To chyba kwestia wieku (w sensie, wieku muzyków). Podobne spostrzeżenia mam w temacie Depeche Mode. Od dobrych 20 lat płyty są coraz mniej ciekawe, niektóre jak Exiter, Sounds of the Universe, Spirit zawierają co najwyżej pojedyncze ciekawe utwory albo żadnych. Jeszcze nie słuchałem ostatniej "Memento Mori", ale "sie nie napalam sie". Szkoda, że swego czasu potrafili wydać album (np. Violator) mogący uchodzić za "best of", a potem przez 20 lat wychodzi fajnego materiału ledwo na pół składanki.

Nie można być cały czas w szczycie formy.

Albo takie Iron Maiden, od trzydziestu lat nie wydali nic ciekawego

U mnie teraz Fire! Orchestra i album "Echoes". Co za fenomenalna płyta... Trzymam kciuki za nagrodę Grammy dla szwedzkiego big bandu.

Starym gniewnym dawno przestałem być, więc leci klasyka jazzu z tych najbardziej klasycznych: kwartet Dave'a Brubecka A.D. 2001:


Wiele razy zastanawiałem się czy można po raz n-ty, gdzie n>2000 (zapewne), grać Take Five i ciągle czerpać z tego radość, zwłaszcza w wieku 81 lat. Można - słuchajcie (w opisie jest lista utworów z czasem pojawienia się, choć polecam całość) i oglądajcie. Perkusyjnego sola z ukontentowaniem słucha nie tylko ludzkość zgromadzona na widowni i przed monitorem (moim) ale i reszta zespołu. Ale nawet bez tego sola wersja jest "zero gravity" (czyj to tytuł, a?). Potem już z rozpędu można cieszyć ucho zupełnie inną niż pierwotna ale równie baletową wersją Unsquare dance i straychornowskim klasykiem.

A u mnie teraz akustycznie gra Nirvana w japońskim wydaniu cardboard sleeve mini LP. Dźwięk super, wydanie super, Nirvana super. Czego chcieć więcej?

Od dłuższego już czasu "odkrywam" muzykę lat '70. Głównie Disko (Kool & the Gang, Earth, Wind & Fire i kilka innych podobnych) oraz sporo funky jak choćby wczesny "Stiwi". Głos, wiadomo, klasa, ale mi tam się najbardziej podoba akompaniament. Bas i dęciaki podążające razem, że tak powiem, robią mi dzień. Przy okazji - to świetny kawałek do samochodu, ... oczywiście nie do popierdalania 140 przez miasto jak ostatni debil, ale tak raczej do "kruzowania" 40 i cieszenia się jazdą, muzyką i zmieniającym się leniwie krajobrazem.

John 1.5 V napisał:

Od dłuższego już czasu "odkrywam" muzykę lat '70. Głównie Disko (Kool & the Gang, Earth, Wind & Fire i kilka innych podobnych) oraz sporo funky jak choćby wczesny "Stiwi".

Skoro tak, to zerknij na YT. Jest tam kanał SoulDisco prowadzony przez Nadine. Kopalnia wiedzy w kontekście klimatów o których piszesz.

Dzięki - już zerkam.

Uczeni w piśmie powiadają, że 4/4 jest naturalne, a 5/4 nie.

U mnie Metallica i debiutancki album "Kill ’Em All". Okazja ku temu jest szczególna, bo 25 lipca stuknęło 40 lat od wydania płyty.

Dzisiaj spędzam czas przy genialnej płycie Kiko Loureiro pt. "Open Source". Polecam, bo to kawał gitarowej wirtuozerii, która nie jest celem samym w sobie, ale środkiem do pokazania pięknej muzyki. A Kiko to Mistrz!