HFM

artykulylista3

 

Django Reinhardt

88-89 10 2012 01W kulturze europejskiej zjawisko cygańskiego jazzu jest prężnym nurtem, wciąż zasilanym utalentowanymi muzykami. Jeśli jednak cofnąć się do początków tej muzyki – lat 30. XX wieku – znajdujemy właściwie tylko jedno nazwisko – Django Reinhardt.

Django Baptiste Reinhardt był pierwszym wielkim jazzmanem pochodzącym z Europy. Choć jego głównym instrumentem była gitara, grał także na banjo i skrzypcach. Był prawdziwym pionierem, przecierającym gitarze szlak w muzyce jazzowej, a jego wpływ na kolejne pokolenia gitarzystów po obu stronach Atlantyku jest nie do przecenienia.
Reinhardt to także jeden z najwybitniejszych w historii artystów romskiego pochodzenia, postać barwna, choć także naznaczona tragedią.
Urodził się 23 stycznia 1910 roku w belgijskim miasteczku Liberchies. Wychowywał się w taborze cygańskim w Choisy, niedaleko Paryża.
Nie chodził do szkoły. Jako dorosły podpisywał się krzyżykiem. W wieku 12 lat dostał pierwszy instrument. Od razu było jasne, że jest stworzony do muzyki. Już rok później grał w paryskich kawiarniach i salach balowych. Wkrótce stał się sławny w stolicy Francji, zapraszany do najlepszych lokali. Na jego występy przychodziła śmietanka artystycznych kręgów Paryża. I wtedy nastąpiło zdarzenie, które mogło zakończyć znakomicie się rozwijającą karierę.

Czytaj więcej...

Michaela Ursuleasa – Wybrana by być legendą

70-72 09 2012 01Tegoroczne lato było wyjątkowo smutne dla muzycznego świata. Odeszli wielcy ludzie, których sztuka przez długi czas cieszyła i wzbogacała nas wszystkich – Stefan Stuligrosz, Tomasz Szukalski, John Lord, Marvin Hamlisch i Ruggiero Ricci. Z tragicznym wyrokiem losu dołączyła do nich piękna, fenomenalnie zdolna i wciąż bardzo młoda Mihaela Ursuleasa. Ta przedwczesna śmierć musiała poruszyć każdego, kto o niej usłyszał.

Mihaela Ursuleasa przyszła na świat 27 września 1978 roku w rumuńskim Braszowie. Rodzina była mocno związana z muzyką. Jej matka była wokalistką jazzową, a ojciec pianistą. To on posadził pięcioletnią córkę przy fortepianie i nauczył, jak przesuwać palce po klawiaturze i dobrze się przy tym bawić. Niestety wkrótce potem zmarł i mała Mihaela, chcąc się dalej uczyć, musiała iść do zawodowych nauczycieli. Ci szybko poznali się na talencie dziewczynki, robiąc z niej cudowne dziecko Rumunii. Zamiast się bawić z koleżankami, Mihaela po 10-12 godzin dziennie spędzała przy klawiaturze, co nawet dla dorosłych jest ciężką pracą. Ćwiczenia przyniosły pierwsze znaczące efekty, gdy Ursuleasa zajęła drugie miejsce na konkursie we włoskiej Senigallii. Gdy po upadku komunistycznego reżimu do Rumunii powrócił Radu Lupu, 11-letnia Mihaela odwiedziła go w

Czytaj więcej...

Alison Balsom - Piękna i trąbka

92-93 07-08 2009 01W dzisiejszym świecie wygląd liczy się na równi z umiejętnościami. Media chętnie pokazują pięknych ludzi; dotyczy to także świata muzyki klasycznej. Skrzypce mają swoją Anne Sophie Mutter, fortepian nabiera blasku pod palcami Helene Grimaud, a klarnet ożywa dzięki Sharon Kam. I choć instrumenty dęte blaszane stanowią domenę mężczyzn, także tu znalazł się miły dla oka wyjątek – Alison Balsom.

Mając w pamięci sylwetki najwybitniejszych klasycznych trębaczy ostatnich lat, na czele z Maurice’em Andre, Davidem Hickmanem, Hakanem Hardenbergerem czy Siergiejem Nakariakowem, trudno się pozbyć wrażenia, że to instrument dla silnych facetów. Zresztą były w historii czasy, gdy na trąbkach mogli grać tylko wybrańcy, wśród których nie widywano kobiet. Dziś panie coraz częściej łamią kanony. Prowadzą miejskie autobusy, latają za sterami myśliwców, służą w elitarnych jednostkach wojskowych. Coraz częściej można je też zobaczyć w orkiestrach symfonicznych i to nie tylko za pulpitami fletów, klarnetów czy wiolonczel, lecz także w sekcji instrumentów dętych blaszanych. Okazuje się, że z pozoru delikatne kobiece ciało radzi sobie fantastycznie nawet z tak wymagającym instrumentem jak trąbka. Przykładem może być zdobywczyni tegorocznej nagrody Brit Classical Award w kategorii „Best Female Artist” – Alison Balsom.

