HFM

artykulylista3

 

Simply Red - Time

078 079 Hifi 06 2023 009

Simplyred.com Limited 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3


Po dłuższej przerwie wraca z nowymi nagraniami jeden z najsłynniejszych przedstawicieli błękitnookiego soulu (blue-eyed soul). Tak nazywa się muzykę ciemnoskórych piosenkarzy wykonywaną przez białych artystów. Zwłaszcza takich, którzy nie tylko śpiewają kompozycje afroamerykańskich gwiazd, ale też komponują w ich stylu. Mowa o Micku Hucknallu. Zasłynął w połowie lat 80. XX wieku, kiedy założył grupę Simply Red i – wspólnie z Neilem Mossem, z którym pracował w punkowej kapeli The Frantic Elevators – napisał przebój „Holding Back the Years”. W 1985 roku utwór trafił na debiutancki album zespołu. „Time” to już 13. wydawnictwo Simply Red, ale przez lata charakter muzyki niewiele się zmienił. Na krążku znów mamy do czynienia ze zgrabnym połączeniem popu, soulu, funky i R&B. Wszystkie utwory skomponował Hucknall, co słychać od razu, ponieważ mają w sobie ów melancholijny klimat, do którego zdążył nas przyzwyczaić. Do takich piosenek jego głos pasuje idealnie. A jako że towarzyszą mu zdolni muzycy, nagrania świetnie brzmią wszędzie – zarówno w domu, jak i w klubach czy dyskotekach. Hucknall twierdzi, że w tekstach mówi o sobie, więc żeby go poznać, należy się w nie wsłuchać.

 

Grzegorz Walenda

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Roger Waters - The Lockdown Sessions

078 079 Hifi 06 2023 009

Legacy Recordings 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3


Czasy lockdownu za nami, ale zarejestrowana wówczas muzyka nadal się ukazuje. Rezultat jednej z popularnych wówczas domowych sesji ukazał się na EP-ce pod tytułem, nomen omen, „The Lockdown Sessions”. Bohaterem blisko 40-minutowego wydawnictwa jest Roger Waters. Ostatnio bywa krytykowany za poglądy, ale nie przeszkadza mu to pozostawać zdolnym wykonawcą. Podkreślam: „wykonawcą”, ponieważ tym razem nie stworzył niczego nowego i po raz kolejny zarejestrował znane kompozycje. Może nie lepiej niż kilkadziesiąt lat temu, ale inaczej i bez wątpienia ciekawie. Trudno uwierzyć, że od wydania „The Wall” minęły 44 lata. To właśnie z tego albumu Waters zaczerpnął, a następnie przearanżował i na nowo zaśpiewał utwory „Mother”, „Vera” i „Comfortably Numb”. Cztery dekady upłynęły również od premiery krążka „The Final Cut” – ostatniego w dyskografii Pink Floyd z jego udziałem. Znalazły się na nim piosenki „Two Suns In the Sunset” i „The Gunner’s Dream”, które Waters również odświeżył. Obok nich na omawianą płytę trafiło „The Bravery of Being Out of Range” z solowego wydawnictwa „Amused To Death”. Piosenki są bardziej wyciszone niż w oryginale, ale nadal interesujące. Na polecenie zasługują zwłaszcza świetne żeńskie wokalizy. Muzyczna aktywność Watersa w czasie lockdownu dała przyjemny dla ucha efekt.

 

Grzegorz Walenda

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Paul Simon - Seven Psalms

078 079 Hifi 06 2023 009

Bama Rags Recordings 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3


Na temat powstania tej płyty krążą legendy. Według jednej z nich Simon przez kilka dni budził się o trzeciej w nocy i pisał teksty w oparciu o to, co mu się przyśniło. Inna wiąże treść utworów z zawartością Księgi Psalmów. Jak było naprawdę, wie jedynie autor. Piosenki traktują głównie o religijności i uczuciach. Mówią także o migracji i autostopowiczach, zwykle po to, aby przedstawić ludzkie postawy wobec przemijania. Simon co rusz wspomina Pana Niebios i definiuje, jak Go postrzega: „Pan jest inżynierem, ziemią, po której się poruszam, twarzą atmosfery i drogą, po której błądzę”. Każda z siedmiu piosenek nosi odrębny tytuł, jednak nie ma między nimi przerw; materiał został przeznaczony do słuchania jako całość. Utwory są wyciszone, melancholijne, a główny instrument akompaniujący to akustyczna gitara. W niektórych fragmentach bohaterowi albumu towarzyszy jego żona, Edie Brickell, znana z przeboju „What I Am”. Simon zyskał sławę, występując w duecie z Artem Garfunkelem, z którym wykonywał piosenki folk-rockowe. Młodość z gitarą wspomina w utworze „Trail Of Volcanoes”. Jako solista kilka razy zmieniał profil twórczości. Zajmował się muzyką filmową. Śpiewał piosenki pop oraz ożywiał autorskie kompozycje rytmami afrykańskimi. Ostatnio wrócił na drogę wiary. Rozmyśla i rozlicza się z przeszłością.

