Harman/Kardon AVR 365
- Kategoria: Amplitunery AV
Harman/Kardon powstał blisko 60 lat temu i od razu zaczął od wysokiego „C”. W czasach, kiedy w eterze królowały fale długie, średnie i krótkie, H/K zadebiutował tunerem UKF. W 1954 roku, jako pierwszy na świecie, wyprodukował amplituner, a cztery lata później, również jako pierwszy, zaprezentował stereofoniczny tuner radiowy.
Choć późniejsze lata nie obfitowały w równie przełomowe wydarzenia, to przez cały ten czas Harman/ Kardon systematycznie pracował na opinię solidnej firmy.
Budowa
Charakterystyczne połączenie ciemnego akrylu ze srebrzystym aluminiowym panelem wyróżnia Harmana na tle dalekowschodniej konkurencji. Jedynym kontrowersyjnym elementem jest podświetlane pokrętło potencjometru, ale można je potraktować jako znak rozpoznawczy urządzeń z Northridge. W miejscu łączenia akrylu z aluminium widać rząd podłużnych przycisków do obsługi. Poza nimi na froncie znalazły się wejścia HDMI i USB oraz gniazdo słuchawkowe, służące jednocześnie do podłączenia systemowego mikrofonu kalibracyjnego.
Rzut oka na tył ujawnia kolejny znak szczególny – kolorowe gniazda głośnikowe. Amerykanie umieją ułatwić życie. Zaskakuje skromna oferta gniazd. Konkurencja z tego segmentu zazwyczaj szczerzy się w tym miejscu dziesiątkami konektorów, do których można podłączyć wszystko prócz roweru. Tutaj mamy tylko niezbędne gniazda dla kilku źródeł dźwięku i obrazu oraz połączenia z komputerem. Z drugiej strony, jest w tym sporo racji, bowiem konia z rzędem temu, kto podłączy do amplitunera zewnętrzny dekoder dźwięku przestrzennego lub wielokanałowy wzmacniacz mocy. Tacy wyczynowcy zazwyczaj od razu wybierają zestawy dzielone. Na pochwałę zasługuje powleczenie wszystkich złącz złotem, który to proces w sprzęcie AV bywa pomijany.
Sądząc po ilość gniazd, nie spodziewałem się zastać we wnętrzu AVR 365 fajerwerków. Po zdjęciu pokrywy przeżyłem jednak miłe zaskoczenie. Rozbudowaną sekcję cyfrową zmontowano na dwóch płytkach. Górną zaanektowała część wideo z układem Faroudja DCDi Cinema, odpowiedzialnym za konwersję sygnału analogowego na cyfrowy oraz skalowanie go do 1080p. AVR 365 jest też gotowy na przyjęcie obrazu trójwymiarowego, choć to na razie pieśń przyszłości.
Dolny moduł cyfrowy zawiera wszystkie dekodery dźwięku przestrzennego obowiązujące w roku 2011. Zrealizowano je na dwóch 32-bitowych kościach Cirrus Logic CS49700.https://hi-fi.com.pl/artyku%C5%82y/sprz%C4%99t/reporta%C5%BCe/473-sk%C4%85d-si%C4%99-bior%C4%85-%C5%9Blimaki-bowers-wilkins.html Oprócz nich maszyna realizuje tryb Logic7, zamieniający na postać wielokanałową sygnał stereofoniczny z odtwarzacza CD lub telewizora. Układ Dolby Volume dba z kolei o stały poziom głośności przy zmianie źródeł i nie tylko. Jako że wyjście HDMI obsługuje tryb Audio Return Channel, może przesyłać zwrotny sygnał z telewizora do amplitunera i dalej do kolumn. „Dzięki” wrzaskliwym reklamom Dolby Volume nie będzie się nudził.
Za zasilanie odpowiada potężny transformator rdzeniowy z osobnymi odczepami dla sekcji cyfrowej i analogowej. Drugi, mniejszy umożliwia wybudzanie z trybu czuwania.
Zdekodowany sygnał audio po przejściu przez przetworniki c/a (24 bity/192 kHz) trafia do siedmiu par Sankenów zamontowanych na aluminiowym radiatorze. O komfortową pracę końcówek mocy dba duży wentylator, wypychający nadmiar ciepła przez ażurową pokrywę. Drugi, nieco mniejszy wiatrak chłodzi zasilacze.
