HFM

artykulylista3

 

Wciąż szukać i coś znaleźć

062 063 Hifi 11 2022 002
O książce „Poszukiwanie. Jerzy Artysz w rozmowie z Aleksandrem Laskowskim i Sylwią Wachowską”



Polskie Wydawnictwo Muzyczne od siedmiu lat rozwija serię książkową „Opera”. Do tej pory ukazało się pięć pozycji. Chronologicznie pierwsza z nich to autobiografia amerykańskiej śpiewaczki Renée Fleming, pozostałe –  wywiady z Polakami, którzy odnieśli sukces w międzynarodowym świecie operowym – reżyserem Michałem Znanieckim oraz śpiewakami Aleksandrą Kurzak, Tomaszem Koniecznym i Jerzym Artyszem.

Artysz jest bohaterem najnowszej publikacji serii „Opera”. Dla artysty ponad 90-letniego przeprowadzana z nim rozmowa stała się refleksją nad czynnikami, które poprowadziły go taką, a nie inną drogą życia. Artysz jest głęboko przekonany, że nic nie było tu dziełem przypadku.
„Być może dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak to wszystko jest umotywowane i głęboko ze sobą połączone, mogę zobaczyć logikę tych zdarzeń, pozornie ze sobą niezwiązanych. A okazuje się, że w tym wszystkim tkwił głęboki sens, w tych zdarzeniach, nad którymi my nie panujemy czy może raczej których nie planujemy, a one zachodzą. My zaś tylko z perspektywy czasu patrzymy z podziwem, jaką to wszystko ma logikę skończonej formy”.


062 063 Hifi 11 2022 001

 

Punkty A i B
Na książkę „Poszukiwanie. Jerzy Artysz w rozmowie z Aleksandrem Laskowskim i Sylwią Wachowską” można spojrzeć jak na zapis narracji, łączącej na oczach czytelnika kolejne ogniwa, niezbędne do stworzenia łańcucha życia prywatno-zawodowego, który, by dotrzeć na końcu do punktu B, musiał lata wcześniej zacząć się w punkcie A, a później przejść przez wiele życzliwych rąk tych a nie innych ludzi, w takich a nie innych okolicznościach. W biografii profesjonalnego muzyka takimi wydarzeniami sine qua non są chociażby: dostęp do instrumentu, dobry nauczyciel, stałe poszerzanie repertuaru, roztropne korzystanie z propozycji występów.
Struny skrzypiec i struny głosowe
W rodzinie Jerzego Artysza, urodzonego w 1930 roku w Sochaczewie, było pianino – zawsze, mimo częstych przeprowadzek. Było też nowoczesne radio, w którym malec usłyszał Jana Kiepurę w brawurowej „La danzy” Rossiniego. Wychowawca i opiekun drużyny harcerskiej w szkole podstawowej udzielał mu pierwszych lekcji gry na skrzypcach. W domu chętnie improwizował na pianinie, a wycieczki z matką do pobliskiej Żelazowej Woli, jeszcze przed wojną, umacniały w dziecku przekonanie, że muzyka jest czymś pięknym i ważnym. Kiedy w czasie wojny rodzina przeniosła się z Sochaczewa (poprzez Włochy) do Warszawy, matka zaprowadziła jedenastoletniego Jerzego na przesłuchanie do działającej w konspiracji szkoły muzycznej. Przyjęto go na skrzypce; na pianinie grał dalej dla przyjemności.
Przed wybuchem powstania warszawskiego matka, za namową dwójki najstarszych dzieci, wywiozła Jerzego i jego młodszego brata z Warszawy do Sochaczewa, lecz po wojnie dopilnowała, aby młody skrzypek kontynuował naukę muzyki w Warszawie; równolegle ze średnią Szkołą Muzyczną im. Chopina uczęszczał do liceum im. Reytana, a mieszkał na stancji. Muzyka była dla niego najważniejsza, przez co musiał powtarzać jedną klasę w liceum – lecz to w sumie dało mu więcej czasu na naukę muzyki. Z entuzjazmem uczestniczył w występach kameralnych, nie stroniąc także od repertuaru folklorystycznego (miał przydomek „Pagani”, troszkę mniej niż Paganini). Zasilił również swoim głosem chór utworzony przez Władysława Skoraczewskiego pod auspicjami harcerstwa. Skoraczewski namówił Artysza do podjęcia nauki śpiewu, niezależnie od skrzypiec, w klasie Magdaleny Maliszewskiej-Halfterowej. Równocześnie w liceum Reytana Artysz pomagał w prowadzeniu chóru szkolnego słynnemu chórmistrzowi Wacławowi Lachmanowi. Stopniowo śpiew zajmował w jego nauce i życiu coraz ważniejsze miejsce. Ale, jak sam stwierdza: „Miałem dobre przykłady życiowe, które pomagały mi się rozwijać. Moja matka była szczęśliwa, że mi się to tak układa”.


