HFM

artykulylista3

 

Yamaha MusicCast R-N2000

030 035 32023 2023 004Dobrych kilka lat temu Yamaha zapoczątkowała modę na wizualne „postarzanie” sprzętu hi-fi. Dzięki niej liczne pokrętła i przyciski, jeszcze dekadę wcześniej uznawane za przejaw kiepskiego gustu, na stałe zagościły w audiofilskich pokojach.



Tamten wzorniczy pomysł z powodzeniem kontynuuje najnowszy R-N2000A. Oglądany z dowolnej odległości i pod dowolnym kątem, budzi skojarzenia z latami 70. XX wieku, ale za lekko niedzisiejszą fasadą kryje się jeden z najbardziej wszechstronnych wzmacniaczy w zbliżonej cenie.
Rynkową premierę R-N2000A miał na przełomie roku, choć już w maju 2022, na monachijskiej wystawie High End Japończycy pochwalili się prototypem. I mieli czym, ponieważ najnowsza Yamaha pod pewnymi względami okazuje się wyjątkowa.


Budowa
Przednią ściankę, wyrżniętą z półcentymetrowej aluminiowej płyty, ozdabia aż 13 pstryczków i pokręteł. Oprócz włącznika zasilania, wybieraka wejść i potencjometru głośności znajdziemy tam selektor wyjść głośnikowych, regulacje balansu i barwy, płynny loudness oraz kilka manipulatorów do konfiguracji wzmacniacza. Tym jednak, co najbardziej zwraca uwagę, są podświetlane wskaźniki wychyłowe. Oczywiście można je wyłączyć, tylko po co?
Jedynym akcentem wzorniczym lokującym wzmacniacz Yamahy w trzeciej dekadzie XXI wieku jest akrylowa listwa w dolnej części frontu. Schowano za nią monochromatyczny wyświetlacz OLED oraz kolorowe diody, sygnalizujące aktywną łączność bezprzewodową. Display pokazuje informacje na temat aktywnego źródła, zmiany poziomu głośności, a także… procesu nagrzewania się wzmacniacza. Do optymalnej temperatury urządzenie dochodzi w ciągu kilkunastu minut od włączenia, a mówi o tym stosowny napis oraz stylizowana ikonka z termometrem.
Po jej lewej stronie znalazło się 3,5-mm gniazdko, przeznaczone dla mikrofonu pomiarowego, natomiast wyżej zamontowano wyjście słuchawkowe 6,35 mm. W egzemplarzu dostarczonym do recenzji, wykończonym w głębokiej czerni, owa akrylowa listewka wtapia się w tło, natomiast w wersji srebrnej będzie przyciągać wzrok.
Elementem przeniesionym z połowy XX wieku są ozdobne drewniane boczki, pokryte czarnym lakierem fortepianowym. Akurat Yamaha, jako producent instrumentów wszelakich, nie ma z nim najmniejszego problemu, choć osobiście widziałbym tu naturalny fornir orzechowy. Wtedy na widok R-N2000A zamlaskałbym się na śmierć.
Chęć dokładnego obejrzenia tylnej ścianki przypomniała mi, że testowanie sprzętu hi-fi to jednak ciężki kawałek chleba. Wzmacniacz waży 22 kg, co bardziej zasiedziali użytkownicy mogą poczuć w krzyżu. I o ile przednia ścianka wygląd ma z lekka niedzisiejszy, o tyle tył to już obrazek zdecydowanie współczesny. Zdobią go terminale głośnikowe, wykonane z litego mosiądzu i pokryte warstwą złota. Gdybym to ja był projektantem R-N2000A, umieściłbym je chyba na froncie, choć podpięte do nich przewody mogłyby zaburzyć efekt tego nieoczywistego zabiegu.

