HFM

artykulylista3

 

Emotiva BasX PT1/A2

018 023 Hifi 12 2021 016Wzmacniacz dzielony Emotivy otrzymał nagrodę roku „Hi-Fi i Muzyki”. Duet PT-100/A-300 był pewniakiem już od pierwszych minut testu. Późną wiosną 2021 końcówka mocy doczekała się drobnych modyfikacji i na rynek trafiła nowa wersja A2. Wczesną jesienią w sklepach zbrakło PT-100; na ostatnie sztuki trzeba było polować. Atmosferę podkręcał komunikat: „Nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie”. Stało się jasne, że coś wisi w powietrzu.

 


Nowy przedwzmacniacz pojawił się tak nagle, że nawet nie zdążył trafić do naszego działu nowości. Cena wzrosła z 1750 zł do 2300 zł. Niby sporo, ale trzeba uwzględnić rzeczywistą inflację i wzrost kursu dolara. Końcówka A2 też podrożała o 200 zł i teraz kosztuje 2800 zł. Komplet PT1/A2 to wydatek 5100 zł, ale nadal nie ma konkurencji w swoim segmencie. Na poważny audiofilski wzmacniacz znanej marki o podobnych parametrach trzeba wydać dobre dwa razy tyle.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Podświetlenie można wyłączyć
 
  

 

Budowa
Zmiany we wzornictwie końcówki mocy A2 były na tyle dyskretne, że nadal pasowała do przedwzmacniacza PT-100. Trudno się było domyślić, że to różne generacje. W PT1 także zaszły kosmetyczne zmiany. Można dyskutować, czy ładniejsza jest starsza wersja, czy nowa, ale jest pewne, że ta druga dobrze pasuje do A2.
We wnętrzu także trudno dostrzec modyfikacje, a producent przekazuje do wiadomości jedynie ogólniki. Dzielonka prezentuje się elegancko, głównie za sprawą szlifowanych aluminiowych frontów. „Boczki” dodają wzornictwu profesjonalnego sznytu. Dostępna jest tylko czarna wersja wykończenia.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Podświetlenie można wyłączyć
 
  

 

Przedwzmacniacz BasX PT1
PT1 to przedwzmacniacz z wbudowanym tunerem FM oraz przetwornikiem c/a.
Pomijając szerszą „szybkę” i większą gałkę głośności, na przedniej ściance znajdziemy to samo, co w PT-100: małe gniazdo słuchawkowe, dwa guziczki do zmiany źródła i włącznik standby na samym środku. Opisy, w przeciwieństwie do poprzednika, są prawie niewidoczne, co podkreśla surową stylistykę. Ale… do momentu, w którym włączymy urządzenie. Wtedy się okazuje, że nie namalowano ich białą farbą, tylko dyskretnie świecą na niebiesko.
Potencjometr również został podświetlony. Identycznie jak w PT-100 jasność można regulować z pilota (20, 40, 60, 80 i 100%), a także wyłączyć światełka – wtedy zgaśnie wszystko.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Wnętrze PT1.
 
  

 

Pilot też się zmienił. Pozornie to taki sam prosty sterownik, ale kiedy zaczniemy go używać, okazuje się wygodniejszy. Lepiej leży w dłoni, bo jest węższy i kciuk ma bliżej do każdego przycisku. Mimo większej liczby guzików jest też bardziej intuicyjny. Pomysł rozdzielenia wybieraka źródeł na trzy jest świetny. Naciskamy tuner (FM) i tym samym zyskujemy dostęp do wszystkich jego funkcji. Tak samo „Digi” – jednym kliknięciem włączamy wejścia cyfrowe, kolejnymi je wybieramy. Uruchamiamy „Ana” – i identycznie się dzieje dla analogowych. Obsługa staje się dzięki temu szybsza. Nowością jest to, że zdalnie można zaprogramować i wybierać stacje radiowe (15 pozycji), a także tryb mono dla programów o słabym sygnale.
DAC Analog Devices AD1955 obsługuje rozdzielczości do 24 bitów/192 kHz na wszystkich wejściach: koaksjalnym, optycznym i asynchronicznym USB-B. W zestawie znalazło się jeszcze drugie USB, do którego podłącza się Bluetooth. Odbiornik obsługuje aptX HD, a antenka tym razem nie wymaga dopłaty.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Elektronika w zbliżeniach.
 
