HFM

artykulylista3

 

Notte Sound Labs NLP-01/ NPA-01

040 045 Hifi 09 2023 005
Pamiętacie najstarsze Naimy? Nie przypominały niczego prócz siebie samych, a później inni producenci zaczęli się na nich wzorować. Wąskie obudowy z nietypowymi gniazdami i pokrętłami jak z pralki na tle japońskich choinek wyglądały jak brzydkie kaczątka, ale audiofile widzieli w nich dumne łabędzie.


Podkreślano funkcjonalność, szlachetną prostotę i bardzo wysoką jakość brzmienia. Na pierwszy rzut oka urządzenia Notte prezentują się niemal tak samo, ale tylko na zdjęciach. Na żywo jakość wykonania, materiały i bezkompromisowość konstrukcji okazują się zdecydowanie wyższe. Kiedy przyjrzymy się bliżej, dotkniemy obudowy i poruszymy pokrętłami, poczujemy niedzisiejszą solidność. Nie przypominam sobie, by legendy z dawnych czasów były zrobione aż tak dobrze.
Poza przedwzmacniaczem i końcówką mocy, którymi się dzisiaj zajmiemy, Notte Sound Labs oferuje przetwornik cyfrowo-analogowy NDAC-01 i monobloki NLB-01. Integry nie ma i nie będzie. Właściciel firmy, Mariusz Hołownia, kwituje sprawę krótko: tego typu konstrukcja nie zapewnia „odpowiedniej jakości startowej”. W planach jest natomiast preamp gramofonowy. Obecnie Notte oferuje jeszcze dwa modele kolumn – jedne w układzie otwartym, a drugie w zamkniętym – realizujących odmienne koncepcje brzmienia. Powstają na zamówienie – są skomplikowane, drogie i trafiają głownie do fanów manufaktury z Piątnicy. Ci zaś mieszkają przeważnie za granicą, najwięcej w Republice Południowej Afryki.
Notte wystartowało w 2014 roku jako projekt na zapleczu znacznie większej działalności zajmującej się medyczną aparaturą diagnostyczną. Stamtąd zaczerpnięto precyzję wykonania, a czasem również komponenty niespotykane w branży hi-fi, choćby z uwagi na ceny. Wśród projektantów znajdziemy znane nazwiska. To chociażby Maciej Radtke, specjalista od układów elektronicznych z Politechniki Warszawskiej.
Zdaniem Notte najważniejszym elementem systemu hi-fi jest przedwzmacniacz. Prace projektowe nad NLP-01 trwały trzy lata, a kolejne dwa zajęły próby z prototypami. Jako następna dołączyła końcówka mocy. Od samego początku konstruktor stawiał sobie za cel połączenie brzmienia hi-endu lat 70. XX wieku z koncepcjami złotej ery hi-fi i możliwościami współczesnej technologii. Sprzęt miał być też przystępny dla europejskiej klasy średniej, czyli rozsądnie wyceniony.

040 045 Hifi 09 2023 001

 

NLP-01 – piękna robota

  Budowa
Oba urządzenia łączy klika cech wspólnych. Wzornictwo a la Naim to wąskie, relatywnie niewielkie obudowy z frontami wystającymi poza obrys ścianek górnej i bocznych. Wszystkie wykonano z płyt aluminium o grubości, uwaga, 10 mm. Oprócz przeciwpancernej prezencji zapewniają sztywność, ale chodziło głównie o termiczny komfort pracy obwodów elektronicznych. Po bokach widać wprawdzie radiatory, ale ciepło jest odprowadzane całą powierzchnią obudowy. Pod spodem nie ma ozdobnych nóżek, tylko cienkie i wysokie gumki – jak to w starych Naimach bywało.

