raptus napisał: Jednym z dłuższych utworów jakie posiadam na płytach z mojej kolekcji to 1 kawałek ze słynnej płyty K. Jarretta-Paris Concert. Zresztą jak dla mnie jedno z największych jego dzieł. Polecam wszystkim wrażliwym osobom na piękno muzyki. Kapitalna realizacja. 38,24 min .

No Dyzma ..to jest także i mój ulubiony " kawałek" Jarretta na tej płycie jakoś tylko "Blues" odstaje , reszta jest genialna. Jak nie gadasz o kablach, to kto wie, może co jeszcze z Ciebie wyrośnie

Raptus to Dyzma69 ?

Maurice Ravel - Bolero. Coprawda - w zależnosci od interpreta "tylko" jakies 15 min - ale w odróżnieniu od innych megaprojektów to cały czas tylko jeden prosty powtarzający się (ale bardzo mocny) motyw - tyleże zagrany w całej skali od od pianissimo possible po fortissimo.

Ivan- chyba każdy szanujący sie uczestnik tego forum wie jak zbudowane jest Bolero i jak budowane jest napięcie w tym nagraniu. Bardzo konstruktywny wpis . Bravo! Bravissimo !

HE he to stały numer Ivana. Napisze takie banały i wydaje mu ię , że to on odkrył Amerykę Juz przyzwyczaiłem ię do jego odkrywczych mysli i wywodów

Dyzma gadają żeś ty Raptus albo na odwrót , prawda to?

Najdłuższe nagrania moim skromnym zdaniem tworzy np. artystka zwana Kasią Cerekwicką. Co prawda rzadko przekraczają one 4 min. ale są dla mnie tak nudne, że subiektywnie odczuwam jakby trwały godzinami. To zresztą częsta przypadłość wielu rodzimych artystów popowych i pop-rockowych, nieobca także licznym przedstawicielom pol-hip-hopu (ale nie wszystkim).

sev napisał: Dyzma gadają żeś ty Raptus albo na odwrót , prawda to?

Popatrz na ostatni w tym wątku wpis raptusa i pomyśł - kto oprócz dyzmy byłby w stanie wpisać tak gleboko inteligentną riposte i nawet ją (olaną) po tygodniu rozwijać? Raptus zaistniał coprawda dla tego, że dyzma miał bana - ale dyzma zorientował sie póżniej - iż w ten sposób ma dwa głosy. Więc jeden może popierać drugiego. A we dwoje to zawsze łątwiej życiem się przebijać...

Raptus zaistniał coprawda dla tego, że dyzma miał bana - ale dyzma zorientował sie póżniej - iż w ten sposób ma dwa głosy. Więc jeden może popierać drugiego. A we dwoje to zawsze łątwiej życiem się przebijać...

Fakt faktem we dwoje raźniej.

Najdłuższe nagrania moim skromnym zdaniem tworzy np. artystka zwana Kasią Cerekwicką. Co prawda rzadko przekraczają one 4 min. ale są dla mnie tak nudne, że subiektywnie odczuwam jakby trwały godzinami. To zresztą częsta przypadłość wielu rodzimych artystów popowych i pop-rockowych, nieobca także licznym przedstawicielom pol-hip-hopu (ale nie wszystkim).

I kurcze pełna zgoda kolego. Pewne heh piosenki ciągną się jak srajtaśma.

J.F.Handel - ,,Mesjasz''
Dwuczęściowy utwór każda z części 73 minuty =prawie dwie i pół godziny .

Z ulubionych długich utworów - "Grendel" Marillion, ponad 17 min.

Nurse with Wound,album ''Thunder Perfect Mind'':1."Cold" – 23:37,2."Colder Still" – 32:45

John 1.5 V napisał: Najdłuższy jaki mam to
"waiting for cousteau" - 46'55"

A u mnie to 46'53"!

Zeżarło mi dwie sekundy, ale jak i kiedy? :shock:

emboy napisał:

John 1.5 V napisał: Najdłuższy jaki mam to
"waiting for cousteau" - 46'55"

A u mnie to 46'53"!

Zeżarło mi dwie sekundy, ale jak i kiedy? :shock:

www.discogs.com/Jean-Michel-Jarr ... ase/130356

www.discogs.com/Jean-Michel-Jarr ... ase/150139

Zależne też od napędu. Filipek zawsze pokazywał o 2 sekundy więcej niż Soniawka

Albo dwie mniej. Nie pamiętam