HFM

artykulylista3

 

Celeste - Not Your Muse

news052021 009

Universal Music 2021

Muzyka:k3
Realizacja: k3

 

Spektakularne debiuty rzadko, ale się zdarzają. Przykładem pierwsza płyta Christophera Crossa, która w 1981 roku otrzymała pięć nagród Grammy, w tym w czterech najważniejszych kategoriach (album, piosenka, nagranie i debiut), czy podobnie wyróżniony w 2020 roku krążek Billie Eilish. Teraz 26-letnia Celeste Epiphany Waite ma szansę dorównać wspomnianym artystom. „Not Your Muse” to płyta, jakich mało! Dzięki kompozycji „Strange”, wydanej przed premierą albumu na singlu, piosenkarka zyskała międzynarodowy rozgłos. Utwór opowiada o obcych ludziach, którzy się zaprzyjaźniają, zakochują, a na koniec znów stają się sobie obcy. Pesymistyczną wymowę utworu potęguje pasujący do tematyki i melancholijnej, oszczędnie zinstrumentowanej melodii głos wokalistki – soulowy, lekko szorstki, miejscami w tej piosence załamujący się. Świetna kompozycja i przekonująca interpretacja. Celeste rozpoczęła karierę od pieśni kościelnych, po czym przerzuciła się na amerykańskie standardy. Jej idolkami są Billie Holiday, Ella Fitzgerald i Diana Ross. Słucha też improwizujących instrumentalistów, takich jak Thelonious Monk czy Sun Ra. Efekty rozległych inspiracji słychać na debiutanckim krążku. Niebanalne teksty, interesująca muzyka i wpadający w ucho wokal to atuty albumu.

 

Grzegorz Walenda

 


 

 

Foo Fighters - Medicine at Midnight

news052021 007

Roswell Records 2021

Muzyka:k3
Realizacja: k3

 

Nie byłoby Foo Fighters bez Nirvany. Na czele tej założonej w Seattle i działającej od 1995 roku grupy stoi bowiem były perkusista legendarnej formacji Kurta Cobaina – Dave Grohl. On też jest autorem większości repertuaru. Dla roli frontmana Grohl porzucił perkusję; obecnie gra głównie na gitarze oraz śpiewa. „Medicine at Midnight” to już dziesiąty krążek zespołu. Zdarzają się na nim dynamiczne utwory, oparte na zniekształconych brzmieniach gitar elektrycznych. Ale to tylko część premierowych kompozycji. Zespół inspiruje się grunge’em, jednak koncentruje się na mainstreamowym rocku, nierzadko z elementami popu. Na pierwszy plan w przypadku „Medicine at Midnight” wybijają się trzy numery, które przed premierą longplaya ukazały się na singlach. Są to „Shame Shame”, „No Son of Mine” i „Waiting on a War”. Ten ostatni, z wiodącą gitarą akustyczną i ze skrzypcami w tle, pokazuje, że grupa potrafi zauroczyć słuchaczy przyjemną, okraszoną rockową dynamiką balladą. Przed ostrym finałowym „Love Dies Young” znalazła się jeszcze jedna – „Chasing Birds”. Utwór tytułowy sprawdziłby się natomiast jako podkład do tańca w nocnych klubach.

 

Grzegorz Walenda

 


 

 

Alice Cooper - Detroit Stories

news052021 008

Edel Germany GmbH 2021

Muzyka:k3
Realizacja: k3

 

Alice Cooper pozostaje aktywny na muzycznej scenie od ponad pół wieku. W 1964 roku zadebiutowała grupa o tej nazwie, w której śpiewał. Później on sam zaczął się tak przedstawiać, choć naprawdę nazywa się Vincent Damon Furnier. Obecnie ma 74 lata, ale brzmi tak, jakby czas się dla niego zatrzymał. Swoim szorstkim głosem wciąż potrafi ryknąć jak mało kto. Zrezygnował jednak z aury makabry, z której słynął; teksty piosenek nie kojarzą się już z cierpiącym na rozdwojenie jaźni doktorem Jekyllem czy z potworem stworzonym przez Victora Frankensteina. Pod względem muzycznym nadal dominuje rock, choć z elementami bluesa. Na dobrą sprawę taki repertuar moglibyśmy usłyszeć dawno temu w którymś z klubów Detroit. Renoma artysty sprawiła, że mógł się otoczyć rockmanami z najwyższej półki. Oprócz znanych z wcześniejszych wydawnictw Michaela Bruce’a (gitara) i Dennisa Dunawaya (bas), akompaniują mu m.in. Joe Bonamassa (gitara), Mark Farner (frontman kapeli Grand Funk Railroad, która nagrała longplay „We’re an American Band”) i Bob Ezrin (klawisze). Ten ostatni to również renomowany producent. Trudno wyróżnić któryś z utworów – wszystkie są naprawdę dobre, a równy wysoki poziom to duża zaleta płyty. Nie jest może tak oryginalnie, jak na „Billion Dollar Babies” czy „From the Inside”, ale i tak warto posłuchać.