030 035 32023 2023 007

Do R-N2000A wystarczy podłączyć kolumny i nie zawracać sobie głowy resztą. Przynajmniej na początku

    

Do Yamahy można podłączyć dwa komplety kabli zakończonych dowolnymi wtyczkami (gołych na tym poziomie jakoś sobie nie wyobrażam). Specjalnie wyprofilowane nakrętki umożliwiają dociśnięcie widełek za pomocą standardowego klucza nr 15.
Pozostałe gniazda, także złocone, są równie wysokiej jakości, a ich solidne mocowanie pozwoli wielokrotnie przepinać łączówki bez uszczerbku dla trwałości. W pierwszej chwili ich mnogość może wywołać popłoch, ale pogrupowano je logicznie i zgodnie z przeznaczeniem.
Pomiędzy terminalami głośnikowymi umieszczono wszystkie wejścia i wyjścia analogowe. Do Yamahy można podłączyć trzy źródła liniowe i gramofon z wkładką MM. Sygnał wyprowadzają pre-out i monofoniczne wyjście subwoofera. Poza tym znalazł się tam rzadko ostatnio oglądany element, czyli gwintowane gniazdo anteny FM/DAB+. Górną część przeznaczono dla złącz cyfrowych. Są to dwa toslinki, koaksjalne, asynchroniczne USB-B dla komputera (MacOS i Windows od 10 wzwyż), Ethernet oraz HDMI; to ostanie do przesyłania dźwięku z telewizora wyposażonego w zwrotny kanał ARC. Na samej górze połyskuje małe gniazdko dla anteny bezprzewodowej. Nie ma natomiast USB-A dla pamięci przenośnych, ale posiadacze dużych bibliotek zgromadzonych na serwerach NAS powinni sobie poradzić inaczej.
Zanim dobrałem się do wnętrza, zwróciłem uwagę na masywne nóżki. Producent informuje, że wykonano je z posrebrzanego mosiądzu, a ich rola, poza oczywistą izolacją, ma polegać na pozytywnym wpływie na odtwarzanie niskich tonów. Posłuchamy – zobaczymy.
Żeby się dostać do środka, trzeba odkręcić ozdobne boczki i uporać się z kilkunastoma śrubkami, ale widok zawartości obudowy wynagradza ten wysiłek z nawiązką.
Priorytetem konstruktorów R-N2000A była walka z wibracjami, zgodnie z firmowym pomysłem Mechanical Ground Concept. Jego kluczowym elementem jest maksymalne usztywnienie konstrukcji, do czego wykorzystano m.in. szeroką szynę, spinającą front z tyłem (nieobecna na zdjęciach). Do niej przykręcono również pokrywę, dzięki czemu całość sprawia wrażenie monolitu. Inne składowe konceptu ukryto przed ludzkim wzrokiem. Są to choćby przymocowane na stałe do podstawy śrubki, na które nakręca się srebrzyste nóżki.

030 035 32023 2023 007

Antywibracyjne stopy

 

ze srebrzonego mosiądzu.

    

