HFM

artykulylista3

 

Grado GS1000x

012 015 Hifi 04 2023 004Grado odświeża ofertę etapami. Po debiutach w seriach budżetowej i środkowej (opisaliśmy wszystkie modele; zachęcamy do lektury numerów archiwalnych) przyszła pora na referencyjną Statement. Do tej pory ukazały się najtańsze GS1000x i flagowe GS3000x.



O GS2000x na razie nic nie wiadomo. Można podejrzewać, że Amerykanie eksperymentują z różnymi gatunkami drewna, z których powstanie obudowa. W Grado przypomina ona pudła rezonansowe instrumentów akustycznych.
To nie magia, tylko akustyka. Klasa brzmienia skrzypiec, klarnetu czy nawet fortepianu w przeważającej części zależy właśnie od obudowy. Gatunek drewna, jego sezonowane i obróbka, klejenie, lakierowanie – liczy się wszystko, a efekt jest taki, jak najsłabsze ogniwo procesu. Dlatego lutnicy w rodzinach Stradivarich, Guarnerich czy Amatich zdobywali doświadczenie dekadami i przekazywali je kolejnym pokoleniom. Steinway również się uczył fachu przez ponad sto lat.
Nie inaczej się dzieje w przypadku Grado. Joseph, John, a w końcu Jonathan to trzy pokolenia przez dziesięciolecia gromadzące wiedzę o budowie słuchawek i przetworników. To, co widzicie, jest efektem wielu prób i błędów.
Drewno jest budulcem serii Statement (GS) i niższej Reference (RS). Na pierwszy rzut oka widać, że te drugie wyglądają dobrze, ale już jakość wykonania GS-ów to inna półka. Najtańsze Prestige (SR) mają muszle z plastiku, jednak producent utrzymuje, że to tworzywo o wyjątkowych własnościach akustycznych. Dla odmiany: w linii równoległej do GS, czyli profesjonalnej PS, Grado wykonuje muszle z metalu. Są chyba najcięższe, jakie kiedykolwiek miałem na głowie, ale tę niewygodę rekompensują wzorcowe przejrzystość i szczegółowość.



012 015 Hifi 04 2023 001

Metalowa siatka

 


Opakowanie
Producent zawsze podkreślał, że „każdy cent idzie w dźwięk” i pakował swoje słuchawki w coś, co przy odrobinie wyobraźni można było nazwać pudełkiem. SR-y dostajemy w kartonie, który dosłownie rozpada się w rękach; te na pizzę są chyba solidniejsze. W GS-ach Amerykanie szarpnęli się na pudełko z tektury – nawet dość porządne, z grubymi ściankami i zamykane na magnes. Ale już pianka to tani profil wycinany z arkusza. Słuchawki można w tym przechowywać, ale wozić raczej się nie da. Da się natomiast dokupić w Grado drewnianą skrzynkę, i to za całkiem sporą sumę. Pazerność? Być może, ale kiedy przyjrzymy się cenom akcesoriów, takich jak kable, przedłużacze i przejściówki, to stwierdzimy, że są naprawdę niewygórowane. Tak czy inaczej, jeżeli zechcecie GS1000x transportować, to polecam się zaopatrzyć w solidny futerał. Choćby taki za 100 zł, ze znanego chińskiego sklepu. Aż dziwne, że Grado też się tam nie zaopatruje i nie „branduje” swoim logiem.

Reklama


Budowa
Sercem konstrukcji jest przetwornik X czwartej generacji. Grado wykonuje go we własnym zakresie na maszynach pamietających czasy zimnej wojny. Także kosz powstaje w nowojorskim zakładzie firmy. Mylarowa membrana o średnicy 50 mm jest niewiele cięższa od powietrza; podobną stosuje się w elektrostatach. W połączeniu z lekką cewką i mocnym magnesem neodymowym tworzy układ o bardzo dobrej odpowiedzi impulsowej. Duża powierzchnia pozwala na swobodną reprodukcję basu już od 8 Hz.
Pałąk obszywa się skórą, dzięki której – choć cienki – nie gniecie w głowę. Poza tym słuchawki są tak lekkie, że nawet niewielki docisk (typowy zresztą dla konstrukcji otwartej) wystarczy, by pewnie trzymały się na swoim miejscu. Pomagają w tym poduszki. Ogromne, wykonane z dwóch rodzajów pianki – twardszej na styku z głową i drewnem oraz miękkiej – wypełniającej resztę. Są jednymi z najwygodniejszych, jakich używałem. Komfort jest nie mniejszy niż w przypadku miękkich poduszek drogich Sennheiserów i Focali, choć w pierwszej chwili wydaje się, że będzie inaczej. Sam profil wpływa także na brzmienie – miedzy membraną a uchem tworzy się niewielka komora rezonansowa.



