Domenico Dragonetti – demon kontrabasu
- Kategoria: Sylwetki
Kontrabas to instrument rzadko kojarzony z muzyczną wirtuozerią. Jego pękaty, niezbyt zgrabny kształt, grube struny, wielki smyczek i ciemne brzmienie nie przystają do szybkich temp i efektownych popisów. Znalazł jednak kontrabas swojego pogromcę, a jednocześnie wiernego wyznawcę. Domenico Dragonetti udowodnił, że smyczkowy olbrzym jest nie tylko łagodny, ale też piekielnie sprawny.
Kontrabas, podobnie jak inne współcześnie znane instrumenty smyczkowe, powstał w XVI wieku. O ile jednak skrzypce, altówka i wiolonczela mają swoich bezpośrednich protoplastów w rodzinie wiol – viola da braccio i viola da gamba, o tyle kontrabas takiego przodka nie posiada.
Początkowo prawdopodobnie był wiolonczelą o niższym stroju. Ze względu na to, że pudło było zbyt małe, by odpowiednio wzmocnić tak niskie dźwięki, zaczęto je powiększać. Pierwsza znana wzmianka o instrumencie pochodzi z pism Michaela Preatoriusa. Pisze on o tzw. „violon da gamba sub-base” o monstrualnej wysokości niemal 2,5 metra, wyposażonej w pięć strun.
W baroku kontrabasu używano sporadycznie. Jego stosowanie utrudniały ogromne rozmiary oraz problem z uzyskaniem strun, produkowanych wówczas z preparowanych jelit. Dopiero wraz z wynalezieniem nowych, srebrnych strun z oplotem kontrabas stał się funkcjonalnym instrumentem i mógł wejść do normalnego zestawu orkiestrowego. Choć brzmiał dobrze i miał potencjał wykonawczy, kompozytorzy jakoś nie chcieli go zauważyć. Musiał się pojawić ktoś, kto udowodni, że z wielkiego pudła można wydobyć znacznie więcej niż długie dźwięki basowe, wzmacniające partie wiolonczel.
Ten ktoś nazywał się Domenico Dragonetti i przyszedł na świat 7 kwietnia 1763 roku w Wenecji. Ojcem Domenica był Pietro Dragonetti. Jedne źródła podają, że był fryzjerem, inne – że gondolierem. Wszystkie jednak są zgodne, że był także amatorskim muzykiem, w którego domu znajdowały się zarówno kontrabas, jak i gitara.
Ustnik Brittena
- Kategoria: Sylwetki
W 2013 przypada setna rocznica urodzin Benjamina Brittena (1913–1976), najsłynniejszego brytyjskiego kompozytora XX wieku. Rozpisane na dwa lata kalendarium wydarzeń towarzyszących jubileuszowi koordynuje Fundacja Brittena i Pearsa (www.britten100.org).
Za życia Brittena Peter Pears był osobą najbliższą mu pod każdym względem – uczuciowym i artystycznym. Po śmierci kompozytora prowadził fundację doglądającą jego spuścizny, a po swojej śmierci wsparł nazwiskiem i spadkiem fundację Brittena. Wspaniały przykład miłości, która zrodziła sztukę i sztuki, w której miłość została uwieczniona.
Ich związek trwał czterdzieści lat. Razem mieszkali i podróżowali, występowali i nagrywali, organizowali instytucje i imprezy muzyczne. Peter, erudyta, był nieocenionym konsultantem w sprawach literackich. Tłumaczem, współtwórcą libretta opery „Sen nocy letniej”. Wspólnie przyczynili się do odrodzenia opery angielskiej – dwa i pół stulecia od śmierci nieodżałowanego Henry’ego Purcella.
W zakończeniu partytury swojej ostatniej opery, „Śmierć w Wenecji”, Benjamin Britten napisał „Sempre pp”. Dla wykonawców to po prostu oznaczenie dynamiki, tyle co: „wciąż pianissimo”. Dla znawców biografii Brittena – to jego osobisty testament: „Zawsze Peter Pears”. Britten był już zbyt chory i słaby, by uczestniczyć w premierze.
Miejsce dla Pearsa
Czternastoletni Benjamin Britten zaczął prowadzić dziennik; opublikowany w 2009 roku pod tytułem „Journeying Boy: The Diaries of the Young Benjamin Britten, 1928-1938”. W kontynuowanych przez dziesięć lat zapiskach zwierzał się z samotności, z odkrywania swojej homoseksualności, z życia towarzysko-erotycznego wśród londyńskiej przedwojennej bohemy.
Andrzej Trzaskowski - Synopsis
- Kategoria: Sylwetki
W 2013 mija 80. rocznica urodzin Andrzeja Trzaskowskiego, wybitnego muzyka jazzowego, współtwórcy polskiej szkoły jazzu nowoczesnego, oryginalnego kompozytora, pianisty, lidera, dyrygenta i publicysty.
