HFM

artykulylista3

 

Phonar Veritas P6.2 Next

056 061 Hifi 10 2023 003Phonar nie zdobył dotąd w Polsce takiej popularności… tu należałoby dodać: na jaką zasługuje. Może dlatego, że nie stawiał na agresywny marketing? Spokojnie i stabilnie działa od 1983 roku, a od lat 90. ma w naszym kraju oficjalnego importera. Przez ten czas przyzwyczaił nas do solidnego poziomu swoich konstrukcji.



Weźmy choćby testowany dziś model Veritas P6.2 Next: dobre komponenty, klasyczne i eleganckie wzornictwo. Do tego kawał solidnej roboty stolarskiej – nie widzę powodów do kompleksów wobec światowych liderów. Phonara można zresztą zakwalifikować do tej grupy. Od dekad produkuje w tym samym miejscu – w niemieckiej miejscowości Tarp. Zaplecze techniczne też ma solidne i korzysta ze sprawdzonych rozwiązań. Nie zaskakuje nowinkami, ale – z drugiej strony – każdy nowy projekt jest przygotowywany starannie. A teraz najlepsze: spójrzcie na cenę. Wygląda tak, jakby producent nie zauważył inflacji i tego, jak konkurencja wycenia podobne kolumny. W moim odczuciu P6.2 Next to okazja i jeżeli Phonar nie wprowadzi drastycznych podwyżek, to powinniście się uważniej przyjrzeć serii Veritas.
Na marginesie warto wspomnieć, że wszystkie modele występują w wersjach aktywnych (Veritas Match). W P6.2 Match znajdują się dwa wzmacniacze, każdy o mocy 360 W. Jest jeszcze wersja Match Air, komunikująca się bezprzewodowo z zawierającym streamer hubem. W zasadzie to już system stereo.

 

 

Zwrotnica rozdzielona
na dwie płytki.

   


Budowa
Obudowy wykonano z grubego MDF-u. Wnętrze usztywniono dodatkowymi elementami i podzielono na dwie komory. Obie są strojone tunelami bas-refleksu wyprowadzonymi do tyłu. Układ oparto na trzech przetwornikach. Wysokie tony odtwarza 26-mm tekstylna kopułka ScanSpeaka, a średnicę i bas powierzono 13-cm Peerlessowi z serii HDS. Jego membranę wykonano z powlekanego papieru, a kosz odlano z aluminium. Przetwornik cechuje się dobrymi charakterystykami kierunkowymi, które ma zachowywać nawet w pobliżu częstotliwości podziału przy 2,7 kHz. Dół uzupełnia kolejny Peerless, tym razem 16-cm. Membranę z powlekanego papieru z odlewanym koszem łączy miękki resor z gumy.
Zwrotnicę, zmontowaną na dwóch płytkach drukowanych i przymocowaną bezpośrednio do panelu z gniazdami, dostarczyła firma ETM. Wewnętrzne okablowanie poprowadzono przewodami z miedzi beztlenowej. Bardzo możliwe, że dostarcza je Wire World, którego niemieckim reprezentantem Phonar jest od 2012 roku.

 

 

U góry – regulacja wysokich tonów

   


Kolumny wyposażono w dwa komplety złoconych zacisków, zalanych przezroczystym plastikiem. Nad nimi znalazł się przełącznik w postaci trzech otworków ze zworką. Wybieramy nią wartość rezystora, który zostanie włączony w tor sygnałowy. Może być liniowo albo z lekkim podbiciem. Różnica okazuje się niewielka, ale słyszalna. Gadżet powinien się przydać, bo łatwiej z nim dostosować głośniki do systemu i pomieszczenia.

 

Reklama


Skrzynie opierają się na cokołach wystających poza ich obrys, co poprawia stabilność. Należy w nie wkręcić regulowane stalowe kolce. Skrzynie są smukłe, a krawędzie wąskiej przedniej ścianki pościnano, przez co wydaje się optycznie lżejsza. Przy okazji zniwelowano niekorzystną dla lokalizacji przestrzennej dyfrakcję. Nawet z maskownicami trzymającymi się na magnesach Phonary wyglądają elegancko. Odchylenie w tył przywodzi na myśl wzornictwo Audio Physików. Cel pozostał ten sam: czasowe wyrównanie przetworników.
Producent proponuje pięć standardowych wersji wykończenia: białą albo czarną na wysoki połysk, czarny mat oraz dwa forniry: wiśnię i ciemny orzech. Za dopłatą można wybrać dowolny kolor z palety RAL.

 

 

ScanSpeak.

   


Ze skutecznością 87 dB/W i nominalną impedancją 4 omów P6.2 Next nie wydają się szczególnie wymagającym obciążeniem, niemniej odwdzięczą się za mocny wzmacniacz. Zresztą, wystarczy spojrzeć, jakie moduły zastosowano w wersji aktywnej.


Konfiguracja systemu
W teście Phonary napędzał McIntosh MA12000, karmiony sygnałem z top-loadera C.E.C. CD5 i prądem z filtra Ansae Power Tower. Okablowanie pochodziło z oferty Hijiri (HCI/HCS/Nagomi). Elektronika stała na polskim meblu Base 6, a głośniki – na kamiennych płytach o grubości 3 cm.

