Marantz SR5008
- Kategoria: Amplitunery AV
Marantz należy do producentów sprzętu grającego, którzy z równą starannością traktują segment stereo i kina domowego.
Niekiedy oba obszary wzajemnie się przenikają, czego owocem są najnowsze wielokanałowe amplitunery z serii SR. W jej skład wchodzą trzy maszyny, z których SR5008 zajmuje najniższą pozycję.
Co prawda SR5008 jest urządzeniem do kina domowego, ale pod względem wizualnym nawiązuje do wzmacniaczy stereo z linii Premium. Mamy tu charakterystyczny okrągły wyświetlacz, wygięte do tyłu panele frontowe oraz masywne gałki wybieraka wejść i potencjometru głośności. Wrażenie pokrewieństwa jest tym większe, że facjaty amplitunera nie „zdobią” zwyczajowe symbole dekoderów. Nieliczne przyciski umieszczono w poziomie, a ukryte wśród nich podręczne analogowe wejście AV i gniazdko mikrofonu kalibracyjnego zasłania zatyczka, która idealnie wtapia się w tło.
Budowa
Jedyne widoczne dziurki służą do podłączenia słuchawek, zewnętrznej pamięci USB i kabla HDMI dla okazjonalnie używanych urządzeń peryferyjnych np. kamery. Środkową część frontu pokryto szczotkowanym aluminium, zaś wygięte boczne panele pozostały z tworzywa sztucznego, do złudzenia przypominającego metal. Z perspektywy kilku kroków są nie do odróżnienia. Z niewielkiego dystansu SR5008 wygląda obłędnie i pod względem wizualnym spokojnie można go lokować na półce z dwu-, trzykrotnie droższymi urządzeniami.
Rzut oka na tylną ściankę przynosi kolejną porcję pozytywnych wrażeń, przede wszystkim dzięki czytelnemu oznakowaniu gniazd głośnikowych. Nad każdym naklejono kolorową karteczkę z opisem, a analogiczne nalepki, przeznaczone dla kabli, znajdziemy w worku z akcesoriami.
W sekcji cyfrowej dominują scalaki Analog Devices.
Rozmieszczeniu pozostałych gniazd trudno cokolwiek zarzucić. Na samej górze znajdują się złącza cyfrowe, pod nimi komplet analogowych gniazd wideo oraz wielokanałowych, a na lewo od nich – wejścia stereo. Wszystkie wyjścia wyróżniono jaśniejszym tłem. Łyżką dziegciu jest brak złoceń, ale beczce miodu to zaszkodziło.
W dziale konstrukcyjnym Marantza duże wpływy mają najwyraźniej eksperci feng shui, bowiem wewnątrz obudowy panuje idealna harmonia. Żadnych zbędnych kabli, smarków cyny ani nadobowiązkowych płytek.
Zasilacz sekcji analogowej zbudowano w oparciu o spory transformator rdzeniowy oraz parę elektrolitów Elny po 10 tys. μF każdy. W stanie spoczynku urządzenie zadowala się niecałym watem energii. Gdy pracuje, jego boki i pokrywa emitują sporo ciepła.
Rozmieszczenie i oznakowanie
gniazd – wzorcowe
Duża płytka z końcówkami mocy stanęła tuż za aluminiowym radiatorem, do którego przymocowano siedem par tranzystorów Sankena. W każdym kanale pracują moduły wzmacniające HDAM, powszechnie stosowane przez Marantza w urządzeniach stereo.
Prąd sekcji cyfrowej dostarcza rozbudowany zasilacz impulsowy umieszczony na osobnej płytce, mocowanej do tylnej ścianki. Za dekodowanie wielokanałowego sygnału audio odpowiada 32-bitowy scalak Analog Devices ADSP-21487 SHARC. Poza tym SR5008 ma wbudowany odtwarzacz plików muzycznych, w tym bezstratnych FLAC-ów do rozdzielczości 24/192. W sekcji wideo znajdziemy konwerter obrazu analogowego do postaci cyfrowej oraz skaler do rozdzielczości 4K. Czy będzie przydatny w dającej się przewidzieć przyszłości – o tym przy innej okazji.
