HFM

artykulylista3

 

Rose RS520

036 041 Hifi 04 2023 008Na początku roku po raz pierwszy trafiły do naszej redakcji urządzenia koreańskiej marki HiFi Rose. Naczelnemu, jako konserwatywnemu konserwatyście, przypadł w udziale stereofoniczny wzmacniacz RA180 („HFiM” 2/2023). Mnie zaś, bardziej oblatanemu w nowych technologiach, trafił się wszystkomający kombajn RS520.



W pierwszej chwili żałowałem, że ominęła mnie możliwość testowania RA180, bo nie ukrywam, że chętnie bym pokręcił tymi wszystkimi gałkami i zębatkami, by się nacieszyć ich precyzją. Jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo w RS520, zdominowanym przez technikę cyfrową, również dostrzegłem odniesienia do klasycznego sprzętu analogowego sprzed półwiecza.
O Rose zrobiło się głośno rok temu, po udanej prezentacji na monachijskiej wystawie High End 2022. Kilka miesięcy później urządzenia z Seulu grały już na Audio Show, zwracając uwagę dobrym brzmieniem w konkurencyjnych cenach. Specjalistom od odtwarzaczy sieciowych niespodziewanie wyrósł groźny konkurent.
W katalogu Rose znajdziemy kilka odtwarzaczy multimedialnych, transport CD, wspomniany wzmacniacz RA180 oraz jeden, przynajmniej na razie, wzmacniacz ze streamerem. Tego typu sprzęty oferuje wielu producentów hi-fi. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom, ponieważ pod pojęciem „wzmacniacza ze streamerem” kryje się urządzenie o niespotykanej wręcz funkcjonalności.



036 041 Hifi 04 2023 001

 

Najważniejsze przyciski ulokowano na górnej krawędzi

 

Budowa
Konstrukcyjnie RS520 łączy elementy flagowego odtwarzacza sieciowego RS150 oraz integry RA180. Kupowane osobno kosztowałyby około 40 tysięcy złotych i to po uwzględnieniu aktualnej promocji. RS520 wyceniono na niespełna połowę tej kwoty. Ponoć nie ma darmowych obiadów, ale w tym przypadku dostajemy trzydaniowy posiłek z deserem w cenie hamburgera z fast foodu.
Dostarczony do testów egzemplarz wykończono w głębokiej czerni, w której wygląda niezwykle tajemniczo. Dostępny jest też kolor srebrny, ale to już nie to!
Całą przednią ściankę wykonano ze szkła Gorilla Glass, używanego w wyświetlaczach smartfonów. W rzeczywistości jest to duży ekran dotykowy o przekątnej 12,6 cala i rozdzielczości 1980 pikseli w pionie i 515 w poziomie. Nad górną krawędzią rozmieszczono cztery przyciski podstawowych funkcji: regulacji siły głosu, szybkiego wyciszenia oraz włącznik zasilania. Gdyby znalazło się tam jeszcze podświetlane pokrętło wielkości krążka hokejowego, to Rose RS520 można by pomylić z Linnem Selekt DSM.
Po włączeniu urządzenia przez chwilę oglądamy logo firmy, po czym ukazuje się długi szereg ikonek przesuwanych poziomo na ekranie. Jeszcze do nich wrócimy.
Obudowę, poza podstawą montażową i panelem z gniazdami, wykonano z bloku aluminium na wieloosiowej obrabiarce CNC. Na górnej ściance, o grubości blisko 1 cm, wycięto sześć dużych otworów wentylacyjnych. Wnętrze przed owadami i wścibskimi przedszkolakami chroni stalowa siateczka. Boki to w istocie płytkie radiatory, odprowadzające ciepło z zasilacza i końcówek mocy. Nie nagrzewają się zbytnio, więc w srogie zimy nie przydadzą się jakoś szczególnie.



036 041 Hifi 04 2023 001

 

 Cały panel czołowy to w istocie ekran dotykowy

 