 

 

ScanSpeak

   


Wrażenia odsłuchowe
Ten głośnik wymaga uwagi i aby go docenić, potrzeba czasu i różnorodności gatunków muzycznych. W jednych nie pokaże niczego nadzwyczajnego, za to w innych da czadu tak, że wszystko, czego słuchaliśmy wcześniej, straci znaczenie.

 

Reklama


Orkiestra symfoniczna brzmi bardzo „poważnie”. Barwa jest dociążona, nieco ciemniejsza niż w rzeczywistości. Co ciekawe, wrażenie to dotyczy ogólnego spojrzenia na prezentację, ponieważ kiedy zaczniemy analizować grupy instrumentalne, to okaże się, że nie brak im blasku ani ładnie wyrysowanej góry. Owszem łagodnej, ale czystej i bogatej w alikwoty. Ważniejsza wydaje się jednak średnica. Wiolonczele i instrumenty dęte drewniane są mięsiste i gęste; epatują swoistą głębią. Warto słuchać z co najmniej średnią głośnością, bo wtedy brzmienie się nasyca. Przy niskiej pozostaje zbyt lekkie i dopiero kiedy przekręcimy potencjometr w prawo, zyskuje właściwy rozmiar i potęgę. Głośniki generują świetną, wypełnioną powietrzem przestrzeń. Instrumenty oddychają, a pogłos rozchodzi się swobodnie.

 

 

Peerless mały…

   

Kontrabasy otrzymują mocne osadzenie w dole, co powinno się spodobać większości odbiorców, podobnie jak zdolność wytwarzania wysokich natężeń dźwięku. Phonary potrzebują mocnego wzmacniacza, bo z piasku bicza nie ukręcą. Dobry napęd zapewni natomiast charakterystyczne dla dużych i drogich kolumn dmuchnięcie, czyli mocno uderzającą falę niskich tonów. Tego się raczej w głośnikach w zbliżonej cenie nie spotyka. Owszem, zdarzają się takie, które z pozoru grają z pazurem, ale zwykle poziom jest jednostajny, a potęga budowana długo na płaszczyznach, a nie generowana w ułamku sekundy. Veritasy generują te kaloryczne impulsy, które sprawiają, że dźwięk nabiera sprężystej potęgi i nadal potrafią ją połączyć z łagodnością i swobodą.
Przejrzystość nazwałbym niewymuszoną. Nie rzuca się w uszy, nie epatuje, ale kiedy zamkniemy oczy, słychać wszystko, nawet w dalekich planach. Trzeba jedynie siedzieć w okolicy środka bazy, ponieważ z boku robi się nieciekawie i płasko.

 

 

…i duży

   


W muzyce akustycznej Phonar pokazuje wyważone, muzykalne brzmienie, które może się podobać, ale nie imponuje od pierwszych sekund. Sprawy zmieniają się diametralnie, kiedy do odtwarzacza trafi materiał mocny albo nasycony elektroniką, czyli ogólnie muzyka rozrywkowa w gęstych i efektownych aranżacjach. Z takim repertuarem głośnik zmienia się z kulturalnego doktora Jekylla w Mr. Hyde’a. Bas jest niemal tak potężny i rozciągnięty, jakby się wydobywał z audiofilskiego subwoofera. Wibrujący, stawiający całość na stabilnym, przeciwpancernym fundamencie. Gęsty i ciężki, nie zdradza tendencji do burczenia. Pozostaje czysty i wyraźny. Może nie jest kontrolowany tak, jak np. w siedemsetkach B&W, ale zarysowany wystarczająco ostro, by uniknąć ciągnięcia za sobą zbyt długiego ogona.

 

Reklama


Gitary również brzmią „poważnie”. Znów są dociążone, mięsiste i gęste, ale nie zachodzą na siebie. Stopa perkusyjna wciąga jak dobry film sensacyjny. Góra dysponuje potencjałem wystarczającym do współtworzenia zrównoważonego, prawidłowego obrazu nagrań. Stroni od agresji; pozostaje raczej gładka i oczyszczona ze szpilek. Ważne jednak, że słyszymy, co ma być słychać.

 

 

Klasyka smaku

   


Zdolność budowania ściany dźwięku można porównać do kolumn o znacznie większej objętości i wyposażonych w większe o kilka centymetrów głośniki. Odczujemy koncertową atmosferę, chyba trudną do powtórzenia w podobnej cenie. Metal, jak choćby mój ulubiony Dream Theater, brzmi tak, że już dla niego można kupić Veritasy.

 

Reklama


Powyższe zalety potrafią się też objawić w zupełnie zaskakujących momentach. Wydawało mi się, że Phonary najlepiej pasują właśnie do mocnego, gęstego grania, tymczasem wielką niespodziankę sprawił mi fortepian. Owszem, nie był to oryginalny steinway, tylko jego podrasowana wersja, ale ta mięsistość, głębia średnicy i potęga dołu sprawiły, że chciało się słuchać i słuchać. I co z tego, że to nieprawda?


Konkluzja
Phonary Veritas P6.2 Next mają ogromny potencjał, a własny charakter prezentują bez wahania. Potrafią dać czadu, ale koniecznie pamiętajcie o mocnym wzmacniaczu.

 

 

 

Reklama

 

unitra csh 801

Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 12/2023