HFM

artykulylista3

 

Rotel Michi X3 S2

056 061 Hifi 10 2023 003Rotel istnieje od 1961 roku. Oficjalnie, ponieważ firma Tomoki Tachikawy działała już we wczesnych latach 50. XX wieku jako importer amerykańskich telewizorów.



Prace na własnymi konstrukcjami rozpoczęły się w latach 60., a już dekadę później sprzęt hi-fi Rotela cieszył się uznaniem na świecie. W 1981 roku firma związała się z brytyjskim potentatem w segmencie zestawów głośnikowych – firmą Bowers &Wilkins. Z tego względu obie marki bardzo często są sprzedawane w tych samych sklepach.
Rotel słynie zwłaszcza ze wzmacniaczy i odtwarzaczy CD w przystępnych cenach. Proste obwody są budowane z dobrych komponentów, a kluczem do sukcesu jest ich dobór na podstawie odsłuchu. Strategia się sprawdza, ponieważ nawet najtańsze modele prezentują solidny poziom. Nie przypominam sobie, by firma kiedykolwiek zaliczyła spektakularną wpadkę.

Reklama


Seria Michi podsumowuje doświadczenia japońskich projektantów. Funkcjonuje w zasadzie jako osobna marka, podobnie jak ma to miejsce w przypadku duetów Toyota-Lexus czy Mercedes-Maybach. Tutaj koszty schodzą na drugi plan, a liczy się przede wszystkim efekt. Oferta Michi jest dość wąska i obejmuje wzmacniacze zintegrowane X3 i X5, przedwzmacniacz P5, końcówkę mocy S5 oraz monobloki M8, produkowane od 2020 roku. Ostatnio integry i przedwzmacniacz doczekały się odświeżenia. Wersje S2 właśnie debiutują w Polsce, a X3 S2 jest najtańszą pozycją w cenniku Michi.

 

040 043 Hifi 12 2023 001

 

Często polecane połączenie.

   


Budowa
Obudowa ma 49 zamiast standardowych 44-45 cm i wspiera się na czterech masywnych nóżkach. Kiedy Michi stanie obok elektroniki innych firm, od razu zauważymy, że jest większy. X3 S2 wygląda poważnie, a gabaryty podkreślają drzemiący w nim potencjał; moc wynosi 350 W/4 omy i 200 W/8 omów.
Na płycie czołowej widać tylko dwa duże pokrętła. Lewe to wybierak źródeł, a prawe – regulacja głośności. Co i jak – dowiemy się ze sporego wyświetlacza TFT w jednolitym białym kolorze. Duże cyfry z prawej pokazują poziom wzmocnienia w 96 krokach, przy czym ostatni to wielki napis MAX. Regulacja działa płynnie i zapewnia komfort użytkowania także na niskich poziomach. Czcionka z lewej strony jest mniejsza i przeznaczona do oznaczenia źródeł. Display umożliwia nawigację po dość obszernym, a równocześnie prostym w obsłudze menu. Przewidziano w nim dwupunktową regulację barwy (100 Hz, 10 kHz), możliwość nadawania nazw źródłom, określenia maksymalnego poziomu głośności czy jasności świecenia. Z wielu ustawień skorzystamy raz albo wcale. Najważniejsze, że można z nich szybko wyjść i o nich zapomnieć, traktując X3 S2 jak prosty wzmacniacz stereo.

