HFM

artykulylista3

 

Soulution 525

072 077 Hifi 12 2019 0004W latach mojej młodości dużym powodzeniem wśród miłośników rocka cieszyła się „biografia” Rolling Stonesów pod tytułem „Satysfakcja”, pióra Daniela Wyszogrodzkiego. Niestety, gdy zapragnąłem wejść w jej posiadanie, była już wyprzedana.

O Allegro wtedy jeszcze nikt nie słyszał; o internecie zresztą też nie. Jedyną nadzieją pozostawały antykwariaty. Pamiętam, że gdy po kilku tygodniach bezowocnych poszukiwań w końcu zobaczyłem upragnioną pozycję na wystawie, dostałem takiego kopa adrenaliny, że niemal wyszarpując drzwi z zawiasów, wpadłem do środka i rozgorączkowanym głosem wykrzyczałem: „Ile u Pana kosztuje Satysfakcja?”. Staruszek zza lady spokojnie otaksował mnie wzrokiem i po chwili milczenia wycedził: „Trzydzieści tysięcy”.



Urządzenia z logo Solution regularnie goszczą na naszych łamach. To nie tylko kwestia poważnego traktowania zagadnień marketingowych przez polskiego dystrybutora, ale także renomy samej firmy i jakości brzmienia produkowanych przez nią urządzeń. Szwajcarską markę uwielbiają także recenzenci (nie stanowię w tym względzie wyjątku), bo każdy odsłuch przynosi ogromną satysfakcję. I w porównaniu z biografią Rolling Stonesów wcale nie taką drogą. Ups, zapomniałem dodać, że przytoczona historyjka miała miejsce przed denominacją złotego. Sorry...
Obecna oferta Soulution składa się z trzech serii: 3, 5 i 7. Niezorientowanych w temacie warto jednak ostrzec, że najtańsza z nich, „trójka”, to i tak solidna półka high-endowa. Flagowa „siódemka” z kolei świetnie symbolizuje epokę szaleństw cenowych. Do testu tym razem trafiło urządzenie ze środka katalogu – przedwzmacniacz 525 za 85000 zł.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Komplet gniazd.

 


Wysokie ceny to również wysoka jakość – dźwięku i wykonania. Szwajcarska marka od lat potwierdza, że jej obecność w prestiżowym gronie arcymistrzów nie jest dziełem przypadku, lecz efektem klasy brzmienia, starannie wypracowanej przez lata.
We wzornictwie Soulution stawia na minimalizm. W przypadku 525 skutkiem ubocznym okazała się mniejsza intuicyjność obsługi. Na przykład wybierak źródeł uaktywnia się po dłuższym wciśnięciu gałki regulującej siłę głosu. Instrukcja obsługi jednak się czasem przydaje.
Pod względem estetycznym front urządzenia prezentuje charakterystyczną dla Szwajcarów schludność i elegancję. Nie jestem jednak pewien, czy projektanci Soulution nie powinni rozważyć w niedalekiej przyszłości przeprojektowania wyświetlaczy. Zdaję sobie sprawę, że wpisują się one w firmowy wizerunek, jednak ich uroda jest, mimo wszystko, niedzisiejsza.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Złocone RCA.

 


Soulution 525 oferuje w pełni satysfakcjonujący zakres opcji do zaprogramowania. Stosownie do własnych potrzeb i upodobań można zapisać m.in. które źródło będzie aktywne po włączeniu urządzenia, jaki będzie domyślny poziom wysterowania, skok ściszenia („dim”) czy górna granica wysterowania. Można także aktywować balans kanałów, nadać nazwy wejściom i ustawić jasność displayu. Pełną listę opcji uzupełnia jeszcze kilka pozycji.
Z tyłu nie ukryto żadnych niespodzianek. Do dyspozycji jest wyjście do końcówki mocy, w formatach XLR i RCA, dwa liniowe wejścia zbalansowane i dwa niezbalansowane, przelotka komunikacji systemowej, gniazdo serwisowo-diagnostyczne, zasilające oraz kontroler RS-232. Jak widać, nie przewidziano opcji rozbudowy o sekcję phono. Miłośnikom winylu firma proponuje dodatkowy zewnętrzny preamp 550.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Są także XLR-y Neutrika.