Do RS520 można podłączyć aż dziewięć źródeł dźwięku; jest też opcja dla wtajemniczonych. Jak na stricte cyfrowe urządzenie przystało, wejście analogowe jest tylko jedno. Druga para RCA wyprowadza sygnał do zewnętrznej końcówki mocy (pre out). Zabrakło gniazda słuchawkowego, więc amatorzy nauszników będą się musieli zaopatrzyć w zewnętrzny wzmacniacz i podłączyć go właśnie do wyjścia z preampu. Niech też nikogo nie zwiedzie zacisk uziemienia. W RS520 nie zamontowano modułu korekcyjnego dla gramofonów, a złocona śrubka może się przydać do podłączenia urządzeń peryferyjnych.
Listę gniazd cyfrowych otwierają wejście optyczne i koaksjalne, wraz z identycznymi wyjściami. Dalej mamy port USB-B do podłączenia komputera (wszystkie sterowniki są dostępne na stronie producenta) oraz trzy USB-A 3.0 dla pamięci masowych do 10 TB. A właściwie to dwa, ponieważ w jeden z nich należy wpiąć moduł Wi-Fi i Bluetooth wyposażony w obrotową antenę. Za nimi widać sieciowe gniazdo LAN oraz dwa HDMI: wejście eARC oraz wyjście. Ostatni element to porządne, szeroko rozstawione zaciski głośnikowe, umożliwiające instalację nawet grubych kabli. A co ze wspomnianą opcją dla wtajemniczonych?
Po odwróceniu urządzenia na grzbiet można dostrzec małą klapkę, pod którą ukryto kieszeń na opcjonalny twardy dysk. Idealnie mieści się tam 2,5-calowy SSD o grubości 7 mm i pojemności do 4TB, a montaż trwa nie dłużej niż trzy minuty. Do czego może się przydać, przeczytacie kilka akapitów niżej.



036 041 Hifi 04 2023 001

 

 Jeden z dziesięciu różnych wskaźników wychyłowych.

 

Wnętrze
Wnętrze RS520 zagospodarowano niemal w stu procentach. Z prawej strony – nakryty klatką Faradaya (do zdjęcia została zdemontowana) – znalazł się rozbudowany zasilacz impulsowy. Między nim a gniazdem zasilania, zamiast zwyczajowego bezpiecznika topikowego, umieszczono automatyczny wyłącznik różnicowy. Gdy zadziała, nie trzeba rozkręcać obudowy. Wystarczy wcisnąć „Circuit Breaker” obok gniazda i przywrócić urządzenie do życia.
Pozostałe miejsce podzielono na trzy moduły. Ich fizyczna separacja miała na celu redukcję wzajemnego wpływu szumów wysokiej częstotliwości.
Moduł kontrolno-logiczny zajmuje kwadratową płytkę w pobliżu tylnej ścianki. Jego kluczowym podzespołem jest duży czterordzeniowy układ scalony Cortex-A53 z 4 GB pamięci DDR, obsługujący firmowy system operacyjny RoseOS, oparty na niestandardowym Androidzie 7.1. W jego bezpośrednim sąsiedztwie znalazł się drugi scalak Cortex A72, wyposażony w rozbudowany układ graficzny, który obsługuje wyjście HDMI oraz wyświetlacz LCD.
Z przodu widać mniejszy moduł z sekcją cyfrową. Jej najważniejszym elementem jest DAC ESS Technology ES9038PRO, obsługujący PCM do 32 bitów/768 kHz oraz DSD512. We wspominanym wcześniej odtwarzaczu sieciowym RS150 pracował AKM AK4499EQ, jednak po pożarze, który strawił japońską fabrykę AKM, Koreańczycy musieli poszukać nowego dostawcy. ESS ma niższy jitter oraz większą dynamikę. W obwodach pomocniczych konwertera zastosowano specjalnie opracowane przez Rose wzmacniacze operacyjne o niskich zniekształceniach.
Na osobnej płytce z lewej strony znalazły się końcówki mocy. Pracują w klasie AD i są oparte na tranzystorach GaN FET, wyprodukowanych na bazie azotku galu. Najważniejsze cechy tego rozwiązania poznaliśmy przy okazji testu RA180, więc nie będziemy się nad nimi tutaj rozwodzić. Główne różnice między obu wzmacniaczami polegają na ilości końcówek oraz mocy wyjściowej. W RA180 pracowały cztery, dysponujące 200 watami przy ośmiu omach i 400 przy czterech. W RS520 końcówki są dwie i oferują po 250 W na kanał, zarówno przy ośmiu, jak i czterech omach. Małym ukłonem w stronę klasycznych rozwiązań są kondensatory filtrujące Wimy, połyskujące różem na tle wszechobecnej czerni i granatu.



036 041 Hifi 04 2023 001

 

 Sporo gniazd, ale tylko jedno wejście analogowe.

