Ciekawe czy komuś będzie chciało się pisać w tym wątku. Może dopiero wtedy gdy Polska awansuje do półfinału

A na razie u nas wesoło. Dziesięcioletni stadion (nie mylić ze Stadionem Dziesięciolecia) sypie się, na szczęście zastępczy jest w lepszym stanie i nawet chyba wszyscy chętni zmieszczą się na nim. A póki co, piosenka o niegdyś żelaznej obronie reprezentacji Chile:


I teraz na poważnie o bohaterach piosenki.
en.wikipedia.org/wiki/Gary_Medel

en.wikipedia.org/wiki/Jean_Beausejour

I czarna owca czyli niepijący i niepalący:
en.wikipedia.org/wiki/Mauricio_Isla

Adam Szulc napisał: Ciekawe czy komuś będzie chciało się pisać w tym wątku. Może dopiero wtedy gdy Polska awansuje do półfinału

A na razie u nas wesoło. Dziesięcioletni stadion (nie mylić ze Stadionem Dziesięciolecia) sypie się, ...

Cóż takiego mogłoby się "sypać" na byłym Stadionie "Dziesięciolecia"? Stopnie betonowe i ławki drewniane?
Choć współczesne "Ławki patriotyczne" posypały się w dwa tygodnie, to fakt, więc można i takie udłubać.

Moja teoria jest taka - to jest wina (oprócz oczywiście -Tuska), niedawnej wystawy AVS i HajEndowych basów, które przez trzy dni "demolowały" konstrukcje dachu.

Najpierw zobaczyłem wynik. Rozum (lub jego podróbka - nemo iudex in casa sua) podpowiedział mi: Argentyna - Arabia Saudyjska 2:1. Pomyślałem, że nie jest to okazałe zwycięstwo Messiego i spółki. Okazało się jednak, że to 1:2. Nie jest to dobra wiadomość. Jeżeli Argentyńczycy nie przegrają z Los Mexicanos, to w ostatnim meczu będą gryźli trawę. W dodatku dostarczyciel punktów, jakim wydawała się Arabia Saudyjska, może nie wywiązać się z warunków dostawy i zakończymy rozgrywki z zerowym dorobkiem.

Dzisiaj będzie już wszystko wiadomo. Remis w pierwszym meczu (zwycięstwa nie przypominam sobie od 1978 r.) oznacza wyjście z grupy, porażka - być może zaszczytne miejsce na najniższym stopniu (grupowego) podium, być może tuż za nim.

Po zwycięstwie nad saudyjską potęgą piłkarską ludzkość w Polsce ogarnął optymizm, z którym może równać się tylko ten z 1974 r. Otwarcie już mówi i pisze się o możliwym zwycięstwie z Argentyną, ewentualnie zwycięskim remisie. Ten rzeczywiście może dać nam pierwsze miejsce w grupie (a przejście do 1/8 na pewno), a dobrze by było, bo w przypadku awansu z drugiego miejsca trafimy na Francję. Argentyna też tego nie chce (pamiętając klęskę sprzed czterech lat), więc zapowiada się ostre kopanie. Podobnie w drugim meczu, bo na razie każdy zespół ma szanse na awans. Gdyby nie ten karny Lewandowskiego ...

P.S. Wbrew temu co napisałem poprzednio, remis nie zawsze dawał Polsce wyjście z grupy - vide Euro 2012. Musi być 0:0. Tak było w Mundialach 1978, 1982 i 1986 oraz Euro 2016.

Argentyna wygra z Polską, Arabia wygra z Meksykiem i kto będzie winny? Oczywiście, że Lewandowski.

Adam Szulc napisał: (...) Gdyby nie ten karny Lewandowskiego ...

Takie dywagacje nie mają sensu. Albowiem gdyby po wykonaniu karnego było 1:0, nie mamy prawa zakładać, że "reszta" meczu potoczyłaby się bez zmian.
(np. znając "taktyka" Czesia (711), nakazałby obronę wyniku a postawiani przed koniecznością "gonienia wyniku" meksykanie włączyliby "turbo" i zapewne wyrównali a następnie niesieni entuzjazmem...)

To jak w S-F - żelazne zasady "podróży w czasie" zakazują ingerencji w przeszłości, bo to na pewno odbije się (z zasady) źle na teraźniejszości.