  

 

PT1 wyposażono także w przedwzmacniacz korekcyjny dla wkładek MM i MC. Sygnał z gramofonu podłącza się do wejścia RCA z zaciskiem uziemienia. Listę wejść uzupełniają dwa liniowe RCA. Wyjścia są dwa: jedno stereofoniczne do końcówki mocy oraz drugie, nietypowe, do instalacji 2.1. W jego skład wchodzi wyjście stereo współpracujące z filtrem górnoprzepustowym oraz mono do subwoofera – z dolnoprzepustowym. Oba filtry składają się na wbudowaną w przedwzmacniacz zwrotnicę, która dzieli pasmo przy 90 Hz. Ale tylko w przypadku tego jednego wyjścia. Reszta pracuje w pełnym paśmie.
Wyposażenie uzupełnia złącze anteny FM oraz gniazdo zasilania – niestety płaskie, dwupinowe. Audiofile zapewne woleliby standardowe IEC, bo wtedy łatwiej zmienić sieciówkę. Jednak w tej cenie raczej nie będą chcieli dołożyć połowy wartości przedwzmacniacza, żeby uzyskać niewielką poprawę brzmienia.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Elektronika w zbliżeniach.
 
  

 

W materiałach prasowych producent obiecywał uproszczenie menu i wywiązał się z tego lepiej, niż sądziłem. Drugie zapewnienie dotyczyło usprawnienia elektroniki, co ma odzwierciedlenie w parametrach: odstęp sygnału od szumu wzrósł ze 115 do 120 dB, a zniekształcenia THD spadły o pół tysięcznej procenta. Co do samej konstrukcji – trudno dostrzec zmiany i musimy uwierzyć na słowo. Gołym okiem widać, że sekcję zasilania zmieszczono na jednej płytce, zamiast dwóch. Całość mieści się na trzech, przy czym jedną przykręcono pionowo za frontem. Większość układu zmontowano techniką powierzchniową, a płytki są drukowane dwustronnie (FR4 z platerowanymi otworami przelotowymi). Wewnątrz pozostało sporo wolnego miejsca, choć ścieżkę sygnału starano się skrócić, podobnie jak połączenia przewodami.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Elektronika w zbliżeniach.
 
  

 

Końcówka mocy BasX A2
Front końcówki mocy A2 wykonano ze szlifowanego aluminium, a resztę obudowy z blachy stalowej. Przez całą szerokość frontu biegnie szybka, taka sama jak w przedwzmacniaczu. Nie ma pod nią jednak wyświetlacza ani wskaźników, tylko dwie diody świecące w czasie pracy. W końcówkach Emotivy sygnalizują one przy okazji liczbę kanałów. Pod wyświetlaczem znalazł się jedyny przycisk – standby.
Główny włącznik zasilania przeniesiono do tyłu; czerwona dioda obok niego sygnalizuje pracę. W tej samej sekcji mamy przełącznik trybu „auto start”, czyli automatycznego załączania po rozpoznaniu sygnału na wejściu, oraz gniazdo sterowania systemowego. Oprócz nich widać wejście RCA dla preampu i tanie, pojedyncze terminale głośnikowe. Te ostatnie przyjmują gołe przewody, widełki i banany. Jako że gniazda RCA umieszczono na górze, to w przypadku kiedy preamp stanie nad końcówką, do ich połączenia wystarczy krótki interkonekt.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Wnętrze A2.
 
  

 

W środku uwagę przyciąga solidne zasilanie, a zwłaszcza duży transformator toroidalny, odpowiedzialny za połowę masy urządzenia. Przykręcono go do podstawy solidną śrubą, a spoczywa na gumowej podkładce, wygaszającej wibracje. Na osobnej płytce zmontowano dalsze elementy zasilania, w tym cztery kondensatory o łącznej pojemności 40000 µF.
Końcówkę mocy oparto na ośmiu tranzystorach, przykręconych do dużego radiatora. Wprost w niego dmuchają dwa duże wiatraki. Konstruktorowi zależało na utrzymaniu termicznej stabilności układu, nawet kosztem szumu generowanego przez wentylatory. Na szczęście włączają się w momentach, w których są skutecznie zagłuszane przez głośniki. Nie zarejestrowałem momentu, w którym by przeszkadzały.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Rzadki widok – wiatraki.
 
  

 

Konfiguracja systemu
Wzmacniacz współpracował z kolumnami Audio Physic Tempo VI i odtwarzaczem C.E.C. CD5. Okablowanie pochodziło z oferty Hijiri (HCI/HCS). Prąd filtrował Ansae Power Tower, ale tym razem nie używałem drogich kabli zasilających – skorzystałem ze standardowych, które znalazłem w pudełkach. Miałem okazję podłączać wymiennie PT-100 i PT1, bo pamięć dobra, ale krótka. Wiele osób zapewne zainteresują różnice pomiędzy starszym a nowym modelem. Na ten aspekt położyłem największy nacisk, chociaż system PT1/A2 pracował dłużej. Po prostu, miło się go słuchało.
Jeżeli jesteście zainteresowani opisami poprzednich wersji, zapraszam do lektury numerów archiwalnych. Test PT-100/A2 z porównaniem końcówek A2 i A-300 znajdziecie w wydaniu 6/2021, PT-100/A300 – w „HFiM” 2/2020, opis tej drugiej kombinacji z okazji przyznania nagród roku – w numerze 1/2021. Mogą się przydać, jeżeli poszukujecie urządzeń z drugiej ręki. Problem z Emotivą jest jednak taki, że na razie mało osób się pozbywa tych wzmacniaczy. Trzeba bowiem głęboko sięgnąć do kieszeni, żeby cokolwiek poprawić.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Elektronika końcówki mocy w zbliżeniach.
 