 

Wyposażenie i obsługa
Nie bardzo wiem, od czego zacząć. Może od pilota? Za wzmacniaczem łączy się bezprzewodowo przez Bluetooth. W rezultacie okazuje się skuteczniejszy od powszechnie stosowanej podczerwieni i działa nawet z innego pomieszczenia. Ma to znaczenie o tyle, że posługiwanie się nim okazało się zdecydowanie wygodniejsze od gmerania w aplikacji (zwłaszcza w przypadku regulacji głośności). No to teraz trochę o niej.
Miałem do czynienia z wieloma apkami sterującymi sprzętem hi-fi, ale takiego badziewia jeszcze nie widziałem. Przede wszystkim wita użytkownika natłokiem kolorowych obrazków, sugerujących najróżniejszych wykonawców i gatunki muzyki, które z jego upodobaniami mają niewiele wspólnego. Skąd się tam biorą, nie mam pojęcia; u mnie na przykład za każdym razem na pierwszy plan wpychała się Beata Kozidrak. W rezultacie na 6,5-calowym ekranie mojego smartfonu panował chaos i dokopanie się do właściwego źródła, np. serwisu streamingowego czy zewnętrznego dysku z playlistami, wymagało anielskiej cierpliwości. Aplikacja Rose w porównaniu z BluOS-em, HEOS-em czy MusicCast-em wygląda jak turecki bazar przy domu towarowym Harrodsa. Na szczęście na jednym z przewijanych ekranów ukryto wirtualny pilot do sterowania odtwarzaczem muzyki oraz podstawowymi funkcjami. Dobre i to.
Skoro apkę mamy z głowy, przejdźmy do konfiguracji.



036 041 Hifi 04 2023 001

 

 Z prawej strony – zasilacz, z lewej – końcówki mocy. Z tyłu ulokowano moduł sterujący, a z przodu – całą sekcję cyfrową

 

Konfiguracja
Nie znam nawet połowy sieciowych odtwarzaczy muzyki, ale to, co oferuje Rose, rozbija bank. System operacyjny bazujący na Androidzie ma praktycznie nieograniczone możliwości, a jeżeli czegoś obecnie brakuje, to może się pojawić  wraz z kolejną aktualizacją.
Wstępną konfigurację RS520 najlepiej przeprowadzić za pośrednictwem przedniego ekranu dotykowego, którego obsługa pod względem szybkości i precyzji nie różni się od nowoczesnych smartfonów.
Początkowe ustawienia, polegające na wyborze kraju, języka (nie ma polskiego), lokalnej sieci Wi-Fi itp. przebiegają bezkonfliktowo, a w przypadku utknięcia w ślepym zaułku łatwo wrócić do ustawień fabrycznych. Kiedy się uporamy z pierwszym etapem, na prostokątnym ekranie ukazuje się długi, przewijany szereg ikonek, symbolizujących wejścia, ustawienia itd. Nieużywane opcje można łatwo ukryć, a w razie potrzeby szybko wydobyć na powierzchnię. Rzeczone ikony są dostępne w czterech stylach, znacznie się różniących wyglądem i kolorystyką. Wgryzając się w menu, można dezaktywować i przywracać wejścia, co uprości codzienną eksploatację.
Sednem funkcjonalności RS520, poza możliwością współpracy ze źródłami zewnętrznymi, jest bezprzewodowy streaming muzyki i materiałów wideo. Wzmacniacz umożliwia odtwarzanie i przesyłanie do telewizorów materiałów do rozdzielczości 4K, a w przypadku braku ekranu – obejrzenie ich na displayu panelu czołowego; oczywiście w niższej rozdzielczości. Materiały wideo można przesyłać z odtwarzaczy BD/DVD, pobierać z internetu lub odtwarzać z plików przechowywanych na nośnikach pamięci. Do rozpakowania tych ostatnich służy popularny program VLC. Natomiast pod względem możliwości grania zdematerializowanej muzyki RS520 dopieszcza użytkownika jak mało który sprzęt.
Rose ma wbudowane moduły Chromecast i AirPlay 2 oraz – jako jeden z nielicznych na świecie – bezpośrednią obsługę Apple Music. Muzykę można do niego przesyłać także przez Bluetooth, a wbudowany kodek LDAC (sic!) sprawia, że opcja ta wreszcie zaczyna mieć sens. Należy jedynie żałować, że projektanci nie przewidzieli dwukierunkowego modułu BT z możliwością wysyłania sygnału do słuchawek. Cóż, nikt nie jest dokonały.
Koreański streamer oferuje dostęp do najpopularniejszych serwisów streamingowych wraz z funkcjami Spotify Connect i Tidal Connect z możliwością dekodowania MQA. Poza tym umożliwia odbiór internetowych rozgłośni radiowych oraz… lokalnego radia FM. Po wybraniu kraju na ekranie ukazuje się wizualizacja pięknego analogowego radioodbiornika z podświetlaną skalą, wskaźnikiem siły sygnału i pokrętłem strojenia, za pomocą którego można „ustawić” stację. Całość, rzecz jasna, odbywa się przez internet, ale cichy szum w trakcie wyszukiwania rozgłośni daje idealne wrażenie korzystania z tunera analogowego.

