HFM

artykulylista3

 

Spendor Classic 2/3

042 049 Hifi 11 2021 009
W koloniach brytyjskich niewolnictwo zniesiono w pierwszej połowie XIX wieku. Okazuje się jednak, że w praktyce trwa ono w najlepsze. Przekonuje się o tym każdy, kto dostał się do niewoli Króla Spendora. Niestety, ten rodzaj poddaństwa nie podlega prawu międzynarodowemu. Niewolnikiem brzmienia brytyjskiej firmy zostaje się do końca życia. Wiem, co mówię – jestem jednym z nich.



Historia modelu Classic 2/3 sięga roku 1994. Po drodze przeszedł kilka zmian, oznaczanych jako „e”, „R” i „R2”; kiedyś była to w ogóle seria SP – nazwa Classic weszła dopiero przy ostatniej przebudowie linii, kilka lat temu. Zaglądając głębiej w drzewo genealogiczne Spendora, można przyjąć, że jeszcze wcześniejszym protoplastą obecnego Classika 2/3 był SA2. Nie przesądzam, czy to pokrewieństwo bardziej symboliczne, czy również technologiczne. Dylemat pozostawiam do rozstrzygnięcia historykom branży hi-fi.
U Spendora wierność tradycji ma znaczenie większe niż zazwyczaj. Definiuje tożsamość firmy oraz współtworzy filozofię brzmienia. Spendor jest jednoznacznie utożsamiany ze swoimi ideałami założycielskimi. Dziedzictwo licencji BBC i studyjne podejście do dźwięku, brytyjska szkoła (cokolwiek to dzisiaj znaczy), oparta na neutralnej średnicy – to w praktyce przekładało się na kulturę, muzykalność, piękne wokale i sugestywny rysunek przestrzenny. Tych pojęć-kluczy możemy się dopatrywać zarówno w tegorocznych recenzjach Spendorów (sam napisałem już dwie), jak i w tych sprzed 25 lat.

042 049 Hifi 11 2021 001

Można słuchać z maskownicami
albo bez.

 

 

Budowa
Spendor Classic 2/3 to dwudrożna konstrukcja bas-refleks, wentylowana z przodu. Jak na monitor, skrzynki są naprawdę pokaźne – mają 54 cm wysokości. To oznacza, że nie trzeba będzie się uciekać do audiofilskiej dyplomacji i pisać, że „basu, jak na monitory, jest sporo”. Tutaj basu sporo być musi bez żadnych zastrzeżeń. Katalogowe 35 Hz to wartość bliska parametrom wielu kolumn wolnostojących.


Skrzynka
Zgodnie z tradycją Spendora, w Classikach 2/3 nie znajdziemy ścianek o imponującej grubości. Opukiwaniu obudowy wcale nie towarzyszy głuchy odgłos, przynajmniej jeżeli chodzi o boki, górę i dół, bo przód i tył są strojone inaczej. To echo jest zjawiskiem, które prawie wszyscy starają się eliminować, jednak Spendor od dekad podąża własną ścieżką.
Obecnie w high-endzie dominuje tendencja to optymalizowania kształtu obudowy pod względem akustycznym – na przykład poprzez odchylenie od pionu przedniej ścianki, zwężenie jej czy pościnanie krawędzi. Spendor i z tych koncepcji nic sobie nie robi. Nie dosyć, że skrzynka pozostaje do bólu prostopadłościenna i dość szeroka, to w dodatku jej front otacza krawędź, pod którą chowają się ramki utrzymywanych na magnesach maskownic.
Względnie cienkie ścianki boczne są od wewnątrz wytłumione elastomerami, które wspomagają pochłanianie drgań rezonansowych, zamieniając je w ciepło. Zdaniem inżynierów Spendora jest to bardziej skuteczny sposób absorpcji energii wytwarzanej wewnątrz skrzynki przez ruch membrany woofera niż usztywnianie obudowy coraz grubszymi ściankami. Niech więc pozory nas nie zmylą – ta niby zwyczajna i tradycyjnie wyglądająca skrzynka jest rezultatem długoletnich badań oraz precyzyjnego strojenia i wykonania.