 


Soulution 525 jest urządzeniem, które według deklaracji producenta przejęło wiele rozwiązań z droższego modelu 725. Tego rodzaju stwierdzenia zawsze należy przyjmować z rezerwą. Bo – z jednej strony – mają one podkreślać jakość produktu; z drugiej jednak – trudno byłoby zweryfikować, „ile” tej zaawansowanej technologii zostało rzeczywiście przeszczepione.
W przypadku 525 wskazywana jest sekcja regulacji głośności. I tutaj niespodzianka. Bo skoro regulacja głośności ma być taka sama jak w „siódemce”, to dziwnym trafem przemilczano fakt, że również i w „trójce”. Tak przynajmniej wynika z lektury materiałów informacyjnych szwajcarskiego producenta. Może więc zostawmy kwestię podobieństw i różnic, a przypomnijmy, czym się owa regulacja charakteryzuje. Otóż wykorzystano w niej dwie „warstwy”. Pierwsza i podstawowa to drabinka rezystorowa, oferująca 95 poziomów w jednodecybelowych krokach. Odpowiada ona za utrzymywanie określonego poziomu dźwięku w czasie odsłuchu. Druga to PGA (Programmable Gain Amplifier) – układ aktywujący się w trakcie zmiany siły głosu. Dzięki niemu eliminowane są charakterystyczne kliknięcia, towarzyszące przeskokom pomiędzy poziomami, a sama regulacja staje się nie skokowa, lecz płynna. Tym imitującym zwykły potencjometr rozwiązaniem zarządzają dwa scalaki PGA23201 Burr Browna, po jednym dla każdego kanału.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Prawie cały układ elektroniczny na jednej płytce drukowanej.

 


Układ elektroniczny został zmontowany bardzo starannie. Z przodu, równolegle do ścianki frontowej, znajduje się płytka z elektroniką obsługującą logikę urządzenia oraz wyświetlacz. Reszta mieści się na jednym (bardzo dużym) druku.
Preamp 525 jest konstrukcją zbalansowaną dual mono, w najbardziej dosłownym znaczeniu. Ścieżka sygnałowa oraz zasilanie zostały rozdzielone dla każdej połówki sygnału. Od razu można przekornie zapytać, czy w takim razie użyto również czterech transformatorów? Odpowiedź może Was zdziwić. Co prawda klasycznych traf tutaj nie znajdziemy, za to zasilaczy impulsowych naliczymy aż sześć. Po jednym dla każdej połówki sygnału oraz dwa dla logiki z wyświetlaczem oraz trybu standby. Soulution wybrał produkty tajwańskiej firmy Mean Well o oznaczeniu IRM-20-15.
Jak przystało na produkt bardzo drogi, w środku znajdziemy wiele komponentów wysokiej klasy. Trudno zliczyć wszystkie kondensatory, ale są wśród nich Mundorfy MCap Supreme EVO (aluminiowe i srebrno-złoto-olejowe), cały las malutkich Wim oraz ogromne Mundorfy Mlytic AG i mniejsze Rubycony w zasilaczu. Producent podaje, że łączna pojemność filtrująca wynosi aż 400 tys. µF. Wejścia sygnałowe są załączane przekaźnikami. Układ zapewnia aktywność wyłącznie aktualnie wybranego wejścia.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Regulacja głośności dla jednego kanału.

 


Soulution szczyci się, że zastosował rezystory pomiarowe bardzo wysokiej jakości. Są to Vishaye Dale (konkretnie model WSR-2), w sumie jest ich 10. Nie jestem znawcą rynku elektronicznego, ale czasami łapię się na tym, że sprawdzam detaliczne ceny zachwalanych przez producenta komponentów. Może Vishay Dale rzeczywiście imponuje parametrami wśród rezystorów, ale na miejscu marketingowców w Soulution wolałbym raczej przygotować konkretny opis rozwiązań technicznych, niż podkreślać w urządzeniu za 85000 złotych obecność elementów kosztujących mniej więcej tyle co piwo w puszce. Albo opisać różnice w budowie w stosunku do wcześniejszego modelu – w tym przypadku 520. Bo tu naprawdę widać, że Szwajcarzy nie poszli na łatwiznę, poprawiając stary układ. Wszystko zostało zaprojektowane praktycznie od nowa.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Ktoś chce policzyć kondensatory Wimy?

 


Konfiguracja systemu
Soulution 525 zagrał w doborowym towarzystwie firmowych monobloków 501. Dostarczając komplet, dystrybutor zadbał, aby testowane urządzenie mogło zaprezentować wszystkie swoje zalety. W celu lepszego rozpoznania w systemie śladu samego preampu, dwukrotnie zastępowałem monobloki redakcyjną końcówką mocy Conrad-Johnson MF2250. Reszta toru składała się z odtwarzacza CD Naim 5X z zasilaczem Flatcap 2X oraz monitorów Dynaudio Contour 1.3 mkII.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Kondensatory aluminiowe Mundorfa, po bokach rezystory Vishay Dale.

