HFM

artykulylista3

 

Harbeth M30.2 XD

052 057 Hifi 02 2021 Strona 1 Obraz 0001Na początku był monitor LS 5/9. Później produkowały go różne firmy, starając się wiernie powtórzyć specyfikację oryginału. Harbeth poszedł inną drogą. Wzorzec BBC potraktował jako punkt wyjścia i już pierwsza wersja miała symbol inny niż u konkurencji. Odpuścił sobie również licencję BBC. Tragedia?

Dla firm bazujących na legendzie – pewnie tak. Alan Shaw podjął jednak tę decyzję świadomie, kierując się wizją zbudowania lepszego głośnika. A że wiązało się to z tworzeniem własnej marki od początku? Cóż, nikt nie mówił, że będzie lekko.

052 057 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

Przetworniki
mocowane
od wewnątrz.



Czas pokazał, że Shaw miał rację, a Harbeth zdobywał renomę powoli, ale skutecznie. I zawsze małymi krokami, co pozostało jego strategią do dziś. Dobrze to ilustruje podejście do „zdobywania nowych rynków” i rosnących słupków w Excelu. Firma mogłaby podpisywać umowy z importerami w kolejnych krajach i szybko zwiększyć skalę produkcji, lecz Alana to nie interesuje. Na propozycje ekspansji ma tę samą odpowiedź: większa skala wymusiłaby zmiany w procesie produkcji, co mogłoby się odbić na jakości produktów. Ta zaś pozostaje najważniejsza. Obecna wydajność fabryki jest optymalna, więc po co podejmować ryzyko? Na chleb z masłem wystarczy i dla właściciela, i dla pracowników, a poza tym nie ma potrzeby smarowania kromki z drugiej strony. Dlatego struktura dystrybucji od lat nie ulega perturbacjom, a importerzy stosują się do wytycznych. Muszą przewidzieć, ile sprzedadzą w danym roku konkretnych modeli i na tej podstawie wygenerować zamówienie. Jeżeli czegoś zabraknie, to trudno. Chętni zaczekają, ale w końcu otrzymają produkt najwyższej jakości, wykonany zgodnie z najlepszymi regułami sztuki.

052 057 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

Przetworniki
mocowane
od wewnątrz.

Budowa
Największe zmiany w porównaniu z oryginalnym LS 5/9 zaszły na samym początku; pierwsze M30 wyraźnie się różniły od pierwowzoru. Następnie pojawiły się M30.1, a po nich – M30.2 40th Anniversary Edition. Ewolucja każdego modelu polegała na drobnych ulepszeniach, na przykład elementów w zwrotnicy, wewnętrznego okablowania czy zacisków. Shaw nie wszystkimi pomysłami się chwalił, a przynajmniej nie odczuwał potrzeby informowania, gdzie aktualnie coś dłubnął. Najważniejsze, że modyfikacje pozytywnie wpływały na brzmienie, skłaniając część fanów firmy do wymiany posiadanych skrzynek na nowe.
Najnowszy monitor z linii 30, czyli M30.2 XD to w zasadzie kopia wcześniejszej, limitowanej edycji urodzinowej. Powtórzenie jej opisu technicznego kropka w kropkę nikogo nie wprowadziłoby w błąd. Dlatego zachęcam do lektury testu w numerze 2/2019. W porównaniu z poprzednikiem w M30.2 XD wymieniono terminale głośnikowe, które też są lutowane bezpośrednio do płytki zwrotnicy.

052 057 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

Zwrotnica
przykręcona
do tylnej
ścianki.