042 049 Hifi 11 2021 001

Membrana woofera
z polimeru EP77.

 

 

Przetworniki
Głośnik wysokotonowy to konstrukcja pierścieniowo-kopułkowa, z membraną poliamidową. Producent określa jej średnicę na 22 mm. I to się zgadza, jeżeli rozpatrujemy samą kopułkę, ale dla ścisłości dodajmy, że wraz z otaczającym ją pierścieniem będzie to już 34 mm. Sam przetwornik prawdopodobnie pochodzi z  fabryki Scan-Speaka. I prawdopodobnie został wykonany według specyfikacji zamawiającego, o czym może świadczyć zakrywająca oryginalne oznaczenie naklejka z logiem Spendora.
Nie tylko wspomniana wielkość obudowy zapowiada solidny bas. Zastosowane w tym modelu woofery mają aż 21 cm średnicy, na co nie mogą sobie pozwolić konstruktorzy kolumn, chcący zachować wąski front. Opracowanie tego przetwornika w wersjach o różnej średnicy było w ogóle genezą odnowienia całej serii SP przed kilku laty i przy okazji nadania jej nazwy Classic. Membranę wykonano z polimeru oznaczonego przez producenta symbolem EP77. Miękkie zawieszenie umożliwia dość duży skok. W centrum znajduje się korektor fazy, a kosz wykonano ze stopu na bazie magnezu.
Zwrotnica jest dość prosta. Składa się z dwóch cewek rdzeniowych, trzech kondensatorów polipropylenowych oraz jednego rezystora. Okablowanie to przewody głośnikowe Van den Hula CS-12 HF. Jako ciekawostkę dodajmy, że w modelach 2/3 oraz 3/1 wykorzystano tę samą płytkę drukowaną dla zwrotnicy. Oba Classiki różnią się jednak zamontowanymi na niej komponentami oraz ich liczbą. Filtry mniejszego monitora są bardziej rozbudowane, ale to oczywiście o niczym nie przesądza. W Classiku 2/3 zwrotnica dzieli pasmo przy 3,6 kHz. Terminale są podwójne, co ucieszy zwolenników bi-wiringu i bi-ampingu. Kolumny do testu zostały dostarczone ze zworkami z przewodu głośnikowego zamiast powszechnie stosowanych blaszek, co zapewne korzystnie wpływa na brzmienie.
Dostępne forniry to orzech i wiśnia. Do testu dotarł model w pierwszym wykończeniu. Producent oferuje także przeznaczone do tego modelu podstawki, jednak w dość wygórowanej cenie 6190 zł za parę.
Seria Classic (wcześniej SP) to – nie tylko w mojej opinii – jeden z ważniejszych symboli w historii hi-fi. Charakterystyczne „ułamkowe” oznaczenia, odkąd pamiętam, były obecne w dyskusjach nad ideałem średnicy pasma. Pora zatem rozpocząć odsłuch. Dla porządku dodam, że to już trzecie Spendory z serii Classic, które gościłem u siebie w tym roku (wcześniej były to 4/5 i 3/1). Zyskuję dzięki temu sposobność odwołania się do wcześniejszych obserwacji tam, gdzie okaże się to uzasadnione.

042 049 Hifi 11 2021 001

Głośnik wysokotonowy
ma membranę
kopułkowo-pierścieniową.