 


Wrażenia odsłuchowe
W ostatnich latach przypada mi w udziale testowanie urządzeń drogich i bardzo drogich. Nie oznacza to jednak, że kontakt z brzmieniem bajecznej jakości w jakimkolwiek stopniu mi spowszedniał. Mały problem tkwi jednak gdzie indziej – powszednieje entuzjazm w recenzji. Przecież z góry mogę założyć, że wzmacniacz renomowanego producenta – wyceniony na, powiedzmy, 60 tysięcy – będzie świetny. Przy każdym takim odsłuchu mam mnóstwo audiofilskiej radości. Ale na ile różnych sposobów można opisać podobne emocje?
Niech zatem nikogo nie zmyli zdystansowany ton dalszych akapitów. Preamp Soulution jest bowiem fantastyczny! Jego brzmienie jest perfekcyjne i doszukiwanie się w nim wad wyglądałoby na nieporozumienie. Z drugiej strony, pamiętajmy, że mowa zaledwie o wycinku całości. Za równowartość 525 można sobie kupić na przykład całkiem niezły samochód prosto z salonu. A tutaj nawet nie posłuchamy muzyki, bo trzeba dokupić resztę systemu. Kiedyś regularnie utyskiwałem na szaleństwo cenowe w naszej branży, ale z tym zjawiskiem wszyscy się już chyba oswoili. Wydaje się zatem, że tę kwestię lepiej pozostawić do oceny samym czytelnikom, powściągnąć własne emocje i po prostu wsłuchać się w brzmienie obiektywnie.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Moduły zasilaczy impulsowych Mean Well.

 


Według deklaracji Soulution, preamp 525 ma pełnić funkcję przejrzystego łącznika pomiędzy źródłem i wzmacniaczem mocy – niczego do przenoszonego sygnału nie dodawać, ani niczego z niego nie ujmować. Innymi słowy: powinien pozostać „niesłyszalny”. To taki umowny, choć z pozoru nielogiczny sposób podkreślania przejrzystości i neutralności urządzenia. Bo jeśli niczego nie byłoby słychać, to czego byśmy słuchali? Tymczasem preamp 525 i monobloki 501, wsparte specyfiką brzmienia Naima, pokazują muzykę w dosyć wyraźnie określony sposób. Opiera się on na konsekwentnie akcentowanej rytmice. To wrażenie odnosi się już w fazie wstępnego oswajania z dźwiękiem. Mocna i sprężysta stopa perkusyjna daje dobre wyobrażenie o charakterystyce 525.
Dopracowany rytm to fundament całego brzmienia szwajcarskiego przedwzmacniacza. Pozostałe elementy uzupełniają tę podstawową sygnaturę. Bez trudu można więc zgadnąć, że istotny atut stanowi dynamika. Preamp kontroluje dźwięk, zarówno w skali makro, jak i mikro. Sprawia wrażenie, jakby operowanie tempem dźwięków o dowolnej masie przychodziło mu bez wysiłku. Nie zapominajmy oczywiście o fakcie, że najważniejszym „wytwórcą” dynamiki jest wzmacniacz mocy, a „odtwórcą” kolumny, ale przy wymianie monobloków na redakcyjną końcówkę mocy element ten pozostał na miejscu. Jest to tym bardziej warte podkreślenia, że monitory Dynaudio same w sobie rozpasaną dynamiką nie grzeszą.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Takie imponujące kominy Mundorfa w zasilaczu
znajdziemy aż cztery.

 


Soulution 525 gra otwarcie i odważnie. Jest w nim pewna niezaprzeczalna śmiałość – tak w artykułowaniu dźwięków, jak i rozstawianiu instrumentów na scenie. Chwilami ulegałem iluzji, że jakiś fragment pasma jest faworyzowany. Szybko się jednak okazywało, że wynikało to ze specyfiki nagrania, a nie urządzenia. Szwajcarski przedwzmacniacz faworyzuje bowiem… każdy zakres, czyli pozostaje neutralny, lecz na jakimś wyższym, trudnym do uchwycenia szczeblu muzycznej intensywności. To coś w rodzaju grania pełną piersią, z entuzjazmem i rozmachem. Takiego, w którym poświęcenie tajemniczości, dyskrecji czy szczypty romantyzmu pozwala na bardziej bezpośredni kontakt słuchacza z muzyką.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Elektronika logiki i wyświetlacza.