062 063 Hifi 11 2022 001

 

Wybór główny
W 1954 roku Artysz zdał na studia w Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie, na śpiew (prof. Halfterowa) i na skrzypce (prof. Maria Jabłońska). Ale wciąż fascynowała go muzyka z jej całym bogactwem. Obserwował Konkursy Chopinowskie, w 1955 zapowiadał nawet pianistów w pierwszym etapie – i wtedy, jak to ujął, połknął bakcyla rywalizacji. Zakwalifikowany przez ogólnopolską komisję, wziął udział w kilku międzynarodowych konkursach wokalnych. Przygotowywanie obowiązkowych utworów i występy sprawiały mu radość, a cóż dopiero laury zdobyte w Moskwie (1957), ‘s-Hertogenbosch (1958), Tuluzie (1959) i Genewie (1960). Rósł bagaż doświadczeń scenicznych, zbieranych w roli chórzysty i epizodysty. W 1958 roku Artysz podpisał kontrakt z Operą Łódzką – i przez następnych pięć lat był obsadzany już w rolach drugo- i pierwszoplanowych. Śpiew stał się pasją, zawodem i źródłem zarobków, a skrzypce? Rozstał się z nimi jako instrumentem głównym po trzecim roku studiów.
Dla Artysza obecność na scenie zawsze miała wymiar i wokalny, i aktorski: „Od samego początku mojego rozumienia sztuki operowej głównym motorem i motywacją takich czy innych działań aktorskich były muzyka, fraza muzyczna, dramaturgia muzyki i słowo, z całą jego jakże bogatą artykulacją, wewnętrzną siłą emocji i mocą sensu. Od kroków w tej materii miałem ułatwione zadanie, bo współpracowałem ze znakomitymi osobowościami w zakresie reżyserii operowej i dramatycznej [Dejmek, Kulma, Bardini, René, Majk Chaberski]”.
Możliwość poszerzenia znaczenia słowa przez muzykę, możliwość poszerzenia aktorstwa przez emisję wokalną – to szanse i wyzwania, które Artysz uwielbia. Wykonywał klasyczne partie w dziełach Mozarta czy Verdiego, ale również role w dziełach współczesnych, pisanych z myślą właśnie o nim przez np. Bairda czy Mykietyna. Jako równie ważne i skomplikowane zadanie wokalno-aktorskie traktował główne partie operowe i interpretację pojedynczych pieśni.
Olbrzymie doświadczenie, głębokie przemyślenia – czyż nie warto się tym podzielić? Oczywiście – i Jerzy Artysz robi to od lat, jako pedagog (w Polsce, w Hiszpanii i we Włoszech), jako juror konkursów wokalnych, jako konsultant zawodowych śpiewaków. Podkreśla, że jest to coś więcej niż przekazywanie wiedzy: „Pedagog-muzyk kształtuje człowieka-muzyka”. Technika, dopracowanie każdego szczegółu jest warunkiem, by nie pojawiła się trema, owa zła emocja. Dobra emocja, emocja ewokowana przez muzykę, zdaniem Artysza „jeśli ktoś ma ją w sercu, pojawi się zawsze”.


062 063 Hifi 11 2022 001

 

Poszukiwanie
W książkowym wywiadzie-rzece Jerzy Artysz często wspomina matkę jako osobę, która wpoiła mu patriotyzm, humanizm, empatię i otwartość na świat. Matka była i jest punktem odniesienia dla jego życiowych decyzji. Nie składał hołdów władzom komunistycznym, ale nie myślał też o emigracji. Muzyka pozwalała przetrwać trudne chwile. Oparcie miał też w rodzinie (żona Elżbieta jest muzykologiem i pedagogiem, syn również ma wykształcenie muzyczne). W napisanym przez siebie finale książki Artysz wyznaje: „Tak! Uważam się za artystę spełnionego, może nie do końca, ale spełnionego. Zanurzenie się w świecie Muzyki umożliwiło mi zaistnienie w obszarze niecodziennych, wielorakich emocji i przeżyć”.
Wspaniale, że dzięki publikacji PWM-u, dzięki błyskotliwie poprowadzonej przez Laskowskiego i Wachowską rozmowie, dane jest nam obcować z artystą, który tak wnikliwie i świadomie analizuje własną biografię. Tytuł „Poszukiwanie” nie całkiem odpowiada treści, bowiem bohater książki znalazł coś, i to niemało. Dopóki trwa ciekawość świata, dopóty można znaleźć coś więcej.

Poszukiwanie. Jerzy Artysz w rozmowie z Aleksandrem Laskowskim i Sylwią Wachowską
Polskie Wydawnictwo Muzyczne
Kraków 2022
Liczba stron: 334



Hanna Milewska
11/2022 Hi-Fi i Muzyka