Wyposażenie i obsługa
Na pierwszy rzut oka AVR 365 niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale dokładna lektura instrukcji obsługi odsłania kilka miłych niespodzianek. Pierwszą jest możliwość odtwarzania plików muzycznych (mp3 i wma) za pośrednictwem złącza USB. W starszych Harmanach służyło ono jedynie do aktualizacji oprogramowania. Następną atrakcją są dwa piloty w wyposażeniu standardowym. Duży sterownik ma możliwość programowania i uczenia się. Obsługę ułatwiają podświetlane przyciski. Drugi pilot, znacznie mniejszy, jest przeznczony do pracy w drugiej strefie, ale z powodzeniem może służyć do codziennej eksploatacji urządzenia.
AVR 365 wyposażono w dość rozbudowane menu, jednak poruszanie się po nim nie nastręcza problemów. W trakcie konfiguracji głośników warto skorzystać z firmowego automatycznego trybu EzSet/ EQ oraz dołączonego mikrofonu kalibracyjnego.
Wrażenia odsłuchowe
Co tu dużo gadać, AVR 365 to prawdziwy uwodziciel. Trochę poczaruje, pobajeruje, szepnie kilka pięknych słówek i, nie wiedzieć kiedy, będzie miał u swych stóp większość słuchaczy. I nie chodzi bynajmniej o tanie efekciarstwo, lecz o zniewalający urok latynoskiego amanta. Wprawdzie jestem odporny na męskie wdzięki, ale i tak Harman w kilku aspektach podbił moje serce.
Na największe uznanie zasługuje przestrzeń. Słowo „duża” nie oddaje jej specyfiki. Panorama dźwiękowa generowana przez Harmana dosłownie rozsuwa ściany pomieszczenia. Scena z przodu jest ukształtowana w szeroki wachlarz, sięgający daleko poza fizyczne rozstawienie kolumn. Wszystkie źródła pozorne zostały na niej precyzyjnie umiejscowione i nawet w czasie zagęszczania akcji pozwalały dokładnie lokalizować plany. Delikatnie ocieplone głosy wręcz ociekały zmysłowością i wcale się nie zdziwię, gdy AVR 365 awansuje do rangi urządzenia, przy którym łatwo stracić głowę (i nie tylko). Wróćmy jednak do kina.
Bardzo efektownie wypadło otwarcie trzeciej części „Gwiezdnych wojen”. Kosmiczna bitwa rozgrywała się w bezkresnej przestrzeni, a najdalsze odgłosy batalii rzeczywiście dochodziły ze znacznej odległości. Kowbojska muzyczka Johna Williamsa wylądowała daleko za głównymi wydarzeniami, dzięki czemu udało jej się nie zagłuszyć starań speców od efektów specjalnych.
Diametralna zmiana w budowie sceny nastąpiła po włożeniu do odtwarzacza krążka z koncertem „Oxygene” Jarre’a. Obszerna do tej pory przestrzeń zatrzasnęła się nade mną w kształcie kopuły. Elektroniczne dźwięki były w niej zawieszone na różnych wysokościach i, po zamknięciu oczu, przy odrobinie wyobraźni mogłem się poczuć jak na seansie w planetarium.
Później było kilka innych sal koncertowych i z każdą zmianą płyty amplituner Harmana lokował mnie w różnych miejscach na widowni. Tak, na widowni, a nie przed telewizorem, gdyż tylne kanały efektowe dwoiły się i troiły, bym poczuł atmosferę autentycznego koncertu. Czy w takiej sytuacji można Harmana nie polubić?
Reklama
Konkluzja
Trudno mi się było rozstać z AVR 365 i uczyniłem to dopiero na wyraźną sugestię dystrybutora. Jeśli dobierzecie do niego odpowiednie kolumny, to temat wymiany sprzętu przez najbliższych parę lat macie z głowy. I jeszcze jedno: nie zapraszajcie na seanse znajomych, bo mogą mieć trudności z powrotem do domu.
Autor: Mariusz Zwoliński
Źródło: HFiM 11/2011