Reklama


Na przedniej ściance znajduje się jeszcze wyjście słuchawkowe 6,35 mm (duży jack) i przycisk standby. Główny włącznik zasilania przeniesiono do tyłu.
Jednolitą bryłę zaokrąglono na krawędziach, ale nie dodaje jej to lekkości. Można by podejrzewać, że producent chciał podkreślić, że to kawał sprzętu, gdyby nie fakt, że wnętrze zostało w całości zagospodarowane. Uwagę zwraca solidne zasilanie, oparte na dużym transformatorze toroidalnym, zamkniętym w ekranującej puszce. To własne opracowanie Rotela. Osobne odczepy wyprowadzono do obwodów cyfrowych oraz analogowych przedwzmacniacza i końcówek mocy. Napięcie filtrują cztery duże kondensatory elektrolityczne o pojemności 10000 µF każdy.
Regulację głośności oparto na scalaku Burr Browna z serii PGA. Końcówki mocy umieszczono po bokach. Bazują na sześciu parach tranzystorów Sankena. Radiatory zbytnio się nie nagrzewają. Ich wygląd efektownie przełamuje bryłę, która wygląda jak wycięta z jednego bloku.

 

040 043 Hifi 12 2023 001

 

Rotel Michi X3 S2

   


Zaraz za tylną ścianką pionowo zamontowano trzy płytki drukowane. Pierwsza od dołu zawiera elementy zasilacza. Górna to przedwzmacniacz (wstępne wzmocnienie bazuje na wzmacniaczach operacyjnych), zaś środkową zajmuje 8-kanałowy DAC ESS Sabre (ES9028PRO), skonfigurowany do pracy w stereo. To obecnie jeden z najnowocześniejszych układów tego rodzaju, przystosowany do pracy z sygnałem o parametrach 32 bity/768 kHz. Częstotliwość próbkowania ograniczono do 384 kHz ze względu na możliwości standardu USB. Przetwornik przyjmuje sygnał z bogatego zestawu wejść cyfrowych: trzech koaksjalnych, trzech optycznych i USB-B z obsługą DSD256 oraz MQA i MQA Studio. Do dyspozycji użytkownika jest także Bluetooth z obsługą kodeków aptX HD i AAC, a w lokalną sieć można Rotela włączyć przewodowo przez LAN (RJ 45) i kontrolować za pomocą Roona. Gniazdo USB-A przeznaczono tylko do diagnostyki i aktualizacji oprogramowania.

Reklama


W sekcji analogowej widać trzy złocone wejścia RCA dla źródeł liniowych i jedno dla gramofonu z wkładką MM. Przewidziano jeszcze liniowe wejście XLR, ale tor sygnału nie jest zbalansowany. Wśród wyjść uwzględniono pre-out i dwa monofoniczne do subwooferów. Zestaw zamykają zdublowane terminale głośnikowe, ułatwiające bi-wiring.
Pilot jest wzorowy: poręczny i solidny, bo wykonany z metalu. Cienki, więc dobrze leży w dłoni, a także łatwy w obsłudze, bo niewielką ilość przycisków rozdzielono na dwie sekcje; łatwo się nauczyć obsługi w ciemności. Wyłącznik ma ciekawą opcję. Jeżeli do głośników nie płynie sygnał, wystarczy krótkie wciśnięcie i wzmacniacz przechodzi w tryb standby. W czasie słuchania należy go przytrzymać dłużej, a przypadkowe wciśnięcie nie przerywa pracy.
Ogólne wrażenie z kontaktu z X3 S2 jest bardzo pozytywne. Wszędzie widać solidność, a we wnętrzu panuje porządek typowy dla japońskich wzmacniaczy z wysokiej półki.

 

040 043 Hifi 12 2023 001

 

Bogaty zestaw wejść cyfrowych
i świetne gniazda głośnikowe.

   


Konfiguracja systemu
Rotel współpracował z odtwarzaczem C.E.C. CD5 oraz Macbookiem w roli źródeł cyfrowych. Kolumny stanowiły redakcyjne Audio Physiki Tempo 6, zamiennie z B&W 703 S3. Niewykluczone, że właśnie z tymi ostatnimi X3 S2 dostrajano w fabryce, więc warto sprawdzić, jak się spisuje takie połączenie.
Okablowanie pochodziło z katalogu Hijiri (HCI/HCS/Nagomi), a prąd filtrował Ansae Power Tower. Elektronika stała na meblu Base 6, a kolumny – na kamiennych podstawach o grubości 3 cm.


