HFM

artykulylista3

 

ATC SCM 11

54-55 12 2013 01

SCM 11 to w zasadzie to samo, co SCM 7, z tym że te kolumny są większe, droższe i mają większy głośnik nisko-średniotonowy. Z punktu widzenia różnice są niewielkie.

Z punktu słyszenia mogą być ogromne. „Jedenastki” są na pewno łatwiejsze do wysterowania. Skuteczność 85 dB to bardziej „cywilizowana” wartość, ale trzeba pamiętać, że obudowy są zamknięte, więc potrzeba więcej prądu do poruszenia membraną basowca, niż w przypadku obudowy z otworem. Producent deklaruje 75 W i to pewnie wystarczy, ale więcej pozwoli uzyskać większą dynamikę i deklarowane ciśnienie akustyczne na poziomie 108 dB.


Zamknięta obudowa daje więcej swobody przy ustawieniu. Kolumny nie są tak czułe na odległości od ścian. Można je wtłoczyć nawet w kąty, a szczegółowość i przestrzenność zbytnio na tym nie ucierpią. Ważne jest natomiast, na czym będą stały. Najlepsze są ciężkie podstawki, a jeśli już musi być półka, to zadbajcie przynajmniej o izolujące podkładki, choćby gumowe zaślepki ze sklepu hydraulicznego.




Budowa
Skrzynki są dostępne w dwóch wersjach wykończenia: matowej czerni i drewnie wiśniowym. Zrobiono je z niezbyt grubych płyt MDF, dokładnie i estetycznie. Maskownica z więzienną kratą jest mocowana magnetycznie. Nie powinna przeszkadzać w słuchaniu, bo „składa się – jak żółty ser z ZSRR – z samych dziur”.


Do 2,2 kHz (w „siódemkach” do 2,5 kHz) pracuje głośnik ATC z papieru, nasączonego lepkim impregnatem (oszołomiona naturalnym dźwiękiem mucha może się przykleić), z dużą nakładką przeciwpyłową. Magnes waży ponad 5 kg i mógłby spokojnie napędzić duży woofer. Cewkę nawinięto prostokątnym drutem, co ma zwiększyć wydajność magnetyczną układu. Taka sama jest w kopułce wysokotonowej z calową tekstylną membraną (też własnej produkcji). Zwrotnicę zbudowano z elementów, które przerastają jakością większość konkurentów z tego testu. Widać tu polipropylenowe kondensatory Bennika i powietrzne cewki.




54-55 12 2013 02Magnes wystarczy do 15-calowego woofera.


ATC nie przywiązuje za to szczególnej wagi do gniazd. Są to standardowe, niedrogie niklowane zaciski. Odzywa się tu „studyjny pragmatyzm” – kontakt zapewni każdy konektor. Ma być tylko wygodnie, pewnie i niezawodnie.

 
Wrażenia odsłuchowe

W teście tańszego modelu SCM 7 wiele uwagi poświęciłem precyzji. SCM 11 mają więcej basu. Z jednej strony wychodzi im to na dobre, z drugiej…
Większa membrana sprawia, że dźwięk staje się obszerniejszy, bardziej przypomina ścianę decybeli, przy czym bas jest odrobinę mniej dokładny; włosek, ale zawsze. Nadal akuratny i przywodzący na myśl aptekę, ale też dowcip o dziadku. Po 50 latach rzuca łyżką i wybucha: „Jasna cholera!”. Babcia na to: „Gotuję ci, służę, wnuki wychowuję, czego ty jeszcze chcesz?”. „Ano, bo jak sobie przypomnę, że cię niecnotliwą brałem, to szlag mnie trafia!”.  Jak mawia młodzież: „Taka sytuacja”.
SCM 11, oprócz tego, że basu mają dwa razy więcej, to jeszcze są dwa razy lepszym głośnikiem. Cata Stevensa grają tak ostro, jakby żyletką uszy ciął, a jednak ma się świadomość, że to może prawda. Z kolei symfonika jest naturalna jak mleko prosto od krowy. Ostrze gdzieś znika. Nie ma takiej płynności i piękna jak w Focalach, za to jest wyraźny atak smyczka i agresja blachy, aż ciarki przechodzą po plecach.

 

54-55 12 2013 03Wygodnie i niezawodnie


Przestrzeń – gorsza niż w Chorusach, ale precyzyjna. Gdybym miał te nagrania rozbierać na ścieżki i w nich dłubać, nie miałbym złudzeń, na jakich głośnikach poszłoby szybciej. Każde wejście drewna czy blachy jest osobną wartością estetyczną. Z kolei, kiedy sięgam po muzykę fortepianową, przypominam sobie, że ten instrument może być agresywny. Góra skali niekoniecznie brzmi aksamitnie. Horowitz był znany z tego, że „dawał po uszach” i tym budził guwernantki śpiące w 11. rzędzie i oburzał konserwatywnych adwokatów.
Bas ATC jest bardzo szybki, ale ważniejsza wydaje się przejrzystość. Ta wchodzi na poziom „słuchawkowy”, niemal nieosiągalny dla drewnianych skrzynek. Ale ponownie uczulam – będzie ostro. Miłośników Unisona ATC mogą nawet skaleczyć.


Wszystko dzieje się jednak jakimś kosztem, bo kiedy słyszę solo skrzypiec w VII symfonii Szostakowicza, mam wrażenie, że poprzednie głośniki zamulały; chowały dźwięk do bieliźniarki. ATC ją otwiera, a że prawda czasem boli, niech boli kłamców.
SCM 11 to także głośnik trudny i kapryśny. Potrzebuje wzmacniacza klasy redakcyjnego Maka MA7000.

 

Konkluzja
Cóż z tego, kiedy właśnie słucham najnowszej płyty zespołu Opeth i mam „niejakie wrażenie”, że cokolwiek innego podłączę, będzie klucha. Na ATC słyszę każdy dźwięk osobno. Wyraźniej niż na koncercie. A że ostro? Jakoś przeżyję.


54-55 12 2013 T

Autor: Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 12/2013

Pobierz ten artykuł jako PDF