HFM

artykulylista3

 

Fink Team Kim

064 069 Hifi 02 2021 Strona 1 Obraz 0001Niektórzy wpływowi ludzie wolą pozostawać w cieniu. Niektórzy milionerzy wolą jeździć starym fordem. Są też szewcy, co bez butów chodzą. Bywają wreszcie wyjątkowo zdolni konstruktorzy głośników, którzy nie pchają się na pierwsze strony audiofilskich gazet. Na przykład Karl-Heinz Fink.

Historia firmy Fink Team odbiega nieco od typowych branżowych opowieści. Owszem, pojawia się w niej wątek młodzieńczych eksperymentów z kolumnami, inspiracji klasycznym dźwiękiem BBC itd. – tyle że w efekcie powstaje nie kolejny producent zestawów głośnikowych, ale… firma doradcza. Karl-Heinz Fink zdecydował bowiem, że zamiast projektować, wytwarzać i sprzedawać kolumny, będzie je tylko projektował – oferując swoją wiedzę i doświadczenie na zamówienie innych marek. I tak w połowie lat 80. XX wieku założył w Essen Fink Audio Consulting. Zebrał grupę specjalistów, którą na zlecenia mniej lub bardziej znanych producentów hi-fi kontraktował do określonych projektów. Za każdym razem usługa była jednak objęta klauzulą poufności – tylko zamawiający mógł decydować, czy udostępni informację o współpracy z zewnętrznym zespołem eksperckim, czy nie. I tak Fink Audio Consulting zwykle pozostawało w cieniu, choć od czasu do czasu do publicznej wiadomości przenikały sygnały o kooperacji z Naimem, Yamahą czy Tannoyem.


Projektowanie kolumn przez kilka dekad oznacza przygotowanie dziesiątek, jeśli nie setek prototypów do odsłuchów testowych. Nieuniknionym efektem takiej pracy wydają się eksperymenty z nowymi rozwiązaniami i budowanie roboczych modeli na użytek wewnętrzny – choćby do celów porównawczych. Tak zwane „projekty własne” Fink Audio Consulting nie były jednak przeznaczone na sprzedaż ani nawet do publicznych odsłuchów.
Sytuacja uległa zmianie w roku 2016. Wtedy to bardzo dobry kolega Karl-Heinza – Ken Ishiwata – zwrócił uwagę na jeden z modeli roboczych i poprosił o przygotowanie specjalnej pary, na której można by publicznie zaprezentować brzmieniowe możliwości elektroniki Marantza. Jeszcze w tym samym roku, na wystawie High End w Monachium pokazano wolnostojący model WM-3. Pokaz wzbudził takie zainteresowanie, że Fink z wraz grupą inżynierów zaczęli się poważnie zastanawiać nad rozpoczęciem własnej działalności produkcyjnej. A kiedy na bazie WM-3 powstały bezkompromisowe WM-4, Karl-Heinz zdecydował o wyodrębnieniu nowej działalności pod oddzielnym szyldem: Fink Team.

 

064 069 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

 

Wysokotonowiec AMT
wyprodukowany przez Mundorfa.

 

WM-4 to kolumny o wielkich gabarytach i wielkiej cenie. Po nich firma przygotowała coś bardziej „przystępnego” – również wolnostojący model Borg. W ograniczonym zakresie i w mniejszej obudowie dziedziczył wiele rozwiązań stosowanych w WM-4. Żeby była jasność – ujęta w cudzysłów „przystępność” oznacza półkę 100 tysięcy złotych, bo cena flagowca była o wiele wyższa.
Trzecim modelem sygnowanym logo Fink Team jest testowany dzisiaj Kim. To konstrukcja podstawkowa, która w ofercie pojawiła się w połowie roku 2020 i jest od Borga tańsza mniej więcej o połowę.
Przeglądając skromny katalog Fink Team, można dojść do wniosku, że firmie brakuje nieco doświadczenia marketingowego. Na stronie internetowej widnieją tylko kolumny WM-4 oraz Borg, chociaż te pierwsze aktualnie istnieją jedynie teoretycznie i nie można ich zamawiać. Nie ma natomiast Kimów – ich opis znajduje się jedynie w dziale nowości z lipca 2020 roku.

 

064 069 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

 

Papierowa membrana woofera.

