HFM

artykulylista3

 

KLH Quincy

028 031 Hifi 7 8 2020 008
W Polsce jest obecnych kilkaset firm produkujących sprzęt hi-fi, a i tak co jakiś czas pojawia się kolejna. Jedną z nich jest KLH Audio. Amerykański producent kolumn nie jest jednak debiutantem w branży. Jego korzenie sięgają połowy ubiegłego stulecia, a historia przedsiębiorstwa może posłużyć za gotowy scenariusz filmowy.


Ziemia obiecana
W 1957 roku trzech przyjaciół – doświadczony konstruktor i absolwent MIT  Henry Kloss, Malcolm Low oraz Joseph Anton Hofmann – założyło w Cambridge w stanie Massachusetts firmę produkującą zestawy głośnikowe. Jak łatwo się domyślić, jej nazwa powstała ze złożenia pierwszych liter nazwisk założycieli. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że część funduszy na rozkręcenie działalności wyłożył pianista Józef Hofmann, ojciec Josepha. W odróżnieniu od licznych garażowych manufaktur, pierwsze kolumny KLH powstały na strychu w domu Henry’ego.
Wkrótce KLH Research and Development Corporation wyrosła na wielką i nowoczesną firmę głośnikową. W szczytowym okresie zatrudniała ponad pięciuset pracowników, a jej mury opuszczało rocznie 30 tysięcy kolumn o wartości ponad 17 mln dolarów. Wśród nich znalazły się konstrukcje ambitne, a nawet przełomowe, jak np. pierwszy na świecie pełnozakresowy głośnik elektrostatyczny Model Nine.
W 1964 roku KLH została przejęta przez Singer Corp., znanego producenta maszyn do szycia (i nie tylko). Nowy właściciel utrzymał dotychczasowy profil produkcji, a dodatkowy zastrzyk gotówki pozwolił rozszerzyć ofertę o dopracowane źródła dźwięku, w tym pierwszy w świecie konsumencki magnetofon szpulowy z systemem redukcji szumów Dolby – Model Forty z 1967 roku. I kiedy wydawało się, że świat stoi przed firmą otworem, z cichym gwizdem nadleciały kłopoty.

028 031 Hifi 7 8 2020 001

Szerokie wyloty tuneli  bas-refleksu.
  

Śmierć nadejdzie jutro
W tym samym 1967 roku Henry Kloss opuścił KLH i założył kolejną firmę – Advent Corporation. Singer natomiast pod koniec lat 60. XX wieku popadł w tarapaty finansowe, które rykoszetem odbiły się na producencie kolumn. W rezultacie KLH zostało wystawione na sprzedaż, ale kolejni właściciele okazywali się gorsi od poprzednich. W końcu wytwórnia trafiła w ręce japońskiej firmy Kyocera, co okazało się gwoździem do trumny. Japończycy wzięli srogi odwet za Midway. Z dawnego KLH Research and Development Corp. zostawili tylko nazwę, a cały biznes przenieśli na własne podwórko.
Pod japońskim przywództwem dawny producent kolumn zaczął robić „takie rzeczy, że jeszcze mi wstyd”, wikłając się nawet w spory prawne dotyczące plagiatów. Po latach klepania przypadkowych urządzeń, w 1989 roku Kyocera całkiem wygasiła produkcję sprzętu grającego pod szyldem KLH i zaczęła się rozglądać za nowym nabywcą marki. Kilku kolejnych właścicieli próbowało KLH reanimować, ale raczej z marnym skutkiem. I stan ten trwałby do dziś, gdyby nie pewien energiczny pasjonat dobrego brzmienia, David P. Kelley, były członek zarządu i szef sprzedaży Klipscha.

028 031 Hifi 7 8 2020 001

Bardzo rozbudowana zwrotnica.
  

Nowa nadzieja
Po odejściu z Klipscha Kelley szukał nowego przedsięwzięcia, odpowiadającego jego zainteresowaniom. W ten sposób trafił na informację o sprzedaży KLH. Nie namyślając się długo, w styczniu 2017 roku kupił to, co zostało z dawnego wytwórcy kolumn i postanowił przywrócić legendarnej marce godność. Nie działał sam, gdyż swym entuzjazmem zaraził kilkanaście osób, w tym grupę doświadczonych inżynierów i menadżerów Klipscha. Na siedzibę nowego KLH wybrano niewielkie miasteczko Noblesville w stanie Indiana.
Kelley postanowił produkować zestawy głośnikowe osadzone w realiach XXI wieku. Na każdym kroku podkreślał jednak związek obecnej marki z czasami pierwszego KLH pod kierownictwem Klossa oraz szacunek do jego dokonań. Dlatego każdy produkowany obecnie model nosi nazwę jednego z miejsc ważnych dla rozwoju firmy.
Aktualną ofertę KLH Audio tworzą cztery kolumny wolnostojące, w tym współczesna wersja elektrostatu Model Nine, dwa monitory, kilka głośników centralnych, surroundów, subwooferów oraz głośników instalacyjnych. Listę zamykają jedyne w katalogu słuchawki, utrzymane w stylistyce retro. Jak na trzy lata działalności wygląda to imponująco, choć Kelley zapewnia, że proces przywracania dawnej świetności KLH dopiero się rozpoczął.
Kolumny Quincy zajmują w katalogu środkową pozycję. Wbrew pozorom, swej nazwy nie zawdzięczają sławnemu producentowi Quincy Jonesowi, lecz ulicy Quincy Street, przy której narodził się elektrostatyczny Model Nine.