 

 

Konfiguracja systemu
Spendory Classic 2/3 zagrały w systemie redakcyjnym, który tworzą: preamp lampowy Conrad-Johnson PV-12L, tranzystorowa końcówka mocy Conrad-Johnson MF2250 oraz odtwarzacz CD Naim 5X z zewnętrznym zasilaczem Flatcap 2X.
Kolumny do testu dostarczono bez podstawek, w związku z czym stanęły na stendach, których używam na co dzień. To bardzo ciężkie stalowe konstrukcje o wysokości 50 cm, dociążone piaskiem. Pierwsze pytanie, które sobie zadałem, brzmiało: czy nie będą aby trochę za wysokie? Po krótkich poszukiwaniach znalazłem jednak informację, że do modelu Classic 2/3 producent zaleca podstawki o wysokości 45-50 cm. Co prawda, musiałem jeszcze doliczyć grubość marmurowej płyty, ale myślę, że ta nadwyżka nie powinna powodować brzmieniowych problemów. Górna krawędź ustawionych do testu głośników znajdowała się na wysokości 109 cm, co przy podłogówkach jak najbardziej mieści się w normie. Oczywiście kluczowa jest wysokość, na jakiej znajdują się uszy słuchającego i membrana głośnika wysokotonowego. Oznacza to, że do ewentualnych korekt odbioru brzmienia powinna wystarczyć zmiana pozycji odsłuchowej. W trakcie testów, w ramach eksperymentu, siadałem raz wyżej, raz niżej. Wpływu tego wiercenia się na jakość wysokich tonów nie stwierdziłem, natomiast zmiana w odbiorze stereofonii okazała się zauważalna. Im bardziej się zniżałem, tym bardziej scena ujawniała zróżnicowanie wysokości planów. Czy pozostawało to w zgodzie z zamysłem realizatora – trudno powiedzieć. Z mojej perspektywy na pewno było ciekawiej. Żeby jednak nie popadać w przesadę, krytyczny odsłuch przeprowadziłem w pozycji uśrednionej.
Drugi problem związany z brakiem specjalnych stendów to kwestia „pracy” ścianki dolnej. U mnie została ona unieruchomiona na podstawce, co prawdopodobnie wbrew intencjom twórców ogranicza skuteczność wygaszania rezonansów wewnątrz obudowy. Ale na to już nic nie mogłem poradzić. Odsłuch przeprowadziłem z założeniem, że jeśli nie będę słuchał bardzo głośno, to ograniczenie pracy powierzchni tłumiącej rezonanse mniej więcej o 1/6 nie powinno mieć aż takiego znaczenia.
Nie licząc tegorocznych testów serii Classic, miałem jeszcze wielką przyjemność słuchać kilku innych modeli Spendora z serii A i D. I choć wielokrotnie się do tego przyznawałem, to i tak powtórzę: dźwiękiem głośników brytyjskiej firmy jestem od lat zniewolony. Nie chodzi mi wcale o to, aby usprawiedliwić ewentualny bezkrytyczny wydźwięk dzisiejszej recenzji, lecz po prostu zasygnalizować niewątpliwą kompatybilność mojego gustu z filozofią brzmienia tej wytwórni. Wydaje się, że to kluczowa kwestia przy budowaniu systemu – powinien się liczyć własny odbiór, a nie parametry techniczne czy opinie prasowe. Te mają służyć wstępnej selekcji – tak aby na przykład fanatycy niskich tonów nie musieli tracić czasu na odsłuchy sprzętu, w którym najlepiej dopracowane są soprany. Ci z kolei, którzy szukają idealnej średnicy i stereofonii, wiedzą, że Spendora zwyczajnie pominąć się nie da.
Moje doświadczenia z głośnikami Spendora pozwalają na sformułowanie pewnych uogólnień dotyczących firmowego brzmienia. Abstrahując od pokrewieństwa z założeniami BBC i ujmując rzecz jak najbardziej skrótowo, powiem, że brytyjski producent wypracował jedyny w swoim rodzaju wzorzec stereofonii i powiązał go z niezwykle plastyczną i muzykalną średnicą. Z zastrzeżeniem, że w większości znanych mi modeli serii A i D średnicę wyraźnie dosłodzono, podczas gdy w linii Classic jest ona zdecydowanie bardziej neutralna.

 

042 049 Hifi 11 2021 001

Głośnik wysokotonowy
ma membranę
kopułkowo-pierścieniową.