Dwudrożny układ bazuje na przetwornikach typowych dla Harbetha. 20-cm nisko-średniotonowy ma membranę tłoczoną z firmowego materiału Radial 2. Specjalnie dla wersji XD opracowano nową nakładkę przeciwpyłową. Miękką, 25-mm kopułkę wysokotonową chroni osłona z metalowej siatki, podobnie jak w Anniversary Edition. Głośnik produkuje norweski Seas według specyfikacji Harbetha. W zwrotnicy pojawiły się ponoć lepsze komponenty. Okablowanie wewnętrzne pozostało takie jak w AE. Jeżeli wprowadzono jeszcze jakieś ulepszenia, to producent o nich milczy.
Wersja 40th Anniversary Edition była dostępna w egzotycznych fornirach. Tym razem do wyboru są trzy bardziej popularne: wiśnia, jesion i orzech włoski. Nie zmienia to faktu, że monitory wyglądają przepięknie. To klasa, o ile oczywiście akceptujemy stylistykę retro. Z nowoczesnymi wąskimi skrzyniami M30.2 XD nie mają bowiem nic wspólnego.
Na ściankach przedniej i tylnej widać mnóstwo śrub, którymi dokręcono je do korpusu obudowy. Samemu lepiej ich nie ruszać, ponieważ moment obrotowy został dobrany fabrycznie. To element szerszej koncepcji, trzeba powiedzieć, że oryginalnej na tle współczesnej konkurencji. Popularne przekonanie głosi, że obudowa zestawu głośnikowego powinna być „martwa”, by nie wprowadzać do brzmienia podkolorowań i nie przenosić drgań głośników. U Harbetha odwrotnie: ma grać razem z nimi, jak w instrumentach muzycznych, których struny współpracują z pudłem rezonansowym. Nie jest to bynajmniej pomysł Harbetha, tylko BBC, której inżynierowie chcieli się w ten sposób pozbyć energii promieniowanej przez powracające po wychyleniu membrany. Komu, jak komu, ale BBC raczej można wierzyć, ponieważ brytyjski koncern w realizowanym za własne fundusze projekcie badawczym nie opierał się na domniemaniach, tylko trzymał faktów i fizyki. Sformułowane przed dekadami założenia działały w praktyce i choć wśród współczesnych konstruktorów popularnością cieszy się podejście zgoła odmienne, to nie znaczy, że tamci się pomylili. W realizacji założeń BBC pomagają relatywnie cienkie ścianki boczne. Wewnątrz stosuje się wytłumienie matą bitumiczną i gąbką. Montaż przetworników również jest nietypowy i w żadnym wypadku nie należy obracać śrubkami mocującymi głośniki, ponieważ te są mocowane od środka. Najpierw należy wykręcić i zdjąć cały front. Dopiero później można odkręcić kontrujące nakrętki.

052 057 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

Zwrotnica
przykręcona
do tylnej
ścianki.

Wokół deski głośnikowej pozostawiono wąską szczelinę do mocowania maskownicy. Ta wchodzi bardzo ciężko, na wcisk i równie trudno jest ją wyjąć. Producent zaleca, aby na czas odsłuchu osłony pozostawały założone, bo  brzmienie „wyliczono” tak, że stanowią element toru akustycznego. Nie musicie sobie jednak brać tego mocno do serca. W trakcie testu udało się zdemontować grille i różnicy w brzmieniu nie zauważyłem. A raczej mi się zdawało, że coś słyszę, podobnie jak wszystkim na koncercie Wojskiego. Tym razem była to raczej sugestia.
Skoro kawałek pończochopodobnego materiału miałby psuć efekt, to co powiedzieć o załamaniach fal na ostrych krawędziach? Wiele firm robi z tego filozofię i opracowuje krzywizny, karbowane wyloty bas-refleksów i inne ulepszenia. Tymczasem Shaw, jak gdyby nigdy nic, „oprawił” przednią ściankę w ramkę dookoła. Wprawdzie niewielką, bo wystaje najwyżej na milimetr, ale zawsze. W kolejnym „uskoku” wylądował przetwornik nisko-średniotonowy. Cóż, w czasach BBC nikt się nie takimi detalami nie przejmował, a gdyby miało to faktycznie krytyczne znaczenie, trafiłoby w końcu na listę poprawek do kolejnej wersji.
Bas-refleks dmucha do przodu, co ułatwia ustawienie M30.2 XD w pomieszczeniu. Rzeczywiście, nie są w tym względzie wymagające. Można je postawić niemal wszędzie, bo takie też były wytyczne projektowe dla LS 5/9. Warto natomiast dokupić podstawki, na przykład polecane przez polskiego dystrybutora Harbetha. W trakcie instalacji należy też zwrócić uwagę, że monitory oznaczono jako „lewy” i „prawy” i w takich właśnie pozycjach powinny się znaleźć względem miejsca odsłuchowego.

052 057 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

Kopułkę produkuje Seas.

Konfiguracja systemu
Skuteczność 85 dB budzi lekkie obawy o kompatybilność, ale monitory okazują się łatwe do wysterowania. W czasie testu napędzał je McIntosh MA9000, a sygnał płynął z odtwarzacza C.E.C. CD-5. Okablowanie pochodziło z oferty Hijiri (HCI-R, HCS), a prąd rozprowadzała listwa Ansae Power Tower.