028 031 Hifi 7 8 2020 001

Do każdej kolumny dołączono dwa komplety nóżek.
  

Budowa
W Ameryce wszystko musi być największe: domy, samochody i porcje w restauracji. Zasada ta dotyczy także sprzętu hi-fi. Co prawda, do rozpakowania Quincy nie potrzebowałem pomocy sąsiadów, ale jak na cenę niecałych 5500 zł za parę kolumny wyglądają imponująco.
Okazałe obudowy oklejono naturalnym fornirem z amerykańskiego orzecha, co w przypadku dużych podłogówek w tej cenie jest czymś wyjątkowym. Do wyboru jest też okleina z czarnego dębu, ale ta znajdzie uznanie chyba tylko wśród miłośników gotyckiego rocka. Właściwe skrzynie ustawiono na dodatkowych cokołach, wykończonych satynowym czarnym lakierem.
W pudle z akcesoriami znalazłem dwa komplety nóżek. Jedne zakończono miękkimi gumowymi stopami; drugie to ostre chromowane kolce z podkładkami. Oprócz nich były tam jeszcze spore maskownice, mocowane na magnesy, ale fronty Quincy są na tyle estetyczne, że nie ma sensu zakrywać ich skarpetą. Chyba że spodziewacie się wizyty bezstresowo wychowywanych przedszkolaków.

028 031 Hifi 7 8 2020 001

Do każdej kolumny dołączono dwa komplety nóżek.
  

KLH Quincy to trójdrożne kolumny typu bas-refleks. Tony niskie i średnie przetwarzają głośniki z membranami kewlarowymi. Zawieszenie górne wykonano z gumy butylowej, a kosze to aluminiowe odlewy, wykończone ozdobnymi pierścieniami. Woofer ma średnicę 16,5 cm, a średniotonowy – 13 cm. Za górę pasma odpowiada 25-mm aluminiowa kopułka. Osadzono ją w szerokim kołnierzu ze szczotkowanego aluminium, a przed uszkodzeniem mechanicznym chroni ją stalowa siateczka.
Wyloty tuneli rezonansowych znalazły się z tyłu, bezpośrednio nad gniazdami. Z tego względu kolumny należy odstawić przynajmniej pół metra od tylnej ściany. Biorąc pod uwagę ich gabaryty, na tę fanaberię pozwolą sobie wyłącznie posiadacze dużych salonów i osobnych pokoi odsłuchowych. Pozostali nadmiar basu mogą ograniczyć za pomocą dołączonych w standardzie gąbkowych zatyczek.
Podwójne terminale przyjmują wtyki bananowe, widełki oraz gołe kable. Osadzono je w plastikowych wytłoczkach i pod względem jakości niczym szczególnym się nie wyróżniają. Za to po drugiej stronie…

028 031 Hifi 7 8 2020 001

Magnes woofera.
  

Po drugiej stronie znalazłem zwrotnice, jakich nie powstydziłyby się znacznie droższe kolumny z renomowanej europejskiej manufaktury. Stopień ich złożoności przypominał małe radio z czasów świetności KLH. Zaobserwowałem tam dwie cewki powietrzne i kilka rdzeniowych, a do tego garść kondensatorów. W sumie 14 elementów, a całość zmontowana na dwóch płytkach drukowanych. Filtry dzielą pasmo przy 1 kHz i 2,4 kHz.
Przednią i tylną ściankę wykonano z płyt MDF o grubości 25 mm, co nie jest jeszcze niczym niezwykłym. Natomiast po odsunięciu grubych płatów sztucznej wełny z boków odkryłem fornir. Owszem, spotkałem się wcześniej z praktyką obustronnego fornirowania powierzchni, ale stosowano ją w kolumnach wielokrotnie droższych od Quincy. Stawia to w nowym świetle ich i tak już atrakcyjną cenę. Częściowo tłumaczy ją miejsce produkcji (czyli tam, gdzie wszyscy), ale nadal w relacji jakości wykonania zasługuje na bardzo wysokie noty.

028 031 Hifi 7 8 2020 001

Złożone słuchawki idealnie
mieszczą się w futerale.
  

