Zaglądaliście do drogich wzmacniaczy mocy, czy mają stabilizację napięcia zasilania i solidne wyjściowe złożone kondensatory zasilania, a jeśli nie mają to jest to lipa, ale gdybyście tak jak ja zrobili i coś takie uzdolnili to jakość takich drogich rzeczy jest o wiele wyższa, ale przepada gwarancja i w środku wygląda wtedy jak po bombie.
Rzeczywiście tylko MOSFET w tym układzie pozwalają uzyskać małą rezystancję dynamiczną strat napięcia-prądu po wyższej amplitudzie napięcia pulsującego jak jest napięcie stabilizacji i do tego pomocny jest wzór Io=Imax:/(2.7--3)x .
Jeśli zastosuje się do dynama rowerowego prostownik i kondensator, to takie coś musi się naładować do zależności: ~Udyn =Uo, czyli Uo jest to stałe napięcie skuteczne świecenia żarówki rowerowej., ale jeśli ma się tak stać to łagodnie zwiększając prędkość dynama rowerowego nie jest ono obciążone o wiele za dużym prądem, ale jeśli tylko trochę wyraźnie przyśpieszymy, to dynamo od razu zaczyna hamować i utrudniać jazdę rowerem, do chwili naładowania się kondensatora i takie przeciążenia niszczą dynamo rowerowe -rozmagnesowując je, czyli jedynie stosując źródło prądowe o trzy razy mniejszym prądzie obciążenia jak jest maksymalny prąd dynama można na wyjściu stosować kondensator zasilania i np. zasilać LED lampę, o poborze prądu na jeden LED 7.6% prądu mocy zastosowanego LED -dla nowych nie spalonych LED i tak jasno świecą, tym bardziej że można użyć LED np. P=(1--3)W, właśnie jedynie ten prąd katalogowo jest takim prądem długiego świecenia LED i nie spalenia się ich w krótkim czasie (P=1W => Id=26mA).
Zatem te proste doświadczenie mówi, że większe o pierwiastek z dwóch napięcie impulsowe, czyli szczytowe pulsujące jak jest napięcie stałe obciążenia, nie wiele szkodzi na przeciążenie dynama rowerowego -bardzo ciekawie interesująca własność dopasowania mocy skutecznych napięć zmiennych i stałych, aż wręcz nieprawdopodobna -czyli tylko amplitudy różnicy szczytowego napięcia zmiennego (wyższego o pierwiastek z dwóch) i wyjściowego stałego łagodnie i bez strat ładują kondensator, utrzymując na nim to stałe skuteczne napięcie i pośrednio robi się to na indukcyjności uzwojenia transformatora i takim prądem jaki jest pobierany i wtedy samo ustala się to stałe napięcie skuteczne obciążenia, szczególnie w zróżnicowany sposób tak jest dla mniejszych prądów obciążenia.
Wiadomo, stosując na sprawnych diodach pełno okresowe prostowanie zyskuje się około 2V napięcia zmiennego mniej, jak wyprostowane napięcie, oraz wiadomo że kondensator o dużej pojemności potrafi dać wyższe napięcie stałe obciążenia, a gdy się nie obciąży tego napięcia to jest o pierwiastek z dwóch wyższe jak skuteczne zmienne, zatem w moich zasilaczach niema cudów, jak to że w prosty sposób są dobre parametry i miękki start i kondensatory tylko tam gdzie powinny być, czyli na wyjściu, plus możliwość stosowania węzłów, a to nie jest mało.
Wiadomo jest że mój zasilacz pracuje bez kondensatorów prostownika i musi mieć spełnioną zależność Imax=(2.7---3)x Io i dopiero wtedy całkowicie sprawnie pobiera z amplitudy pulsującego napięcia potrzebny prąd stabilizacji i tym głównie różni się od innych zasilaczy, które z wyższego napięcia kondensatora prostownika pobierają dowolny prąd, potrzeby do stabilizacji napięcia, przy czym ten maksymalny prąd Imax= 3x Io nie jest związany z mocą, ale z małą rezystancją dynamiczną zasilacza.
Pomyślcie czym się chorobliwie i nie istotnie zajmujecie?: jakimiś drogimi bajerami lub drugorzędnymi takimi spostrzeżeniami jak kablami, bezpiecznikami, wygrzewaniem sprzętu, drogimi kolumnami, co dla nie czystego wzmacniacza też nie mogą dobrze grać, a nie miarodajną poprawą jakości wzmacniacza i jego takim precyzyjnym zasilaniem.