  

 

Wrażenia odsłuchowe
Od razu powiem, że nic się nie zmieniło pod względem wyższości duetu Emotivy nad rynkową ofertą w podobnym zakresie cen. Trochę to się już robi nudne, bo nie mam wyjścia i po raz trzeci muszę się zachwycić. Z drugiej strony – obyśmy mieli tylko takie problemy. Mnie na pewno jeden odpada, bo jeżeli zadzwoni ktoś, kogo lubię i spyta, jaki wzmacniacz kupić za 5000 zł, to mam gotową odpowiedź. A jeśli kogoś nie lubię, pominę PT1/A2 milczeniem. Nie dla psa kiełbasa.
Każdy, kto zajrzy do tabeli danych technicznych, będzie oczekiwał dynamiki i basu. I się nie zawiedzie. Kombinacja Emotivy to petarda. Głośne granie, kontrasty, koncertowa atmosfera – wszystko jest, a końcówka mocy weźmie każde kolumny za twarz i napompuje prądem najbardziej oporne dziwactwa w podobnej cenie. Warto jednak sięgnąć po coś z wyższej półki, bo potencjał wzmacniacza jest daleko większy, niż wskazuje cena. Z drugiej strony – jeżeli ktoś chce z tańszych skrzynek wycisnąć wszystko, to też jest to dobre rozwiązanie. W dodatku w pełni uniwersalne, bo Emotiovie wszystko jedno, czy zechcemy posłuchać renesansowych madrygałów, opery buffo, późnoromantycznej symfoniki, heavy metalu czy Krzysztofa Krawczyka. Zapas mocy wystarczy do najdzikszych ekscesów.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Elektronika końcówki mocy w zbliżeniach.
 
  

 

Bas schodzi prawie tak nisko, jak w redakcyjnym McIntoshu, zaskakując nie tylko głębią, ale też zróżnicowaniem barw i całkiem dobrą kontrolą. Potęga zakresu przejawia się też w ilości. Czasem można nawet dojść do wniosku, że basu jest zbyt dużo (zwłaszcza kiedy podłączymy JBL-e HDI), ale wtedy można ustawić regulację barwy na -1. Nie przypuszczam jednak, żeby to komuś przeszkadzało, bo głęboka, nasycona energią podstawa harmoniczna dodaje nagraniom pełni. Głęboki i mocny dół potrafi zabarwić średnicę, a czasem nawet nadać dźwiękowi ciemny nalot. Tutaj tego problemu nie ma. Bas funkcjonuje niejako na odrębnej platformie, pozostawiając centrum pasma czystym i czytelnym. Ani trochę nie zamula wiolonczel, fagotów czy waltorni, nie mówiąc o wokalach. Poza tym pasmo jest spójne i, mimo mocnej podstawy, wyrównane.
Wraz z niskotonowym potencjałem otrzymujemy brzmienie szlachetne, ukształtowane z kulturą, ze starannie wykończonymi detalami. I właśnie to, a nie muskuły, stanowi o wartości PT1/A2. Rockowych wzmacniaczy znajdzie się sporo, ale z pewnością nie zapewnią takiego wyrafinowania.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Elektronika końcówki mocy w zbliżeniach.
 
  

 

Wynika ono m.in. z pewnego dystansu Emotivy; spokoju, nie mającego jednak nic wspólnego z nudą. Amerykański duet zawsze ma bowiem zapas i nie musi się wysilać. Zawsze może zagrać głośniej, zejść niżej, uderzyć – i robi to bez kropli potu na czole. „Dżentelmeńskiego rozmachu” nie byłoby jednak bez odpowiedniej prezentacji przestrzeni. Ta okazuje się bardziej spektakularna niż bas i dynamika razem wzięte. Emotiva rozpycha się w pokoju, a nawet przesuwa ściany, zwłaszcza tylną. Głębia rysuje się do dalekiego horyzontu, szerokość sceny podobnie. Zaznacza się nawet parametr wysokości, a to już niespotykane w tej klasie cenowej. Najprzyjemniej jednak przyjrzeć się pogłosowi. Jak wypełnia scenę i podróżuje między ścianami.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

PT1 i PT-100 z tyłu. Tym razem
antenka w komplecie.