Wysokość
Kimy są pakowane do pudeł od razu z fabrycznie zamontowanymi stalowymi podstawkami. Oszczędza to nabywcy nudnej czynności ich montażu. Od razu po ustawieniu uwagę zwraca niewielka wysokość monitorów na stendach. Górna krawędź znajduje się na wysokości zaledwie około 85 cm. Producent tłumaczy, że w ten sposób dążył do „zgrania” zestawów z umeblowaniem typowego mieszkania – aby się nie wyróżniały, lecz raczej wizualnie komponowały z takimi przedmiotami jak stoły, krzesła czy parapety. Trzeba powiedzieć, że to koncepcja cokolwiek oryginalna. W dodatku od razu budzi wątpliwość, czy aby akustycznie uzasadniona. Wiadomo bowiem, że kluczowe dla brzmienia jest optymalne ustawienie, a ściślej: prawidłowe zestrojenie osi rozchodzenia fal dźwiękowych z głośnika wysokotonowego względem uszu słuchacza. W monitorach Kim problem rozwiązano przez odchylenie monitora o kilka stopni do tyłu. Zapewnia to specjalna geometria podstawek. Dodatkowo w niewielkim zakresie można regulować stożki o zaokrąglonych wierzchołkach, wkręcane od spodu w stendy. Powinno to w zupełności wystarczyć do uzyskania właściwego odchylenia w pomieszczeniach, w jakich przyjdzie pracować Kimom.

 

064 069 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

 

Szeroki i płytki
otwór wentylacyjny.

Budowa
Monitory mają trochę nietypowe proporcje obudowy ze względu na relatywnie dużą szerokość (30 cm). Nie jest to jednak jakaś ekstrawagancja, ponieważ na rynku można spotkać podobne kolumny innych firm. Szeroki front może jednak czasem sprawiać problemy akustyczne. Jedna z teorii – spopularyzowana przez założyciela Audio Physica Joachima Gerharda – mówi, że uzyskanie dobrego obrazu stereofonicznego jest możliwe, kiedy szerokość przedniej ścianki zestawu głośnikowego jest mniejsza od szerokości głowy słuchacza. Inna – że zbyt duża płaszczyzna wokół przetwornika wysokotonowego może generować zakłócenia wynikające z powstawania niekontrolowanych odbić i rezonansów. W Kimach znaleziono na to sposób, niwelując dużą szerokość ścięciem bocznych krawędzi frontu w okolicach głośnika wysokotonowego. Dzięki temu zabiegowi odległość pomiędzy wewnętrznymi krawędziami ścięć wynosi 20 cm, a to już blisko standardu.
Kimy mają deskę głośnikową wyraźnie oddzieloną od pozostałych ścianek. Podział ten podkreśla wzornictwo, w którym front i reszta obudowy występują w różniących się wykończeniem parach. Do wyboru przewidziano kilka zestawień kolorystycznych. Są to: stalowa szarość i matowa biel, matowa czerń i czerń, czerń i heban ammara, biel i orzech (taki egzemplarz dostarczono do testu) oraz czerń i orzech.

 

064 069 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

 

Odchylenie kolumn
możemy w niewielkim zakresie
regulować dzięki wkręconym
w podstawki stożkom.

 

Kimy dzielą wiele cech z około dwukrotnie droższymi Borgami. Oba zestawy są dwudrożne. Za wysokie tony odpowiada przetwornik AMT, a za średnie i niskie – sbtożek z papierową membraną, dużą cewką i równie dużym, wydajnym magnesem.
Obudowa to zbiór zaawansowanych rozwiązań. Szeroki front o grubości około 4,5 cm ma wspomniane już ścięcia boczne na poziomie głośnika wysokotonowego. Do reszty skrzynki przylega ściśle dzięki precyzyjnym nacięciom krawędzi, a mocowanie na wcisk scala dodatkowa warstwa kleju. Pozostałe ścianki tworzą dwie warstwy MDF-u, złączone specjalnym spoiwem o właściwościach tłumiących.
Co ciekawe, opukiwanie ścian bocznych daje tylko głuchy odgłos, natomiast opukiwanie góry skutkuje czymś w rodzaju dyskretnego mięsistego echa. Jest to zabieg w pełni celowy, a w strojeniu tej skrzynki nie ma żadnych przypadków. Okazuje się, że ścianki boczne to nie tylko dwie warstwy MDF-u, ale w sumie… trzy. Ostatnia nie przylega jednak bezpośrednio, lecz stanowi coś w rodzaju obudowy dla zamkniętej komory powietrznej, „przykrywającej” prawie całą powierzchnię boków. Lewą i prawą komorę łączą z kolei, niczym drążki rozporowe, dwie podłużne belki o przekroju kwadratowym. Podobna komora, tyle że oczywiście mniejsza, przykrywa od środka spód komory.