052 057 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

Radial 2 z nową nakładką przeciwpyłową


Wrażenia odsłuchowe
Charakter i klasę M30.2 XD rozpoznajemy w pierwszej minucie słuchania. Bez względu na repertuar czy złożoność faktury. W przypadku wielu głośników ich zalety dostrzegamy w wybranych aspektach. Koncentrujemy się na nich, a następnie budujemy obraz, wyodrębniając kolejne atrakcje albo słabe strony. Z Harbethami jest inaczej. Muzyka płynie do nas jako całość. Można zaglądać do jej wnętrza bez przeszkód, ale zawsze się tak dziwnie układa, że jedna cecha stanowi kontynuację innej. Nie słychać słabych punktów. Oczywiście, w każdej kategorii znajdzie się głośnik, który da więcej. Basu, góry, ciepła, dynamiki, przestrzeni… Można wymieniać dalej, jednak warto sobie zadać pytanie: po co?
Idźmy jeszcze dalej: po co w ogóle włączamy sprzęt? Odpowiedzi będą różne, o ile szczere. Bo czasem trudno przyznać, że po raz kolejny chcemy usłyszeć to jedno walnięcie w bęben wielki w symfonii „Fantastycznej” Berlioza albo słynne „huammma” z albumu Stockfisha. Jeszcze trudniej, że chcemy sobie poprawić humor stwierdzeniem w rodzaju: „Dobrze wydałem pieniądze, bo koledze opadła szczęka”. Jeżeli tak się sprawy mają, to może odpuśćcie sobie M30.2 XD.

052 057 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

Lekko archaiczna elegancja

 

Jeżeli natomiast z ręką na sercu przyznacie, że: „Po to, aby słuchać muzyki”, to co innego. A jeżeli owo słuchanie ma prowadzić do przeżyć estetycznych, emocjonalnych czy nawet mistycznych, to Harbeth świetnie się do tego nadaje. Można wręcz powiedzieć, że jest wyborem naturalnym i oczywistym. I właśnie do stwierdzenia, że „oczywistym”, potrzebna jest wspomniana na początku minuta.
Pierwsze wrażenie okazuje się trywialne: wszystko w porządku, nie ma się do czego przyczepić. Szybko doceniamy spójność: pomysłu na brzmienie, barwy, równowagi rejestrów czy dozowania kontrastów dynamicznych. Poprawność bywa nudna, ale dopiero na jej podstawie powstaje coś więcej.
Trudno jednoznacznie określić, w czym tkwi sekret Harbetha. Głośniki wydobywają emocjonalną warstwę wykonań, kompozycji czy nagrań niejako od niechcenia, a to z kolei sprawia, że kierujemy uwagę na coraz drobniejsze zdarzenia, ukryte warstwy i plany. Monitory w niczym nie przeszkadzają. Ba, starają się pomagać, choć pozostają w cieniu. Dociera do nas prawda, a jak mawiają: tylko ona jest interesująca. Odkrywamy więc prawdę o płytach, które teoretycznie dobrze znamy. Chcemy iść coraz dalej i w efekcie – zaczynamy przeżywać muzykę.
Powyższy opis to piękny przykład tego, jak powiedzieć dużo, a jednocześnie nie powiedzieć nic. Osoby, które Harbetha nigdy nie słyszały, stwierdzą, że to pustosłowie. Ale te, które mają za sobą przygodę z M30.2 XD, uznają, że to wszystko na temat ich grania. Czy zatem monitory nie mają własnego charakteru? Przeciwnie, mają i to wyraźnie zaznaczony.

052 057 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

Na tabliczce znamionowej numer
seryjny, a w nim – oznaczenie kanału.

 

Na początek wybrałem trudny materiał: koncertowy album Marcusa Millera. Słyszałem go w wielu wykonaniach i zawsze najbardziej imponowały mi te, które na pierwszym planie prezentowały bas, dynamikę i przestrzeń. Tym razem stało się inaczej, ale zastanawiam się, czy koniecznie chciałbym do nich wrócić. M30.2 XD zachowały się jak monitory bliskiego pola. Do bólu wręcz studyjne, jak byśmy je odpięli od stołu i wynieśli z reżyserki. Koncentracja na pierwszym planie, przybliżanie instrumentów do słuchacza, ale nie „po brytyjsku”, z ociepleniem i powiększeniem źródeł. Co do ocieplenia, to bardziej odbierzemy je jako dodanie masy. Ale czy na pewno? Bo jeżeli przyjrzymy się uważnie każdemu instrumentowi z osobna, to się okaże, że tak właśnie ma brzmieć, bo na żywo jest tak samo. Powiem więcej, jest lepiej, bo nikt nie przeszkadza. Instrumenty brzmią prawdziwie. A że czarują paletą barw, to przecież znów jedynie odwzorowanie rzeczywistości.
Opisywanie tego, jak grają M30.2 XD, do łatwych nie należy, bo dochodzimy do kolejnych wniosków tylko po to, żeby za chwilę sobie zaprzeczyć. Tak jest na przykład z przełomem średnicy i góry. Większość osób podziela opinię, że Harbeth ten zakres lekko wygładza, pokrywa delikatnym woalem. Ile było eksperymentów, żeby ten efekt zniwelować doborem wzmacniacza albo kabli. Tyle że w połowie albumu nie da się dojść do innych wniosków niż ten, że to bzdura. Bo przecież wszystko słychać: górne rejestry saksofonów i gitar są czyste jak kryształ, a dzwoneczki i przeszkadzajki brzmią jędrnie, jasno i swobodnie.

