Amos Lee - My Ideal
- Kategoria: Pop/rock
Dualtone Music Group 2022
Muzyka:Realizacja:
Amos Lee to wykonawca z kręgu delikatnej piosenki pop, granej głównie przy akompaniamencie instrumentów akustycznych. W swoich kompozycjach zgrabnie łączy te brzmienia z soulem i folkiem, doprawiając je szczyptą jazzu. Takie utwory prezentuje od płytowego debiutu w 2005 roku. Jednak najnowszy, ósmy już album w jego fonograficznym dorobku jest inny. Krążek „My Ideal” Lee zadedykował Chetowi Bakerowi – legendzie jazzowej trąbki, a zarazem utalentowanemu wokaliście. Tym razem albumu nie zapełniły autorskie kompozycje Lee, któ- re przeważały na jego wcześniejszych wydawnictwach, ale jazzowe standardy. Są wśród nich tak znane przeboje, jak „That Old Feeling”, „I Fall In Love Too Easily” czy „My Funny Valentine”. Piosenki te śpiewał kiedyś Chet Baker, przyozdabiając je solówkami na trąbce. „My Ideal” to płyta głównie dla fanów jazzowego śpiewu, ale powinna przypaść do gustu także słuchaczom lubiącym pop-rockowe ballady. Lee udowadnia tu, że jest muzykiem wszechstronnym i dobrze się czuje również w repertuarze jazzowym. To samo można powiedzieć o towarzyszących mu instrumentalistach. Dzięki ich umiejętnościom słyszymy nie tylko znane utwory, ale również wysokiego lotu interpretacje i wykonania.
Grzegorz Walenda
4AD Ltd. 2022
Realizacja:
Big Thief to czteroosobowa nowojorska formacja z Adrianne Lenker w roli gitarzystki i wokalistki. Omawiane wydawnictwo jest piątym w dorobku grupy. Składa się z dwóch płyt, na których zmieściło się 20 premierowych kompozycji. Stanowi zatem klasyczny dwupłytowy album – a to ostatnio rzadkość. Ukazują się wprawdzie podwójne wydawnictwa winylowe, jednak wynika to z potrzeby rozłożenia na nich programu jednego dłuższego kompaktu. W przypadku Big Thief utwory od razu miały tworzyć album dwupłytowy. Prawie wszystkie (poza „Certainty”) napisała Lenker. Przyciągają uwagę i z każdym przesłuchaniem odkrywa się w nich coś nowego. Przeważa muzyka folkowa, choć miejscami pojawia się rock, a niekiedy słychać rytmy country. Ten ostatni styl rozbrzmiewa najwyraźniej w utworach, w których grają skrzypce. W aranżacjach gitary akustyczne przeplatają się z elektrycznymi. Dominują jednak klimaty kameralne. Dodatkowo łagodzi je dziewczęcy głos Lenker, operujący przeważnie w wysokich rejestrach. Przygotowując ten longplay, artystka była świeżo po wydaniu dwóch płyt solowych. Fakt, że wystarczyło jej pomysłów jeszcze na tak obszerny krążek Big Thief, dobrze świadczy o jej twórczej płodności.
Grzegorz Walenda
Seventeen - Face the Sun
- Kategoria: Pop/rock
Pledis Entertainment 2022
Realizacja:
„K-pop” to termin, który wszedł w życie wraz z pojawieniem się na światowych rynkach muzycznych piosenkarzy z Korei Południowej. Ich muzyka niewiele się różni od popu, który proponują słuchaczom wykonawcy z USA i Wielkiej Brytanii. Koreańczycy czerpią garściami z tego, co się dzieje na światowych listach przebojów, tworząc w tym stylu własne utwory. Dodają swój język (choć często śpiewają również po angielsku) i niekiedy wzbogacają piosenki orientalnymi brzmieniami. „Face the Sun” to czwarty album w dorobku 13 młodzieńców tworzą- cych Seventeen. Grupa jest podzielona na trzy podzespoły. Jeden odpowiada za rap, drugi za śpiew, a trzeci – za choreografię występów. 13 członków, trzy „wyspecjalizowane pododdziały”, a wszystko w ramach jednej kapeli, czyli 13+3+1=17. Stąd nazwa. A repertuar? Większość utworów skomponowali członkowie grupy. Przeważają dynamiczne piosenki pop. Utwór „Hot”, choć nie tylko on, przypomina czasy Michaela Jacksona. Miejscami pojawiają się motywy hip-hopowe, w których swoje umiejętności prezentują członkowie podgrupy rapowej. Dla rozluźnienia jest tylko jedna ballada, pt. „If You Leave My”. Aranżacje są gę- ste, generowane głównie przez elektronikę. Płyta dla amatorów tanecznego klubowego popu.
