HFM

artykulylista3

 

Emotiva XDA-3

 

056 061 Hifi 10 2023 003Emotiva z impetem wparowała do kilku segmentów rynku hi-fi i nieco zmieniła obowiązujące zasady gry. Zyskała uznanie uczciwym łączeniem jakości i ceny, a przede wszystkich zaskoczyła klasą brzmienia. Można powiedzieć, że wspaniale nieadekwatną do ceny. Pozostaje trzymać kciuki, by pozostała wierna tej strategii. Szansa jest spora, bo DAC/preamp XDA-3 się jej trzyma.



Emotiva opracowała swoje wzornictwo w oparciu o prostotę, a nawet surowość. Kolorystykę wyczerpują czerń i niebieski. Front to aluminiowa płyta z dokręcanymi nakładkami po bokach. Wyobraźnia podpowiada, że można je zastąpić uchwytami do profesjonalnych racków i rzeczywiście znajdziemy je w ofercie.


Budowa
Wyświetlacz schowano za podłużną płytką z pleksi. Pokazuje natężenie sygnału, aktywne wejście oraz częstotliwość próbkowania. Najbardziej po lewej znalazło się wyjście słuchawkowe typu duży jack. Trzeba wysilić wzrok, by dostrzec pięć maleńkich przycisków. Służą do wyboru źródła cyfrowego albo analogowego, regulacji głośności i przełączenia w standby, którego aktywację sygnalizuje pomarańczowa dioda. Czyli moja koncepcja dwóch kolorów była trochę naciągana; właśnie ten punkcik pozwoli uruchomić urządzenie nawet w ciemności.

Reklama


Do XDA-3 dołączono solidny metalowy pilot. Sterownik obsługuje wspomniane wcześniej funkcje, a ponadto: wyciszenie, wybór jednego z siedmiu filtrów cyfrowych oraz regulację jasności displayu. Spód pilota jest domykany przez magnes, co znacznie ułatwia wymianę baterii. Na tylnej ściance umieszczono bogaty zestaw gniazd. Sygnał cyfrowy PCM do 32 bitów/768 kHz, oryginalny DSD512 oraz DoP256 przyjmuje USB-B, współpracujące z interfejsem Comtrue CT7601. Do HDMI ARC można podłączyć telewizor, a do dwóch koaksjalnych RCA i dwóch optycznych Toslink dostarczyć PCM do 24 bitów/192 kHz.

 

Wnętrze i jego przedziały.

   

 


Przydatnym rozwiązaniem są dwa wejścia analogowe: XLR i RCA. To właśnie one pozwalają wykorzystać XDA-3 także w roli przedwzmacniacza.
Za konwersję c/a odpowiada 32-bitowy ESS Sabre ES9038Q2M z układem redukującym jitter. Wyjście analogowe w standardzie RCA i XLR jest regulowane. Do tego celu zastosowano sterowaną cyfrowo drabinkę analogową, zrealizowaną na układzie NJW1195A.
Wyzwalacze umożliwiają włączanie i wyłączanie systemu jednym przyciskiem. Włącznik główny znajduje się z tyłu. Gniazdo zasilania to C8 (ósemka).

Reklama


W symetrycznym torze sygnałowym zastosowano niskoszumowe układy scalone OPA1656, z wejściem FET i o znikomych zniekształceniach. Przed wyjściem słuchawkowym widać wzmacniacz wykonany w oparciu o kość Texas Instruments TPA6120A2. Pracuje w klasie A/B z prądowym sprzężeniem zwrotnym i dysponuje wysoką mocą. Regulacja głośności odbywa się niezależnie.
Zasilacz jest impulsowy i uniwersalny dla napięć zmiennych 115/230 V. Jego elementy rozmieszczono na dwóch niewielkich płytkach. Największa, zmontowana powierzchniowo, zawiera elementy toru sygnałowego. Wlutowano w nią bezpośrednio gniazda wejściowe i wyjściowe, i oddzielono ekranami od zasilacza. Wąski i długi laminat znalazł się także za wyświetlaczem, a najmniejszy mieści wzmacniacz słuchawkowy. Wnętrze rozplanowano logicznie, a jakość montażu w tej cenie wzbudzi uznanie nie tylko księgowych.