 Reklama

Kontynuując wątek podobieństw, to – o ile pamiętam – pokrętła Naimów były dosyć wątłe. W przedwzmacniaczu Notte zamontowano 25-mm lite walce, wycięte na obrabiarkach CNC. W centrum frontów obu urządzeń znalazły się szybki z włącznikiem zasilania. Dostępne są dwa warianty wykończenia, choć oba tak samo czarne. Różnią się strukturą powłoki. Pierwsza, współczesna, to anodowanie. Druga, z epoki, to lakier proszkowy z charakterystyczną chropowatą fakturą. Można wybrać, choć… niezupełnie, bo końcówka mocy nie występuje w drugiej opcji. Okazuje się, że lakier zmniejsza efektywność chłodzenia o jakieś 20%. Warto też zauważyć, że oznaczenia i czcionki lepiej się prezentują na powierzchni anodowanej; proszkowa faktura rozmywa ich kontury.
W obu urządzeniach zamontowano świetne gniazda RCA i XLR (Neutrik), a tor sygnałowy jest zbalansowany i nieobjęty globalną pętlą sprzężenia zwrotnego. Przetwarzanie sygnału odbywa się w 100% analogowo.
Sprzęt jest ręcznie montowany w Polsce. Każdy egzemplarz trafia do nabywcy wygrzany. Podłączony do gniazdka, ma od razu pokazać pełnię swoich możliwości.

040 045 Hifi 09 2023 001

 

NPA-01 jest solidny jak czołg.

  Przedwzmacniacz NLP-01
Od strony użytkowej NLP-01 prezentuje rozsądne minimum: dwa wejścia liniowe RCA i dwa XLR. Gniazda są porządne; nawet zasilające ma złocone bolce. Obsługa jest prosta – żadnych menu, ukrytych funkcji, tylko po staremu: dwie wielkie gały do regulacji siły głosu i wyboru źródła. Szkoda, że zabrakło gniazda słuchawkowego. Za to pilot jest genialny, jak w Gryphonie. Malutki, poręczny – tylko trzy przyciski. To nie plastikowy gotowiec przeprogramowany z hotelowego telewizora, tylko specjalnie zaprojektowany dla NLP-01 sterownik: aluminiowy, pomalowany chropowatym lakierem proszkowym.
Wnętrze wypełnia jedna duża płytka drukowana. Ścieżki są grube, a montaż przewlekany. Serce zasilacza to duży transformator toroidalny z wielowarstwową izolacją, wykonany według specyfikacji Notte. Wzorem  monobloków Denona z lat 80. zalano go żywicą epoksydową o bardzo dobrej przenikalności termicznej i zamknięto w puszce za stali krzemowej. Tę ostatnią pomalowano na czarno i ozdobiono logiem Notte. O wibracjach nie ma mowy, a transformator jest praktycznie niesłyszalny. Napięcie filtruje sześć kondensatorów elektrolitycznych Epcosa. Wykorzystano tu model używany w sprzęcie do diagnostyki medycznej, cechujący się ponadprzeciętną żywotnością, sięgającą 20000 godzin.  

Zarówno w stopniu wejściowym, jak i na wyjściu zastosowano tranzystory J-FET. Za regulację głośności odpowiada potencjometr Alpsa, napędzany silniczkiem. To w pełni metalowy model z lat 70. XX wieku, praktycznie niezniszczalny. Grubość ścianek obudowy wymusiła wyżłobienie dla gniazd sygnałowych wgłębień w tylnej ściance. Nawet tutaj nie użyto cienkiej blachy, chociaż byłoby wygodniej i pewnie nikt by nie zauważył. Numer seryjny znajduje się na aluminiowej blaszce, przykręconej do spodu.
Jakość komponentów nie odbiega od stosowanych przez high-endowe wytwórnie w popisowych konstrukcjach, wycenianych na walizki banknotów.
Producent podkreśla, że na pomiarach NPL-01 wykazuje doskonałą odpowiedź impulsową i znikome zniekształcenia, zwłaszcza trzeciej harmonicznej.  


