HFM

artykulylista3

 

Thorens TD 148A

050 055 Hifi 11 2020 011Człowiek niby nie gapa – bywa, spotyka się i poznaje, a jednak czasem tak się ułoży, że ominą go żelazne punkty programu. Trochę tak jest z moją znajomością z Thorensem, która do tej pory ograniczała się do testu modelu TD 240-2. Tymczasem, sięgając do historii tego zacnego producenta, trzeba by się przenieść w czasie do roku 1883 i szwajcarskiego Ste Croix.




To oznacza podróż praktycznie do zupełnych początków zapisu dźwięku, jego odtwarzania i do… pozytywek. Dopiero bowiem po nich pojawiły się gramofony rolkowe, tubowe i podobne wynalazki mechaniki na korbkę. Silnik elektryczny i przetwornik wykorzystujący magnes to lata 20. XX wieku. Thorens projektował i wytwarzał także odbiorniki radiowe, kolumny muzyczne, harmonijki, a nawet zapalniczki i maszynki do golenia.
Światowy rozgłos przyniosła firmie era rozkwitu gramofonów. Pojawiły się wkładki z igłami szafirowymi, pozwalające odtwarzać płyty ze znacznie mniejszym naciskiem. Zawsze w głównym nurcie, Thorens zmieniał miejsca i właścicieli, ale zawsze pozostawał wierny technice analogowej. Nie inaczej zapowiada się obecne stulecie. Jedna z legend w tej historii, model TD 124, produkowany w dwóch wersjach w latach 1957-1968, właśnie powraca jako flagowiec katalogu na rok 2020!

050 055 Hifi 11 2020 001

W zestawie wkładka
Audio-Technica AT95E.

 

Budowa
Bohaterem tego spotkania jest jednak TD 148A. Bardzo klasyczny z wyglądu i wyposażony w równie klasyczną mechanikę Thorensa – miękkie sprężynowe zawieszenie, firmowe ramię oraz przyjazną automatykę obsługi.

050 055 Hifi 11 2020 001

Przełącznik obrotów.

 

Napęd
Obudowa składa się z dwóch głównych elementów, z których wewnętrzny – zawieszony na stożkowych sprężynach – stanowi podstawę montażową dla silnika, łożyska oraz ramienia. Miękkie zawieszenie sprężynowe pojawiło się w produktach Thorensa już w roku 1965, wraz z modelem TD150.
Częścią tego układu jest również widoczny pod ramieniem TD 148A panel sterowania. Silnik prądu stałego charakteryzuje się cichą pracą i dobrą stabilnością obrotów, zapewnianą przez układ elektronicznej regulacji. Do wyboru przewidziano trzy prędkości obrotowe: 33,3; 45 oraz 78 obr./min, ustawiane trójpozycyjnym przełącznikiem po lewej stronie talerza. Rozwiązanie umożliwia w pełni automatyczną, a także ręczną obsługę napędu. Przełącznik średnicy płyty 17/30 (przybliżone wymiary 7-calowego singla oraz 12-calowego LP) służy do wyboru w trybie automatycznym. Drugi – start/stop – uruchamia procedury odpowiednie dla zadanego trybu. Dźwignia podnoszenia ramienia powinna być wtedy w pozycji dolnej – odchylonej od użytkownika, co wydaje się mniej intuicyjne.

050 055 Hifi 11 2020 001

Rolka silnika wygląda niepozornie,
ale daje radę!

 

Procedura startu obejmuje rozpędzenie talerza do docelowych obrotów, przesunięcie ramienia z pozycji spoczynkowej nad początek płyty oraz opuszczenie na jej powierzchnię. Po odtworzeniu płyty ramię się unosi i wraca do pozycji parkowania, po czym silnik się wyłącza. Jeśli nie chcecie korzystać z tego naprawdę świetnie działającego rozwiązania, to oczywiście możecie pominąć pewne etapy, np. przesunąć ramię nad wybrany fragment płyty, wybrać moment opuszczenia albo podniesienia ramienia i zatrzymać odtwarzanie w dowolnym momencie.
Napęd z silnika na plastikowy talerzyk (subplatter) przenosi płaski gumowy pasek. Układ skrywa się pod pięknym szklanym talerzem, nakładanym na oś łożyska z wykorzystaniem tulei centrującej z tworzywa. Czarna włókninowa mata przykrywająca talerz ma średnicę nieco mniejszą od niego, przez co wokół niej tworzy się jakby zielonkawy pierścień ze szkła. To naprawdę wspaniały element dekoracyjny, komponujący się z grafitem zewnętrznej plinty oraz orzechową (albo czarną) okleiną obudowy. Mimo że mata jest gruba i mięsista, to po naelektryzowaniu dość łatwo przylega do zdejmowanej płyty.
Obudowa zewnętrzna to piękna skrzynkowa konstrukcja z ramą z MDF-u, pokrytego lakierowanym na wysoki połysk orzechowym fornirem. Poza nim Thorens oferuje elegancką wersję czarną.
Z tyłu umieszczono sygnałowe wyjścia RCA, zacisk uziemienia oraz gniazdo zewnętrznego zasilacza 12 V. Całość zamyka pokrywa z logiem producenta.

