HFM

artykulylista3

 

Bladelius Ask Integrated

060 065 Hifi 10 2022 006Odyn (Oden) to centralna postać mitologii nordyckiej. Największy zawodnik wśród bogów mieszka w Asgardzie i zajmuje się wojaczką. W międzyczasie stworzył ludzi, z których pierwszym był Ask.
Mój kontakt z tą gałęzią wiedzy ograniczył się w ostatnich latach do obejrzenia serii filmów o jego synu – Thorze (też wzmacniacz, choć nie aż tak znakomity, bo tańszy), dlatego mogę coś pomylić. O ile mnie pamięć nie zawodzi, Odyn obiecał ludziom, że uwolni ich od lodowych olbrzymów (czy potworów) i jestem mu za to wdzięczny, bo dotąd żadnego nie spotkałem.



Boss stworzył Aska na swoje podobieństwo, a przynajmniej tak mniejszy model zaanonsował mi importer. Wiedział, że uważam Odena za jeden z najlepszych wzmacniaczy bez względu na cenę. Jego zdolność wysterowania trudnych obciążeń, a przy okazji szczegółowość i kontrola pełnego pasma przywodzą na myśl najlepsze znane mi końcówki mocy. Zalety można by wymieniać dalej, ale jest też istotna wada: prądożerność. Uzasadniona, bo 400 albo 800 watów, zależnie od obciążenia, znikąd się nie bierze. Sęk w tym, że posiadanie podobnego „odbiornika prądu” może zostać wkrótce zakazane albo objęte sankcjami.
Ask miał być taki sam jak Oden, tylko oszczędniejszy; chciałoby się powiedzieć: zielony. Nadal to jednak wydajny piec, a jako opcje wyposażenia przewidziano phono stage, DAC i streamer.

060 065 Hifi 10 2022 001

Wyjścia słuchawkowe
– przydałaby się zaślepka.

 
 

  

 

 


Budowa
Oden różni się od reszty dotychczasowych urządzeń Bladeliusa już na pierwszy rzut oka. Tymczasem najnowszy Ask wygląda jak jego kopia w mniejszej skali. Jest bardziej płaski, ale reszta pozostaje bez zmian. Prezentuje się skromniej, a zarazem korzystniej. Nie robi już wrażenia ciężkiego kloca ani medycznej aparatury. „Skandynawskie wzornictwo” nadal kojarzy mi się bardziej z prostotą Ikei. Ask jest mimo wszystko bardziej „nakombinowany”. To jednak kwestia gustu, bo precyzja montażu i jakość materiałów nie pozostawiają pola do krytyki. Przeciwnie: uważne oględziny prowadzą do wniosku, że niczego nie żałowano, a wykonanie jest wyjątkowo staranne.
Na froncie widać pokrętło głośności w formie półkuli. Średnio wygodne rozwiązanie, ale prezentuje się intrygująco. Poza nim są tylko dwa guziczki.

060 065 Hifi 10 2022 001

Jakość montażu.
 
 
 

  

 

Kiedy korzystamy ze streamera, wyświetlacz nabiera sensu. Może to nie tablet, ale niezbędne informacje pokaże.
Obudowę złożono z materiałów niemagnetycznych. Aluminiowe blachy o grubości 5 mm – precyzyjnie wycięte i wykończone pięknym szlifem – elegancko połyskują, kiedy światło pada na nie pod różnymi kątami. Bardzo dobrze prezentują się wyfrezowane otwory wentylacyjne z wstawionymi kratkami. Góra i boki wyglądają dzięki nim ażurowo, a elektronika ma zapewniony termiczny komfort pracy. Sprytny, choć pracochłonny zabieg sprawia, że przeciwpancerna skrzynia, ważąca jeszcze bez zawartości ładnych parę kilo, zyskuje na urodzie. Znika nuda metalowej puszki – na Aska miło się patrzy z każdej strony, choć paradoksalnie, najmniej od frontu. Grube arkusze metalu tłumią wibracje i izolują od wpływów zewnętrznych. Nie tylko dzięki samej masie, ale też wzmocnieniom wewnętrznym w postaci aluminiowych szyn, przy okazji stanowiącym szkielet montażowy. Jedyna cienka blacha to tylna ścianka.