Końcówka mocy NPA-01
Końcówka, jak to końcówka, ma włącznik zasilania i tyle. Z tyłu znów bardzo wysokiej jakości gniazda w głębokich wyżłobieniach – inaczej się nie da przy tak grubaśnej ściance. Użytkownik musi pamiętać, żeby wybrać tryb pracy przełącznikiem wychyłowym (RCA/XLR). Producent zaznacza, że należy to zrobić przy wyłączonym wzmacniaczu. Tak samo jest z podłączaniem okablowania. Ale spokojnie, nic się nie zepsuje, bo jakby co, zadziałają zabezpieczenia. Może natomiast strzelić w głośnikach, a one tego nie lubią. To zresztą uniwersalny schemat postępowania, choć w praktyce nie każdy o nim pamięta.
Zaciski głośnikowe są zalane plastikiem, co zmniejsza ryzyko przypadkowego zwarcia.
Na rozebranym zdjęciu widać ogromny transformator, identycznie jak w przedwzmacniaczu zalany żywicą i ekranowany stalą. Tak samo płytki mają grube ścieżki, ale już montaż jest mieszany – przewlekany i powierzchniowy. Na środku umieszczono piętrowo układy zabezpieczeń – nadprądowy i napięciowy, oddzielnie dla każdego kanału, oraz opóźnienie załączania głośników (góra) i prostownik z filtrem (dół). Konstrukcja jest modułowa, quasi-dual mono, czyli z jednym transformatorem. Końcówki mocy przykręcono do radiatorów po bokach.
Stopień wejściowy oparto na tranzystorach J-FET, wyjściowy – na MOSFET-ach (po cztery na kanał). Projektant chciał przez to zbliżyć charakterystykę do lampy. Według deklaracji producenta wzmacniacz pracuje w głębokiej klasie AB, a część mocy oddaje w klasie A. Mimo to z sieci pobiera maksymalnie 160 W.

040 045 Hifi 09 2023 001

 

Obudowa końcówki mocy
pełni funkcję radiatora.

  Konfiguracja systemu
Sygnał z odtwarzacza C.E.C. CD5 płynął przewodami Hijiri (HCI/HCD/Nagomi). Prąd filtrował Ansae Power Tower, a wygodne miejsce pracy użyczył stolik Base 6. Duet Notte zasilał redakcyjne Audio Physiki Tempo 6 na zmianę z B&W 702 S3 i tubiszczami Blumenhofer Gran Gioia 2 x 10. Skoro producent tak mocno podkreślał rolę przedwzmacniacza – odniosłem wrażenie, że chciał się nim szczególnie pochwalić – to na koniec testu zdjąłem zworki w McIntoshu MA12000 i sprawdziłem, jak zagra z końcówką w amerykańskiej integrze.

040 045 Hifi 09 2023 001

 

Przedwzmacniacz
– lakier proszkowy.

  Wrażenia odsłuchowe
Takich rzeczy dobrze się słucha, ale źle się o nich pisze. Wzmacniacz gra zdrowym, prawidłowo skomponowanym dźwiękiem, jakby zwracał uwagę na każdy jego aspekt i w każdym proponował bezdyskusyjnie wysoki poziom. Postawiłbym go na równi z redakcyjnym Makiem. Co więcej, jest do niego tak podobny, jakby konstruktorzy siedzieli w jednej ławce w szkole, oglądali te same filmy i uśmiechali się do tych samych koleżanek. Oczywiście, Mak ma swoje przewagi, ale ma je także Notte. Gdzieniegdzie pojawiają się inne preferencje, ale co do zasady drogi się nie rozchodzą.

