HFM

artykulylista3

 

Heed Obelisk Si III, Heed PX2

052 057 Hifi 6 2020 001
Obelisk to poprawiona wersja wzmacniacza zintegrowanego ION Systems z połowy lat 80. XX wieku. Z zewnątrz wygląda, jakby przeleżała kilka dekad w pudle na strychu. Czy coś takiego może konkurować z technologią sięgającą gwiazd?

Z gwiazdami nie do końca wyszło, bo w latach 80. wydawało się, że po 2020 będziemy latać na Marsa. Tymczasem jak jest, każdy widzi. Co do wzmacniaczy, to literatura science-fiction nieszczególnie się nimi zajmowała. Może dlatego zabrakło przełomowych wizji, a rozwiązania z lat 80., a nawet 50. ubiegłego stulecia pozostają zaskakująco świeże. „Stary projekt” oznacza nierzadko porządne zasilanie i unikanie głębokich oszczędności, a niewielkie manufaktury, hołdujące tradycji, pozostają krwioobiegiem „prawdziwego” hi-fi.



Do tego grona zalicza się Heed – węgierska firma od początku pozostająca w rękach braci Huszti, produkująca klasyczną elektronikę w Budapeszcie.
W katalogu znajdziemy źródła i wzmacniacze – zintegrowane i dzielone, często z dodatkowymi zasilaczami. Trzy serie: Thesis, Obelisk i Elixir mają wspólne cechy: obudowy o szerokości połowy standardu i koncepcję pozwalającą na ulepszanie systemu poprzez dołączanie kolejnych komponentów.
Linia Modular zawiera już całkiem miniaturowe przedwzmacniacze gramofonowe i słuchawkowe. Zwłaszcza te ostatnie przyniosły Heedowi międzynarodowe uznanie.

052 057 Hifi 6 2020 002

Zbliżenia wnętrza Obeliska Si III.

 

 

Rozudowa
Skojarzenia wizualne z Naimem są nieprzypadkowe. To ta sama filozofia, a Obelisk przypomina legendarnego Naita. Jeżeli to był wzorzec, to zacny, a sama koncepcja rozbudowy systemu – sprawdzona. Oprócz zasilacza, do wzmacniacza można podłączyć stereofoniczną końcówkę PS.
Upgrade oznacza nie tylko poprawę brzmienia, ale także wzrost mocy.
Obelisk solo oferuje 35 W/8 ? i 60 W/4 ?. Z dodanym zasilaczem wartości rosną, odpowiednio, do 50 W i 80 W. Podłączenie PX-a zmienia także strukturę zasilania. W takim przypadku preamp czerpie napięcie z transformatora wbudowanego we wzmacniacz, natomiast końcówka – z zewnętrznego pudełka.

052 057 Hifi 6 2020 002

Zbliżenia wnętrza Obeliska Si III.

 

 

Do Obeliska w wersji bazowej można podłączyć pięć źródeł liniowych. Opcjonalnie Heed oferuje moduły rozszerzeń. Pierwszy to Dactil-1, czyli przetwornik 24 bity/192 kHz z jednym tylko cyfrowym wejściem koaksjalnym RCA. Drugi to Vinyl-1 – przedwzmacniacz korekcyjny dla wkładek MM. Kiedy go zamontujemy, gramofon będzie obsługiwać wejście oznaczone numerem 1. Zamiast modułów można dokupić osobny DAC i phono Heeda, zdecydowanie wyższej klasy.

052 057 Hifi 6 2020 002

Zbliżenia wnętrza Obeliska Si III.

 

 

Budowa
Wzmacniacz
Przednią płytę Obeliska Si III wykonano z akrylu. Czarny płat o grubości 8 mm efektownie połyskuje, ale wymaga ostrożnego traktowania. Najlepiej od razu zaopatrzyć się w ściereczkę z mikrofibry albo irchy, bo byle czym go porysujemy i zmatowieje. Na froncie zamontowano tylko dwie duże gałki. Lewa służy do wyboru źródła (sześć pozycji: 0 – nieaktywna, 1-5, wszystkie z błękitnymi diodami sygnalizującymi pracę); prawa do regulacji głośności. Wyskalowano ją ciekawie, jak zegar – z zaznaczonymi godzinami 9, 12 i 3. Diodę wskazującą poziom wzmocnienia zamontowano z boku gałki; dyskretnie podświetla frez kołnierza wokół niej. Kiedy z pilota uruchomimy tryb mute – zacznie migać. Włącznik zasilania przeniesiono do tyłu, nad trzypinowe gniazdo IEC. Nie przewidziano trybu czuwania.

052 057 Hifi 6 2020 002

Zbliżenia wnętrza Obeliska Si III.