012 015 Hifi 04 2023 001

Montaż Grado – taki sam od 70 lat

 

Wygodę użytkowania poprawia również system budowy szkieletu, opracowany podobno przez Grado, choć nie jestem pewien, czy nie widziałem podobnego w słuchawkach jeszcze sprzed II wojny światowej. Na pierwszy rzut oka konstrukcja wygląda na delikatną, ale to pozory, ponieważ GS-y trudno uszkodzić. Drewniane muszle łączą się z pałąkiem za pośrednictwem metalowych obręczy, zamocowanych w dwóch punktach. Zapewniają one regulację w pionie. W poziomie jest dostępna w pełnym zakresie: z obręczy wystają cienkie pręty, wchodzące w plastikowe kostki. Pręty można wysuwać i wsuwać, dostosowując całość do wielkości głowy.
W porównaniu ze starszą wersją „e”, w „iksach” zaszły drobne zmiany. Przede wszystkim zastosowano inne gatunki drewna: mahoń oraz ipe. Na oko trudno rozpoznać, które elementy są z czego, za to miło popatrzeć na precyzję obróbki i staranne olejowanie. Budowa muszli jest taka sama – toczone walce o różnej średnicy, z wygrawerowanymi głęboko oznaczeniami. Od zewnątrz zamyka je metalowa siatka, a od wewnątrz – dyfuzor z otworami, wykonany z tworzywa i przykryty gęstą siateczką.
Inny jest przewód – i tu nastąpił wyraźny postęp. To nadal 12-żyłowa plecionka z miedzi beztlenowej, z takich samych drucików jak w cewce przetwornika. Za to oplot jest zdecydowanie solidniejszy, już bez tendencji do zapamiętywania odkształceń. Lepiej to wygląda; wygodniej się go też używa, bo mniej się plącze. Za to sam przewód jest ciężki. Niestety, trzeba to przełknąć, bo gdyby był cieńszy, odbiłoby się to na brzmieniu. Jeżeli ktoś nie wierzy, niech posłucha tanich SR-ów – niektóre modele różnią się tylko nim.
Dziwna pozostaje długość kabla – 2 m. Trochę mało do domu i trochę dużo na wynos. Można dokupić przedłużacz, który podobno nie degraduje dźwięku. Kolejna zmiana zaszła w przetworniku. Tutaj Grado ogólnikowo stwierdza, że został on zoptymalizowany. Ale jest też konkret: strojenie dobiera się specjalnie do każdego gatunku drewna.



012 015 Hifi 04 2023 001

Skórzane wykończenie pałąka

 

Konfiguracja systemu
GS1000x wypadałoby podłączyć do dobrego preampu słuchawkowego, ale ich impedancja jest przyjazna nawet byle czemu. W teście używałem nie tylko świetnej sekcji w odtwarzaczu C.E.C. CD5, która goni do pudełka nie byle dziurkę w McIntoshu MA12000, ale też kilkuletniego smartfornu ze średniej półki. W żadnym z przypadków nie zauważyłem nic niepokojącego.