Bezpośrednio za przednią ścianką, w maksymalnym oddaleniu od sekcji cyfrowej, znalazł się potężny transformator toroidalny firmy Bando, pracujący w głównym zasilaczu. Dzięki umieszczeniu go dokładnie pośrodku osi przekroju uzyskano idealny rozkład mas. Trafo spoczywa na 3-mm płytce z mosiądzu, izolującej od wibracji, a uzupełniają je cztery okazałe elektrolity Nippon Chemi-Con o łącznej pojemności 72 tys. µF, produkowane na zamówienie Yamahy. Między kondensatory wciśnięto grubą gąbkową wkładkę, która dodatkowo tłumi drgania.
Końcówki mocy ulokowano po bokach i przytwierdzono do odlewanych aluminiowych radiatorów, ciągnących się przez całą głębokość obudowy. Zbudowano je na MOSFET-ach Sankena (MLE20 i MJD20) w topologii podwójnego push-pullu. Elementy pasywne, w tym licznie reprezentowane Nichicony ze złotej serii, zmontowano na dużych płytkach drukowanych.
W tylnej części znalazł się długi laminat z przedwzmacniaczem analogowym oraz sekcją cyfrową. Pod nią schowano preamp korekcyjny MM, a tuż przy gnieździe zasilania – spory układ impulsowy, podtrzymujący napięcie w trybie czuwania.
Część układów scalonych użytych w sekcji cyfrowej pochodzi z amplitunerów AV. Nie ma w tym niczego zdrożnego. Yamaha dysponuje ogromnym doświadczeniem w tej dziedzinie i po prostu nieco zubożyła ich funkcjonalność i dopasowała do wymagań sprzętu stereo. Duża kość Panasonica obsługuje wejście HDMI. Wyłączono w niej całą sekcję wideo, pozostawiając tylko obróbkę sygnałów dźwiękowych. Drugim układem o wielokanałowym rodowodzie jest wydajny procesor Yamaha Cinema DSP produkcji Texas Instruments, dekodujący Dolby Digital i dts. Standardowo wykorzystuje się go w amplitunerach AV. Tym razem odpowiada za system YPAO, korygujący parametry pracy wzmacniacza z uwzględnieniem akustyki pomieszczenia.
Analogowy sygnał, który ma zostać zmodyfikowany przez YPAO, musi zostać wcześniej zamieniony na cyfrowy. Służy do tego konwerter a/c Burr-Brown PCM 4202, nominalnie pracujący z rozdzielczością 24 bitów/216 kHz; w R-N2000A tę drugą wartość ograniczono do 192 kHz. W trybie „Direct” YPAO jest wyłączany, a konwersja – pomijana.
Konwersją c/a zajmuje się ośmiokanałowy DAC ESS Sabre ES9026PRO HyperStream II. W Yamasze obsługuje sygnały PCM z wejść optycznych i koaksjalnego do 24 bitów/192 kHz, a z USB – PCM do 32 bitów/384 kHz oraz DSD256. Regulacja głośności odbywa się w dziedzinie cyfrowej, a pokrętło na przedniej ściance jest poruszane silniczkiem.
Ostatni element, czyli moduł łączności bezprzewodowej, został schowany pod ekranem i nakryty dodatkowym radiatorem. Obsługuje Wi-Fi, AirPlay 2 oraz Bluetooth 4.2 z ledwie podstawowymi kodekami SBC i AAC. Tu się Japończycy nie popisali. Na pociesznie pozostaje informacja, że Bluetooth jest dwukierunkowy, co oznacza, że pozwala przesyłać muzykę ze źródeł przenośnych oraz słuchać jej przez słuchawki bezprzewodowe. Nie jednocześnie, ale np. korzystanie z bezprzewodowych nauszników w czasie nocnych seansów filmowych wydaje się interesującą opcją.
Dostarczany w wyposażeniu pilot to zwykły systemowy ramocik Yamahy. Mnogość niewielkich guziczków daje bezpośredni dostęp do każdego źródła z osobna, a także ustawiania tunera oraz aktywacji systemu YPAO. Przyciski regulacji głośności na szczęście nieco odsunięto i wyróżniono większą średnicą.

030 035 32023 2023 007

Gniazd jest sporo,

 

a dzięki aplikacji MusicCast wzmacniacz Yamahy może korzystać z 21(!) źródeł dźwięku.

    