 

 

Z tyłu jest mało miejsca, za to sporo gniazd. Wejścia to pięć wąsko rozstawionych, złoconych RCA. Obok znalazło się wyjście pętli magnetofonowej, które można zamienić w pre-out, przełączając kabelek w środku. Nad tą sekcją zamocowano wejście koaksjalne RCA (jeżeli wzmacniacz nie został wyposażony w kartę DAC-a – nieaktywne) i zacisk uziemienia dla gramofonu. Pojedyncze terminale głośnikowe to standardowe plastiki. Przyjmują gołe przewody, widełki i banany, ale najlepiej pozostać przy tych ostatnich, bo nakrętki rozstawiono ciasno. Skrętkami można się pokaleczyć, a widełki najlepiej wciskać pionowo. Przy ustawieniu poziomym będzie przeszkadzał przewód zewnętrznego zasilacza, jeśli zostanie podłączony. Złącze dla niego zamontowano tuż obok. Zaraz za nim widać gniazdo sieciowe IEC oraz włącznik.

052 057 Hifi 6 2020 002

Zbliżenia wnętrza Obeliska Si III.

 

 

W środku również jest niewiele miejsca. Elektronikę upakowano gęsto, ale układ jest przejrzysty. Podstawowe sekcje zmieściły się na jednej dużej płytce drukowanej dwustronnie. Konstrukcja jest w pełni dyskretna. W porównaniu do starszego modelu ścieżki na płytce są czterokrotnie grubsze i wykonane z miedzi beztlenowej. Montaż jest przewlekany, a jego schludność nie budzi zastrzeżeń.
Zasilacz oparto na transformatorze toroidalnym Arlink (200 VA). Prąd filtrują kondensatory Jamicona. W sąsiedztwie transformatora widać cztery elektrolity, o pojemności 10000 µF każdy. Różnią się wielkością i napięciem: mniejsze na 50 V i większe na 80 V. Prawdopodobnie tylko dwa większe filtrują napięcie zasilania; mniejsze wykorzystano do sprzęgania sygnału wyjściowego.

052 057 Hifi 6 2020 002

X2
– transformator,
cztery
kondensatory
i to wszystko.

 

 

W czasach, kiedy wiele firm chwali się układami DC-coupled, czyli bez kondensatorów w ścieżce sygnałowej, Heed kondensatory jak najbardziej stosuje, i to na wyjściu wzmacniacza. Firma określa to rozwiązanie mianem Transcap i porównuje do transformatora dopasowującego we wzmacniaczach lampowych. Konstruktor ma pełną świadomość, że tę technikę większość konkurentów chowa na dnie szuflady, ale widzi w niej nie relikt, ale element niezbędny w kształtowaniu brzmienia. Ma ono być naturalnie ciepłe i przyjemne w odbiorze, a przy tym energiczne, bo w końcu kondensator to element gromadzący i oddający energię. Tutaj ma ona być dostępna dla głośników natychmiast, bez śladowego nawet opóźnienia i w ilości takiej, na jaką akurat jest zapotrzebowanie.

052 057 Hifi 6 2020 002

Proporcje
starego Naima Nait.

 

 

W końcówce mocy wykorzystano dwie pary tranzystorów Darlingtona BDW83/BDW84, przyklejone pastą do sztaby aluminium o grubości 8 mm. Tę z kolei mocno przykręcono do radiatora w centrum obudowy. U góry i u dołu wycięto otwory, dzięki którym powietrze swobodnie przepływa pomiędzy żeberkami.
Gniazda wlutowano bezpośrednio w płytkę, a zaraz za nimi zamontowano mechaniczny przełącznik obrotowy zespolony z gałką na froncie długą osią.
Główną płytkę połączono taśmą z mniejszą, tuż za regulatorem głośności. Na niej znajduje się niebieski potencjometr Alpsa, napędzany silniczkiem, oraz część obwodów odpowiedzialnych za zdalne sterowanie (jedyny w całym wzmacniaczu układ scalony).
Pilot jest mały, plastikowy i obsługuje również transport oraz przetwornik Heeda z serii Obelisk.

052 057 Hifi 6 2020 002

Tył wzmacniacza.