 

Tor sygnałowy na jednej płytce.

   

 


Konfiguracja
W czasie testu Emotiva XDA-3 zastąpiła DAC USB w przedwzmacniaczu McIntosh C53. Tym samym Mak pracował tylko jako preamp liniowy. Do podłączenia użyłem Fadela Coherence One. Monobloki McIntosh MC301, monitory ATC SCM-50PSL oraz przewody Fadel Coherence One uzupełniały główny tor odsłuchowy.
Źródłem sygnału cyfrowego był serwer/streamer 432 Evo Aeon. System, ustawiony na stolikach StandArt STO i SSP, grał w zaadaptowanej akustycznie części pomieszczenia o powierzchni około 24 m2.
W zakresie przekazania wrażeń przestrzennych niewątpliwe pomogłyby sztuczki streamera 432 Evo Aeon, czyli jego tryby SQi („HFiM” 7-8/2023). Stosowałem jednak bit-perfect jako ten uczciwy do oceny brzmienia i w sumie właściwy ze względu na filtry w XDA-3. Warto poświęcić chwilę na zapoznanie się z ich charakterystyką i wybrać ten, który najlepiej trafi w nasz gust. Różnice brzmienia są do wysłuchania. Ja najczęściej używałem szóstki (Hybrid Fast Roll-Off). Poza tym obsługa jest prosta i oczywista. Czego nie wypada powiedzieć o brzmieniu.

 

Za frontem widać płytki
sterowania i zasilania. Po prawej ulokowano wzmacniacz słuchawkowy

   

 


Wrażenia odsłuchowe
Ten przetwornik gra z klasą i opanowaniem. Zaskoczył mnie eleganckim i poukładanym dźwiękiem. Było w nim wszystko i owo wszystko było proporcjonalne i komfortowe w odbiorze.
Wśród instrumentów chyba najwięcej potrafi fortepian. Jak dla mnie – fortepianem można wygrać albo przegrać w jakości całego brzmienia. Tak już mam, że fortepian solo pod palcami wybitnego pianisty zawsze znajdzie się w wykorzystywanym przeze mnie do testu materiale. Emotiva XDA-3 potrafi pięknie odtworzyć fortepian. Bardzo lubię taką prezentację – z zapasem dynamiki, barwną paletą, dźwięcznością utrzymującą się długo w powietrzu, rozdzielczością złożonych akordów, odcieniami interpretacji. Od piano do forte, od largo do presto. Dźwięki brzmią z wyczuciem dynamiki i nieprzekłamanym ładunkiem emocji. Rozkwitają w przestrzeni, dumnie prezentując barwy. Wygasają pogodzone z końcem. Nie ma w tym nerwowości ani niecierpliwości. Wiadomo, że można pójść dalej, głębiej – szczególnie w mikrodynamice – jednak Emotivę spotykam na naprawdę zawansowanym etapie podróży w kierunku brzmienia prawdziwego, naturalnego i uniwersalnego. Przypomnę, że urządzenie aktualnie kosztuje 4000 zł; gdyby pojawiła się dodatkowa jedynka na początku, też bym nie rozpaczał. Cena to fakt, który zwykle wypominam na końcu, jednak tym razem metkę podglądam i pozostawiam na wierzchu. Na widoku, ku pokrzepieniu serc.

 

Gniazda lutowane do płytki.