 

064 069 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

 

Zwrotnica
na dwóch płytkach.
Jak na konstrukcję
dwudrożną
– bardzo
rozbudowana.

Otwór wentylacyjny rożni się od spotykanych najczęściej tuneli bas-refleksu. To podłużna i szeroka szczelina, za którą od razu rozpoczyna się spadek skróconej linii transmisyjnej. Ścianka, która ją tworzy, sama w sobie także jest komorą powietrzną, podzieloną na dwie części.
Przetwornik wysokotonowy to 11-cm głośnik typu AMT. Pochodzi z serii U Mundorfa (model U110W1.1), ale według deklaracji Fink Team został przygotowany w wersji zmodyfikowanej według indywidualnej specyfikacji.
AMT to skrót od Air Motion Transformer – technologii opracowanej przed laty przez dra Oskar Heila. Od kilku lat wykonywane w niej przetworniki coraz częściej spotyka się w high-endowych zestawach głośnikowych. Membrana, w tym przypadku kaptonowo-aluminiowa, jest formowana w kształt harmonijki, a uzyskana w ten sposób powierzchnia promieniująca fale dźwiękowe jest znacznie większa niż w konwencjonalnej kopułce, a przy tym lekka jak piórko. Połączenie obu cech umożliwia uzyskiwanie relatywnie wysokich ciśnień akustycznych przy zachowaniu bardzo dużej precyzji odwzorowania szczegółów.
Woofer ma 20 cm średnicy, przy czym na samą membranę przypada około 16 cm. Jest podobny do stosowanego w Borgach. Różnicę widać w zawieszeniu. Resor w Kimach jest nieco mniejszy, a materiał tekstylny zastąpiono gumą.
Jak na monitor dwudrożny, zwrotnica okazuje się zaskakująco rozbudowana; rozdzielono ją nawet na dwie płytki drukowane. Składa się z filtrów Linkwitza-Rileya i dzieli pasmo przy 2400 Hz ze spadkiem 24 dB/okt. (układ 4. rzędu). W sumie doliczyłem się jednej cewki rdzeniowej i aż ośmiu powietrznych. Nie ma żadnego kondensatora elektrolitycznego. Są za to polipropylenowe MKP czy aluminiowo-olejowe Mundorfy Supreme Evo, a niektóre rezystory firmuje Fink Team. Okablowanie wewnętrzne wykonano z miedzi beztlenowej.
Dla porządku odnotujmy, że we wnętrzu Kimów znajdziemy jeszcze trzecią płytkę drukowaną – jest ona zintegrowana z panelem wejściowym i odpowiada za elementy dostępne użytkownikowi. Są nimi dwa trzypozycyjne pokrętła, służące do regulacji tłumienia woofera oraz natężenia wysokich tonów. Terminale są pojedyncze.
Producent informuje, że nazwa modelu nawiązuje do jednego z bohaterów serii Star Trek.

 

064 069 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

 

Schemat budowy wewnętrznej
po demontażu frontu.

Konfiguracja systemu
W systemie redakcyjnym monitory Fink Team Kim zajęły miejsce Dynaudio Contourów 1.3 mkII. Resztę toru tworzyły: odtwarzacz Naim 5X z zasilaczem Flatcap 2X, przedwzmacniacz lampowy BAT VK3iX SE oraz końcówka mocy Conrad-Johnson MF2250.
Początkowo trochę eksperymentowałem z regulatorami, jednak zmiany wydały mi się na tyle subtelne, że koniec końców oba pokrętła pozostawiłem w pozycji wyjściowej. W moim pokoju odsłuchowym ważniejsze okazało się precyzyjne dostrojenie kąta odchylenia za pomocą stożków w podstawkach. Taka drobna zmiana może realnie wpłynąć na charakter i jakość wysokich tonów oraz odwzorowanie sceny.

 

Rozgrzewka
Kilka pierwszych dni poświęciłem na niezobowiązujące dogrzewanie kolumn – do redakcji dotarły egzemplarze, które miały na liczniku zaledwie kilkadziesiąt godzin. Na tym etapie nie starałem się specjalnie wsłuchiwać w brzmienie, niemniej już wtedy bez wahania mogłem stwierdzić, że niezależnie od tego, w którą stronę dźwięk się rozwinie, to i tak jedną z jego głównych cech będzie kultura.

