Procol Harum i muzyka Brookera
- Kategoria: Sylwetki
Kiedy w ubiegłym roku zabrzmiały pierwsze takty utworu otwierającego występ Procol Harum w łódzkiej Atlas Arenie, odżyły wspomnienia dawnych spotkań z tą formacją. Ponad pół wieku temu Brytyjczycy podbili serca melomanów rockowymi przebojami „Homburg” i „Quite Rightly So” oraz balladą „A Whiter Shade Of Pale”, z melodyjnym wstępem granym na organach Hammond M102.
Utwór wybrany na początek koncertu nie pochodził z tak odległej przeszłości. „I Told On You” pojawił się zaledwie dwa lata temu na najnowszym krążku „Novum”. Później zespół zagrał jeszcze cztery kompozycje z tego albumu. Na scenie wystąpili muzycy, którzy z historią Procol Harum mają niewiele wspólnego. Grupa zachowała jednak charakterystyczne brzmienie. To zasługa Gary’ego Brookera – jej lidera, wokalisty, pianisty i kompozytora.
„Pisanie muzyki – to jakby ustawianie drabiny bez możliwości wsparcia jej o mur. Nie ma rusztowań; konstrukcja ta utrzymuje równowagę jedynie dzięki cudowi jakiejś wewnętrznej logiki, dzięki jakiemuś wrodzonemu poczuciu proporcji. Jestem równocześnie architektem i widzem mojego dzieła: pracuję i przyglądam się mojej pracy.”
Arthur Honegger
Rozchwytywany Mark Ronson
- Kategoria: Sylwetki
Wystarczy rzucić okiem na zestawienie bestsellerów płytowych, by zauważyć, jak popularni są ostatnio producenci nagrań. Nie tylko współtworzą srebrne krążki, ale też sami je firmują.
Przykładem popularni spece od hip-hopu – Kendrick Lamar, Richard Russell i DJ Khaled. Pierwszy jest również wykonawcą. Jego album „Damn” był hitem 2017 roku, a niedawno listy przebojów podbiła ścieżka dźwiękowa filmu „Czarna pantera”, którą wyprodukował. Pozostali dwaj rzadko śpiewają, ale Russell własnoręcznie pomalował na żółto limitowaną edycję swojego albumu „Everything Is Recorded”.
Cugowski bez Budki
- Kategoria: Sylwetki
Był jednym z filarów Budki Suflera. Niejednokrotnie podejmował też samodzielne przedsięwzięcia. Kiedy w 2014 roku członkowie zespołu postanowili zakończyć wspólną karierę, rozpoczął się kolejny etap w jego działalności. Najpierw jednak o tym, jak do tego doszło.
Wayman Tisdale był jednym z najbardziej utalentowanych młodych koszykarzy w Stanach Zjednoczonych. W 1982 roku zdobył tytuł „najlepszego zawodnika amerykańskich szkół średnich” (Mr. Basketball USA). Trzy razy z rzędu wybierano go „zawodnikiem roku” międzyuczelnianej konferencji Big Eight. Wraz z reprezentacją USA zdobył złoty medal na igrzyskach olimpijskich w Los Angeles w 1984 roku. W 2009 został włączony do Akademickiej Galerii Sław Koszykówki. Miał też swoją drugą, początkowo skrzętnie ukrywaną pasję – grał na basie.
Kiedyś śpiewał o Polsce, a niedawno odwiedził nasz kraj z jedną z dwóch grup występujących pod nazwą Yes. Gdy formacja ze Steve’em Howe’em (gitara) i Alanem White’em (perkusja) rozpoczynała trasę po USA, w Warszawie zagrali Trevor Rabin (gitara), Rick Wakeman (klawisze) i Jon Anderson (wokal). Nadarza się więc okazja, żeby przypomnieć sylwetkę tego ostatniego – jednego z najsłynniejszych przedstawicieli wczesnej ery progresywnego rocka, mimo ponad siedemdziesiątki na karku – wciąż aktywnego i popularnego.
fot. Grzegorz Walenda