 

Grzegorz Walenda

 


 

 

Margo Promińska - Amostorie

news052021 012

Flower Records 2020

Muzyka:k3
Realizacja: k3

 

„Amostorie” to debiutancki album Margo Promińskiej, na którym można usłyszeć nie tylko jej głos, ale także autorskie kompozycje. Utwory zostały nagrane we współpracy ze studiem Sound and Wave i zespołem muzyków w składzie: Paweł Lipski, Wojciech Gumiński i Radosław Mysłek. Nie spodziewałem się po Flower Records takiego repertuaru. Wytwórnia zwykle raczy odbiorców bluesowymi płytami, zalatującymi kapciami czyjegoś starego. Tymczasem Margo Promińska proponuje przyjemną syntezę popu, jazzu i poezji śpiewanej. Piosenkarka dysponuje delikatnym, dziewczęcym głosem, ale przy okazji kobiecą wrażliwością. Nie powoduje to wrażenia dychotomii. To taki oldskulowy amalgamat z pogranicza musicalu „Metro” i młodzieżowego przeglądu „Morda”, którego nikt dziś nie pamięta. Na koniec informacja dla niektórych kluczowa. Na płycie znajdują się piosenki do tekstów Jana Brzechwy, Haliny Poświatowskiej, Bolesława Leśmiana, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Adama Asnyka, Juliusza Słowackiego, Doroty Gellner, Macieja Kaczyńskiego i Macieja Papierskiego. Zostały opracowane naturalnie, ciekawie, bez kompleksów i nadęcia. To w dzisiejszych czasach rzadkość, bo zwykle tego rodzaju płyty nagrywa się na szybko i w oparciu o dotację, a nie z potrzeby serca.

 

Michał Dziadosz

 


 

 

Maria Sadowska - Początek nocy

news052021 011

Agora Muzyka 2020

Muzyka:k3
Realizacja: k3

 

Kto po gościnnym udziale m.in. Leszka Możdżera spodziewał się płyty jazzowej, ten może się zdziwić. Przez lwią część albumu Sadowska proponuje taneczny pop z ciekawymi harmoniami. Bardziej skupia się na energetycznym potencjale dynamicznych piosenek niż na nastrojach. Bez wątpienia Maria jest artystką dojrzałą i dobrze wie, czego chce. Największa siła tego wydawnictwa to jego cholernie konkretna forma; tu nie ma miejsca na wątpliwości. Choć z początku żaden utwór do końca nie porywa, to ogólnie można mówić o silnej koncepcji i złotym środku pomiędzy przystępnością a dojrzałością artystyczną. Ale czy z tą propozycją Sadowska trafi tam gdzie trzeba? Szczerze życzę powodzenia. Czasy dla muzyki nastały ciężkie. Nawet dla muzyki tak wpadającej w ucho. Warto pochwalić bogate wydanie płyty. Nie dość, że okładka została przygotowana z wytrzymałego gumowanego papieru, to jeszcze w środku znajduje się niespodzianka. Książeczkę rozczłonkowano na odrębne moduły ze zdjęciami piosenkarki. Na rewersach każdej fotografii można znaleźć teksty wraz z opisami utworów. Artystka udowadnia tym samym, że album w postaci fizycznej nadal ma dla niej konkretną moc. Doceniamy, bo też wolimy muzykę z klasycznych nośników i tylko taką recenzujemy.

 

Michał Dziadosz

 


 

 

7 uczuć. Piosenki Marka Koterskiego

news052021 010

Agora Muzyka 2020

Muzyka:k3
Realizacja: k3

 

Wszyscy wiemy, że Marek Koterski to już reżyser kultowy i nie będziemy tego wałkować. Chyba każdy widział „Dzień świra”, „Ajlawiu”, „Nic śmiesznego”, „Porno” czy (nomen omen) „7 uczuć”. Omawiany album nie jest ścieżką dźwiękową do tego ostatniego, choć w tekstach przemycono wiele filmowych cytatów i aluzji do twórczości artysty. Krążek może jednak funkcjonować jako dzieło autonomiczne. Takiego ładunku emocji i osobistych impresji nie słyszałem jeszcze… nigdy. Być może akurat do mnie to trafia, a ktoś inny potraktuje wszystkie te słowa i mieszaninę stanów jako przepełniony frustracją bełkot. Jednak biorąc pod uwagę, że właściwie każdy potrzebuje psychoterapii – niektórzy po to, by nie być palantami, inni po to, by się uporać z demonami przeszłości, a jeszcze inni po to, by żyć lepiej i wydajniej – przedstawione emocje powinny być odebrane zarówno jako zwierciadło, jak i ostrzeżenie. Mimo dramatyczności o ładunku stu megaton, na płycie nie brakuje specyficznego humoru. Choć mogłoby go być więcej. Podobnie jak ogólnego oddechu. A może biorę to wszystko zbyt serio? Nie wiem. Posłuchajcie sami. A jeśli lubicie poezję śpiewaną z rockowym pazurem i ładunkiem uczuć gotowym wysadzić w powietrze niejeden arsenał, nie zastanawiajcie się zbyt długo.

 

Michał Dziadosz