 

 

Podłączenie zasilacza
Producent chwali się jakością komponentów i starannością montażu. Dzięki temu wzmacniacze Heeda podobno służą wiele lat bez niespodzianek i wizyt w serwisie. Jeżeli klienci do niego trafiają, to przeważnie z powodu nieumiejętnego podłączania zasilacza. Dlatego warto skorzystać z poniższych wskazówek.
Integra solo pracuje tylko ze zworą w gnieździe zasilania. Aby podłączyć zasilacz, należy ją usunąć (odkręcamy pierścień i wyciągamy). Najpierw odłączmy urządzenie od sieci!
Na wyłączonym napięciu (z odłączonymi kablami zasilającymi) podłączamy przewód zasilacza do 5-pinowych okrągłych gniazd (kierunek dowolny). Potem dokręcamy zaciski aż do wyraźnego oporu. Dopiero teraz włączamy urządzenia: najlepiej najpierw zasilacz, później wzmacniacz. Pamiętajcie, że podłączenie przewodu zasilającego pomiędzy urządzeniami w czasie ich pracy może spowodować uszkodzenie sprzętu.
PX2 nie przejmuje w pełni zasilania inregry. W czasie pracy oba urządzenia muszą być podłączone do sieci.

052 057 Hifi 6 2020 002

Tył
zasilacza.

 

 

 
Zasilacz
Front zasilacza to identyczna akrylowa płyta, jak we wzmacniaczu. Tym razem jedynie z niebieską diodą w centrum. Świeci ona dotąd, dokąd kondensatory trzymają napięcie, czyli godzinami po odłączeniu od sieci. Z tyłu też jest skromnie, bo niczego więcej nie potrzeba: włącznik, gniazdo zasilania i drugie, dla przewodu, który dostarcza energię wzmacniaczowi.
W środku znajdują się: cztery kondensatory Jamicona po 10000 µF/80 V, dwa mostki prostownicze oraz transformator toroidalny Arlinka, o połowę większy od tego w integrze (300 VA). Można narzekać, że za tak niewiele płacimy 2990 zł, ale naprawdę dostajemy wiele: sama końcówka mocy ma teraz do dyspozycji zasilacz znacznie wydajniejszy niż cały wzmacniacz bez PX-a. Z lepszego zasilania korzysta także preamp. W dodatku zostaje ono rozdzielone dla każdego kanału. Podsumowując: z Obeliska Si III „dopalonego” PX-em robi się wzmacniacz z innej półki.

052 057 Hifi 6 2020 002

Wnętrze
zasilacza.

 

 

Konfiguracja systemu
W teście Obelsk Si III pracował z odtwarzaczami Gamut CD3 i C.E.C. CD 5. Okablowanie pochodziło od Hijiri (HCI, HCS, Million), a prąd oczyszczał system Ansae. Producent poleca głośniki Spendora i pod ich kątem stroi swoją elektronikę (wrażenia z odsłuchu Obeliska z A2 znajdziecie w numerze 4/2020). Warto skorzystać z tej wskazówki, chociaż w moim odczuciu z redakcyjnymi Tempo VI zagrał jeszcze lepiej. W każdym razie, nie należy go obciążać zbyt wymagającymi kolumnami, jeżeli pracuje bez zewnętrznego zasilacza PX2.

052 057 Hifi 6 2020 002

Z przodu tylko dwa pokrętła.

 

 

Wrażenia odsłuchowe
Solo
Jeżeli marzyliście o lampie, ale się jej boicie, Heed zaspokoi pragnienia skutecznie i bezpiecznie. Bezobsługowo będziecie mogli się cieszyć brzmieniem charakterystycznym dla szklanych baniek. Ale nie tym stereotypowym, z wycofanymi skrajami pasma, znanym ze starych konstrukcji Audio Innovations czy Unison Research. Heedowi bliżej do nowoczesnych układów na 6550 lub KT88 i wcale by mnie nie dziwiło, gdyby w odsłuchu okazał się bardziej „lampowy” od wielu konstrukcji na nich opartych. Na szczęście, zachowuje również kilka zalet przypisywanych tranzystorom. Brzmienie przyciąga uwagę, czaruje i jest inne od „średniej rynkowej”. Pamiętacie Musicala Fidelity A1? To ta sama estetyka, tylko o klasę lepiej.
Od początku obserwujemy równomierne podniesienie temperatury we wszystkich zakresach pasma, ale i tak uwagę skupia na sobie średnica. Nie może być inaczej, ponieważ wokale brzmią z jednej strony nieziemsko; z drugiej – realistycznie. Ten realizm ma oczywiście niewiele wspólnego z koncertem na żywo, bo jeżeli byliście na recitalu Take 6 w Filharmonii Narodowej, to bez wahania wybierzecie płytę. Na żywo muzycy stali daleko. Nie wszystko było słychać wyraźnie, a tutaj stoją metr przed nami i kreują spektakl nasycony czystym pięknem. Głosy są powiększone, głębokie i mięsiste, a powietrze wręcz wibruje od emocji. Zamykając oczy, czujemy się tak, jakbyśmy stali razem z nimi, a oni śpiewali nam wprost do ucha. Muzyka płynie plastycznie, łagodnie i miękko. Kontury są zaokrąglone i nie ma mowy o ostrości, szeleszczeniu ani cykaniu. Jednocześnie dźwięk pozostaje przejrzysty, czysty i pełen szczegółów. Tak właśnie brzmi dobra lampa albo Heed. A skoro tak, to możemy się spodziewać również bardzo dobrego oddania akustyki sceny.