Obsługa
Yamaha R-N2000A to urządzenie nowoczesne i skomplikowane, jednak jego konfiguracja i obsługa nie wymagają doktoratu z nauk ścisłych. Nawet osoby, które na słowo „smartfon” reagują alergicznie, poradzą sobie z używaniem w domowym systemie. Trzeba jednak zaznaczyć, że aby w pełni wykorzystać jego możliwości, należy zainstalować firmową aplikację MusicCast. Powstała lata temu, głównie z myślą o instalacjach wielostrefowych, ale obecnie można przez nią obsługiwać większość urządzeń stereofonicznych i wielokanałowych japońskiego koncernu. Apka jest prosta, przejrzysta i nie ma przekombinowanych ani głęboko ukrytych opcji. Poradzi sobie z nią nawet debiutant.
Po zainstalowaniu i uruchomieniu MusicCastu w telefonie program najpierw dogaduje się ze wzmacniaczem. Po wpięciu urządzenia w domową sieć internetową przed użytkownikiem otwierają się bramy Sezamu. Poprzez aplikację (i częściowo za pomocą pilota) można korzystać z aż 21 źródeł dźwięku: analogowych, cyfrowych, serwisów streamingowych, podłączonego komputera i serwera NAS. Jeżeli czegoś brakuje, to chyba tylko ekspresu do kawy, ale podejrzewam, że gdy za kilka lat upowszechni się internet rzeczy (Internet of Things), w kolejnej aktualizacji pojawi się i on.
Wspomniałem kilkakrotnie o systemie YPAO. Swój rodowód wywodzi z urządzeń AV i np. w przypadku soundbarów potrafił zdziałać wiele. Jego rola polega na zmierzeniu akustyki pomieszczenia i dostrojeniu parametrów dźwięku tak, aby uzyskać jak najlepszy efekt dla określonej konfiguracji. W przeciwieństwie do kilku innych podobnych systemów, korzystanie z YPAO jest szybkie i przyjemne. Jeśli dysponujemy „trudnym” pokojem, otwartym na resztę mieszkania i z dużymi powierzchniami odbijającymi dźwięki, korekcja Yamahy może się przydać. Wtedy należy użyć dołączonego w komplecie mikrofonu. Po uporaniu się z bardzo długim przewodem jeden jego koniec wpinamy do wzmacniacza, a wspomniany stożkowy mikrofon umieszczamy w miejscu, w którym zwykle znajduje się głowa słuchacza. Następnie naciskamy guzik OK na pilocie i wychodzimy do kuchni celem zaparzenia czegoś do picia. Z głośników najpierw wydobędzie się różowy szum, następnie kilka innych odgłosów i kiedy procesor na ich podstawie wykona mnóstwo skomplikowanych obliczeń, kalibracja zostanie zakończona. Dla porównania, montowany w wielu urządzeniach i wielce chwalony DiracLive wymaga wielokrotnej zmiany położenia mikrofonu, a cały proces zajmuje blisko pół godziny.
Zastosowanie systemu Yamahy (ani zresztą żadnego innego) nie daje jednak gwarancji idealnego brzmienia. W dobrze zaadaptowanych pomieszczeniach efekty użycia korekcji mogą się nie sprawdzać. Jeśli tak by się stało, łatwo można powrócić do ustawień fabrycznych.

030 035 32023 2023 007

Lakierowane czarne boczki

 

dodają szyku

    

Wrażenia odsłuchowe
Opinię na temat brzmienia japońskiego wzmacniacza można sobie wyrobić po trzech kwadransach. Oczywiście na tym test się nie skończył i uważne odsłuchy trwały.
Wstępna diagnoza R-N2000A brzmi: „siła spokoju”. Tak, hasło wyborcze Tadeusza Mazowieckiego sprzed trzydziestu lat pasuje do Yamahy jak ulał. Ze spokojem podchodzi nawet do bardzo wymagającego materiału muzycznego, a siłę pokazuje w dynamicznych nagraniach rockowych. Zanim jednak do nich dotarłem, przeszedłem zwyczajową procedurę testową.
Yamaha umiejętnie tworzy bardzo obszerną przestrzeń. Panorama stereo jest zazwyczaj cofnięta za bazę i tylko wyjątkowo zbliża się do miejsca odsłuchowego. Amatorzy zmysłowego szeptania do ucha poczują się tym  zawiedzeni, natomiast entuzjaści nagrań koncertowych docenią jej spektakularne rozmiary. W takim repertuarze scena przybiera kształt szerokiego półkola, wyraźnie wychodzącego na boki poza fizyczne ustawienie kolumn. Lokalizacja źródeł pozornych pozostaje dokładna i jeśli miałem do czynienia z niewielkimi składami, to bez problemu definiowałem dzielące muzyków odległości. W dowolnym momencie mogłem skupić uwagę na jednym z wykonawców i śledzić jego grę na tle reszty zespołu, która to czynność chyba nigdy mi się nie znudzi. W aranżacjach orkiestrowych R-N2000 podkreśla plany, z solistami ustawionymi na linii głośników i resztą instrumentów w pewnym oddaleniu.
Klasyki słucha się bardzo przyjemnie. R-N2000A działa dokładnie. Cyzeluje detale i nawet w bombastycznych fragmentach pozostaje daleki od szaleńczych gestów. Owszem, krzepy mu nie brakuje, ale jeżeli ktoś oczekiwał nokautującego ciosu w finale „Marsa” Gustawa Holsta, to powinien się raczej rozejrzeć za boomboksem wielkości beczki piwa.
Gnany niezdrową ciekawością, sięgnąłem po płyty zrealizowane w technice binauralnej i z wrażenia omal nie spadłem z krzesła.