   

 


XDA-3 bez zająknięcia spełnia kryteria warunkujące, czy jestem zainteresowany dalszym słuchaniem. Jestem i chcę wiedzieć więcej. Drugi kluczowy test to odtworzenie ludzkiego głosu. Wokale są łagodne i wciągające. Owszem, słyszałem ich dźwięczniejsze wersje, jednak te odtwarzane przez Emotivę okazują się wiarygodnie i całkiem naturalne. W starciu z budżetowymi przetwornikami można zarzucić lekkie nosowe zabarwienie, jednak w zestawieniu z C53 powiedziałbym już bardziej o aspiracjach do spójności, płynności i kameralności. W sumie to po ESS Sabre intuicyjnie spodziewałbym się może nawet innej estetyki. Grania mniej nasyconego, za to bardziej zdecydowanego, zwykle kosztem czasu i zachodu poświęconego na oddanie subtelności. W tym przypadku Emotiva odchodzi od skojarzeń z kinem domowym i budżetowym hi-fi, a jako marka po raz kolejny przekracza własne ograniczenia. Robi się elegancko, gustownie i ze smakiem.
Nagrania klasyczne z orkiestrą smyczkową okazują się minimalnie dociążone, a może po prostu lekko podkręcone przez masywniejszy udział wiolonczel? Kwartet się wypełnia, nie tracąc tempa. Efekt jest przyjemny, a przy tym nieprzesadzony; w sumie do wychwycenia w porównaniach z innymi urządzeniami.

 

Awers i rewers.

   

 

W tej konkurencji osiągnięcia również ewidentnie przekraczają budżet. Saksofon i organy z albumu „Antiphone Blues” zostały nagrane i odtworzone tak, jakby miały podobne rozmiary. To oczywiście złudzenie spowodowane tym, że saksofon gra znacznie bliżej i ma proporcjonalnie do swych rozmiarów powiększony pogłos. Wydaje się, że jego dźwięk rozciąga się i rozpiera od sufitu do podłogi i od ściany do ściany. Organy ulokowano w znacznie głębszej perspektywie, bo nagranie rejestrowano w kościele. Tak też je słychać – bardziej centralnie, wysoko i z tyłu. Nakładanie dźwięków obu instrumentów tworzy imponująco przestrzenny spektakl z masywnym i pulsującym tłem oraz bardzo strukturalnym, wprost aksamitnym wypełnieniem melodycznym. Emotiva spisuje się w tym materiale bez zarzutów. Zaskoczyła mnie jakością współpracy z sześciokrotnie droższym streamerem 432 Evo Aeon. Widocznie i w tym przypadku potwierdza się „teoria źródła” i nie ma co liczyć, że ten element może być mniej znaczący dla efektu brzmieniowego i poziomu satysfakcji z systemu odsłuchowego. Miło, że XDA-3 jest gotowy i na takie zestawienia.

 

Regulacja głośności na drabince
analogowej.

   

 


Przesiadka na jazzowy kwartet potwierdza, że bas jest dawkowany smakowicie, tak by był zwinny, wartki i żywy. Żadnego ociągania ani spowalniania. Nie ma też zbytecznego masowania kanapy i jej jeźdźca. Więc jeżeli ktoś za tym tęskni, to będzie musiał podpiąć i podkręcić subwoofer, bo niskie tony Emotivy są po prostu za porządne. Są też porządnie kontrolowane, więc można w nich bez problemu znaleźć zróżnicowane linie melodyczne gitary basowej. Przywołując z odmętów pamięci brzmienie elektroniki amerykańskiej firmy, a szczególnie potężnych monobloków XPA-1 Gen 2 („HFiM” 3/2018), mam wrażenie, że takie rozdzielenie zadań i kompetencji – rzetelne źródło i żywiołowa amplifikacja – zapowiada efektowne zestawienie. Na lekko matowym tle basu lepiej za to słychać (bo chyba słychać, a nie widać) blask dęciaków. Trąbka ma metaliczny sznyt, ale taka jej natura (wiadomo, „brass”).

