HFM

artykulylista3

 

Wyznania anachrofila - Audiophilia nervosa

Audiofilski obłęd lub audioholizm jest stanem umysłu będącym wynikiem niekończących się poszukiwań. Chodzi o to, by złożyć system zdolny do emitowania perfekcyjnego dźwięku.

Proces poszukiwania często polega na nabywaniu nowych komponentów stereo: gramofonów, odtwarzaczy CD, wzmacniaczy, głośników oraz okablowania. Choć celem jest uzyskanie jak największej przyjemności ze słuchania, większość ludzi zainfekowanych tą neurozą jest skupiona na elektronice, akustyce i dźwiękach. Muzyka nie jest dla audioholika najważniejsza. O ile można być jednocześnie melomanem i audiofilem, dla większości ekstremalnych audioholików interpretacja, wykonanie, styl czy tempo utworu muzycznego nie są priorytetem. Ważniejsze są: jakość nagrania, rodzaj zastosowanych mikrofonów, ich konfiguracja i odległość od instrumentu, miksowanie czy postprodukcja.

Czytaj więcej...

Audio ekstra HD

Rynek plików wysokiej rozdzielczości i sprzętu do ich odtwarzania rozwija się już od dobrych kilku lat, ale ostatnio pojawiły się nowe aspekty tej sprawy. Co prawda, płyty formatu SACD poniosły porażkę, ale wzrasta zainteresowanie plikami z kodowaniem DSD.

Oprócz standardowej wersji DSD64 spotyka się nagrania DSD128 (dwukrotnie wyższa częstotliwość strumienia impulsów niż na SACD) czy nawet DSD256. Format DXD – czyli wersja PCM, opracowana do współpracy z DSD – nieśmiało wychodzi poza zastosowania czysto studyjne. W mediach audiofilskich wszystko to budzi spore zainteresowanie. Jednak to nie publikacje prasowe są najważniejsze, lecz fakt, że pojawia się coraz więcej sprzętu obsługującego tego typu nagrania.

Czytaj więcej...

Przedostatnie okrążenie

Zdarza się, że ktoś z dystrybutorów lub Czytelników zarzuca nam, że najciekawsze urządzenia zostawiamy na koniec roku. Jak wiadomo, zaraz się ukażą nagrody, więc na pewno jest w tym jakiś spisek.

Tak, tak... Wiem, że część nagród pochodzi z ostatniego okrążenia, czyli z numeru grudniowego. Dlaczego tak się dzieje, sam nie wiem, ale chyba dlatego, że czasem najbardziej interesujące testy lubią poleżakować. Jak choćby system ATC, który napisałem w czerwcu, ale zawsze było coś bardziej naglącego – jakaś grupa albo nowość, na której pokazaniu szczególnie zależało importerowi. „Wpuści pan?”. „A dlaczego mam nie wpuścić, skoro materiał zrobiony”. I tak „spad” (czyli coś, co miało wejść w zeszłym miesiącu i czeka na swoją kolej) staje się „podwójnym spadem”. W sumie to nie przeszkadza, bo urządzenia są ciągle w produkcji.

Czytaj więcej...

Kulisy upadku

Niedawno przeczytałem informację o bankructwie firmy Loewe. W pierwszej chwili ogarnął mnie smutek, bo oto odchodzi producent sprzętu wysokiej jakości. Tym razem telewizorów.

Jednak już po chwili zaczęły mnie ogarniać wątpliwości, a kiedy obejrzałem krótki filmik, zareagowałem jak osoba, kątem oka widząca na ekranie ufoludka w dokumencie o peerelowskich mleczarniach. Zaraz, zaraz! Cofnąłem raz, drugi, a za trzecim musiałem pobiec szybko do zlewu, bo miałem usta pełne porannej kawy. Eksplozja śmiechu, połączona z erupcją słodko-gorzkiego płynu na klawiaturę, mogłaby spowodować kolejny upadek. Tym razem mojego laptopa, na którym od dobrych pięciu lat powstają wstępniaki i inne teksty, czytane przez Was na tak zwanych łamach.
Ale zacznijmy od początku: „Loewe zaczęło tracić rynek w czasach kryzysów. Na sprzęt, którego ceny zaczynają się od 5 tys. euro, było coraz mniej chętnych. Przedsiębiorstwo przegrywało konkurencję z Samsungiem i LG, które sprzedają swoje produkty w o wiele bardziej przystępnych cenach”.

Czytaj więcej...

Beau Brummel czy lejtnant Columbo?

Może wynika to z tak zwanego obracania się w środowisku, ale odnoszę ostatnio wrażenie, że tandeta trochę się przejadła. My tutaj oczywiście wszyscy jesteśmy przeciwnikami tandety i nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że zajmujemy się sprawdzaniem i smakowaniem drogo i solidnie wykonanych urządzeń hi-fi. Ja przynajmniej przystępuję zwykle do pracy z takim nastawieniem i jeśli trafia mi się coś odstającego od standardów, uśmiecham się z ubolewaniem.

Zainteresowanie rzeczami wysokiej jakości mamy w naszym „Magazynie” niejako we krwi, więc poza czytaniem o sprzęcie, słuchaniem i oglądaniem go, zapuszczamy się również w inne rejony, gdzie jakość ma znaczenie. Sam jestem fajczarzem, zatem wiele moich przykładów pochodzi ze świata fajki. Tu obserwuję, jak zwolennicy starannego, stylowego i luksusowego palenia zbierają się w gromady i klany, podnosząc głowy spod panoszenia się papelito, ubogiego krewnego cygaretki, który zdobył wiele lat temu popularność wśród klasy robotniczej, w wojsku, wśród harcerzy i w podobnych środowiskach masowych. Dochodzą mnie głosy o wracającej popularności fajki w USA,

Czytaj więcej...

Teorie naukowe, domorosłe i nie tylko

Teorie dotyczące elektroakustyki są praktycznie niepoliczalne i bardzo zróżnicowane. Poczynając od prac publikowanych w naukowych periodykach, poprzez swobodniejsze teorie projektantów sprzętu grającego, na prywatnych tezach audiofilskich kończąc. Co istotne, różne teorie całkiem często wzajemnie się wykluczają. Zastanówmy się, na ile prawidłowe jest nasze podejście do nich.

Osoby profesjonalnie związane z rynkiem audio z reguły starają się sprawiać wrażenie, że panują nad sytuacją i dobrze wiedzą, które teorie są prawdziwe, a które nie. W wielu wypowiedziach i wywiadach można znaleźć stwierdzenia, których sens streszcza się w zdaniu „To ja wiem, jak jest naprawdę; inni się mylą”. Tego typu zachowanie jest zgodne z dość prostą komercyjną logiką. Mimo wszystko odnoszę wrażenie, że jeszcze większe znaczenie ma zwykły brak samokrytycyzmu, bo osoby interesujące się audio amatorsko postępują zazwyczaj podobnie.

Czytaj więcej...