Castle Knight 2
- Kategoria: Kolumny
Firma Castle powstała w 1973 roku w Wielkiej Brytanii. Stworzyli ją ludzie, którzy odeszli z innej brytyjskiej wytwórni – Wharfedale. Ta druga zaczęła się przekształcać w potężnego producenta tanich głośników.
Kiedy Wharfedale zasypywał rynek skrzynkami w przystępnych cenach, Castle celował w wyższy segment. Obie marki odnosiły sukcesy, ale ta druga zdobywała rynek wolniej.
Pamiętam fragment z filmu „Konopielka”, w którym blady strach pada na rozwrzeszczany tłum: „Tylko nie zapisujcie!” – szepczą ludzie ze ściśniętym gardłem. Fakt, słowo pisane ma ogromną siłę. To kwestia nawyków kształtowanych przez tysiące lat.
Zastanawiałem się, dlaczego tak się dzieje. Jednak im bardziej wytężałem swoje zwoje, tym dalszy byłem od rozwiązania.
The Rolling Stones a sprawa polska
- Kategoria: Sylwetki
Przy okazji niedawnej medialnej awantury z The Rolling Stones w tle warto przypomnieć, jak 13 kwietnia 1967 roku legenda rock’n’rolla zapisała się trwale w polskiej historii.
Plotka o tym, że The Rolling Stones wystąpią w Warszawie z okazji 25-lecia czerwcowych wyborów z 1989 roku, przetoczyła się przez krajowe media po artykule Jacka Cieślaka z „Rzeczpospolitej”. Informację powtórzyły niemal wszystkie ważniejsze redakcje, choć, oględnie mówiąc, tekst „Stonesi na rocznicę?” nie jest naszpikowany konkretami.
Z jedynej cytowanej w artykule wypowiedzi przedstawicielki Kancelarii Prezydenta – organizatora rzekomego koncertu – wynikało zaledwie, że rozważany jest pomysł zorganizowania dużej uroczystości, być może muzycznej i że „brane są pod uwagę jej różne warianty”. „Rzeczpospolita” nie sprecyzowała, od kogo pochodzi informacja, jakoby gwiazdą na owej imprezie miał być właśnie brytyjski zespół ani skąd wie, że odbyły się już rozmowy z przedstawicielami Stonesów o wysokości honorarium.
Od początku do końca
- Kategoria: Felietony
W roku 2011 we włoskim programie typu „Mam talent” wystąpiła trzynastoletnia Elvya Garofano i zaśpiewała (w języku oryginału) znaną francuską piosenkę „Je suis malade”.
Tekst opowiada o samotnej kobiecie, która choruje z tęsknoty. W dzieciństwie bała się zostawać sama na noc (jej matka była prawdopodobnie prostytutką), a teraz kolejnymi porcjami whisky próbuje zaleczyć ból wywołany nieobecnością ukochanego.
To z pewnością nie jest tekst odpowiedni dla młodej piosenkarki, a co dopiero dla dziecka z szóstej klasy szkoły podstawowej. A jednak stał się cud. Śpiewająca dziewczynka na oczach słuchaczy zamieniła się w obłąkaną z miłości kobietę po przejściach.
W roku 2013 świat obchodził dwóchsetlecie urodzin Richarda Wagnera. Scena Opery Narodowej nie poświęciła temu jubileuszowi specjalnej uwagi akurat wtedy, kiedy on przypadał, natomiast oplotła rocznicę dwiema ważnymi i udanymi premierami, zrealizowanymi w koprodukcji z teatrami europejskimi. Najpierw zaprezentowano „Latającego Holendra”, a teraz – „Lohengrina” (we współpracy z operą w Cardiff).
„Lohengrin” nie przybył sam. Towarzyszyło mu kilka wydarzeń, które pokazały Wagnera z różnych stron – jako artystę i myśliciela, inspirującego twórców sobie współczesnych, ale także punkt odniesienia i bohatera bajki następnych pokoleń.