050 055 Hifi 11 2020 001

Przed założeniem talerza.
Widoczne czerwone blokady
transportowe.

 

Ramię
Ramię w TD 148A pochodzi z wyższych modeli Thorensa. To modyfikacja 9-calowej wersji TP 92. Ze zdjęć wynika, że dotyczy ona głównie zawieszenia, które wygląda jak stosowane w TP 19-1. Zapewne ma to związek z układem automatyki obsługi. Możliwe są także i inne zmiany, gdyż podane w instrukcjach parametry geometrii wkładki dla TP 92 i ramienia w TD 148A jednak się różnią.
Ramię wyposażono w zawieszenie krzyżowe, masywną nakręcaną przeciwwagę oraz wydzieloną, wyskalowaną regulację siły nacisku, widoczną po prawej stronie zawieszenia. Wokół podstawy znajduje się, również odpowiednio wyskalowany, pierścień ustawień antyskatingu.
Na aluminiowej prostej belce zamontowano charakterystyczny element tłumiący drgania oraz szczątkowy uchwyt wkładki z miejscem na palec. Główka, przystosowana do standardowego mocowania półcalowego, została zrotowana w stosunku do osi ramienia pod odpowiednim kątem. Ustawienie geometrii wkładki sprowadza się do przesunięcia jej wzdłuż osi ramienia, tak aby przesięg igły (overhang) wyniósł zalecane 19,5 mm. Precyzyjne ustawienie tego parametru będzie równoważne z uzyskaniem wartości szablonu Bearwalda.

050 055 Hifi 11 2020 001

 Mocowanie wkładki.

 

Wkładka
W ramieniu zamontowano wkładkę Audio-Technica AT95E z igłą w kolorze czarnym, sygnowaną logiem Thorensa. Na stronie producenta, jako wyposażenie standardowe, widnieje Ortofon 2M Blue i trudno mi jednoznacznie stwierdzić, z czego wynika ta różnica. Podejrzewam, że z odmiennych konstrukcji ofert lokalnych dystrybutorów.
AT95E to pewnego rodzaju standard w gramofonach sprzedawanych z preinstalowaną wkładką, chociaż ostatnio z powodzeniem zastępuje ją nowsza VM95E. Przetwornik w TD 148A to MM o napięciu wyjściowym 3,5 mV, eliptycznym szlifie igły oraz zalecanym nacisku 1,5 g, będącym dolną granicą nominalnego zakresu 1,5-2,5 g. Mimo że jest już weteranem rynku, to w tej konfiguracji nadal spisuje się świetnie.
Zamknięty czy otwarty, grający czy odpoczywający, Thorens TD 148A wygląda wprost rewelacyjnie, a jego aparycja rzeczywiście odpowiada cenie wynoszącej blisko 7000 zł.

050 055 Hifi 11 2020 001

Ramię i panel sterowania.

 

Ustawienie
Po wypakowaniu z kartonu elementów gramofonu jego przygotowanie do pracy sprowadza się do zdjęcia blokad transportowych, założenia talerza i maty, montażu przeciwwagi i ustawienia siły nacisku igły oraz, oczywiście, podłączenia przewodów. W zestawie znalazła się łączówka Thorensa, ja jednak skorzystałem z Ortofona 6NX TSW-1010.
Ustawienie siły nacisku przebiega w dwóch etapach. W pierwszym nakręcamy przeciwwagę aż do momentu swobodnego unoszenia się ramienia nad talerzem. Koniecznie pamiętajcie wtedy o zabezpieczeniu igły osłonką. Zwykle jest plastikowa i niewiele waży. Jeśli chcecie być bardzo precyzyjni w zbalansowaniu ramienia, to zdejmijcie ją już na sam koniec.
Po uzyskaniu stanu „zerowego” nacisku – koniecznie z antyskatingiem, również o wartości „0” – należy ustawić siłę nacisku (VTF) przy pomocy małego wyskalowanego pokrętła przy zawieszeniu ramienia. To ciekawe rozwiązanie, które zmniejsza ryzyko nieumyślnego machnięcia ramieniem w trakcie obracania przeciwwagi. Thorens zaleca ustawienie nacisku na 1,5 g i takie są też wartości dla antyskatingu. Regulacja tym sposobem jest zbliżona do realnej wartości. Dokładną sprawdzicie i ustawicie dopiero z pomocą wagi. To jedno z podstawowych akcesoriów, które warto mieć (mozna poprosić o nie Świętego Mikołaja).
Jak mam w zwyczaju, sprawdziłem także fabryczne ustawienie wkładki w ramieniu i porównałem z parametrami zamieszczonymi w instrukcji. Nie pokrywały się wartości przesięgu (overhang), który okazał się zbyt duży. Powodowało to niezgodność geometrii z szablonem Baerwalda (korzystałem z Scheu Schablone). Po skorygowaniu do zalecanych 19,5 mm wkładka znalazła się ściśle w jego liniach. To o tyle istotne, że sposób mocowania wkładki w tym ramieniu uniemożliwia jej rotację. I dobrze, bo taka droga na skróty, bez ingerencji w overhang, tylko wprowadza dodatkowe błędy w ustawieniu przetwornika i odczycie płyty. Jeśli napotkacie taką sytuację, to po jej skorygowaniu warto jeszcze raz sprawdzić i ewentualnie poprawić siłę nacisku.