Iro napisał: (np. znając "taktyka" Czesia (711)

Jednakże taktyka Czesia ma też swoje "pozytwne" strony (patrz rozgrywki Legii w LE, kiedy to całkiem nieźle poczynała sobie w fazie grupowej) i całkiem możliwe, że pierwszy raz od 1986 wyjdziemy z fazy grupowej MŚ

Zasada 0:0 w pierwszym meczu działa. Pozwolę sobie więc skromnie nazwać ją prawem Szulca. Zwycięzców (nawet przegrywających mecz) się nie sądzi ale obawiam się, że wyrok wyda Francja i można będzie przytoczyć słowa mistrza Ignacego ("strzelec was pozwie, a kuśnierz osadzi"). Okoliczność łagodząca to umiejętności drukarskie sędziego. I może jeszcze zawziętość Argentyńczyków, którzy nawet przy 2:0 nie odpuścili do przedostatniej minuty. Chyba więc przez te kilka dni przyjdzie się pocieszać, że cuda się zdarzają, a Polska mimo wszystko nie jest słabsza od Tunezji.

Mecz z Argentyną skojarzył mi się z tym na Wembley z1973 r. Obejrzałem go jakiś czas temu i tak naprawdę, to Anglicy "przegrali" go na własne życzenie. W naszej drużynie tylko kilku zawodników z pola grało na dobrym poziomie. Teraz sytuacja przypomina tę z 1986 r. - awans po 0:3 w ostatnim meczu* z taką samą liczbą punktów. A potem 0:4 z Brazylią, co niestety nie musi się nie powtórzyć. Co nie będzie jeszcze najgorsze, bo w zapasie jest, klątwa Michniewicza.

* Inna sprawa, że mecz był lepszy niż wynik, o ile mnie pamięć nie myli. Dzisiejsze 0:2 odzwierciedla to co działo się na boisku, a i 0:3 nie byłoby od rzeczy.

Danke Deutschland

Tak jak nie poważałem gościa, tak teraz muszę zdjąć beret, antenką do dołu:
"Chacun y va de son pronostic pour ce match très attendu, y compris le président de la République qui l'a délivré au Parisien. « Je pense qu'on gagne 3-1, a livré Emmanuel Macron. Lewandowski va en mettre un, comme Mbappé ou peut-être Giroud, qui a envie d'entrer dans l'histoire. Et joker pour le troisième but des Français."
www.ifrancja.fr/ms-2022-prezydent-macron...a-wygra-z-polska-31/

Wątpiących informuję, że to była prognoza przedmeczowa (zasłyszana dziś rano w radio).

Uff, a już bałem się, że Francuzi dobiją zmęczonych Argentyńczyków po dwukrotnym wyjściu na remis. Po serii nudnych finałów wreszcie emocje i 6 bramek. I wreszcie przełamano niepisaną umowę tegorocznego Mundialu, że masowo marnuje się rzuty karne. We Francji pewnie już trwa podtrzymywanie nowej świeckiej tradycji - demolka na wesoło (4 lata temu) lub na smutno. Zacofani Argentyńczycy pewnie uczczą sukces śpiewam, tańcami i spożyciem.

Polska osiągnęła najlepszy od 36 lat rezultat, przegrała tylko z mistrzem i wicemistrzem świata i co trzeba zrobić? Zwolnić trenera - to taka stara świecka tradycja, sięgająca czasów Kazimierza Górskiego. Z kolei piłkarze podtrzymali inną świecką tradycję mistrzostw świata i Europy: w meczach z ich udziałem bramki z karnych padają bardzo rzadko, nieważne czy strzelają nasi czy przeciwnik. Wyjątkiem są karne po dogrywce, wtedy bramki padają często gęsto.

Adam Szulc napisał: ... We Francji pewnie już trwa podtrzymywanie nowej świeckiej tradycji - demolka na wesoło (4 lata temu) lub na smutno.

Prorok jaki czy co?
sport.dziennik.pl/pilka-nozna/mundial/ar...gentyna-francja.html

Autonomiczny wątek pozamundialowy nie wyżywiłby się, więc będzie tutaj. Niezagrożona, wydawałoby się, pozycja Janusza Jojko

została mocno zaatakowana przez bramkarza HSV Hamburg

I od strony czysto piłkarskiej był to ładniejszy gol, choć polski bramkarz wykazał większy talent aktorski.

zyzio napisał:

Z Niemcami wygramy
Kiedyś....może za 50 lat....gdy sklonują Janasa z jednoczesną mutacją jego mózgu

Zajrzałem na początek tematu i znalazłem takie coś. Nemo sapiens, nisi patiens.