Nazywano go „mózgiem polskiego jazzu” – od połowy lat 50. uchodził za niekwestionowany autorytet w dziedzinie „muzyki synkopowanej”. Wszechstronne wykształcenie, talent, intuicja, otwarty umysł i zdolność do przenikliwych analiz pozwoliły mu się realizować w wielu dziedzinach. Był zdeklarowanym modernistą. Wielokrotnie podkreślał, iż jest zwolennikiem bezwzględnego postępu w sztuce. Te poglądy znajdowały odbicie w jego kompozycjach, nagraniach i tekstach.
Od Bacha do „Birda”
Andrzej Trzaskowski urodził się 23 marca 1933 roku w Krakowie. Wywodził się z jednego z najstarszych polskich rodów szlacheckich, pieczętującego się herbem Trzaska. Jego dziad, Bronisław Trzaskowski, był znanym językoznawcą i pedagogiem, zaś ojciec, dr Stanisław Trzaskowski – prawnikiem i melomanem (studiował w Wiedniu prawo, fortepian i wiolonczelę).
Andrzej Trzaskowski zaczął grać na fortepianie w czwartym roku życia. Regularną naukę podjął w 1940, najpierw u Olgi Axeull-Łapickiej, a następnie u Tadeusza Ciejki (1941–50). W latach 1947––51 uczęszczał do elitarnego gimnazjum im. Jana Sobieskiego w Krakowie. To właśnie wtedy zainteresował się jazzem. Założył pierwszy zespół Rhythm Quartet, rozpoczął współpracę z krakowskimi grupami Jerzego Borowca i Józefa Szewczyka i nawiązał kontakty z ówczesnymi liderami jazzu: Kazimierzem Turewiczem, Janem Walaskiem, Jerzym Matuszkiewiczem i Witoldem Kujawskim. W 1949 grał w zespole studenckim w klubie Rotunda pod kierunkiem Tadeusza Prejznera.
Baltlab Endo 2
- Kategoria: Wzmacniacze
Endo 2 otwiera nowy rozdział w działalności Baltlaba. Po sukcesie Epoki 1 oraz udanym eksperymencie z mocniejszą Epocą 3, firma postanowiła wejść na wyższy poziom.
Nazwa Endo nie jest przypadkowa. Świeżo upieczonym rodzicom skojarzy się zapewne z ubrankami dla dzieci, ale konstruktorom chodziło o nawiązanie do endoskopu – ze względu na dużą ilość szczegółów, które nowy wzmacniacz będzie w stanie pokazać – albo endorfin, czyli hormonu szczęścia.
Alina Ratkowska
- Kategoria: Wywiady
Z Aliną Ratkowską, klawesynistką wykształconą przez Andreę Marcona, współzałożycielką wytwórni płytowej Sarton, rozmawia Maciej Łukasz Gołębiowski.
MŁG: Proszę przyjąć gratulacje za wydanie pierwszej płyty zespołu TWOgether Duo, nagrodzonego tegorocznym Paszportem Polityki.
AR: Bardzo dziękuję, choć gratulacje należą się przede wszystkim dwójce utalentowanych artystów i profesorowi Klaudiuszowi Baranowi, który zachęcił ich do wspólnego grania. Materiał dźwiękowy został zarejestrowany w UMFC, a dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Kultury udało się go wydać. Sarton to nie tylko ja, ale również reżyser dźwięku, Katarzyna Rakowiecka-Rojsza, przez którą wszyscy się poznaliśmy.
To chyba nie jest typowe wydawnictwo w państwa katalogu, zdominowanym przez muzykę dawną?
Sarton faktycznie zaczął od wydawania muzyki XVIII wieku, ale poza płytą TWOgether Duo mamy już na koncie także komplet mazurków Romana Maciejewskiego, jednego z klasyków XX wieku. Chcemy być odbierane jako firma wydająca klasykę, bez względu na epokę. Nie wykluczamy, że kiedyś mrugniemy też w stronę jazzu. Są takie plany.
Zaczęłyście panie w 2010 roku od wydania „Wariacji Goldbergowskich” Bacha. Niedługo potem pojawiły się utwory kompozytorów, o których dziś praktycznie nikt nic nie wie.
W zbiorach gdańskiej Biblioteki PAN znajduje się masa wspaniałej muzyki autorstwa kompozytorów działających niegdyś w tym bogatym mieście. Samych kantat jest kilkaset. Stopniowo je badamy i staramy się przybliżyć publiczności. Od 2006 roku prowadzę tam Festiwal Goldbergowski, którego repertuar to w dużej części kompozycje takich autorów, jak du Grain, Pucklitz, Roemildt czy Mohrheim.
Do tej pory udało się wydać płyty z kantatami bożonarodzeniowymi i wielkopostnymi oraz „Pasję” Freislicha. Co dalej?
Blisko z nami współpracujący zespół Goldberg Baroque Ensemble planuje zrealizować w tym roku bardzo trudny z punktu widzenia techniki nagraniowej projekt z muzyką polichóralną – kantaty okresu wielkanocnego. W kościele św. Trójcy musimy umieścić w rożnych miejscach dwa zespoły muzyków. Do tego dojdą organy.