050 055 Hifi 11 2020 001

 Thorens TD 148A w pełnej krasie.

 

Obsługa
Automatyka Thorensa działa spokojnie i pewnie. Może nieco niespiesznie, jednak w ostatecznym rozrachunku to zaleta. Początkowo obawiałem się, że po uruchomieniu automatycznej procedury startu nie zdążę oczyścić płyty szczoteczką przez rozpoczęciem odtwarzania. Ale tu wszystko działa jak w zegarku. Obsługa jest tak wygodna, że wzbudziła zachwyt mojej małżonki.
W czasie osłuchów płyt 7-calowych trzeba pamiętać o zmianie ustawienia przełącznika średnicy z 30 na 17 (wymiary w centymetrach). Gramofon odtwarza również płyty wytłoczone dla prędkości 78 RPM. Zwykle, chociaż nie zawsze, są one 10-calowe. Wyboru takiej średnicy Thorens nie przewidział, więc w tym przypadku należy skorzystać z ręcznego uruchamiania silnika poprzez zdjęcie ramienia z uchwytu spoczynkowego, a następnie opuszczenie go w wybranym punkcie.
Konfiguracja systemu
Thorens TD 148A grał  podłączony do wejścia MM w przedwzmacniaczu McIntosh C52. Na resztę zestawienia składały się monobloki McIntosh MC301, kolumny ATC SCM-50PSL, przewody XLR, głośnikowe i zasilające Fadel Coherence One. System, ustawiony na stolikach StandArt STO i SSP, grał w zaadaptowanej akustycznie części pomieszczenia o powierzchni około 24 m2.

050 055 Hifi 11 2020 001

Wersja czarna.

 

Wrażenia odsłuchowe
Testowany egzemplarz był fabrycznie nowy. Mimo niewygrzania wkładki już od pierwszych dźwięków wiedziałem, że z Thorensem miło spędzę czas. Brzmienie jest zrelaksowane. Barwne, nasycone i oparte na solidnym fundamencie niskich tonów. Średnica – płynna i gęsta, a wysokie tony delikatnie rozświetlają całość i dodają subtelnego blasku.
Wraz z upływem czasu dźwięk otwierał się coraz odważniej. Jednym słowem, pełna analogowa kultura i tradycja.
„Sgt. Peppers Lonely Hearts Club Band” Beatlesów brzmi miękko, a równocześnie dynamicznie, tak jak intuicyjnie oczekuję od nagrań sprzed ponad pięciu dekad. Każdy utwór z albumu to klejnot, a Thorens odtwarza go z  wyczuciem stylu i poczuciem estetyki. Gra płynnie i kolorowo, pokazując ich ponadczasową muzykalność. Jest też rozdzielczy i dynamiczny, uświadamiając, w jak różnorodne i rozbudowane aranżacje ubrano te kompozycje. Na tym etapie nic bym nie poprawiał.
Na pożyczonym z płytoteki mojego syna „Bags and Trane” Milt Jackson i John Coltrane są jak kwintesencja jazzu tamtej epoki. Muzyka jest harmonijna, przyjemna i nastrojowa, a improwizacje i sola to dla słuchacza czysta przyjemność. Płyta odtwarzana przy pomocy Thorensa TD 148A wywołuje podobne odczucia bycia we właściwym miejscu i czasie, obcowania z naturalnym brzmieniem sprzed lat. Pomimo prostej stereofonii, z muzykami niejako rozlokowanymi w przydzielonych im kanałach, wyraźnie słychać akustyczny charakter kontrabasu (Paul Chambers) i perkusji (Connie Kay). Świetnie i naturalnie brzmią również rytmiczne akordy fortepianu (Hank Jones). Soliści wydają się zrelaksowani. Budują nastrój przy pomocy brzmień czystych i dźwięcznych. John stoi nieco z tyłu, przyśrodkowo do kolumny i odnoszę wrażenie, że on i muzycy znajdują się na scenie zaznaczonej przede mną głębokim półokręgiem. Lekki aksamitny nalot na brzmieniu wibrafonu Milta przywodzi na myśl granie na żywo w wypełnionym publicznością klubie, dodając autentyczności takiemu przedstawieniu. Powtarza się wrażenie wzorowej równowagi zakresów i osiągnięcia pełnej wiarygodności. A do tego przemawiająca do mnie stereofonia, oddająca zamierzenia i techniczne ograniczenia realizatora tych nagrań.