Wrażenia odsłuchowe
Mocne granie Michi prezentuje w sposób precyzyjny i skoncentrowany. Podbudowuje dźwięk mocnym, nisko schodzącym basem. Najniższe podzakresy dołu zostały podkreślone. Średnie odzywają się zdecydowanie, a wyższe są cofnięte i lżejsze. Przez to odnosi się wrażenie, że bas został osadzony głębiej, niż zwykle i najmocniej odzywa się tam, gdzie efekt jest najbardziej spektakularny. Z kolei lekkość wyższego podzakresu przekłada się na oczyszczenie średnicy, której łatwiej prezentować szczegóły.

Reklama


Nie nosi ona znamion ocieplenia. Jest taka, jakiej oczekujemy od mocnego tranzystora. O słodkich wokalach czy dociążeniu nie ma mowy. Rotel stawia na wyrazistość i czytelność, czemu pomaga hojna góra. Nasycona szczegółami i obiektywna, nie szybuje w przestworza, ale też nie siedzi pod kocem, jak to się zdarza w ocieplonych konstrukcjach. Jest zespolona z resztą pasma, ale też wyraźnie obecna w spektrum częstotliwości.
W ciężkim rocku i metalu Rotel nie maluje holograficznych przestrzeni. Koncentruje się na budowaniu ściany dźwięku, charakterystycznej i dla gatunku, i dla składu. Można powiedzieć, że podąża za ekspresją muzyki, tak jak chcieliby fani. Jedyne, czego mogliby sobie życzyć więcej, to masywności w gitarowych riffach. Najważniejsze, że skoncentrowany dźwięk nie przejawia skłonności do zlewania planów ani instrumentów. Nie maskuje słabszych impulsów mocniejszymi. Przeciwnie – nawet w kulminacjach zachowuje dobrą rozdzielczość.
W mniejszych składach zauważamy tę samą koncentrację na precyzji i szybkości. Słowo „szybkość” dobrze obrazuje charakter góry pasma, wolnej od przeciąganych wybrzmień. Wygaszanie dźwięków następuje równie szybko jak atak; tempo jest błyskawiczne. W pierwszej chwili można odnieść wrażenie twardości, ale to wynik zamierzeń konstruktora. Góra może nie mieni się barwami, ale to uśrednienie zapewnia dźwiękowi niemalże słuchawkową precyzję.

 

040 043 Hifi 12 2023 001

 

Miło spojrzeć na ten porządek.

   


Podobne obserwacje można odnieść do kontroli pogłosu. Przestrzeń nie rozsuwa ścian, ale lokalizacja źródeł pozostaje ostra i stabilna. Dzięki koncentracji na pierwszym planie dźwięk zyskuje świetny puls i dokładny atak, a kontrola wybrzmień porządkuje scenę. Stąd się bierze poczucie, że nic nie uchodzi uwadze słuchacza, a nagrania mają wyraźny rytmiczny kręgosłup. Świetnie wypada sekcja – perkusja i bas serwują uporządkowane, kaloryczne dawki energii, którą podkreśla sprężystość i kontrola dołu, a uprzywilejowanie samej podstawy zwiększa siłę uderzenia. W wydaniu Michi rock staje się rockiem – nie plumkaniem, tylko graniem przepełnionym rockandrollowym buntem. W jego świecie balladowa narracja i dopieszczanie barwy wokali muszą ustąpić miejsca koncertowej atmosferze i dynamice, które mają porwać do tańca. I… robią to! W głośnikach słychać „Walk of Life” Dire Straits, a do pokoju wchodzą rodzice, których akurat goszczę. I wtedy dzieje się coś magicznego… zaczynają tańczyć, jakby mieli po 20 lat! On – rocznik 1940, ona – o osiem lat młodsza. W latach 60. szaleli na parkietach. Tańczą i komentują: „Świetna muzyka, teraz już takiej nie ma”. Czy można tutaj coś dodać? Chyba tylko to, że właśnie się poczułem jak Krzysztof Jackowski, któremu sprawdziła się przepowiednia.