Wyposażenie i obsługa
Kilka słów na temat wyposażenia padło już przy okazji opisu budowy, ale pod tym względem największą niespodzianką jest polskie menu. Urządzenie prowadzi użytkownika przez setup dosłownie za rączkę, od momentu pierwszego podłączenia do sieci, aż do zakończenia konfiguracji. Tu mała, acz istotna uwaga: wyjście HDMI w SR8005 obsługuje zwrotny kanał audio (ARC) i by cokolwiek zobaczyć na ekranie, trzeba się zaopatrzyć w stosowny kabel. Anonimowe druciki zwyczajowo dodawane do odtwarzaczy płyt możecie od razu wyrzucić do kosza.
Mając na względzie początkujących adeptów kina domowego, Marantz wyposażył swój amplituner w mały mikrofon przydatny w trakcie automatycznej kalibracji oraz system Audyssey, który ustawi parametry poszczególnych kanałów, a później będzie kontrolował poziom głośności w czasie pracy.
SR5008 do złudzenia przypomina wzmacniacze Premium.
W SR5008, podobnie jak w pozostałych amplitunerach Marantza, nie znajdziemy modułu Wi-Fi. Z domową siecią można się połączyć kablami. Dzięki temu możliwe jest sterowanie urządzeniem za pomocą smartfonów z systemem Android oraz iOS, a także słuchanie radia internetowego.
Pilot nie powala urodą, jednak dzięki ograniczeniu liczby przycisków jego obsługa to prawdziwa przyjemność. Dodatkowym atutem jest podświetlenie klawiatury. Niestety, ramocik nie uruchomi żadnego innego urządzenia. Na otarcie łez pozostawiono możliwość obsługi wewnętrznego odtwarzacza plików.
Wrażenia odsłuchowe
Mając w pamięci dotychczasowe doświadczenia z wielokanałowymi Marantzami, podświadomie oczekiwałem lekkiego rozjaśnienia dźwięku oraz powiewu rześkości i energii. Jednak to, co zaprezentował SR5008, wywróciło domysły do góry nogami.
Brzmienie okazało się kwintesencją analogu. Zaskoczeni? Ja byłem nie mniej. Naturalne, delikatnie ocieplone i plastyczne głosy aktorów nasuwały skojarzenia z lampą. Detaliczne i subtelnie rozświetlone wysokie tony były pozbawione choćby cienia cyfrowego nalotu. Aż trudno uwierzyć, że stały za tym skomplikowane algorytmy zaszyte w układach scalonych.
Mało tego, w czasie odtwarzania filmów SR5008 wyraźnie faworyzował muzykę brzdąkającą w tle. Nie tylko efekciarskie produkcje speców od masowych widowisk, ale także tę stylizowaną na retro (monofoniczna w „Słodkim draniu” Allena), a nawet rzeczywiście nagraną pół wieku temu („Niewinni czarodzieje” z genialną ścieżką dźwiękową Komedy). I to chyba najwłaściwszy moment na sprawdzenie możliwości wbudowanego odtwarzacza plików.
W nagraniach stereofonicznych SR5008 zachował wiele cech z kina. Bez zbędnej zwłoki roztoczył przede mną szeroką i prawidłowo ułożoną scenę. W nagraniach akustycznych łatwo dawało się wyczuć delikatne ciepełko, jednak nie kosztem rozdzielczości. Cassandra Wilson przysunęła się do mnie z mikrofonem, porzucając gdzieś dotychczasowy wyniosły chłód, ale jej koledzy z zespołu pozostali na swoich miejscach. Wprawdzie odbiegało to od kanonu neutralności, ale taki sposób prezentacji nagrań z pewnością może się spodobać. Zmiana plików FLAC ze standardowych na 24/192 zaowocowała poprawą brzmienia. Nie nastąpił jednak spektakularny przełom. Zyskało wypełnienie średnicy oraz głębia i kontrola basu, zwłaszcza w nagraniach organowych. Natomiast górę trudno byłoby poprawić.
Konkluzja
Pomimo kilku drobnych niedociągnięć SR5008 zasługuje na zainteresowanie. Pod jego urokiem zmiękną nawet serca nieprzejednanych wrogów kina domowego, a to już połowa sukcesu.
Autor: Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 11/2013