Reklama

Kolejna opcja to wbudowany odtwarzacz wszystkich popularnych typów plików muzycznych, w tym PCM do 32 bitów/768 kHz oraz DSD512. W czasie odtwarzania zdematerializowanej muzyki na displayu pokazują się okładki płyt oraz informacje na temat rozdzielczości, szybkości transferu itp. Odnosi się to również do streamingu.
RS520 współpracuje z Roonem i serwerami NAS. A teraz uwaga: po dokupieniu firmowego transportu CD RSA780 i podłączeniu go przewodem USB można zgrać na opcjonalny twardy dysk – zamontowany w kieszeni pod dnem – całą posiadaną płytotekę. Procedura ripowania płyt jest zaskakująco prosta i da się ją uruchomić za pomocą osobnej ikonki na ekranie. Rzecz jasna, RSA780 może się też wywiązywać ze swojej podstawowej funkcji i odtwarzać srebrne krążki.
Jako ciekawostkę należy wymienić kanał HiFi Rose na YouTubie (RoseTube), poprzez który można odtwarzać bez reklam wszystkie materiały filmowe zamieszczane w serwisie. Poza tym w RS520 zainstalowano aplikację do wyszukiwania i słuchania podcastów. Niestety, wśród dostępnych krajów i języków nie ma Polski, ale może się pojawi przy kolejnej aktualizacji. Podobnie jak kilka innych opcji widocznych w firmowym sklepie Rose HiFi, lecz jeszcze zablokowanych.
Wspomniałem o okładkach płyt na przednim ekranie, ale balsamem na dusze  audiofilów będzie możliwość wyświetlania wskaźników wychyłowych. W menu RS520 jest dostępnych aż dziesięć wizualizacji, od McIntoshowego błękitu poczynając, na białawych „wycieraczkach” Technicsa kończąc. Jedenasty ekran został wystylizowany na podobieństwo frontu steampunkowej integry RA180. Ma charakterystyczne pokrętło głośności, obrotowy wybierak źródeł, dwa okrągłe wskaźniki VU i kilka innych elementów wziętych ze „sto osiemdziesiątki”. Wszystko to żyje, rusza się, można też włączyć dodatkowe podświetlenie. Po prostu bajka. Ostatnim gadżetem przydatnym po zakończeniu słuchania będzie duży zegar cyfrowy lub analogowy, a nawet stylizowany na lampowy (12 wzorów).



036 041 Hifi 04 2023 001

 

Aluminiowy pilot działa na Bluetooth

 