 

 


Powyższe przesłanki w teorii upoważniałyby mnie do wklejenia tutaj większości wrażeń odsłuchowych z testów Classików 4/5 i 3/1. To jest ten sam styl, ten sam kierunek. Oczywiście nie zrobię tego – kto jest zainteresowany, sam może sięgnąć do wcześniejszych recenzji. To, co wspólne, postaram się ująć w skrócie. Skupię się natomiast na cechach odróżniających model Classic 2/3 od mniejszych braci oraz składających się na jego wyjątkowość na tle rynku. Bo Classic 2/3 jest bez wątpienia wyjątkowy. A w dziedzinie stereofonii… wyjątkowo wyjątkowy.
Znana audiofilska teoria mówi, że im węższy front kolumny, tym lepsza scena stereo. A ściślej: tym łatwiej o oderwanie dźwięku od głośników.
Nie czytałem żadnych badań związanych z tym twierdzeniem, ale nie wątpię, że ma ono swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Na podstawie własnego doświadczenia mogę potwierdzić, że węższe głośniki częściej tworzą lepszą przestrzeń. „Częściej” nie znaczy jednak „zawsze”. Dobre założenia można zepsuć złym wykonaniem. Wąski front zapewne ułatwia uzyskanie dobrej stereofonii, ale jej nie gwarantuje. Szeroki z kolei wcale nie musi jej wykluczać. I jeżeli większość testowanych przeze mnie głośników potwierdza teorię wąskiej przedniej ścianki, to nie brakuje i takich, które jej przeczą. Do tego grona zalicza się właśnie Spendor Classic 2/3.
Te duże, szerokie na 27 cm monitory z taką samą łatwością rozstawiają dźwięki w dowolnym miejscu pomieszczenia odsłuchowego jak mniejsze modele Spendora: Classic 3/1 (szerokość 22 cm) i Classic 4/5 (19 cm). Wydarzenia w osi poziomej rozgrywają się oczywiście zgodnie z intencjami realizatora; nie ma improwizacji ani chaosu. Nieprzypadkowo użyłem słowa „rozstawiają”, a nie „rozrzucają” – aby podkreślić dyscyplinę w kreowaniu sceny. Ta dyscyplina jest czymś, co wraz z upływem czasu coraz bardziej przykuwa uwagę słuchacza. Nieograniczone wręcz skale szerokości i głębokości sceny podlegają porządkowi prawie tak precyzyjnemu jak parada wojskowa północnokoreańskiej armii. W dodatku obraz stereo aż emanuje stabilnością – to słowo w moich notatkach pojawiło się kilka razy.
Zawsze podkreślam, że stereofonia Spendorów jest zespolona z ich muzykalnością. Z takim przypadkiem mamy do czynienia i tym razem. Jednak w Classikach 2/3 można wskazać jeszcze dodatkowy element wiążący oba atrybuty. Jest nim szczegółowość.

042 049 Hifi 11 2021 001

Membrana woofera
z polimeru EP77.

 

 