060 065 Hifi 10 2022 001

Prosty pilot
 
 
 

  

 

Wnętrze
Układ elektroniczny bazuje na Odenie („HFiM” 9/2020), więc sporo rozwiązań przeniesiono bez zmian albo powtórzono w odchudzonej formie.
Ask wygląda po prostu jak pół flagowej integry. Oden był układem dual mono w pełnej okazałości; w Asku oba kanały zasila wspólny transformator, a końcówkę zrealizowano na jednej płytce. Uwagę przyciąga masywny toroid Noratela (2 kVA), a także sześć kondensatorów firmy Kemet, o pojemności 10000 µF każdy. Ask jest więc oszczędniejszy, ale podstawą konstrukcji pozostał ponadwymiarowy zasilacz.
Końcówka mocy mieści się na pionowej płytce drukowanej, przytwierdzonej do radiatora. Sekcję napięciową ograniczono do jednego stopnia. Pod płytką zamontowano moduły wejściowe. Oparto je na czterech tranzystorach J-FET (po dwa na kanał), pracujących w konfiguracji „foldback cascade”. Ich pracę stabilizuje układ DC-serwo, pozostający, jak zapewnia producent, poza torem sygnałowym. W sekcji sterującej zastosowano MOSFET-y w układzie single-ended.

060 065 Hifi 10 2022 001

Frezowania to jeden
z nielicznych ozdobników.

 
 
 

  

 

Regulację głośności oparto na przełącznikach rezystorowych. Tor jest w pełni zbalansowany, warto więc korzystać z XLR-ów i… żałować, że do dyspozycji mamy tylko jedno wejście w tym formacie. Poza nim przewidziano trzy wejścia RCA, z których jedno – w przypadku zamontowania modułu korekcyjnego – może służyć do podłączenia gramofonu. Ponadto Aska wyposażono w pre-out, co łatwo zrozumieć, bo Bladelius pracuje nad końcówką mocy Ask Power II, która wkrótce powinna trafić do oferty. Na marginesie warto dodać, że pojawi się także przedwzmacniacz Ask i dwa Aski w kategorii „Player”. Zapewne będą nimi streamer i być może odtwarzacz CD.
Loop out to wyjście pętli magnetofonowej, które może też służyć do wpięcia zewnętrznego korektora akustyki albo wzmacniacza słuchawkowego; w samym Asku gniazda na jack nie zamontowano. Pojedyncze terminale głośnikowe są porządne, choć nie tak solidne jak w Odenie. Główny włącznik zasilania umieszczono z tyłu.

060 065 Hifi 10 2022 001

Piękny widok.
 
 
 

  

 

Opcje
W podstawowej wersji Ask jest liniowym wzmacniaczem zintegrowanym i kosztuje 43990 zł. Przewidziano jednak możliwość dość kosztownej rozbudowy. Pierwsza opcja to wspomniany przedwzmacniacz phono MM i MC za 6990 zł. Rozszerzenie cyfrowe obejmuje DAC i streamer za 13990 zł. Jeżeli zamówicie wzmacniacz fabrycznie wyposażony w to ostatnie, to wyjdzie ciut taniej: 55990 zł.
DAC i streamer zamknięto w aluminiowych puszkach. Oprócz eleganckiej formy (choć kto to będzie oglądał?) zapewniają one izolację magnetyczną. Bladelius zaznacza, że wszystkie wejścia cyfrowe, a także obwody cyfrowe odizolowano od analogowych galwanicznie.
Streamer obsługuje większość formatów, również DSD1024 (w planach jest jeszcze MQA) i przesyła pliki do 32 bitów/768 kHz. Moduł daje dostęp do Tidala, Spotify, Qobuza, współpracuje z Roonen, a także umożliwia przesyłanie plików bezpośrednio z telefonu lub tabletu przez AirPlay i Bluetooth (antenka w zestawie). Można go obsługiwać poprzez firmową aplikację, a także bezpośrednio przez Tidala i Spotify, wykorzystując usługę Connect, aktywną dla obu serwisów. Filtr cyfrowy zrealizowano w układzie XMOS 216. Użytkownik może wybrać charakterystykę, która najbardziej przypadnie mu do gustu.

060 065 Hifi 10 2022 001

Pionowa płytka – końcówka mocy
 
 
 

  

 

Pilot jest plastikowy, zwykły. Przy tym z Odena wygląda jak ubogi krewny, za to wygodniej się go używa.
Po uruchomieniu włącznikiem z tyłu nic się nie dzieje tak długo, że można się zacząć niepokoić, czy aby wzmacniacz nie jest zepsuty. Nic nie sygnalizuje procesu startu i dopiero po dobrych dwóch minutach wyświetlacz ukazuje wielgachne logo Bladeliusa. Już wtedy aluminiowa pokrywa staje się wyczuwalnie cieplejsza.

060 065 Hifi 10 2022 001

Z urody – mały Oden.
Bladelius
 
 

  

 

Konfiguracja systemu
W czasie testu Ask pracował z redakcyjnymi Audio Physikami Tempo VI, wymiennie z miniaturkami Dynaudio Emit 20 i nowymi Legacy Expression. Wszystkie wysterował bez problemu. Sygnał dostarczał japoński odtwarzacz C.E.C. CD 5, który pracował też jako transport CD, kiedy używałem wbudowanego DAC-a w Bladeliusie. Okablowanie pochodziło z katalogu Hijiri (HCI/HCS), a zasilanie dostarczało Ansae (filtr Power Tower i sieciówki). Elektronika rozgościła się na stoliku Base Audio VI.