 

Grzegorz Walenda

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Yes - Mirror to the Sky

078 079 Hifi 06 2023 009

InsideOutMusic 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3


Zaledwie dwa lata po krążku „The Quest” na rynku pojawił się 23. longplay brytyjskiego zespołu Yes – jednego z najsłynniejszych przedstawicieli progresywnego rocka. Z najbardziej znanego składu, który w 1972 roku nagrał album „Close to the Edge”, pozostał tylko jeden muzyk – Steve Howe. Jednak w kwestii brzmienia niewiele się zmieniło przez ostatnie pół wieku. Jak zawsze mamy tu rozmaite nastroje i wirtuozerskie partie instrumentalne. Nawet głos Jona Davisona, aktualnego wokalisty, nie różni się zbytnio od wokalu Jona Andersona, który śpiewał w Yes do płyty „Magnification” (2001). Może jedynie muzycy grają trochę dynamiczniej. Nie znaczy to, że zrezygnowali z akustycznej gitary i symfonicznych ozdobników. Na „Mirror to the Sky” nie ma ich tak wielu, jak na „Magnification” (tu we wszystkich utworach grupie towarzyszy orkiestra), ale w niektórych nagraniach słychać symfoników z Fames Orchestra. Wyróżniają się utwory „Luminosity”, z pompatyczną solówką gitary elektrycznej, oraz „Unknown Place” – ze wstępem na akustycznych sześciu strunach, po którym następuje partia chóralna. Inne nagrania są niewiele gorsze. Album zadedykowano perkusiście Alanowi White’owi, który grał w grupie od płyty „Tales from Topographic Oceans” (1973), a zmarł w 2022 roku w wieku 72 lat.

 

Grzegorz Walenda

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Depeche Mode - Memento Mori

078 079 Hifi 06 2023 009

Venusnote Ltd. 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3


Tytuł 15. krążka w fonograficznym dorobku Depeche Mode nie podnosi na duchu. Ale też nie taka była intencja jego twórców. Chodziło bowiem o oddanie hołdu osobom, które odeszły. „Pamiętaj o śmierci” odnosi się przede wszystkim do tragedii, jaką przeżyli muzycy brytyjskiej formacji, kiedy 26 maja 2022, w wieku 60 lat, zmarł klawiszowiec, a zarazem jeden z jej założycieli, Andy Fletcher. Aktualnie grupę tworzą już tylko Dave Gahan i Martin Gore. Nowa płyta zawiera brzmienia, do których zespół zdążył przyzwyczaić odbiorców, tyle że w tekstach słychać więcej zadumy. Przykładem kompozycja „Before We Drown” („Zanim utoniemy”). Z kolei utwór „Don’t Say You Love Me” („Nie mów, że mnie kochasz”) rozpoczyna wers: „Będziesz morderczynią, a ja zwłokami”. W programie znalazła się też kompozycja „Ghosts Again” („Znów jesteśmy duchami”), która przypomina niedawną tragedię. Nagranie ukazało się na singlu przed premierą albumu. Obok utworów smutnych zdarzają się kompozycje nieco bardziej pozytywne. Nie jest ich wiele, ale na chwilę odwracają uwagę od czarnych myśli. W tworzeniu repertuaru pomógł Gore’owi i Gahanowi Richard Butler, znany m.in. z grupy The Psychedelic Furs. 23 marca 2023 ruszyła światowa trasa promująca longplay, pierwsza w historii Depeche Mode bez Fletchera.

 

Grzegorz Walenda

 



 

 



 

 



 

 


 

 

Dave Matthews Band - Walk Around the Moon

078 079 Hifi 06 2023 009

Bama Rags Recordings 2023

Muzyka: k3
Realizacja: k3


Tak urozmaiconego i wysmakowanego rockowego albumu dawno nie słyszałem. Pod względem różnorodności brzmień mógłby mu dorównać chyba tylko jakiś nowy longplay Toma Waitsa, o ile by się ukazał. Dave Matthews zawsze z pietyzmem podchodził do sesji nagraniowych, w związku z czym na jego płytach nie ma piosenek przygotowanych na szybko. Band, z którym zwykle nagrywa (z 11 płyt tylko jedną Matthews firmuje samodzielnie), to wytrawni instrumentaliści, potrafiący akompaniować liderowi, a tam, gdzie trzeba, wirtuozersko zaimprowizować. Umiejętności muzyków uzupełnia talent lidera do układania atrakcyjnych melodii i tworzenia mądrych tekstów. A wszystko spajają jego niebagatelne zdolności wokalne. Powiedzieć, że krążek „Walk Around the Moon” jest rockowy, to jakby nie powiedzieć nic. Każdy utwór ma tu bowiem inny charakter. Raz Matthews śpiewa dynamicznie, pełnym głosem, na podkładzie przesterowanych gitar (utwór „The Only Thing”). Innym razem uderza w melancholijną nutę i snuje falsetem liryczne opowieści, jak w „Something To Tell My Baby”. Niemal w każdej piosence na pierwszym planie pojawia się inny instrument. Co rusz zmienia się rytm, a klimaty rockowe przeplatają się z bluesowymi i jazzowymi. Zdarzają się również motywy wodewilowe („The Ocean and the Butterfly”) i symfoniczne („Madman’s Eyes’). Oby więcej takiej muzyki!

 

Grzegorz Walenda