HFM

artykulylista3

 

Greta Van Fleet - Starcatcher

078 079 Hifi 06 2023 009

Republic Records 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3

„Jest taka grupa z Detroit ze świetnym młodym wokalistą – mówił o formacji Greta Van Fleet Robert Plant. – Są jak Led Zeppelin.” O frontmanie zespołu, Joshu Kiszce, legendarny wokalista powiedział żartem: „Nienawidzę go". W jego stwierdzeniu można wyczuć cień zazdrości, Kiszka ma bowiem bardzo podobny głos i ekspresję wokalną. Słychać to również w nagraniach z longplaya „Starcatcher”, trzeciego w dyskografii Grety. Joshowi akompaniują dwaj bracia: Jake (gitara) i Sam (bas), a także grający na perkusji Danny Wagner. Program płyty jest typowo rockowy, ale w porównaniu z Led Zeppelin młodzi muzycy prezentują mniej instrumentalnych popisów. W sumie nic w tym dziwnego, bo trudno dorównać wirtuozerskim solówkom Jimmy’ego Page’a czy pomysłowości i fizycznej sile Johna Bonhama. Nie przeszkadza to Grecie Van Fleet brzmieć efektownie w atrakcyjnym repertuarze, mocno osadzonym w stylistyce brytyjskiej legendy, ale też oryginalnym, o co niełatwo na obecnym etapie rozwoju hard-rocka, którego historia liczy ponad 60 lat. Kompozycja „Waited All Your Life”, w pierwszych taktach przypominająca akustyczne przerywniki z płyt Budgie, pokazuje, że zespół radzi sobie nie tylko w ostrych numerach. Warto posłuchać!

 

Grzegorz Walenda

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Bruce Cockburn - O Sun O Moon

078 079 Hifi 06 2023 009

True North Records 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3

Dominujące na tym albumie treści długo powstrzymywały mnie przed jego recenzją. 78-letni Bruce Cockburn koncentruje się tu bowiem na problemach związanych ze starością („Kręgosłup skrzypi jak tani but”) i śmiercią („Umarli będą śpiewać żywym i półżywym. Kiedy przybędziesz, zabrzmią dzwony”). Cockburn jest zasłużonym dla kanadyjskiej estrady wykonawcą, autorem 27 albumów, który – inaczej niż jego rodacy Neil Young, Celine Dion czy Bryan Adams – nie doczekał się popularności w Polsce. Ale lepiej poznać go późno niż wcale, tym bardziej że nagrał świetną płytę. Zacząłem od narzekania na ponure teksty, ale trzeba uczciwie przyznać, że muzyka jest bardzo dobra. Cockburn pracował w Nashville ze zdolnymi instrumentalistami; polecam partie skrzypiec w utworach „Push Comes To Shove” czy „When the Spirit Walks In the Room”. Bohater gra na gitarze i śpiewa, choć głosem niższym i ostrzejszym niż dawniej. Wprawdzie głównie o smutnych sprawach, ale nie tylko. Wers „Powinieneś pociągnąć jeszcze jedną milę” wnosi odrobinę nadziei. Zachęcam wszystkich do poznania nagrań Cockburna, nie tylko tych wydanych na tej płycie.

 

Grzegorz Walenda

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Rozmazani - Hard Times

078 079 Hifi 06 2023 009

Wydanie własne 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3


Mamy jakiś rok 1984 w równoległej rzeczywistości. Depeche Mode spotykają Davida Bowiego i ostro imprezują przez miesiąc. W międzyczasie odbywają liczne rozmowy. Depeche przypominają Davidowi, że czas porzucić delikatną popową formułę i wrócić do muzyki nieco bardziej skomplikowanej i mrocznej. Bowie z kolei uświadamia chłopakom, że powinni się jeszcze bardziej oddalić od parkietu. Ostatecznie stwierdzają, że trzeba przejść od słów do czynów i nagrać wspólną płytę, ale na pewno niekomercyjną. Myślę, że mogłaby ona brzmieć mniej więcej tak, jak „Hard Times”. Co może wynikać z przytoczonej powyżej, całkowicie fikcyjnej historii? Po pierwsze to, że Rozmazani nie proponują nic oryginalnego. Po drugie, że to, co proponują, prezentuje określony poziom. Zarówno pod względem świadomości harmonicznej, jak i aranżacyjnej. Programowana perkusja, ciężkie klawisze i przetworzony wokal tworzą formułę charakterystyczną i osobliwą. A nad tym wszystkim dominuje klimat – mroczny, gęsty, ale mimo wszystko bardzo energetyczny. Ostrzegam jednak: to nie jest muzyka dla wszystkich, a wysoka ocena wiąże się z kategorią artystyczną, w której porusza się duet. A zatem „Hard Times” to propozycja wyłącznie dla fanów cold wave’u, mrocznego synth popu i electro- -industrialu.