050 055 Hifi 11 2020 001

 Piękny, nawet gdy nie gra.

 

Jak w takim razie Thorens TD 148A radzi sobie z wydawnictwami współczesnymi? Otóż radzi sobie doskonale. Album Lunatic Soul „Fractured” jest odtwarzany dynamicznie i z pazurem. Brzmienie pozostaje nasycone, bogate w barwy, lekko ocieplone, podobnie jak burgundowa okładka tej pięknie zrealizowanej i wydanej płyty. To dobry materiał do oceny jakości niskich tonów. Zarówno dźwięki gitary basowej, jak i bas instrumentów elektronicznych pięknie wypełniają powietrze, którego pulsowanie wyraźnie się odczuwa. Taki spektakl wciąga i zachęca do śledzenia, co będzie dalej, jakie figury i harmonie zagra zespół. Przy tej estetyce bas pozostaje bardzo melodyjny i kontrolowany. Nie buczy ani nie dudni; robi swoje metodycznie i z opanowaniem. Taka pewność bardzo pozytywnie zaskakuje. Niskie tony oraz nasycone brzmienie pozostają jednym z największych atutów Thorensa. Aranżacje niektórych utworów łączą gitary akustyczne, smyczki i męski wokal. Wszystkie są równoważne. Uzupełniają się w kreowaniu dźwięku spójnego i bardzo muzykalnego.
Repertuar testowy niech uzupełni ścieżka dźwiękowa filmu „Call Me By Your Name”. Wydana na grubym winylu, zawiera zróżnicowane nagrania, od fortepianowych utworów granych staccato, po włoskie piosenki popowe. Ten fortepian przykuł moją uwagę nie tylko ze względu na muzykę, ale także na jakość. Atakuje szybko. Wybrzmiewa czysto. Jest dźwięczny, przestrzenny i naturalny. Zaraz po nim Loredana Berte zachrypniętym głosem śpiewa o umiłowaniu Wenecji. Ta zmiana nastroju i wejście we włoski pop sprzed blisko 40 lat odbywa się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Thorens gra dynamicznie, zdecydowanym rytmem i mocną sekcją, rockowo i zadziornie, a charakterystyczny głos wokalistki pozwala docenić mikrodynamiczne zróżnicowanie i jakość średnicy. Gramofon zdecydowanie potwierdza, że jest uniwersalny i sprawdza się w wielu estetykach.
Oczywiście, że można zagrać z jeszcze większą dynamiką niż ta zapewniana przez eliptyczną wkładkę Thorensa. Że można wydobyć z muzyki więcej detali czy lepszą stereofonię. Sęk w tym, że w czasie słuchania TD 148A w ogóle się do tego nie tęskni. Nawet kiedy ma się świadomość, że lepsze wkładki potrafią więcej, uzyskany w tej konfiguracji efekt nie pozostawia niedosytu.
Thorens TD 148A jest jak strażnik analogowego kodeksu, a balans tego zestawienia pozwala się cieszyć zmienianiem płyt – jakże łatwym w tym przypadku – oraz słuchaniem kolejnych. Jeśli w tabelce napotkacie czwórkę, to potraktujcie ją jako ocenę charakteru brzmienia, a nie jego jakości. Ta jest bowiem ponadprzeciętna. Thorens wykonał naprawdę dobrą robotę.

050 055 Hifi 11 2020 001

Gniazda sygnałowe i zasilania.

 

Konkluzja
Thorens TD 148A jest piękny i dostojny. Tak wygląda i tak też gra. Świetna maszyna dla ceniących wygodę obsługi oraz rasowy analogowy dźwięk. Polecam!


2020 11 27 20 10 48 050 055 Hifi 11 2020.pdf Adobe Reader

Paweł Gołębiewski
Źródło: HFM 11/2020