060 065 Hifi 10 2022 001

Przerośnięty zasilacz.
 
 
 

  

 

Wrażenia odsłuchowe
Podobieństwa do Odena przekładają się na cechy, które były atutami tamtego pieca. Natomiast sam charakter brzmienia się zmienił, pomimo punktów wspólnych. Chodziło zapewne o uzyskanie cech wzmacniaczy w klasie A i okraszenie ich potencjałem Odena. Karkołomne wyzwanie, ponieważ i Oden, i Loke to konstrukcje wybitne. Więcej: gdybym miał wybrać 10 najlepszych wzmacniaczy bez względu na cenę, jakie słyszałem przez pięć ostatnich lat, to zakwalifikowałbym oba. Różnią się w wielu aspektach, ale też wiele je łączy. Ask miał się znaleźć pośrodku.

060 065 Hifi 10 2022 001

Wentylacja i jednocześnie
przełamanie nudy kanciastego klocka.

 
 
 

  

 

Wzmacniacz
Ask potrafi zaskoczyć. Podobnie jak Oden, dysponuje ogromnym potencjałem. W tabeli danych technicznych producent spokojnie mógłby wpisać pół kilowata i nikt by nie mrugnął okiem. Taka to potęga. Docenimy ją zwłaszcza w wymagającym repertuarze.
Wzmacniacz nie ma problemu ze zbudowaniem ściany dźwięku. Nawet w bardzo gęstej fakturze pozostaje swobodny i nie wprowadza napięcia, które mogłoby sugerować, że zbliżamy się do kresu jego możliwości. Pozwala poznać i docenić monumentalną stronę albumów Dream Theater. Dźwięk jest poważny, nasycony i gęsty. Gitary i perkusję odbieramy jako większe niż w rzeczywistości. Masywność podkreślają szeroka skala dynamiki oraz zdolność do głośnego grania. Słuchaczowi od razu przychodzi do głowy, że Bladelius da kopa najbardziej niemrawym kolumnom.
Całość opiera się na fundamencie głębokiego i mocnego basu. Jego potęga łączy się ze sprężystością i wprowadza powietrze w wibracje. W porównaniu z Odenem nic się pod tym względem nie zmieniło. Co więcej, Ask chce się bardziej bezceremonialnie pochwalić muskulaturą.
Różnice zaczynamy zauważać w wyższej średnicy. Okazuje się łagodniejsza, cieplejsza i bardziej okrągła. Nie rozleniwiona, ale polana kremowym, lampowym sosem. W ostrym graniu sam preferuję dosłowność Odena, ale w symfonice przesądzą już indywidualne upodobania. Flagowiec stawiał na przejrzystość wywindowaną ponad możliwości studyjnych monitorów i dawał wgląd w partyturę niczym precyzyjne słuchawki. Ask stawia na płynność, a nawet – w pewnym sensie – romantyzm. Wiolonczele, skrzypce i dęte drewniane mają bardziej aksamitne, ale też mniej dokładne wykończenie. Trudno się oprzeć wrażeniu, że Mike Bladelius chciał zapewnić odbiorcy większą przyjemność ze słuchania i to się udało, o ile poszukujemy w symfonice relaksu. Razem z nim otrzymamy płynność i spójność pasma.

060 065 Hifi 10 2022 001


 
 

  

 

Miękka średnica płynnie przechodzi w łagodną górę. Oden szafował nią bez wahania; sypał iskrami i błyszczał. Góra Aska odsuwa się lekko w cień; stawia na brak wyostrzeń i metalicznych pobrzęków. Tych Oden również nam oszczędzał, ale jeżeli tak zarejestrowano materiał, to potrafił skaleczyć ucho. Ask tego unika, przez co łagodzi także agresję szarpnięć strun czy zdecydowanych uderzeń w talerze. Jest daleki od ostrości i płynnie spaja wysokie tony ze średnicą. Ta zmiana niespecjalnie podoba mi się w mocnym graniu czy elektronice, bo wolę łopatologiczną dosłowność, natomiast symfonice daje ciekawy oddech. Zdarzają się nawet momenty, kiedy w brzmieniu odnajdujemy coś magicznego – jak w gitarach akustycznych Dire Straits. Trudno to nazwać, ale aż ciarki przechodzą po plecach. A wszystko się dzieje na szerokiej i głębokiej scenie z realistyczną aurą pogłosową.
„Balladową” atmosferę wspomaga świetna przestrzeń. Pod tym względem drogie modele Bladeliusa lokują się w ścisłej rynkowej czołówce. Przejrzystość i szczegółowość pozostają co najmniej dobre, ale Oden wspina się jeszcze o piętro wyżej. Podobnie monobloki Loke – również są detaliczne, precyzyjne i choć pracują w klasie A, to okazują się bardziej oddalone od „lampowości” niż Ask. A propos, wzmacniacz mocno się nagrzewa, więc musi oddawać przynajmniej kilka watów w klasie A. To wystarczy do pokrycia „codziennego zapotrzebowania”.
Lżejszy repertuar brzmi podobnie jak we flagowym modelu. Ask pięknie odwzorowuje rytm, dzięki czemu muzyka wciąga. Oparcie w sprężystym i mocnym basie zapewnia miłe masowanie żołądka, zaznaczając przy tym realistycznie energię pojedynczych dźwięków. Nadaje to muzyce puls odczuwalny w kalorycznych mikroeksplozjach. I wcale nie musi być głośno.