 


Soulution 525 oddaje całą treść informacji zawartej w nagraniu. Nie musimy się obawiać, że umknie nam jakiś szczegół. Wyczerpująca analityczność jest zresztą jednym z elementów, o których nie wypada nawet pisać. W przypadku urządzenia tego rodzaju, tej firmy i tej klasy jest bowiem tak oczywista, jak jazda zderzak w zderzak po lewym pasie krajowej autostrady.
Kiedy testuję urządzenie o podobnym temperamencie, to częściej niż zwykle na talerzu odtwarzacza lądują płyty z klasyką. Tak było i tym razem. Soulution zapewniał dźwięk bez przytłumienia, które często przeszkadza w odbiorze takiego repertuaru. A zdarza się ono czasem nawet w hi-endzie. Dobroczynny wpływ 525 najbardziej można docenić właśnie w symfonice oraz w utworach fortepianowych.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Soulution 525

 


Dotychczasowe obserwacje układają się w obraz brzmienia z charyzmą. Soulution gra w sposób zaangażowany, jakby narzucając słuchaczowi własne warunki. Ale czy taki obraz muzyczny nie jest przypadkiem zaprzeczeniem neutralności? I czy nie zapodział się gdzieś po drodze deklarowany przez producenta ideał przejrzystości?
Odpowiedź na pierwsze pytanie przynosi analiza średnicy pasma. Jest ona płynna i muzykalna, wolna od śladów stereotypowo rozumianej lampowości. Rozpiętość barw zmieści wszystko, co dostarczy źródło, przy czym ich nasycenie zdumiewa opanowaniem i zdrowym rozsądkiem. Można odnieść wrażenie, że konstruktor  chciał zdusić w zarodku wszelkie pokusy stworzenia brzmienia odrobinę choćby ładniejszego niż w rzeczywistości. Moim zdaniem – było warto, bo osiągnięty efekt pozwala na wczucie się w istotę muzyki, bez rozpraszania uwagi dodatkowymi ozdobami.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Pilot
charakterystyczny
dla Soulution.

 


Dźwięk 525 nie potrzebuje żadnych ozdób. Wystarczy, że nie stłumi nawet ledwie słyszalnej informacji na płycie. Opisywana wcześniej energetyczność nie stoi w sprzeczności z przejrzystością jako taką. W wykonaniu Soulution 525 przejrzystość przyjmuje postać krystalicznej czystości. Ten element, wraz z wyśrubowaną mikrodynamiką, daje brzmienie dźwięczne i donośne. Ci, którzy preferują ciche słuchanie, będą doskonale wiedzieli, co mam na myśli. Niezależnie od poziomu wysterowania (no, może prócz samego dołu skali), żaden dźwięk nie ginie, ani nawet nie blednie.
Ponad rok temu miałem przyjemność recenzować dzielony wzmacniacz tej samej firmy, ale z niższej serii – preamp 325 i stereofoniczną końcówkę 311. Nie będzie więc niespodzianką stwierdzenie, że droższy komplet prezentuje tę samą szkołę brzmienia, choć z odpowiednio większym wyrafinowaniem.
Nieco ciekawsze może się okazać zestawienie z innym testem. Otóż ponad cztery lata temu („HFiM” 7-8/2015) gościł u mnie komplet Soulution, złożony z przedwzmacniacza 520 i... tych samych monobloków 501. Pamięć bywa zawodna, więc ją sobie odświeżyłem lekturą tamtych wrażeń.
Okazuje się, że wiele elementów odebrałem bardzo podobnie, jak obecnie, ale są i takie, w których nowsza generacja nieco się różni od poprzedniczki. Płynność, rytm i wyrazistość powtarzają się w obu przypadkach. Ale wtedy było więcej soczystości, teraz zaś – więcej ataku. Wtedy było więcej kultury, teraz – więcej rozmachu. Przejrzystość się nie zmieniła. No i wtedy – a był to mój pierwszy kontakt z Soulution – dałem się ponieść emocjom i wpadłem w zachwyt. Tym razem moje opanowanie jest godne mistrza zen. Tylko satysfakcja pozostała taka sama.

072 077 Hifi 12 2019 0001 Cena
satysfakcji
Soulution 525

 


Konkluzja
Biografię Stonesów kupiłem za trzydzieści tysięcy. Było warto; mam ją zresztą do dzisiaj. Słuchanie Soulution też jest dużą wartością. Dało mi tyle satysfakcji, że może sam bym ją zaczął sprzedawać?

 

2019 12 29 16 49 22 072 077 Hifi 12 2019.pdf Adobe Reader

Mariusz Malinowski
Źródło: HFM 12/2019