Spendor 2/3 oferuje szczegółowość lepszą niż ta, którą dysponują mniejsze modele z serii. Sam byłem nieco zaskoczony i na początku nieco skonsternowany. Spodziewałem się świetnej stereofonii i pięknej średnicy, ale aż tyle detali? Gdy jednak ochłonąłem, zacząłem zdawać sobie sprawę, że nic się nie dzieje przypadkiem. Te detale nie koncentrują się bowiem na pozamuzycznych dodatkach w rodzaju skrzypienia krzesła, na którym siedzi wiolonczelistka, czy pokasływania na widowni w trakcie koncertu symfonicznego. To przede wszystkim szczegóły stricte muzyczne. Ujawniają każdą tajemnicę zapisaną w średnich tonach. Wydobywają niuanse z dźwięku każdego instrumentu. A najbardziej uwidaczniają się w sekcji perkusyjnej. Nie mam jednak na myśli bandu rockowego, w którym perkusista siedzi przy klasycznym zestawie bębnów i talerzy. Czary zaczynają się tam, gdzie talerze są głaskane miotełkami, a do bębnów dołączają różnego rodzaju przeszkadzajki, z których większości pewnie nie potrafiłbym nawet nazwać. Nawet najdelikatniejszy dźwięk lub pogłos instrumentu staje się tutaj prawdziwą ozdobą. Spendor sprawia, że oprócz emocji towarzyszących samej treści muzycznej, emocje wzbudza także forma przekazu tej treści. Oferuje esencję tego, czego audiofile poszukują najbardziej: magii obcowania ze wspaniałym brzmieniem.
Dlaczego tak podkreślam szczegółowość w powiązaniu ze stereofonią? Bo Spendor detale naświetla nie tylko w paśmie akustycznym, ale także bardzo dokładnie ustawia w określonym miejscu pokoju odsłuchowego. Przy czym nie ucieka się do rozdmuchiwania na siłę sceny do stadionowych rozmiarów. Fakt, że Classiki 2/3 grają szeroko, nie wyklucza tego, że większość wydarzeń muzycznych koncentruje się i tak w granicach bazy. To stanowi warunek wiarygodności stereofonii i jest bardziej naturalne. Poza zewnętrzne granice wychodzi tylko to, co zostało przewidziane jako taki właśnie efekt.
Na dokładności lokalizacji zyskuje także przejrzystość. Otrzymujemy piękne czarne tło, krystaliczną czystość i absolutnie żadnych faz zlewania się ze sobą  instrumentów, nawet w większych składach orkiestrowych.
To wszystko było możliwe dzięki równie dopracowanej górze pasma. W tej części spektrum akustycznego Spendor z natury preferuje podejście fizjologiczne. Tym razem soprany zestrojono o pół stopnia odważniej niż w mniejszych Classikach. Ale to nadal ten sam sposób grania, w którym nie ma ryzyka wyostrzenia.

042 049 Hifi 11 2021 001

Podwójne terminale połączone skrętkami
nieekranowanego przewodu.

 

 

Podróż przez brzmienie Classików 2/3, od stereofonii, przez szczegółowość i górę, dociera w końcu do średnicy i muzykalności. Tutaj powinniśmy zatrzymać się na dłużej, ale tego nie zrobimy. Po pierwsze dlatego, że spendorowa muzykalność była opisywana – nie tylko przez nas – tyle razy, że stała się czymś w rodzaju audiofilskiego odpowiednika stałej wartości matematycznej. O liczbie Pi trudno nie wiedzieć, że wynosi 3,14. Podobnie ze spendorową muzykalnością – ona jest taka jak zawsze i nie ma dyskusji. Dywagacje można rozpocząć, jeżeli chcemy sięgnąć dalej niż do drugiego miejsca po przecinku. Podobnie jest ze Spendorami – o muzykalności możemy powiedzieć coś oryginalnego, jeśli przejdziemy do jej warstw dodatkowych. A te odsłaniają się z każdym kolejnym modelem. Jeśli, podążając za metaforą matematyczną, muzykalność modelu 4/5 wynosi 3,14, to dla 3/1 będzie to 3,1415, a dla 2/3 – 3,141592. Tutaj rzeczywiście zyskuje ona dzięki większej zawartości informacji.
Classiki 2/3 pokazują więcej odcieni. Wydobywają niuanse muzycznych subtelności. Nie muszą się uciekać do dodatkowego naoliwiania barw. Okazuje się, że większy nacisk na szczegóły i przejrzystość wystarczył, aby zrobić zauważalną różnicę.
Optymizm basowy już sygnalizowałem, pisząc o gabarytach skrzynki i średnicy woofera. Odsłuch wszystko potwierdził. O niskich tonach nie trzeba mówić asekuracyjnie, z uwzględnieniem faktu, że mamy do czynienia z monitorami, a nie podłogówkami. Myślę, że Spendory 2/3 bez żadnej taryfy ulgowej mogłyby konkurować ze wszystkimi wolnostojącymi konstrukcjami dwudrożnymi, jakie znam. Nie twierdzę oczywiście, że z każdego pojedynku wyszłyby zwycięsko, ale na pewno żadnego nie przegrałyby z kretesem.
Potencjał niskich tonów wydaje się bardzo kompatybilny z najczęściej (chyba) spotykanymi pomieszczeniami odsłuchowymi. Zaryzykuję stwierdzenie, że w naszym kraju większość salonów goszczących high-endowe systemy mieści się w przedziale 20-30 m². Classiki 2/3 spokojnie poradzą sobie w takich warunkach. Potrafią zejść naprawdę nisko, a utwory z hojnym fundamentem harmonicznym zabrzmią odpowiednio masywnie i potężnie. Trzeba jednak dodać, że nie jest to ten rodzaj basu, który epatuje swoją obecnością. To raczej bas wytworny – wkracza do akcji dokładnie wtedy, kiedy jest potrzebny. W odróżnieniu od kolumn w tym aspekcie nadgorliwych, Spendory wykazują się większym opanowaniem. To sprawia, że nawet kiedy zatrzęsą ścianami, to i tak zrobią to kulturalnie. Przypuszczam, że w pokojach bardzo małych Classiki 2/3 mogłyby się zacząć dusić. Zakładam jednak, że w takich przypadkach potencjalny nabywca i tak będzie kierował swoje zainteresowania ku mniejszym konstrukcjom.