052 057 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

Gniazda wystają bezpośrednio
ze skrzynek.

Swoboda odnosi się także do prezentacji przestrzeni. Na pewno nie można uznać, że jest holograficzna, a scena rozsuwa ściany pokoju. Co więcej, niektórzy powiedzą, że jest oszczędna, jak na monitor w tej cenie, tyle że… Znów przychodzi zaprzeczyć, bo gradacja planów okazuje się precyzyjna, tak jak na koncercie. Zamykamy oczy i widzimy każdy instrument w konkretnym miejscu, osadzony tak stabilnie, jak byśmy przykleili muzykom buty do podłogi.
Precyzja przestrzeni to i tak „mały pikuś” w porównaniu z tą, która wydobywa szczegóły z tła. Zresztą, jakiego tam tła… Każdy dźwięk staje się równie ważny jak solówka lidera, a o hierarchii decydujemy sami, zwracając uwagę na konkretny bodziec. M30.2 XD niczego nie narzucają.
Dynamika nie powala na kolana, ponieważ monitor nie stara się grać dźwiękiem większym, niż sugerują to rozmiary skrzynek i membran. Tylko że jakoś nigdy nie brakuje ani mocy, ani pazura. Mikrodynamika przynosi precyzję posuniętą do… przesady? Pierwsza odpowiedź znowu brzmi „tak”, a za chwilę musimy zaprzeczyć, bo „przesada” to ostatnie słowo, jakiego można użyć w odniesieniu do M30.2 XD. Wszystko jest tu wyważone i być może stąd wynika złudne poczucie relaksu i odprężenia.

052 057 Hifi 02 2021 Strona 2 Obraz 0002

Na podstawkach.

Jeżeli chodzi o bas, to postawię dolary przeciw orzechom, że szybko znajdziecie kilkanaście głośników za podobne pieniądze, które mają „lepszy”. Celowo w cudzysłowie, bo zaraz zapytam: ale jaki konkretnie? I tu padnie: mocniejszy, głębszy, lepiej kontrolowany, szybszy. To znowu prawda, której za chwilę zaprzeczymy. Jako się rzekło, Harbethy mają służyć do słuchania muzyki, więc wypadałoby się odnieść właśnie do niej. Przyjrzeć się uważnie instrumentom: gitarze basowej, lewej ręce fortepianu, bębnom, klarnetowi basowemu. I tutaj się okazuje, że nie chcemy niczego zmieniać, bo „lepsze” dziwnym trafem przestaje pasować do reszty i burzy tę, jak się okazuje, delikatną równowagę.
Pora na kolejne płyty? A po co? Niczego więcej się nie da napisać. Lepiej się delektować nagraniami. Właśnie: nagraniami, a nie ich z góry założoną interpretacją, ponieważ każde skrywa piękno gdzie indziej. Teoretycznie madrygały Monteverdiego, symfonie Szostakowicza albo obrazy malowane dźwiękiem przez The Doors czy Pink Floyd wymagają innych priorytetów. Praktycznie okazuje się, że wystarczy im nie przeszkadzać.

 

 

Konkluzja
Powoli zaczynam rozumieć, dlaczego Alan Shaw z takim mozołem dłubie przy drobiazgach. Poprawia bez końca coś, co wydawało się skończone, bo okazuje się, że można jeszcze o włosek, o milimetr lepiej. Ale zaraz, to w końcu można czy już się nie da? Myślę, że w tym momencie wypada zakończyć, bo znowu powiem coś, co potem będę musiał odszczekać pod stołem.

2021 02 21 20 05 33 052 057 Hifi 02 2021.pdf Adobe Reader

Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 02/2021