HFM

artykulylista3

 

Daniel Lanois - Producent gwiazd

131-133 11 2009 01„To wielki przywilej móc tworzyć muzykę – twierdzi Daniel Lanois. – To również wielki honor, że jest odbierana i doceniana”.

Producent w branży muzycznej jest nie tylko organizatorem pracy w studiu, ale równoprawnym artystą, który niekiedy w stopniu większym niż wykonawca decyduje o ostatecznym kształcie materiału trafiającego na płytę. Jeśli sięgnąć do początków muzyki rockowej, czyli do wczesnych lat 60. XX w., najczęściej przychodzą na myśl nazwiska dwóch producentów – Phila Spectora i George’a Martina. Pierwszy to twórca słynnej „ściany dźwięku”, która pojawiała się w rozmaitych formach jeszcze długo po swojej premierze, a zarazem współkompozytor niezapomnianego hitu „You’ve Lost That Lovin’ Feelin’”. Drugi zasłynął jako producent The Beatles. To jemu grupa zawdzięczała część pomysłów na oryginalną aranżację i nowatorskie brzmienie. Chyba nie mylą się ci, którzy twierdzą, że George’a Martina można nazwać piątym Beatle’em, zwłaszcza od czasu, gdy słynny zespół zrezygnował z występów, ograniczając działalność do pracy w studiu.

Czytaj więcej...

Alicja z krainy fortepianu - Alicia de Larrocha

124-125 11 2009 01Była osobą niewysoką o niewielkich dłoniach, co nie przeszkadzało jej grać nawet najbardziej wymagający repertuar. Nie lubiła kamer, rzadko udzielała wywiadów. Wolała, aby zamiast słów przemawiała za nią muzyka.

 

Jej interpretacje muzyki hiszpańskiej stały się wzorcem. Dziś nie ma jej już wśród nas, ale jej sztuka pozostała w pamięci i nagraniach.
Alicia de Larrocha zmarła w Barcelonie w wieku 86 lat.
Gdy w 1995 roku w jej apartamencie na Manhattanie pojawił się reporter „New York Timesa”, pierwsze, co zwróciło jego uwagę, to staranne wyciszenie pokoju ćwiczeń. Grube zasłony, dywan, ogromna sofa oraz specjalne maty, stosowane zwykle jako wyciszający podkład pod dywany, ale tutaj umieszczone także na spodzie pudła rezonansowego fortepianu. „Nie chcę przeszkadzać sąsiadom. Od razu gdy się wprowadziłam, poprosiłam przyjaciela, by zainstalował te rzeczy. Dzięki nim mogę ćwiczyć bez kłopotu dla innych” – mówiła. A przecież ludzie nie mieliby nic przeciwko temu, żeby zza ściany słuchać codziennie tej wielkiej artystki. Mogła się o tym przekonać już kiedyś we Francji.

Czytaj więcej...

AACM czyli Wielka Czarna Muzyka

120-122 01 2010 01Połowa lat 60. XX wieku to, z dzisiejszej perspektywy, okres ogromnych i odbywających się w przyspieszonym tempie przemian w muzyce. Szczególnie wiele działo się wówczas w szeroko pojętym jazzie.

Styl free, na początku dekady traktowany jako dziwactwo i wyśmiewany, okrzepł i zadomowił się na amerykańskich scenach. Nadal, co prawda, jego naturalnym środowiskiem były małe elitarne kluby, ale zaczął przyciągać wybitnych muzyków głównego nurtu. Koronny przykład to oczywiście saksofonista John Coltrane, który stał się gorącym zwolennikiem free. Na płytach „Ascension” (1965), „Kulu Se Mama” czy „Meditations” (obie z 1966) rozwinął i udoskonalił koncepcje wypracowane wcześniej przez Ornette’a Colemana, Alberta Aylera czy Erica Dolphy i nadał im swój indywidualny rys. Bogactwo środków artykulacyjnych (cały wachlarz przedęć, tryli, warkotów i innych efektów sonorystycznych), swoboda harmoniczna i rytmiczna, a wreszcie nieokiełznana energia stały się magnesem dla twórczych, poszukujących muzyków.