Reklama

A Emotiva jej nie dopala, tylko bardziej podkreśla cool łagodność, pozostając w klimacie nieco retro. Big bandy potrafią grać głośno i czysto. Lekko dymny posmak mają puzony i waltornie. Uciekając od anglicyzmów, ale nie od instrumentów dętych – czas na saksofon (ups…), który mimo że z mosiądzu, to przecież instrument drewniany. Chciałem też napisać o rożku angielskim (sic!), ale już nie wiem, co wymyślić. No więc średnica jest aksamitna i zróżnicowana, może nie hiperprzejrzysta, ale komunikatywna takim analogowym i w sumie barwnym charakterem.

 

Metalowy pilot.

   

 


Kontrabas gra raczej akustycznie. Wyraźnie słychać linię melodyczną, a rozdzielczość okazuje się więcej niż przyzwoita. O proporcjach instrumentu przypomną miła misiowa faktura i drewniany odcień we fragmentach o leniwym tempie i najniższych tonach. Łatwo wysłuchać i wyczuć, że i tutaj nie braknie wypełnienia ani odpowiedniej masy, chociaż XDA-3 rozważnie unika zdudnienia. Także w wykonaniu elektrycznej gitary basowej, której dźwięki pozostają kontrolowane i rozdzielcze. Mimo że basu nie brakuje, to w obfitych nagraniach można wytknąć pewne ograniczenie w zejściu do najniższych częstotliwości. Perkusja z kolei wali solidnie, ale z rozsądnym umiarem. Nie skotłuje recenzenckich uszu, nieco zmęczonych codziennym jazgotem świata i mediów. Ale wali. Wali sprawnie, na temat i w punkt. Trzaskowi werbla towarzyszy lekkie złagodzenie ataku, ale tym, co następuje potem, jest masywne i konkretne wybrzmienie. Talerze są ewidentnie blaszane, ale nie szorstkie, tylko złotawe i z gładszym połyskiem.

 

Gniazdo słuchawkowe i przyciski
ręcznego wyboru wejścia.

   

 


W dziedzinie stereofonii i wrażeń przestrzennych jest bardzo dobrze. Prawie jak w analogu. Wspomniana głębia sceny oczywiście zależy od materiału źródłowego. Szerokość jest jakby bardziej autonomiczna i zamaszysta. O dynamice w sumie też już było. Atak i krawędzie dźwięków zostają generalnie lekko złagodzone. Dźwięki nie tną więc powietrza, lecz bardziej je wypełniają fakturami i soczystym miąższem. Nasycają muzyką i angażują każdym repertuarem. W sumie to XDA-3 nie wybrzydza także na jakość realizacji. Potrafi przyjemnie zagrać pliki bardzo zwyczajne.

Reklama


Streaming z Tidala zapewne będzie jednym z częstszych źródeł. Warto z niego korzystać, bo i zasoby bogate, i jakość zacna się okazała. Wolałem, co prawda, grać pliki z dysku 432 Evo, jednak opisany powyżej charakter DAC-a pozwala lekko podretuszować także treści czerpane z sieci. Szczególnie przez podkreślenie przestrzeni i powiększenie rozmiarów sceny. A także przez lekkie powiększenie instrumentów z zachowaniem ich separacji. Więc jeśli ktoś się boi albo brzydzi streamingu, a chciałby od czasu do czasu sięgnąć po nieznane utwory i albumy, to XDA-3 jest bezpiecznym wyborem. Niewykluczone również, że ten ktoś z czasem zacznie odkrywać coraz więcej ukrytej tam muzyki.

 

Emotiva XDA-3.

   

 


Konkluzja
Brzmienie Emotivy XDA-3 ma cechy niejako analogowe. Rys charakteru może i trochę zachowawczy, za to niepozbawiony barw, faktur ani trójwymiarowych rozpiętości. Trzeba ich przez chwilę poszukać, ale – raz usłyszane – pozostaną w pamięci jako przyjazne i zachęcające do dłuższego obcowania z taką estetyką. Metka z ceną leży na wierzchu, co sprawia, że decyzje o odsłuchu i ewentualnym zakupie są znacznie ułatwione.

 

 

 

 

Reklama

 

unitra csh 801

Paweł Gołębiewski
Źródło: HFiM 12/2023