 

064 069 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

 

Pojedyncze terminale
i trzypozycyjne regulatory niskich
i wysokich tonów.

Wrażenia odsłuchowe
Krytyczne odsłuchy potwierdziły tę wstępną diagnozę. Kultura spinała całość brzmienia, nadawała mu formę i określała kształt. Nie można jednak zapominać, że kultura jako taka nie stanowi konkretnego aspektu dźwięku, ale wynik udanego połączenia kilku cech szczegółowych. Kolejne płyty zaczęły owe cechy stopniowo odsłaniać.
Najpierw zwróciłem uwagę na czarne tło i czystość. W tym konkretnym przypadku oba pojęcia okazują się ze sobą mocno powiązane. Na tyle, że w zasadzie trudno byłoby je omawiać oddzielnie. Kimy potrafią oczyścić brzmienie z niemal niesłyszalnych szumów i naleciałości, sprawiając, że odnosimy wrażenie, jakby muzyka wydobywała się z idealnej ciszy. Dzięki temu nawet bardzo ciche dźwięki stają się czytelnie wyartykułowane i wyraźne. Takie podejście zapewnia odbiorcy ogromny komfort. Nie trzeba się uważnie wsłuchiwać, bo wszystko zostaje podane na tacy.
Niskie tony zagrały bardzo neutralnie. Były staranne i dopracowane w każdym podzakresie – dość głębokie, rozsądnie kontrolowane i harmonijnie połączone ze średnicą. Dociążały brzmienie, nie zaburzając przy tym proporcji. Kiedy trzeba, grały dyskretniej, kiedy trzeba – mocniej. Nie narzucały swej obecności, ale też nie pozwalały o sobie zapomnieć.
Jak na monitor, Kim nieźle sobie radzi z odwzorowaniem dźwięków schodzących naprawdę nisko. Niewykluczone, że bardzo duże pomieszczenia ujawniłyby jakieś niedostatki fundamentu harmonicznego, jednak w moim 23-metrowym pokoju nie było z nim najmniejszego problemu.
Powyższe spostrzeżenia były prawdą, dopóki na talerz trafiały nagrania tzw. muzyki środka. Uważam, że do celów testowych należy używać nie tylko płyt referencyjnych, ale także zwykłych realizacji, przygotowanych z myślą o przeciętnym słuchaczu, niekoniecznie audiofilu. Taki dobór pozwala ocenić uniwersalność sprzętu i jego wrażliwość na jakość nagrania.

 

064 069 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

 