 

Michał Dziadosz

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Pewien rodzaj opowieści - Wiersze

078 079 Hifi 06 2023 009

Wydanie własne 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3


Z jednej strony to pozytywna, szczera, ciepła i przyjemna muzyka. Dziś niemal niespotykana. Brak zadyszki w pogoni za oryginalnością na siłę to wielki plus. Poza tym podoba mi się znakomicie uśrednione brzmienie. Nic tu nie jest przesadzone ani przepompowane. Perkusja brzmi bezpiecznie i bez kombinacji. Bas siedzi na miejscu. Klawisze są dyskretne i nie zalewają aranżacji majonezem, a gitary się nie ścigają. Opowieść nie przesadza z pogłosami, a mimo to stara się budować malownicze plany. Z drugiej strony – po którymś utworze formuła zaczyna męczyć. Znajdujemy się gdzieś w bezpiecznym soft rockowym środku, który został odpowiednio uprzestrzenniony. Brzmi to trochę tak, jakby Feel (przystępność, radiowy rock) nagrał płytę z Atmosphere (przestrzeń, harmonie, wrażliwość). Zgrabne teksty nie wykraczają poza nie silące się na pretensjonalną poezję liceum. Na przyszłość trzeba pomyśleć o albumie bardziej holistycznie. Lista utworów też powinna być przemyślana jako całość. Nie jako zbiór singli, tylko kompozycja, która buduje atmosferę i napięcie. Skoro bowiem nagrywamy płytę, to powinna być ona przygodą. Ze wstępem, rozwinięciem i zakończeniem. Poza tym nic by się nie stało, gdyby usunąć ze trzy kawałki. Jestem pewien, że wówczas całość stałaby się bardziej zwarta i mocna. Ocena mimo wszystko wysoka, ale następnym razem nie pójdzie już tak łatwo.

 

Michał Dziadosz

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Michael Bolton - Spark of Light

078 079 Hifi 06 2023 009

Montaigne Records 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3


Kolejny album Michaela Boltona jest kontynuacją stylu, do którego nas przyzwyczaił. Przy okazji warto jednak wspomnieć, że wokalista o lekko chropowatym, soulowym głosie zaczynał karierę jako rockman w grupie Blackjack. Dopiero pod koniec lat 80. sięgnął po popowe ballady i pozostaje im wierny do dziś. Jest współkompozytorem wszystkich piosenek na „Spark of Light”. Śpiewa je równie dobrze, jak swoje wcześniejsze przeboje. Może jedynie jego głos jest teraz nieco wyższy niż dawniej. Chwilami brzmi nawet, jakby wydobywał się z megafonu, co może być efektem korekt lub kompresji. Piosenki mają bogatą oprawę, choć z dużym udziałem elektroniki. Chyba najlepiej walory głosu artysty oddaje kompozycja „Whatever She Wants”, z oszczędnym akompaniamentem, za to dynamiczna wokalnie. „Home” pokazuje potęgę, zaś „We Could Be Something” to utwór melodyjny i pełen ciepła. Spokojnie może zająć wysokie miejsce na listach „Adult Contemporary”, na których zresztą królowało wiele innych hitów Boltona. W finałowym nagraniu „Out of the Ashes” jego głos raz płynie łagodne, kiedy indziej jest bliski krzyku. To kwintesencja wokalnych możliwości artysty.

 

Grzegorz Walenda

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Yusuf/Cat Stevens - King of a Land

078 079 Hifi 06 2023 009

Cat-O-Log Records 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3


Autor longplaya ma w metryce nazwisko Steven Demetre Georgiu, ale zadebiutował na muzycznej scenie jako Cat Stevens i nagrał pod tym pseudonimem 11 płyt. Odkąd w 1977 roku przeszedł na islam, wydał kilka krążków jako Yusuf Islam. Zawarte na nich teksty dotyczą głównie jego nowej wiary. Równolegle nagrywał albumy popowe, które podpisywał tylko imieniem. Tym razem powraca do stylu, od którego zaczynał karierę. Podkreślił to, sygnując album zarówno imieniem Yusuf, jak i pseudonimem Cat Stevens. Na „King of a Land” znalazło się 12 premierowych kompozycji. Są melodyjne jak dawniej, a główny instrument to gitara. Towarzyszą jej syntezatory oraz smyczki, tworząc razem orkiestrowy akompaniament. W nagraniu tytułowym słychać wieloosobowy chór. Zdarzają się też utwory kameralne, przypominające klimatem „Tea for the Tillerman” (1970) – jeden z najsłynniejszych albumów piosenkarza, ten z przebojem „Wild World”. Na jego 50-lecie Stevens wydał longplay pod tym samym tytułem, z przeróbkami utworów zawartych na pierwowzorze. Do jego dawnego stylu na nowej płycie nawiązuje kompozycja „He is True”. Fanom dawnego Stevensa powinno się też spodobać kilka innych premierowych piosenek, jak choćby godny polecenia „How Good It Feels”

 

Grzegorz Walenda