Wrażenia odsłuchowe
Pokaźnie podłogówki zza Wielkiej Wody kojarzą się z amerykańską szkołą brzmienia. Jej wyróżniki to kawał basu, ponadprzeciętna dynamika oraz ogromna scena za kolumnami, tzw. stadion. Do basu i dynamiki jeszcze dojdziemy, ale w trakcie odtwarzania repertuaru klasycznego za kolumnami faktycznie rozciągała się muzyczna preria. Bez względu na sposób rejestracji materiału, czy to w studiu, czy w dużej sali koncertowej, większość wydarzeń rozgrywała się za linią łączącą głośniki. Stwierdzenie, że KLH Quincy przestawiają ściany, nie będzie przesadą. Amerykańskie kolumny można by nawet uznać za najtańszy sposób powiększenia metrażu mieszkania, gdyby nie fakt, że same też zajmują sporo powierzchni użytkowej. W każdym razie, zapewnienia producenta na temat koncertowej sceny KLH się potwierdziły. Co zaskakujące, pomimo jej ponadprzeciętnej głębokości nic nie ginęło w tej otchłani. Instrumenty pozostały czytelne, a muzycy nie mogli narzekać na brak miejsca do pracy.
Kiedy już się oswoiłem z tą niecodzienną sytuacją, zwróciłem baczniejszą uwagę na charakter brzmienia. KLH Quincy stronią od efekciarstwa, o które przecież można by je podejrzewać. Spójne, wyrównane brzmienie charakteryzuje się płynnymi przejściami między zakresami. Niskie tony były trzymane w ryzach i ani myślały wyskakiwać przed orkiestrę. Prym wiodła czysta, lekko ocieplona i plastyczna średnica, ozdobiona dźwięcznymi wysokimi tonami. Precyzja tych ostatnich przywodziła raczej na myśl audiofilskie monitory, a nie amerykańskie podłogówki, zdolne nagłośnić potańcówkę.

028 031 Hifi 7 8 2020 001

Membrany z plecionki  kewlarowej.
  

I w tym momencie coś przestało mi się zgadzać. Miałem przed sobą pokaźne kolumny wolnostojące, które grały niczym monitory z europejskiej manufaktury. Pomijając oczywiście kształt i rozmiary stereofonii. Powinny huknąć, aż uruchomiłyby się alarmy w zaparkowanych pod oknami samochodach, a one tu się bawią w jakieś pitu-pitu. Sięgnąłem zatem po ostateczny argument w postaci muzyki organowej. I to wreszcie było to – prawdziwie królewski majestat, spotęgowany wściekłym bulgotem w samym dole pasma. Właśnie, należy podkreślić bardzo niskie zejście basu, a nie jego zdudnienie. W obliczu powyższego zacząłem myśleć o KLH Quincy jak o bardzo dobrych monitorach z dodatkową sekcją niskotonową.
Przechodząc do lżejszego repertuaru, oceniałem brzmienie zgodnie z powyższymi wytycznymi. W nagraniach studyjnych i klubowych szeroka scena zaczynała się na linii łączącej kolumny i półkoliście układała za nimi. Dźwięki były precyzyjnie zlokalizowane na różnych wysokościach, często nad kolumnami, a wokół muzyków pozostawało sporo wolnej przestrzeni. Brzmienie wydawało się lekko ocieplone, na czym zyskiwały głosy wokalistów, a szelesty, oddechy i mlaśnięcia miło urozmaicały przekaz.
W koncertowych nagraniach gigantów rocka Quincy bez większego wysiłku przybliżały atmosferę panującą na plenerowych imprezach. Scena wyraźnie się oddaliła od miejsca odsłuchowego, a jej krawędzie ginęły gdzieś za horyzontem. Mocny, mięsisty bas, połączony ze świetną dynamiką, to było to, co rockowe tygrysy lubią najbardziej. Co prawda, nagrania live bywają dalekie od audiofilskiego ideału brzmienia, ale za to jakie niosą emocje! Legendarne występy Deep Purple, Dire Straits, Pink Floydów czy Phila Collinsa wybrzmiały bardzo efektownie. Z takim materiałem KLH Quincy zapewnią niejeden wieczór pełen wrażeń. Trudno jeszcze mówić o spektaklu na żywo, ale namiastkę koncertu dały jak rzadko które kolumny w tej cenie.

028 031 Hifi 7 8 2020 001

Quincy zdecydowanie lepiej  wyglądają bez maskownic.
  

Konkluzja
Legenda powraca w pięknym stylu! Nie mam pojęcia, jak brzmiały dawne konstrukcje Henry’ego Klossa, ale jestem przekonany, że śledząc z góry rozwój najnowszego wcielenia KLH, rytmicznie przytupuje prawą stopą.


2020 07 22 16 54 21 028 031 Hifi 7 8 2020.pdf Adobe Reader

 

Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 07-08/2020