Fink Team Kim

Wracając do meritum: kiedy zacząłem słuchać dopracowanych realizacji, musiałem zrewidować opinię na temat niskich tonów, a ściślej – ich najniższego podzakresu. Głęboki bas okazał się znacznie lepszy niż „niezły”. Zaprezentował moc i potęgę, jakiej mógłbym oczekiwać od zdecydowanie większych i droższych kolumn trójdrożnych. Dopompowanie dołu, gdy do akcji wkracza kontrabas, przywodzi na myśl najlepsze wzorce, jakie można usłyszeć w domu. A jako że redakcyjny tor wzmacniający (BAT i Conrad-Johnson) nie koncentruje się na wyciskaniu z fundamentu harmonicznego siódmych potów, to Kimy muszą kryć w tym zakresie jeszcze jakąś rezerwę.
Zachwyt nad basem może trochę studzić kulturalna makrodynamika. Niemieckie monitory na pewno nie są monstrami wyrywającymi drzwi z futryn. Nie należy się raczej po nich spodziewać dynamicznej petardy.
Najciekawszym elementem brzmienia Kimów okazuje się muzykalność. Jej estetyka nawiązuje do pewnej tradycji, ale równocześnie robi to w sposób oryginalny i intrygujący.
Tradycję łatwo zauważyć w prezentacji barw średnicy. Średnie tony każdego urządzenia mają określony stopień nasycenia kolorów. Bez większego ryzyka można sformułować ogólne stwierdzenie, że im barwy bardziej rozwodnione, tym muzykalność mniejsza, a im gęstsze – tym większa. W tym kontekście wydawałoby się oczywiste, że każdy producent powinien dążyć do zagęszczenia barw. Ale ten kierunek jest ryzykowny, ponieważ przekroczenie pewnej granicy może prowadzić do przekłamującego podkolorowania. Oleistość średnicy jest pożądana, o ile nie zostaje uzyskana na drodze nadmiernego zaokrąglenia konturów i przez to nie prowadzi do upośledzenia mikrodynamiki. Niemieckie monitory dzięki swej czystości i czarnemu tłu nie muszą się uciekać do przesycania kolorów. Ich mocne pastele są równie kryjące i głębokie co olej u innych producentów. To sprawia, że  Kimy pozostają niezwykle muzykalne, a jednocześnie ani na moment nie odbywa się to z uszczerbkiem dla neutralności przekazu. A jako że przesadnie nie zaokrąglają konturów – nie obserwujemy też ubocznego skutku w postaci ogólnego spowolnienia.
Mikrodynamika także zostaje utrzymana na bardzo racjonalnym poziomie. Nie kłóci się z ogólną kulturą i nie zaburza tempa prezentacji. Na tym właśnie polega tradycyjnie pojęta muzykalność, do jakiej nawiązują niemieckie monitory. Mamy tu płynność, lekkie zaokrąglenie oraz nasączenie barw, ale bez przesytu. O wokalach przy takiej średnicy mówić już pewnie nie wypada. Brzmią nieskazitelnie, czysto i bardzo wyraźnie.
Wspomniałem jednak także o oryginalnym wymiarze muzykalności. To element, który nadaje wyjątkowość całemu brzmieniu Kimów. Chodzi o charakter wysokich tonów. Są bardzo bogate, ale jednocześnie zaskakująco malownicze. Zazwyczaj soprany postrzega się jako zakres, który, poza „zarządzaniem jakością szczegółów”, potrafi złagodzić, dosłodzić albo – w drugą stronę – narzucić aspekt sterylności czy nawet wyostrzyć brzmienie. W przypadku Kimów zachodzi pierwszy wariant, ale ich najważniejszą cechą okazuje się rzadko spotykany poziom wilgotności i nasycenia. Dzięki temu soprany naturalnie dopełniają średnicę, a ich wzorcowa szczegółowość, połączona z niezwykłą barwnością i brakiem wyostrzeń nadają brzmieniu niemal magiczną poświatę.

 

064 069 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

 

Obudowa w przekroju bocznym.

 

Zaraz po ustawieniu monitorów, ale jeszcze przed odsłuchem, obawiałem się problemów ze stereofonią. Dość duża szerokość skrzynek oraz ich niskie ustawienie kłócą się z teorią o prawidłowym budowaniu sceny. Moje obawy szybko rozwiał odsłuch. Stereofonia nie była upośledzona, choć do referencyjnych też bym jej nie zaliczył. Prawidłowe odchylenie od pionu (przypomnę, że niewielki zakres regulacji umożliwiają wkręcone do podstawek stożki) ustawia scenę na właściwej wysokości. Dominuje koncentracja na źródłach pozornych, ulokowanych w bazie, a plany głębokości są rozrysowane w sposób wystarczający do uniknięcia tłoku w małych i średnich składach. W nagraniach, w których realizator zaszalał, Kimy pokazują, że potrafią również rozstrzelić dźwięki daleko na boki, choć same z siebie nie wychodzą z inicjatywą zbudowania stadionowej szerokości.
Nie miałem okazji połączyć niemieckich monitorów ze wzmacniaczem lampowym i na pewno nie polecałbym tego w ciemno. Niektóre konfiguracje niewątpliwie mogą zadziałać, ale warto pamiętać, że natura klasycznej lampy potęgowałaby zalety Kimów, miast je równoważyć. A stąd już tylko krok do podkolorowania. Lepiej więc zaczynać od tranzystorów, choć oczywiście o wszystkim powinien przesądzić odsłuch, a nie teoretyczne dywagacje.


Konkluzja
Fink Team Kim to monitory, obok których chyba nie sposób przejść obojętnie. Ich wyjątkową muzykalność można traktować jako high-endowy punkt odniesienia. Karl-Heinz Fink stworzył wybitny produkt. Świat hi-fi powinien się cieszyć, że szara eminencja zdecydowała się wyjść z ukrycia.

 

 

2021 02 24 20 37 16 064 069 Hifi 02 2021.pdf Adobe Reader

Mariusz Malinowski
Źródło: HFM 02/2021