 Reklama

Mak jest mocniejszy, co słychać, gdy podłączymy trudniejsze do wysterowania kolumny. Notte proponuje więcej mięsa i gęstości w brzmieniu instrumentów; może dlatego z Blumenhoferami zagrał lepiej? Z kolei MA12000 zachowuje minimalny dystans do sceny, Notte zaś go zmniejsza, przybliżając plan. Przez to wydaje się, że McIntosh buduje więcej głębi, z tym, że nacisk położyłbym na „wydaje się”. Tak samo wyważono proporcje między zakresami pasma. To niemal identyczne spojrzenie na barwę, ale też wykończenie góry, dołu i średnicy. Pozostałe aspekty też się z grubsza pokrywają. Miło jest porównywać polski produkt z udanym modelem audiofilskiej legendy, tym bardziej, że jest od niej tańszy. Nie ma to jednak znaczenia, bo podejrzewam, że odbiorcy zdecydowani na jedną albo drugą opcję nie zmienią decyzji. Ergo: obie propozycje nie stanowią dla siebie konkurencji.
Skoncentrujmy się jednak na duecie Notte. Jest świetny i w tej cenie trudno mu będzie znaleźć konkurencję. Jest też na tyle uniwersalny, a może lepiej powiedzieć: wystarczająco dobry, by nie obawiać się żadnego gatunku muzycznego. Bez względu na repertuar słucha się go z przyjemnością i zaangażowaniem.

040 045 Hifi 09 2023 001

 

Do wyboru dwa tryby pracy:
zbalansowany i niezbalansowany

  Moc 100 W nie przeszkadza końcówce mocy zabrzmieć, jakby ich było 200 i zbudować ścianę dźwięku w męskim graniu. Na pewno pomaga w tym nisko rozciągnięty bas. Dźwięk gitar jest gęsty i masywny, zwłaszcza basowej. Jakby dodano jej głębi połączonej ze sprężystością – doskonały melanż. Głębię i sprężystość słychać także w perkusyjnej stopie i dużych bębnach. Masywność średnicy podkreśla lekkie ocieplenie, co przyjemnie eksponuje i powiększa wokal.
„Przyjemnie” to klucz do zrozumienia ingerencji Notte w nagranie. Niewielkiej, ale wystarczającej do zmniejszenia agresji. Ale spokojnie, fanom metalu też się spodoba. Są wzmacniacze, które mocniej akcentują rytm i energię, jak choćby Gryphon czy Bladelius Oden, ale potencjał Notte uważam za wystarczający. Dociążona średnica nie zdradza skłonności do przyciemnienia. Przeciwnie, pozostaje czytelna i przejrzysta. Obraz dopełnia dźwięczna i czysta góra, dawkowana obficie dla zrównoważenia basu. Mimo to można powiedzieć, że Notte gra środkiem, bo tam się dzieje najwięcej.
Mniejsze składy, ale nadal z obszaru pop-rocka, potwierdzają dodatek ciepła i głębi w średnicy, skontrowany blaskiem wyższego zakresu. Faktycznie, coś podobnego pojawiało się w urządzeniach ze złotej ery hi-fi, ale nie przypominam sobie podobnej rozdzielczości. To druga cecha Notte warta wyróżnienia, tym bardziej że zdecydowanie wykracza ponad średnią w tej, a nawet wyższej cenie. Przypomina klasę A w wydaniu monobloków Bladelius Loke. Bas jest z lekka poluzowany, misiowaty, podąża w stronę miękkości, ale nie stracił mojej ulubionej „sprężyny”. Jest też wyeksponowany, z dociążeniem głębokiej warstwy. To nie wada, tylko realizacja pewnej estetyki, znowu zbieżnej z pomysłem McIntosha. Oczywiście znajdą się wzmacniacze stawiające na kontrolę i tempo – ale to po prostu inna droga. Statystycznie jednak bardziej podoba się to, co robią McIntosh, Notte, a także dynamiczne lampy KT88 i 6550. Ślad tego brzmienia pojawia się zresztą i wyżej; słychać go w gitarze akustycznej Knopflera: w szarpnięciach strun – dzwoneczki, a w wibracji – mięsistość i głębię.
Sprzęt naprawdę wysokiej klasy charakteryzuje się albo wyważeniem, albo radykalizmem. Pierwsze przejawia się w tym, że cechy postawione po stronie kosztów i tak pozostają na tyle satysfakcjonujące, że nie ma na co narzekać albo nawet się ich nie dostrzega. Drugi zakłada tak obezwładniającą projekcję zysków, że machamy ręką na ekstremalne koszty. Notte idzie pierwszą drogą.