 
  

 

Średnica jest mięsista i nasycona. Może lekko ocieplona, ale nie traci przejrzystości. Wydaje się, że to właśnie ona była priorytetem, choć starano się ją połączyć z jak największą przyjemnością słuchania. Udało się, bo czystość tła i czytelność faktury nie przeszkadzają nadaniu całości aksamitnego wykończenia. Zabieg jest subtelny, bo w klasyce nie mamy zastrzeżeń do naturalności brzmienia fortepianu, smyczków czy dętych drewnianych. Dopiero w wokalach zauważymy dodane miłe dla ucha wypełnienie. Słucha się tego świetnie i zabieg ten tylko dodaje Emotivie atrakcyjności. Jeżeli tutaj zaznaczono firmowy charakter, to w wyższych modelach można się spodziewać jeszcze sugestywniej przekazanych emocji. Czyżby stąd nazwa?
Na deser zostawiłem wysokie tony. Jasne, czyste, nasycone alikwotami – są kwintesencją kultury tego wzmacniacza. Pozbawione przez to w dużej mierze agresji, nieprzyjemniej szorstkości, ale nie bez utraty dźwięczności. Tempo VI pokazały to świetnie i mam nadzieje, że uda się Wam znaleźć głośniki o podobnych walorach, żeby docenić, co potrafi amerykański duet. W każdym razie, to jakość ze zdecydowanie wyższej półki.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

PT1 i PT-100 z tyłu. Tym razem
antenka w komplecie.

 
  

 

PT1 kontra PT-100
O ile w przypadku końcówek mocy można mówić o różniących je drobiazgach, a o werdykcie lepsza-gorsza zdecyduje głównie gust słuchacza, o tyle stary i nowy przedwzmacniacz są już z innych bajek. Podobieństwo jednak słychać w tym samym charakterze brzmienia i od pierwszej sekundy wiadomo, że to sprzęt tej samej firmy. Słychać też od razu, że PT1 jest lepszy.
Gra głośniej. Parametry wyjścia są takie same, ustawienie potencjometru na skali również, więc… Teraz trzeba się skupić, ale nie po to, żeby znaleźć różnice, tylko żeby je nazwać. Nowy przedwzmacniacz gra bardziej bezpośrednio, namacalnie, jakby przysuwał do nas scenę. To akurat złudzenie, bo budowanie przestrzeni jest identyczne i wszerz, i w głąb. Ale nawet jeśli przyjmiemy, że muzycy wyszli naprzód, to nadal otacza ich ta sama aura pogłosowa. Lokalizacja źródeł jest trochę ostrzejsza przez większą dosłowność i pozbycie się odrobiny dystansu. Ten współtworzył wrażenie kultury brzmienia, ale tutaj też ani trochę jej nie brakuje.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Nowy przedwzmacniacz.
 
  

 

Nadal, mimo większej dosłowności, otrzymujemy tę samą plastyczność i szlachetność, tyle że przy lepszej przejrzystości. Bez względu na zakres pasma prześwietlamy uchem fakturę i w PT1 słyszymy nieco więcej, zwłaszcza drobnych sygnałów z tła. Nie to, że wcześniej ich tam nie było; są tylko lepiej zdefiniowane, i znowu – jakby bliższe. Dostrzegamy to w muzyce akustycznej – klasyce, jazzie i wszędzie, gdzie grają instrumenty niepodłączone do gniazdka.
W mocnym rockowym graniu różnice są już mniejsze. Nie zyskujemy nic ani nie tracimy. Zalety basu pozostają te same co wcześniej, ale rysunek szybkich przebiegów jest odrobinę bardziej konturowy. Dźwięk nie jest większy, ale sprawia wrażenie bardziej nasyconego, jędrnego. Wokaliści wyraźniej artykułują tekst, jakby popracowali nad dykcją. Żeby to dostrzec, potrzeba bezpośredniego porównania. Kiedy jednak raz zauważymy, że stopa perkusyjna w Dream Theater uderza dokładniej, będziemy to słyszeć już zawsze.

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

Wygodniejszy pilot.
 
  

 

Konkluzja
Posiadacze PT-100 nie mają się czym przejmować, bo dostali urządzenie o tym samym charakterze i choć nowej wersji ustępuje o klasę, to zapłacili mniej. Inna sprawa, że gdyby mogli wybrać PT1, zapewne nie wahaliby się ani minuty. Amerykańska firma po prostu robi coraz lepsze urządzenia. Niewykluczone, że za dwa lata Emotiva znów poprawi swoją bestsellerową kombinację. Można na to czekać, ale życie płynie, więc już teraz warto je sobie ubarwić sprzętem wysokiej klasy.


 

 

 

 

018 023 Hifi 12 2021 001

 

PT1 i PT-100 z przodu.
 
  

 

 

emotivabasxpt1a2

 

Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 12/2021