Czytaj więcej...

Keith Jarrett

84-86 09 2009 01Keith Jarrett to jeden z twórców rozpoznawanych niemal przez każdego melomana. Z grona muzyków, którzy wyszli ze stajni Milesa Davisa, to właśnie jemu przypadła w udziale największa sława i to jego uznaje się dziś za megagwiazdę.

To niezwykłe tym bardziej, że w elitarnym otoczeniu słynnego trębacza da się wskazać takie osobistości, jak Herbie Hancock, Wayne Shorter czy Chick Corea. Ale to właśnie Jarrett i wszelkie zdarzenia z nim związane stają się tematem salonowych rozmów, zaś wizja uczestnictwa w jego koncercie – przedmiotem pożądania.
A na żywo usłyszeć Jarretta niełatwo, jeżeli nie mieszka się w Japonii czy europejskich stolicach krajów śródziemnomorskich. U nas, gdzie pada śnieg, a zimy bywają srogie, szansę przypomnienia sobie, jak to jest, kiedy przy fortepianie zasiada ten pianista, mieliśmy dwukrotnie. Pierwszy raz w latach 80. na Jazz Jamboree, gdy jego słynne trio rozpoczynało muzyczną drogę. Drugi, po prawie 20 latach, znów w tym samym składzie, ale już owianym splendorem najwspanialszego i bodaj najdłużej działającego jazzowego zespołu świata.

Czytaj więcej...

Peter Kowald - Niech przemówi bas

105-107 10 2009 01Sam sobie zrobiłem krzywdę. Co więcej, zrobiłem to z rozmysłem, a do zadania ciosu przygotowywałem się dość długo. Pisanie o Peterze Kowaldzie – jednym z wielkich mistrzów kontrabasu – to wyjątkowo trudne zadanie.

Jego muzyka wymyka się kategoryzacji. Doznania towarzyszące jej słuchaniu powodują, że słowa bledną, chyba że poszukamy odpowiednich w poezji. Wierszy jednak pisać nie zamierzam; tak będzie lepiej dla wszystkich, ale z tekstu rezygnować nie chcę. Obawiam się, że nie przypominając o istnieniu takich muzyków, ryzykujemy ich utratę z pola widzenia, a w dalszej perspektywie – przesłonięcie ich rzeszą młodych, doskonale wyedukowanych instrumentalistów, zdolnych swą masą przygnieść nawet najbardziej oryginalnego twórcę.
Peter Kowald to bez wątpienia jeden z najbardziej oryginalnych kontrabasistów nowoczesnego jazzu. Tylko czy aby na pewno jazzu? Przez lata jego muzycznej aktywności rozswingowanych fraz i zanurzonych w bluesie melodii zagrał niewiele. Tak przynajmniej wynika z dokumentujących jego twórczość albumów. Do dzisiaj słyszę z ust adwersarzy Kowaldowej sztuki basowania: „co to za granie, nawet walkingu nie potrafi poprowadzić, jak należy”. To wygodny punkt widzenia, zwłaszcza że sam muzyk nieszczególnie się palił do komentowania podobnych opinii, a już zupełnie nie był zainteresowany udowadnianiem, że jest inaczej.

Czytaj więcej...

Wieczorem jestem twój! - Rod Stewart

102-104 10 2009 02Obietnica w tytule nie jest bynajmniej na wyrost. Wprawdzie piosenkarz ostatnio się ustatkował i wiedzie spokojny żywot u boku żony, ale na początku kariery nie żałował sobie nocnych szaleństw. Teraz oddaje się już innym pasjom. Lubi piłkę nożną (posiada dożywotnio stałe miejsce na stadionie Celtic Park), prowadzi szybkie samochody (m.in. Ferrari Enzo), a kolekcjonuje... miniaturowe modele pociągów. Przede wszystkim zaś ciągle uwielbia scenę i jest mistrzem wokalnej interpretacji.

Ciekawe, w jakim składzie wystąpiłaby angielska drużyna na Wembley w 1973 roku, gdyby Rod Stewart wybrał karierę sportową zamiast muzycznej. Nie wszyscy bowiem wiedzą, że urodzony w 1945 roku piosenkarz w młodości wiązał swoją przyszłość z futbolem. Podobno nawet nieźle grał (m.in. w londyńskim klubie Brentford). Niewykluczone, że trafiłby do reprezentacji i w konsekwencji mógłby nawet stanąć oko w oko z Janem Tomaszewskim w czasie jednego z najsłynniejszych meczów w historii polskiej piłki.

Czytaj więcej...