040 045 Hifi 09 2023 001

 

Gniazda Neutrika

  Opisana sygnatura brzmieniowa może się przydać zarówno w odniesieniu do repertuaru, jak i systemu. Weźmy na przykład wariacje „La ci darem la mano” Chopina, przywrócone z niebytu przez genialnego Bruce’a Liu na ostatnim Konkursie Chopinowskim. Ciarki chodzą po plecach, bo wykonanie jest porywające. Podobno tak właśnie grał młody Chopin. Oszałamiał paryską publiczność olśniewającą techniką; czarował pianem, rubatem i frazą. Tak świadczy przekaz z epoki zafascynowanej stylem brillant, którego Polak miał być kwintesencją. Notte dokłada to tego rozdzielczość, blask i czytelność. Wyświetla gamy i pasaże, separując pojedyncze dźwięki. Głębia i masywność średnicy dają oparcie w klawiaturze – to miękki ciężar z ramion, a nie twardy z dłoni. Zaś podkręcony bas to pochodna rozmiaru instrumentu. Wszystko jest płynne i spójne, bez śladów szycia zakresów.

 Reklama

Odnośnie systemu, to jest sporo głośników, oferujących fenomenalną precyzję i czytelność, ale budzących obawę, czy nie zaczną męczyć bogactwem informacji podanych ze studyjną rzetelnością. Przykładem najnowsze, bardzo skądinąd udane edycje serii 700 i 800 Bowersa & Wilkinsa. Notte wydaje się dla nich wymarzonym partnerem. Nie ujmie ani trochę detaliczności, a poprawi słuchalność i płynność narracji. Polecam sprawdzić.
Symfonika podsumowuje klasę wzmacniacza w sposób zupełnie niespodziewany. Można powiedzieć: niepozorny, ale byk, bo orkiestra imponuje rozmachem. Następnie zauważamy połączenie ognia z wodą, czyli mariaż głębi, masywności i gęstości z przejrzystością i czytelnością. Nawet w kulminacjach nic się nie zlewa, a rozdzielczość pozostaje identyczna jak w pianach. Rośnie jedynie natężenie dźwięku, a wraz z nim – potęga. O to chodziło Szostakowiczowi i Mahlerowi, ale przyznam, że nie słyszałem tak efektywnie wykorzystanych 100 watów.
Kontrabasy i bęben wielki okazują się… niewierne. Takie rzeczy w takiej krasie po prostu nie występują w przyrodzie. Blacha przeważnie błyszczy, ale rzadko ma oparcie w głębi, a tutaj ma. Najlepsze są jednak smyczki i ogólnie barwa – fenomenalna. Tak piękna, kolorowa i nasycona, że chciałbym sobie zostawić Notte i używać go wymiennie z Makiem. A takie myśli bardzo rzadko chodzą mi po głowie.

040 045 Hifi 09 2023 001

 

Kwintesencja
funkcjonalności

  Konkluzja
Wzmacniacz jest wybitny, a ja pozostaję pod jego wrażeniem. Zwłaszcza kiedy sobie uświadomię, jaki dźwięk dostajemy obecnie za podobną sumę. Teraz moją opinię musi zweryfikować rynek. Zakładam, że ją potwierdzi i, nomen omen, wzmocni.
 
Przedwzmacniacz
Przedwzmacniacz Notte NLP-01 podłączony do końcówki mocy w MA12000 okazał się niezwykle szczegółowy. Zaoferował świetną dynamikę i zdecydowanie lepszą przestrzeń. Ocieplenie pozostało w zasadzie nieodczuwalne, a nawet jeśli, to śladowe. Dźwięk cechowały przezroczystość, neutralność i może jeszcze muskulatura – nieco większa niż przewiduje norma. Świetnie by pasował do redakcyjnego systemu.

 Reklama

 
  


Notte Sound Labs NLP 01 NPA 01

Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 09/2023