030 035 32023 2023 007

Niemal idealna

 

symetria wnętrza

    

Nagrania realizowane z użyciem sztucznej głowy powstają z myślą o słuchaniu przez słuchawki. Cześć artystów (m.in. Jean-Michel Jarre) wydaje nawet płyty w dwóch wersjach: standardowej i binauralnej. Największym specjalistą w tej dziedzinie jest nowojorska wytwórnia Chesky Records, której binauralne nagrania budują wokół słuchacza wyjątkowo realistyczną przestrzeń. To przy korzystaniu ze słuchawek, a co z kolumnami? By to sprawdzić, skorzystałem z demonstracyjnej płyty pod bardzo długim tytułem „Dr. Chesky’s Sensational Fantastic & Simply Amazing Binaural Sound Show”. Znajdziemy na niej popisowe numery z bogatego katalogu oficyny oraz kilka nagrań testowych, ukazujących specyfikę tej techniki. Znam to wydawnictwo niemal na pamięć, ale efekty przestrzenne, jakie zademonstrowała Yamaha, mogę śmiało nazwać wyjątkowymi. Realizm był niesamowity, a spacerujący po pokoju i wygłaszający swoją kwestię David Chesky prawie się potknął o moje nogi. Wróćmy jednak do muzyki.
W informacjach Yamahy można przeczytać, że zmagania konstruktorów z wibracjami powinny się przełożyć na lepszą kontrolę basu. Wygląda na to, że ich wysiłki nie poszły na marne.
W klasyce niskie tony budują stabilną podstawę, choć kontrabasy nie rżną siarczyście jak na góralskim weselu. Bas jest raczej twardy, konturowy i dobrze umięśniony, bez lubianej niekiedy warstewki tłuszczu. Szybki i gibki, pełen potencjał ujawnia w akustycznym jazzie. W spokojniejszych momentach, także w rockowych balladach, powarkuje niczym doberman i wystarczy nieopatrzny ruch potencjometrem głośności, by prawie zerwał się z uwięzi.
Yamaha operuje dźwiękiem bogatym, ale nie zapomina o emocjach towarzyszących wykonawcom oraz obecnej na występach publiczności. O ile w nagraniach na żywo o nie nietrudno, to podkreślenie atmosfery artystycznego napięcia w rejestracjach studyjnych nie zawsze się udaje. Yamaha nie ma z tym problemu. Miły dreszczyk na karku, towarzyszący najbardziej lubianym fragmentom, był tego aż nadto czytelnym dowodem.
Wzmacniacz nie obawia się dynamicznych, zadziornych kawałków, ale zdecydowanie preferuje spokojniejsze nastroje. Pozwala się skupić na detalach, chłonąć każdy dźwięk. Umiejętnie buduje napięcie towarzyszące oczekiwaniu na wyjątkowe momenty, jak na przykład wejście gitary solowej czy atak perkusji po spokojnym intro. Niektórym konstruktorom potężnych pieców wydaje się, że najważniejsze jest osaczenie słuchacza i zawładnięcie wszystkimi jego zmysłami. Yamaha patrzy na to inaczej: najważniejsza jest muzyka. Jako producent instrumentów z ponad 120-letnim stażem wie o niej chyba wszystko.

030 035 32023 2023 007

Pilot

    

Konkluzja
Yamaha R-N2000A to jeden z najnowocześniejszych wzmacniaczy na rynku. Liczne obwody cyfrowe i rozbudowana funkcjonalność nie przysłoniły jednak muzyki. Szkoda, że w trzeciej dekadzie XXI wieku nie każdy producent zwraca na to uwagę.

Yamahar n20000a

 
Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 03/2023