060 065 Hifi 10 2022 001

Pełna wersja, z przetwornikiem
i streamerem.

 
 
 

  

 

DAC
Przetwornik jest faktycznie udany. To mniej więcej poziom redakcyjnego C.E.C.-a. Pod względem dynamiki i rozciągnięcia basu nawet go przerasta. W dziedzinie rozdzielczości i precyzji natomiast mu ustępuje. Zaznaczam przy tym, że porównanie dotyczy jednego z najciekawszych odtwarzaczy CD na rynku. DAC Bladeliusa na pewno jest wart swoich pieniędzy. Jeżeli chodzi o barwę – pozostaje ona neutralna. Nie zauważyłem większych rozbieżności, a C.E.C. może w tej dziedzinie stanowić punkt odniesienia, co zdążyłem „rozpoznać”, korzystając z niego przez ładnych kilka lat.
Różnice w brzmieniu ustawień filtra cyfrowego nie są tak spektakularne, jak zapowiadał importer, jednak zauważalne. Można je sprowadzić do natężenia „lampowości”, czyli zawartości cukru w cukrze. Slow jest najbardziej „balladowy”, łagodny i plastyczny. Najostrożniej obchodzi się z górą; stawia na płynność, ciepło i zaokrąglenie. Normal i Fast to coraz więcej agresji i podążania w stronę jasnego, czytelnego wykończenia wyższych rejestrów. Dobrze robią ostrzejszemu graniu, ale ujmują specyficznej dla Aska eteryczności.

060 065 Hifi 10 2022 001

Cała „nawigacja”
na froncie.

 
 
 

  

 

Porównanie brzmienia na wejściu analogowym (wszystko jedno, RCA czy XLR) wiąże się z pułapką: moduł DAC-a w Asku podaje sygnał wyraźnie mocniejszy niż w przypadku standardowego odtwarzacza CD, przez co gra głośniej. Nie trochę, nie sporo, tylko o wiele głośniej. Z tego względu zewnętrzne źródło możemy odebrać jako oklapłe i anemiczne. Do prawidłowego porównania należy więc najpierw wyrównać poziomy głośności i dopiero wtedy wyciągać wnioski. Inna sprawa, że grając z wbudowanym przetwornikiem, Ask jest lepiej wysterowany. Zyskują na tym dynamika oraz energia dźwięku. Firmowa konfiguracja ma same zalety i gdybym miał zbudować system na Asku, zrezygnowałbym z pełnego oddzielnego odtwarzacza CD i kupił sam transport. Zaznaczam jedynie, że napędy potrafią krytycznie wpływać na jakość dźwięku: pokazać szczegóły i dynamikę albo uczynić z dźwięku monotonną i płaską „bułę”. Tanim mechanizmem za 3000 zł raczej się nie opędzicie.

060 065 Hifi 10 2022 001

Frezowania to jeden
z nielicznych ozdobników.

 
 
 

  

 

Konkluzja
Ask łączy moc z kulturą. Wydaje się przez to uniwersalny i strawny dla szerokiej grupy odbiorców. Powstał z myślą o długim, komfortowym słuchaniu, a przynajmniej tak podejrzewam. To się udało, natomiast próba pogodzenia estetyki monobloków Loke i integry Oden (o ile w ogóle miała miejsce) przyniosła niezamierzony efekt. W ofercie Bladeliusa powstała trzecia droga. To zła wiadomość dla osób, które czekały na „małego Odena” albo tańszą wersję trzypudełkowej kombinacji w klasie A. Dobra dla tych, którzy odnajdą w Asku coś innego: lampę potężniejszą od większości tranzystorów.
Moduł przetwornika i streamera to świetny dodatek. Nie tylko wygodny, ale też sensowny pod względem koncepcji brzmieniowej. Potrafi podrasować to, czego oczekujemy, i jest wart każdej złotówki.

 

Bladelius ask integrated


Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 10/2022