę. Do tego pocztówka, plakat i naklejka. Trochę się obawiałem, że to jakiś jednoosobowy „produkt” z solidnym zapleczem budżetowym. Na szczęście, w przypadku Pawła Tura można mówić raczej o popowo-rockowym twórcy, który z szacunkiem potraktował słuchacza, decydującego się na zakup płyty, a nie tylko słuchanie z Youtube’a. A co z zawartością, która w końcu jest najważniejsza? Po pierwsze – plus za język polski i niegłupie teksty. Sny o zagranicznej karierze wciąż kuszą, a angielski znacznie wdzięczniej pasuje do takich piosenek. Jednak Paweł postawił na trudniejszą opcję. Sama muzyka to dość melodyjny i konkretnie osadzony rock z popowymi inklinacjami. Więcej tu inteligentnych nawiązań do lat osiemdziesiątych niż irytujących prób siłowego unowocześniania aranżacji; może tylko z niektórymi efektami w wokalu bardziej bym uważał. Świadomość historii muzyki i swobodne sięganie do inspiracji U2, Dire Straits, a idąc dalej – Bon Jovi czy nawet art rockiem – świadczą o artystycznej dojrzałości Pawła Tura.

 

Michał Dziadosz

 


 

 

Monika Lidke - Let The World Be A Question

cd042021 010

ML 2020

Muzyka:k3
Realizacja: k3

Miałem spory dylemat, czy sklasyfikować tę płytę jako popową, czy może jazzową. U nas panuje taka wolność i zaufanie, że recenzenci mogą sami przypisać tytuł do określonego gatunku. Ostatecznie Monika Lidke wylądowała w popie, ale od razu zaznaczam, że nie jest to łupanka dla młodzieży, która mogłaby się znaleźć w piętnastosekundowym fragmencie na Tik Toku. Artystka proponuje piosenki w onirycznej i refleksyjnej formie, grane przez zawodowych muzyków, głównie pochodzenia brytyjskiego. Sam wokal jest przyjemnie matowy, a jednocześnie – świetlisty. Jak by to powiedział poetycki sprzedawca sprzętu hi-fi: „Perłowa średnica nie przeszkadza w eksponowaniu miedzianego sopranu”. I o ile normalnie brzmi to jak piękna baśń, tu rzeczywiście ma uzasadnienie. Repertuar okazuje się dość klasyczny, choć – moim zdaniem – brakuje naprawdę porywających melodii. Świadome ośpiewywanie skal i swobodne poruszanie się w przyjemnej dla ucha materii to jedno. Kompozycja, która zabrzmi naprawdę mocno i ekscytująco, stanowi zupełnie inny temat. To zwyczajnie dziwne, by tak ciekawy wokal i tak konkretny rozmach, biorąc pod uwagę przedsięwzięcie sensu largo, blakły, bo utwory są tylko dobre lub bardzo dobre, ale nie wybitne.

 

Michał Dziadosz

 


 

 

Paul McCartney - McCartney III

cd042021 009

MPL Communications Ltd.

Muzyka:k3
Realizacja: k3

Paul McCartney to obecnie najbogatszy muzyk rockowy. Nie musi się starać, by osiągnąć sukces, bo całe ich pasmo ma już w artystycznym dorobku. Zapewne dlatego do swej trzeciej, niemal całkowicie solowej płyty (gra z nim tylko kontrabasista Bill Black – były akompaniator Elvisa Presleya) podszedł zupełnie na luzie. Zarejestrował ją w domowym studiu. Ot tak, dla zabicia czasu, którego miał w nadmiarze w trakcie lockdownu. Może dlatego sesje nie zaowocowały wymyślnie opracowanymi melodiami, wyjątkowymi przesłaniami w tekstach czy nowatorskimi aranżami. Słyszymy muzyka w dobrej formie, ale też w repertuarze pozbawionym perełek. Owszem, albumu słucha się przyjemnie, ale czy któryś z pochodzących z niego utworów zapisze się w szerszej świadomości na dłużej? Ja na pewno wrócę jeszcze do ballady „The Kiss Of Venus”. Przypuszczam też, że skoczny numer „Seize the Day” nieraz mnie ucieszy, zwłaszcza jeżeli pojawi się w radiu, gdy będę jechał samochodem. Nie wykluczam również, że zasłucham się ponownie w piosence „Women and Wives” i jej rozmarzonym tekście o przyszłości. Ale już „Lavatory Lil” i „Slidin’” jakoś mnie nie porwały. Mimo że album „McCartney” z 1970 roku również był skromny pod względem oprawy, to jednak zawierał przepiękne utwory „Maybe I’m Amazed” i „Junk”, od których nadal trudno mi się oderwać. Takich na „McCartney III” nie ma. A może po prostu trzeba z tą płytą pobyć dłużej? n