Grzegorz Walenda
Steve Lacy - Gemini Rights
- Kategoria: Pop/rock
RCA Records 2022
Realizacja:
Dawno już nie słyszałem dobrego albumu w stylu soul-funk. A tu taka niespodzianka! To bez wątpienia jedna z najciekawszych premier tego gatunku w całym 2022 roku. Nie słychać tu może wirtuozerskiej maestrii, bas nie funkuje na pierwszym planie, jak to dawniej bywało, a wokale nie są tak rozbudowane, jak na najlepszych płytach Earth, Wind and Fire (co oczywiście nie znaczy, że całkiem zabrakło soulowo-funkowych chórków – pojawiają się w nagraniu „Bad Habit”). Utwory są jednak bardzo solidne i nawet jeżeli nie wszystkie zachwycają, jak stare hity estradowych legend, to bez wątpienia intrygują. Polecam choć- by nagranie „Amber”, w którym słychać jazzowy fortepian. Pod względem nastroju muzyka Steve’a Lacy nawiązuje bardziej do melancholijnych kompozycji Marvina Gaye’a niż dynamicznych zagrywek grupy Ohio Players. Ale dobrze, że w epoce wszechobecnego rapu i hip-hopu ukazał się właśnie taki album, który – jak wynika z wysokich miejsc na listach bestsellerów – cieszy się dużym wzięciem wśród słuchaczy. Jest w sumie grzeczny, stonowany, a jednak podkręcony nutami soulowymi i funky. W efekcie – bardzo przyjemny dla ucha.
Grzegorz Walenda
Wydawnictwo Warsztaty Kultury 2021
Realizacja:
Wkurzają mnie:
• hype na folk, który trwa od wielu lat;
• projekty oparte na dotacjach;
• redaktorzy z Programu Drugiego Polskiego Radia, którzy znaleźli sobie bezpieczną niszę; siedzą w niej, tyją, głupieją i podniecają się sobą wzajemnie.
Wkurzały mnie również popowe interpretacje muzyki ludowej spod znaku Braci Golców, Brathanków itp.
Ale… nie może mnie wkurzać dobrze zrealizowana i dobrze zagrana płyta. Oczywiście to jest propozycja głównie dla mi- łośników gatunku. Ale jeśli chcielibyście mieć album z DOBRĄ muzyką ludową, to trop jest naprawdę niezły.
Ze względu na:
1. Naturalność frazy, mądre prowadzenie zarówno w całości, jak i w szczegółach.
2. Trzymanie stroju. To, że muzyka ludowa nie powinna do końca stroić, jest jasne, ale musi zostać zachowana względna higiena. Tu jest idealny balans. Słucha się tego doskonale.
3. Różnorodność – otrzymujemy peł- ne spektrum rozmaitych utworów i klimatów, choć przy zachowaniu spójności brzmieniowej. Na „Sesji otwartej” znajdziemy m.in. polki, oberki, podróżniaki, walce i… fokstroty.
4. Profesjonalną realizację – wszystko słychać, nic nie boli, ale też nie mamy do czynienia z cepelią.
5. Wyczucie kolorystyczne – instrumentarium jest spore i imponujące, ale każdy element siedzi na miejscu, jednocześnie bawiąc się barwami.
Michał Dziadosz
BlackLight - River Of Time
- Kategoria: Pop/rock
PMR 2022
Realizacja:
To już drugi album zespołu BlackLight. Przepiękne, powolne, klimatyczne intro sprawiło, że zacząłem nerwową mantrę w kierunku sprzętu odsłuchowego: „błagam, tylko nie zacznijcie napieprzać, nie zacznijcie napieprzać”. Nie zaczęli. Ta muzyka ma kopa, ale bez przesady. BlackLight, na szczęście, nie gra bezmyślnego łomotu. To nadal jest progresywno-rockowa, sekcyjno-gitarowa muzyka, ale bez wyścigów i – przede wszystkim – z melodią oraz nawiązaniami do… jazzu. Sprawność instrumentalna i niesamowita pomysłowość tematów to największa siła zespołu. Poza tym warto zwrócić uwagę na zamiłowanie do przestrzeni oraz brak zmuszania się do nowoczesności za wszelką cenę. Gdyby nie wspomniane wcze- śniej elementy jazzu (szczególnie w gitarach), można by śmiało skojarzyć klimat z produkcjami pokroju „The Earth” zespo- łu Mordor lub debiutem Riverside.
Ale – żeby nie było za słodko – na przyszłość trzeba lepiej zmiksować wokal z muzyką i zdjąć z niego te bulgoczące efekty, występujące w większości utworów. To jest dobre jako jednorazowy zabieg aranżacyjny, a nie element stylu! Głos jest często za bardzo rozmyty i przez to ginie w aranżach. To sprawia, że słuchacz co chwila musi się domyślać, o co chodzi. Odrywa się od muzyki i nie jest w stanie w nią wejść. Poza tym płyta mogłaby być o trzy utwory krótsza. Nic złego by się nie sta- ło. Konstrukcja albumu nie istnieje. Na pewnym etapie zaczynamy oczekiwać puenty, która nie nadchodzi
Michał Dziadosz