Reklama


Muzyka klasyczna, szczególnie symfoniczna i oratoryjno-kantatowa, brzmi jak na studyjnych monitorach, choć z pewnym oddaleniem i zaakcentowaniem przestrzeni. Pogłos jest kontrolowany i nie rozchodzi się nadmiernie, ale rozmiary sceny i charakterystyczna plastyka dużej sali są dobrze zobrazowane. Rejestry pozostają zrównoważone, a barwa prawidłowa. Spektakularnego rozmachu i efektu armaty w solach bębna wielkiego może nie doświadczymy, za to nie brak swobody ani oddechu, których akurat tutaj się nie spodziewałem. Podkreślenie niskiego basu ów oddech pogłębia i urealnia. Wszystko jednak przy założeniu, że słuchamy lekko powyżej średniej głośności. Co ciekawe, monitorowa precyzja idzie w parze z gładkością, nie mającą nic wspólnego z ociepleniem ani poluzowaniem kontroli. Najłatwiej ją dostrzeżemy w partiach skrzypiec, altówek i w chórach, gdzie czytelność i jasne wykończenie barwy nie noszą choćby śladu krzykliwości.

 
Michi X3 S2 z B&W 703 S3
Michi X3 S2 brzmi z B&W 703 S3 jeszcze lepiej niż z Tempo 6. Słychać to zwłaszcza w prezentacji wokali. Ich charakter nadal podąża w stronę obiektywnej precyzji, ale soliści robią krok naprzód, tekst zaś zyskuje na czytelności. Bas pozostaje szybki, kontrolowany, z podkreśloną energią pulsu. Kontrola i szybkość przenoszą się też na wyższe zakresy, co owocuje dźwiękiem czytelnym i starannie poukładanym. Przestrzeń nie jest oszałamiająca, ale znów docenimy stabilność i ostrość lokalizacji.

 

Reklama


Jeżeli chodzi o barwę, to najtrafniejsze będzie stwierdzenie, że na energicznym, konturowym basie opiera się jasny, czytelny przekaz z mocno zaznaczoną górą. Pomimo swej siły nie popada w ostrość. Nawet agresywne akcenty, które B&W z Michi potrafią przekazać bez ugrzecznienia, nie rażą metalicznym pobrzękiem. Góra, zresztą tak samo jak z Tempo 6, przywodzi na myśl dobrą tubę, w stylu JBL-a HDI czy Blumenhofera. W tym zestawieniu jest nawet jeszcze szybsza i odrobinę jaśniejsza. Jej precyzję docenicie w uderzeniach perkusyjnej pałki w werbel – punktowych i błyskawicznie ucinanych. Dźwięk jest może odrobinę twardy i nie jest propozycją dla osób poszukujących estetyki zbliżonej do lampy. Cechują go za to czytelność, szczegółowość i przejrzystość, co najłatwiej zauważyć w partiach gitar elektrycznych. Chłodna i obiektywna średnica zapewnia wgląd w fakturę dowolnych składów. Z Tempo 6 było odrobinę cieplej, a najniższy bas zaznaczał się mocniej. Z B&W jest szybszy i nie opiera się tak mocno na głębokich składowych, ale też z tego względu odbieramy go jako bardziej wyrównany.


Konkluzja
Precyzyjny, podszyty rockowym pulsem dźwięk Michi zawiera także pierwiastek szlachetności, typowej dla drogich urządzeń. Duży potencjał dynamiczny płynnie łączy z umiarem i równowagą. Niewykluczone, że właśnie to różni X3 S2 od tanich Roteli, które będą miały więcej „charakteru”. Tutaj o charakterze decyduje przede wszystkim muzyka, co oznacza, że zależnie od repertuaru będzie się on przejawiał w różnych aspektach prezentacji.

 

   

 

 

Reklama

 

unitra csh 801

Maciej Stryjecki
Źródło: HFiM 12/2023