Czytaj więcej...

Maestro - Arturo Toscanini

111-115 01 2010 01„Mój Boże, co za życie! I pomyśleć, że są ludzie, którzy mi zazdroszczą. Widzą jedynie zewnętrzną powłokę mojej osobowości, która wydaje się lśniąca i bez skazy, ale wnętrze, dusza, serce pozostaną dla nich na zawsze nieodkryte i skrywają niejedną tajemnicę” - Arturo Toscanini, 1936

 

Trudno byłoby znaleźć w panteonie najsłynniejszych dyrygentów godnego konkurenta dla Toscaniniego. Już za życia stał się legendą i do dziś inspiruje kolejne pokolenia kapelmistrzów oraz żyje w świadomości każdego miłośnika opery i symfoniki. Stał się uosobieniem bezkompromisowego dążenia do perfekcji wykonawczej, nawet jeśli miałoby to oznaczać tyranizowanie muzyków dyktatorskim sposobem pracy. Ironia losu polega na tym, że Toscanini sprzeciwiał się każdej dyktaturze i nie bał się konsekwencji wyrażania tych niepopularnych w pewnym okresie poglądów. Mit, który do niego przylgnął, jest prawdziwy jedynie w części i mocno spłyca osobowość tego wyjątkowego człowieka. Artysty, którego 52. rocznicę śmierci obchodzimy w styczniu 2010.

Czytaj więcej...

Shannon Jackson

116-119 02 2010 01Ronald Shannon Jackson to – zdaniem Joachima Ernsta Berendta – jeden z pięciu najważniejszych perkusistów nowoczesnego jazzu.

Postać zupełnie wyjątkowa, choć historia nie jest dla niego szczególnie łaskawa. Zresztą nie tylko dla niego. Przez lata palmę pierwszeństwa w kategorii wielkich zapomnianych dzierżył filar zespołów Cecila Taylora – Sunny Murray. O Shannonie Jacksonie z kolei można powiedzieć, że był rytmicznym fundamentem formacji Ornette’a Colemana.
Może jednak zła passa w końcu się odwróci, bo w ubiegłym roku na rynku ukazała się ważna pozycja z udziałem Ronalda. Płyta godna miana najlepszej w roku 2008. Mowa o „Tabligh”, firmowanej przez Wadadę Leo Smitha i jego Golden Quartet.
„Tabligh” to powrót na jazzową scenę artysty, który zbyt długo pozostawał w cieniu i którego sylwetkę warto przypomnieć. Tym bardziej, że jak głoszą niepotwierdzone informacje już wkrótce nadarzy się okazja posłuchania go w Polsce.

Czytaj więcej...

Victor Borge - Śmiech od fortepianu

112-114 02 2010 01Pompatyczność jest ze światem muzyki poważnej związana nierozerwalnie. Od zawsze też znajdowali się ludzie, którzy ją wyśmiewali i próbowali zerwać ze stereotypami. Przecież to właśnie one spowodowały, że dziś klasyka kojarzy się z czymś elitarnym, trudnym i niedostępnym. Jednym z nieocenionych mistrzów zabawy muzyką był Victor Borge.

Jeśli dziś w Polsce rekordy popularności biją występy Waldemara Malickiego, który z wrodzoną lekkością, humorem i talentem pokazuje twórczość klasyków od jej uśmiechniętej strony, to warto wiedzieć, że takie pomysły rodziły się wiele dekad temu. Już wtedy ludzie chętnie śmiali się z żartów pianisty i komika, zwanego Duńskim Księciem Clownów albo po prostu: Wielkim Duńczykiem.
Victor Borge, a właściwie Borge Rosenbaum, urodził się 3 stycznia 1909 roku w Kopenhadze. Jego rodzice byli muzykami. Ojciec, Bernhard, grał na skrzypcach w Duńskiej Kapeli Królewskiej, zaś matka, Frederikke, była pianistką. To pod jej okiem trzyletni chłopiec rozpoczął naukę gry na fortepianie. Szybko się okazało, że ma ogromny talent.

Czytaj więcej...