 

Grzegorz Walenda

 


 

 

Bon Jovi - 2020

cd042021 008

Universal Music 2020

Muzyka:k3
Realizacja: k3

Grupa Bon Jovi powstała w 1983 roku, a więc dekadę po złotych czasach rocka. Konsekwentnie jednak prezentuje muzykę osadzoną w korzeniach stylu. Tak jest i tym razem. Album „2020” jest dwudziestym w studyjnym dorobku zespołu. Pierwotnie muzycy zamierzali w tekstach skupić się na kampanii prezydenckiej, ale ich plany zmieniła pandemia. Obok utworów nawiązujących do sytuacji politycznej i ekonomicznej USA, nie brakuje więc odniesień do koronawirusa. Lider grupy – Jon Bon Jovi – nawołuje do zrozumienia sytuacji i robienia wszystkiego, co możliwe, aby godnie przetrwać kryzys. „Chociaż utrzymuję bezpieczną odległość, to chciałbym przytulić świat. Nim się zaszczepimy, niech nas łączy miłość.” To słowa piosenki „Do What You Can”, czyli „Rób to, co możesz”. Z kolei w „American Reckoning” jest mowa o zamieszkach ulicznych po śmierci George’a Floyda. „Ameryka płonie…” – zaczyna utwór o tym wydarzeniu zatroskany wokalista. Płyta jest mniej dynamiczna niż wcześniejsze produkcje zespołu. Słychać więcej ballad, czego przykładem utwór o relacjach rodziców i dzieci pod znamiennym tytułem „Story Of Love”. „Ojcowie kochają córki tak, jak matki kochają synów” – to fragment refrenu. Członkowie Bon Jovi, choć tym razem nieco spokojniejsi, i tak wypadają tu całkiem nieźle.

 

Grzegorz Walenda

 


 

 

Various Artists - Eurovision Song Contest: The Story of Fire Saga

cd042021 007

Sony Music 2020

Muzyka:k3
Realizacja: k3

W czerwcu 2020 roku miała premierę muzyczna komedia o duecie Fire Saga z Islandii, który startuje w konkursie Eurowizji. Obraz nosi polski tytuł „Eurovision Song Contest: Historia zespołu Fire Saga”. A że w głównej roli występuje Will Ferrell („Bracia przyrodni”, „Policja zastępcza”, „Zoolander”), to akcenty komediowe nie są najwyższego lotu. Dodatkowo w odbiorze przeszkadza polski dubbing. Ekranową partnerką aktora, a zarazem drugą członkinią tytułowego duetu jest Rachel McAdams. Teraz trafił na rynek soundtrack z tego filmu. Ferrell nie ograniczył się do zagrania głównej roli, ale naprawdę tu śpiewa. McAdams nie zawierzyła swojemu głosowi i robi to tylko sporadycznie. Większość partii wokalnych wykonuje za nią Szwedka Molly Sandén, znana jako My Marianne. Film wypełniony jest rozmaitymi utworami, zarówno w wykonaniu aktorów, jak i piosenkarzy, w tym np. Demi Lovato. Piosenki brzmią festiwalowo, choć do prawdziwych nagród Eurowizji nie wszystkie bym wytypował. Tak naprawdę, w konkursie miałaby szansę jedynie nastrojowa kompozycja „My Hometown”, śpiewana przez Ferrella i My Marianne. Na pierwszy singiel wybrano jednak żywszy utwór „Volcano Man” w wykonaniu tego duetu.

 

Grzegorz Walenda