012 015 Hifi 04 2023 001

Przydatny drobiazg

 

Wrażenia odsłuchowe
W muzyce rozrywkowej GS1000x grają bezpośrednim, otwartym dźwiękiem, kształtowanym tak, jakbyśmy się znajdowali w centrum akcji. Budują obszerną scenę, z ostro lokalizowanymi źródłami. Jesteśmy blisko pierwszego planu – nie na widowni, tylko zaraz przed muzykami. Można by te wrażenia porównać do tzw. brytyjskiej szkoły brzmienia, jednak nie odczuwa się ekspozycji pierwszego planu ani wypchnięcia do przodu głównych aktorów spektaklu. Przypomina to raczej koncert w filharmonii, kiedy siedzimy w pierwszym rzędzie. Bliskość wydarzeń podkreślają szczegółowość i przejrzystość, a w tych aspektach Grado ustalają poziom trudny do powtórzenia. W skomplikowanych fakturach nie odczuwamy stłamszenia: dźwięk jest swobodny i oddycha. W symfonice słychać to jeszcze lepiej – w tutti można obserwować grupy instrumentalne, a nawet śledzić pojedyncze ścieżki.
Jeżeli chodzi o barwę, to w muzyce akustycznej jest ona bliska wzorca. Brzmienie skrzypiec, klarnetów czy gitar jest takie jak na żywo, może nawet wyraźniejsze i bardziej czytelne. Pasmo jest wyrównane, ale mimo to słyszymy podkreślenie skrajów, chociaż… Należałoby to ująć inaczej: w dźwięku wszystkiego jest dużo. Wysokich tonów, basu i średnicy. Wydaje się, jakby każdy z zakresów był wyeksponowany, a to przecież niemożliwe. Jednak gdy skoncentrujemy się na dowolnym fragmencie, to okazuje się doświetlony. Na marginesie, odnoszę wrażenie, że to jedne z najlepszych słuchawek do pracy w studiu. Pokażą wszystko, obnażą każdy błąd i przekłamanie. Mimo to nie szatkują płytoteki. Owszem, natychmiast doceniamy klasę dobrych realizacji, ale odbiór tych słabszych także zyskuje. GS1000x są neutralne, ale też efektowne, co uzyskują dzięki pięknemu malowaniu barwami – w każdym zakresie są one nasycone, gęste i jędrne.



012 015 Hifi 04 2023 001

Wygodne pady

 

Góry słuchawki nie żałują; wydają się w tym zakresie wręcz dosadne. Akcentują m.in. dźwięk fletów czy pałeczek uderzających w talerze, ale to bogactwo nie przeszkadza. Nie odczuwamy niepożądanej metaliczności, tylko jasną, czystą aurę. Przejście w średnicę jest niezauważalne, bo ta również jest jasna i czytelna. Mimo to pozostało lekkie ocieplenie, choć już nie tak ewidentne jak w starszych wersjach; nowe są bardziej poprawne. Nie brakuje im jednak charakterystycznej mięsistość wokali, które brzmią fenomenalnie, zarówno te solowe, jak i chóry. To akurat nie nowość, ponieważ Grado zawsze uważałem za wzorzec prezentacji głosów ludzkich.
Bas jest głęboki, mocny i szybki. Lekkie membrany reagują bez opóźnień i nadążają za sygnałem, czy to perkusyjna stopa w metalu, czy solo kontrabasu. Jeśli chodzi o dynamikę – są szybkie i pokazują niemal pełną skalę orkiestry symfonicznej.



012 015 Hifi 04 2023 001

Drewniane pudło rezonansowe

 

Gdy zadamy sobie pytanie, jak odbierze Grado słuchacz bez doświadczenia, dotrzemy do sedna sprawy. Określi je jako „normalne”, bo takie właśnie są. Zachowano poprawność, więc także wierność temu, co słyszymy na koncercie. To samo odnosi się do ludzkiego głosu, który nam towarzyszy na okrągło, może nie w śpiewie, ale na pewno w mowie. Tak na marginesie: GS1000x to chyba najlepsze słuchawki do audiobooków, jakie znam. Odrobina efektowności nie przekracza granicy efekciarstwa. W tej normalności jest siła!



012 015 Hifi 04 2023 001

Grado GS1000x

 


Konkluzja
Mahoniowe GS1000x są warte każdej złotówki. Za miesiąc zobaczymy, co daje przeskok do modelu GS3000x.


Reklama

 

grado gs1000x

Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 04/2023