052 057 Hifi 6 2020 002

Niewielki
pilot.

 

 

Mimo skromnej mocy, Obelisk Si III efektownie prezentuje składy symfoniczne. Ocieplenie nie idzie w parze z przyciemnieniem, więc instrumenty brzmią znów masywnie i czytelnie. Przejrzystość podkreśla precyzyjna lokalizacja, a obszerność sceny dodaje swobody i oddechu. Właśnie: orkiestra „oddycha” wielkimi płucami i najlepiej to widać w reakcji na energiczne impulsy. Po każdym uderzeniu tutti albo pojedynczych grup: blachy, kotłów itp. w reakcji obserwujemy falę rozchodzącego się pogłosu. Jednocześnie wzmacniacz dobrze zaznacza kontrasty dynamiczne, także te drobne.
Wysokie tony Heeda to połączenie ognia z wodą. Jest ich dużo; są czytelne i dźwięczne. Można nawet powiedzieć, że lotne i nasycone alikwotami. Nie rażą jednak metalicznością, suchością ani ostrymi szpilkami. Jeżeli już się to zdarzy, to sporadycznie, jak na przykład w nagraniach Marillion, które, niestety, nie grzeszą wyrafinowaniem realizacji.
Bas został ukształtowany pod gust większości słuchaczy. Brzmi to pejoratywnie, a dodam jeszcze, że nie jest specjalnie trzymany w ryzach. Proponuję jednak: posłuchajcie, a potem policzymy głosy, komu się nie podoba. Kiedy miałem okazję pracować w studiu z muzykami rozrywkowymi, starałem się osiągnąć podobny efekt. Miękkość łączy się tutaj ze sprężystością. Mamy szybki i zaakcentowany atak, po którym następuje poluzowane wybrzmienie. Mimo pewnej misiowatości, gitary basowe i stopa wydają się bardziej energiczne niż w rzeczywistości. Pomaga w tym podkreślenie średniego i wyższego zakresu niskich tonów. Na tyle umiejętne, że nie powoduje zabarwienia średnicy, która pozostaje jasna i czytelna. Miękka sprężystość stopy przypomina uderzenia serca. Mocne, bo postawiono też na subiektywne odczucie głębi – przez gęstość i masywność barwy.
Można powiedzieć, że bas jest lekko wyeksponowany i od razu wiemy, po co: dla uwypuklenia pulsu. A może to efekt kontrastu z ogólnie panującym spokojem i okrągłością trąbek i saksofonów?
Rozstrzygnijcie sami, ale mam dobrą wiadomość. Heed nadaje nagraniom swój własny rys i jest wyrozumiały dla ich poziomu technicznego. Te wybitne zaprezentuje jak należy, a gorsze podciągnie. Jeżeli w Waszej płytotece honorowe miejsce zajmują albumy rockowe z lat 70. i 80. XX wieku, to zabrzmią bardziej świeżo. Ożyją i nabiorą blasku.

 

Z zasilaczem
Z zasilaczem poprawia się wszystko. Zmienia się też charakter brzmienia, głównie za sprawą basu, który wyraźnie przyspiesza. Misowatość i dostojne rozleniwienie ustępują miejsca czytelności i ostrzejszemu rysunkowi. Skrócenie ogonka ciągnącego się za gitarą basową i stopą to jedno. Drugie to wzrost tempa i precyzji w reszcie pasma. Brzmienie staje się przez to bardziej przejrzyste i konturowe, ale też twardsze i bliższe neutralności. Tło się oczyszcza, a pogłos zostaje nieznacznie skrócony.
Patrząc obiektywnie, Obelisk Si III z zasilaczem gra lepiej i nie da się z tym dyskutować. Subiektywnie – nabiera cech tranzystora, co nie wszystkim musi się podobać. W wersji solo ma pewne cechy lampy, które tworzą specyficzny klimat i stają się atutami. Jeżeli jesteśmy świadomi własnych preferencji i tego oczekujemy, wybór podstawowej opcji wcale nie będzie błędem.

 

Konkluzja

Heed Obelisk Si III to wzmacniacz, który można pokochać od pierwszego dźwięku. Stara konstrukcja? Może i tak, ale niejedną nową zagoni do pudełka.


 

2020 06 24 14 41 34 052 057 Hifi 6 2020.pdf Adobe Reader

Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 06/2020