042 049 Hifi 11 2021 001

Zwrotnica prosta, niemal minimalistyczna.
Okablowanie wewnętrzne van den Hula.

 

 

Każde głośniki wypadają lepiej w towarzystwie dobrze dobranej elektroniki, a najchętniej pokazują swoje możliwości na płytach audiofilskich. U mnie jednak obowiązkowym elementem każdego odsłuchu jest dziesiątkowanie płytoteki. Nawet najlepszy sprzęt traci w moim odczuciu część swojej wartości, kiedy wyzwala w słuchaczu wahanie: włożyć do odtwarzacza coś, co się lubi, czy coś, co na pewno zabrzmi świetnie. Spendory okazały się bardzo tolerancyjne. Owszem, w perfekcyjnych nagraniach pokazują wszystko, co same mają najlepszego, ale przy tych słabszych wydobywają wszystko, co najlepszego mają te nagrania. Nawet gdy słuchałem monofonicznych realizacji z koncertami fortepianowymi Beethovena w wykonaniu Arthura Rubinsteina (Royal Philharmonic Orchestra, Thomas Beecham) z lat 40. XX wieku czy składanki przebojów Deana Martina z lat 60., z dość pociesznie zrealizowaną stereofonią – Classiki 2/3 zdmuchnęły z nich kurz historii i przywróciły im ducha pierwotnej świeżości.
Spendor jak zwykle mnie oczarował i myślę, że nie będę w swoim zachwycie odosobniony. W modelu Classic 2/3 otrzymujemy muzykalność zgodną z firmową tradycją, z dodatkiem w postaci świetnej stereofonii, odważniejszej góry oraz pełnowymiarowego basu. Dźwięk pozostaje wyrównany, uporządkowany i pewny. Monitory grają z kulturą, ale też mają w zapasie odpowiedni zadzior. Czy można oczekiwać więcej?
Od ostatniej u nas recenzji tego modelu (a konkretnie: jego poprzedniej wersji SP 2/3R2) minęło 11 lat. W tym czasie cena wzrosła prawie dwukrotnie. Z jednej strony – można się zżymać, że drogo. Z drugiej – takie są teraz realia. Osobiście i tak uważam, że przy takiej jakości to okazyjna oferta.

042 049 Hifi 11 2021 001

Bas-refleks z przodu
trochę ułatwia ustawienie
w pokoju.

 

 

Konkluzja
Classiki 2/3 to doskonałe monitory. Trzymajcie się od nich z daleka. W przeciwnym razie traficie do niewoli Króla Spendora. Dożywotnio.

 

 

spendorclassic23

 

Mariusz Malinowski
Źródło: HFM 11/2021