Wrażenia odsłuchowe
Przy ocenie brzmienia sprzętu hi-fi podświadomie kierujemy się jego wyglądem. Jeśli będzie to duży piec, to ma być moc i potęga. Jeśli lampa –zmysłowa średnica. Wielkie podłogówki „muszą” sponiewierać słuchacza, tuby powinny zrywać z głów kapelusze i peruki, a od filigranowych monitorów nie wymagamy głębokiego basu. A jak się te oczekiwania mają do Rose RS520?
Z jednej strony jest to supernowoczesny wzmacniacz naszpikowany układami scalonymi, z szybkimi tranzystorami galowymi; z drugiej – klasa AD powinna się zbliżyć do muzykalności klasy A. Moc 250 W deklasuje większość wzmacniaczy w zbliżonej cenie, a jednocześnie na przedniej ściance można wyświetlić oldskulowe wskaźniki wychyłowe i przenieść się myślami w czasy narodzin rock and rolla. Kierowanie się stereotypami w przypadku RS520 prowadzi donikąd, bo i tak nie trafimy na właściwy trop.
Czytając opis brzmienia RA180, odnalazłem wiele cech wspólnych z RS520. Chodzi o ocieplenie i nasycenie detalami, gęsty i mocny bas, miło łechcący stopy w klasyce, a dynamiczny w rocku, oraz zmysłową średnicę. Jednak tym, co wyróżnia Rose na tle innych wzmacniaczy ze streamerem, jest głęboka niechęć do… muzyki z prądem. Tak, to nie przejęzyczenie.
Przechodząc przez żelazny kanon płyt testowych, przeżywałem autentyczny zachwyt nad sposobem prezentacji klasyki. Piękne doświetlenie wysokich tonów, połączone z różnicowaniem barw instrumentów, śmiało nawiązywało klasą do wyraźnie droższej elektroniki. Haendlowski „Mesjasz” zagrany przez Dunedin Consort na instrumentach z epoki zabrzmiał wprost zniewalająco, ze zwiewną, cudowną górą, skrzącą się barwami tęczy. Wysokie tony w Mozartowskim Divertimento D-dur szybowały z lekkością kolibrów. Cuda, bez dwóch zdań.
Podobnych wrażeń dostarczyły współczesne nagrania z udziałem gitar klasycznych i akustycznych w wykonaniu Antonia Forcione, Friedemanna Witecki, Jasse Cooka czy Ottmara Lieberta. Świsty strun pod palcami muzyków zostały podane na srebrnej tacy, a wzmacniacz różnicował ich materiał (metal vs nylon) i wielkość pudeł rezonansowych. Dla aktywnych muzyków te niuanse są oczywiste, ale już dla przeciętnego odbiorcy – niekoniecznie.
Przejście do jazzu odsłoniło nową, raczej nieoczekiwaną stronę RS520. O ile bowiem we wcześniejszych nagraniach, poprzez różnice w wielkości sceny wzmacniacz sygnalizował miejsce realizacji nagrań (studio, sala koncertowa, obiekt sakralny), o tyle teraz zrobił wyraźny podział na składy kameralne i big bandy. Te pierwsze lokowały się zazwyczaj daleko za linią kolumn, natomiast drugie szeroko rozpościerały skrzydła, nieomal otaczając półkolem miejsce odsłuchowe. Odnotowane wcześniej detaliczność oraz kontrola niskich tonów pozostały niezmienione, co docenią melomani z uwagą śledzący grę jazzowych kontrabasistów.
Pomostem między muzyką akustyczną a elektroniczną okazał się Andreas Vollenweider. Nagrania szwajcarskiego multiinstrumentalisty umiejętnie łączą brzmienia bez prądu z elektronicznym tłem i nawet na średniej jakości sprzęcie słucha się tego świetnie. Zresztą, jedną z pierwszych płyt odtwarzanych w wersji stereo w polskim radiu był „Behind the Gardens…”, który do dziś zajmuje szczególne miejsce w sercach melomanów starszej daty. Na Rose ten i kilka późniejszych albumów zabrzmiało wspaniale, z bardzo rozbudowaną, nieomal holograficzną przestrzenią wypełnioną mnóstwem detali i ciekawymi efektami przestrzennymi. Później, niestety, było gorzej.
RS520 nie stroni wprawdzie od rocka, ale nagrania te muszą mieć do zaoferowania coś więcej niż nawet najbardziej porywającą linię melodyczną. Mam na myśli ciekawą aranżację, rozbudowane instrumentarium, nieoczywiste pomysły z budową sceny itp. Tu pozytywnym przykładem może być „Up” Petera Gabriela; negatywnych zaś było zbyt wiele, by je wszystkie wymienić. Samo rytmiczne łojenie to za mało, by zaangażować odbiorcę na dłużej. Nawet jeśli byłby gotów oddać życie za swego idola i kawałek ciała na tatuaż z jego podobizną. Tu potrzebne było to „coś”, czego w taśmowo produkowanym rocku zazwyczaj brakuje. Być może popełnię bluźnierstwo dekady, ale niektóre akustyczne covery rockowych hitów w wykonaniu Steve ’N’ Seagulls wypadły bardziej interesująco od pierwowzorów.
Formalny test Rose RS520 zakończyłem nagraniami muzyki barokowej. Po wybrzmieniu ostatnich dźwięków koncertów skrzypcowych Bacha w interpretacji japońskiego skrzypka Satō Shunsuke poczułem się jak Koziołek Matołek, który wrócił do domu po zwiedzeniu całego świata. Teraz przynajmniej wiem, gdzie się nie wybierać na spacer w towarzystwie Rose RS520.



036 041 Hifi 04 2023 001

 

W czerni Rose RS520wygląda tajemniczo

 

Konkluzja
Zazwyczaj urządzenia typu „wszystko w jednym” budzą pejoratywne skojarzenia i przez audiofilów są traktowane z przymrużeniem oka. Na ich tle Rose RS520 stanowi wyjątek. Poza niezwykle rozbudowaną funkcjonalnością oferuje wysmakowany, muzykalny dźwięk, który zawstydzi niejeden dzielony system w zbliżonej cenie. Bonusem są emocje towarzyszące słuchaniu ulubionych nagrań, a te już trudno kupić, nawet za duże pieniądze.

 

 

Reklama

 


rose rs520


Mariusz Zwoliński
Źródło: HFiM 04/2023