HFM

artykulylista3

 

Revel Concerta 2 M16

016 021 Hifi 02 2020 0005
Alfred Hitchcock mawiał, że film powinien się zaczynać od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie powinno rosnąć. Lekcję tę skrupulatnie odrobili szefowie koncernu Harman International.

W 1996 roku powołali do życia markę Revel, produkującą high-endowe kolumny do wzmacniaczy Marka Levinsona, który także wchodzi w skład koncernu Harmana. Debiutanckie monitory Revela o nazwie Ultima Gem faktycznie wywołały w audiofilskim światku małe trzęsienie ziemi. Zgodnie z zaleceniami mistrza Alfreda, kolejne serie podnosiły ciśnienie konkurencji oraz recenzentom prasy branżowej.
Obecnie ofertę Revela tworzy kilka serii kolumn domowych, a także głośniki instalacyjne oraz przystosowane do pracy na świeżym powietrzu. Na szczycie cennika króluje odświeżona seria Ultima 2, a kilka szczebli niżej uplasowała się Concerta 2.



Pierwsza wersja kolumn Concerta pojawiła się na rynku w 2005 roku. Dziesięć lat później poddano ją modyfikacjom, obejmującym także stronę wizualną. W skład zmodernizowanej linii wchodzą dwie konstrukcje podłogowe, monitor na podstawkę, głośnik centralny, efektowy i subwoofer, czyli standardowy zestaw, przystosowany do pracy w systemach stereo oraz kina domowego. Co charakterystyczne dla Revela, podobną ofertę znajdziemy na każdym poziomie cenowym, nawet w topowej serii Ultima 2. Dostarczone do testu monitory Concerta 2 M16 mogą pracować jako głośniki główne w niewielkich instalacjach AV lub w roli satelitów przy którymś z modeli podłogowych. My jednak zaprzęgliśmy je do stereo.

 

 

016 021 Hifi 02 2020 0001 Tweeter osadzono na dnie
charakterystycznej
„soczewki akustycznej”.

 

 


Budowa
Już na etapie rozpakowywania widać, że mamy do czynienia z nietuzinkowym podejściem do klienta. Zamiast zabezpieczyć kolumny zwyczajowymi styropianami, osadzono je w profilach z elastycznej pianki, które sprawują się o niebo lepiej od kruchych wytłoczek. Można mieć pewność, że wytrzymają nawet kilkakrotne pakowanie kolumn, np. w razie przeprowadzki.
Obudowy wykonano z płyt MDF o różnej grubości. Przednie ścianki mają 25 mm, natomiast boczne, wygięte i zwężające się do tyłu – 18 mm. Krzywizna boków, poza dodaniem kolumnom wizualnej lekkości, miała na celu redukcję fal stojących wewnątrz skrzynek. W środku, tuż nad koszem nisko-średniotonowca, wklejono usztywniającą wręgę.
Do testów dostarczono monitory lakierowane na czarno. Dostępna jest także wersja biała.

 

 

016 021 Hifi 02 2020 0001 Wylot tunelu basowego
ma aż 8 cm średnicy.

 

 


Wykończenie okazuje się nadzwyczaj staranne. Łączenia są niewidoczne, a lakierowane powierzchnie wypolerowano do lustrzanej gładkości. Można się w nich przejrzeć. Rozwiązanie to ma jednak wadę: na błyszczących czarnych ściankach widać każdy pyłek i każdą ryskę. Do codziennej pielęgnacji przydadzą się szmatki z miękkiej mikrofibry, ewentualnie wspomagane jakimś płynem o działaniu antystatycznym (najpierw sprawdźcie na dnie kolumn, czy nie zmatowi lakieru).
W monitorach M16 górę pasma powierzono 25-mm aluminiowej kopułce, pochodzącej z wyższej serii Performa 3. Dla lepszej sztywności jej membranę pokryto cienką warstwą ceramiki.
Tweetery zamocowano w firmowym falowodzie (Acoustic Lens Waveguide) czwartej generacji. W wyższych seriach kolumn Revela „soczewki akustyczne” są wykonywane z aluminiowych odlewów pokrytych ceramiką. W Concertach 2 użyto tworzywa ABS, jednak zarówno kształt, jak i działanie pozostały te same. Mówiąc w skrócie – rola revelowych falowodów polega na optymalizacji charakterystyki przenoszenia poza osią główną oraz na płynniejszym połączeniu tweetera z niższymi zakresami pasma. Z tego względu kopułkę wysokotonową wyposażono w niewielką dodatkową komorę, która obniża rezonans i rozszerza w dół efektywnie przetwarzane pasmo częstotliwości. Działanie falowodu powinno się też przekładać na dokładniejsze odwzorowanie źródeł pozornych oraz poszerzenie obszaru optymalnego odsłuchu.

 

 

016 021 Hifi 02 2020 0001 W idealnie gładkich
powierzchniach dosłownie
można się przejrzeć.

 

 


Środek i dół pasma przetwarza nowy 16,5-cm głośnik, zaprojektowany na potrzeby serii Concerta 2. Membranę wykonano w technice kanapkowej, z aluminium dwustronnie pokrytego warstwą ceramiki. Kosze wpuszczono w głąb przednich ścianek, a mało eleganckie łączenia zamaskowano pierścieniami wciskanymi w wyfrezowane rowki. Nieskazitelnej powierzchni nie kalają także mocowania maskownic. Te ostatnie trzymają się na magnesach ukrytych pod lakierowaną powierzchnią frontów.
Z tyłu zamontowano pojedyncze złocone gniazda, przyjmujące wszystkie popularne końcówki przewodów głośnikowych. Nad nimi umieszczono wyprofilowany wylot bas-refleksu. Ma aż 8 cm, przy niespełna 15-cm tylnej ściance, co może sugerować wyjątkowo niskie strojenie układu. Ale nie ma w tym nic dziwnego. Typowe amerykańskie domy wykonane są w technologii szkieletowej, z płyt gipsowo-kartonowych i OSB, uzupełnionych wełną mineralną. Są więc jednymi wielkimi absorberami niskich częstotliwości. W naszych warunkach, w budynkach postawionych z użyciem betonu i materiałów ceramicznych, w przypadku ustawienia kolumn blisko ścian przydadzą się gąbkowe zatyczki do przymykania portów bas-refleksu. Niestety, nie znalazłem ich w kartonach z kolumnami, ale bez większego trudu można je wykonać samemu.
Wnętrza Reveli M16 wyłożono grubymi płatami sztucznej wełny. Kilkuelementową zwrotnicę przymocowano do dna obudowy. Znajdziemy w niej cewki rdzeniowe i kondensatory elektrolityczne, filtrujące głośnik nisko-średniotonowy. Wysokotonowa kopułka dostaje sygnał przechodzący przez cewkę powietrzną oraz pojedynczy polipropylen. Podział pasma następuje przy 2,1 kHz.
A co z tytułowym suspensem? Gdyby testowane zestawy wyceniono na 4000 zł za sztukę, na tym etapie nie byłoby się do czego przyczepić. Jednak Revele M16 kosztują poniżej 4000 za parę. Niską cenę częściowo tłumaczy miejsce produkcji, czyli Chiny (Revel ma tam własną fabrykę), ale nie zapominajmy o high-endowym rodowodzie producenta. To tak, jakby McIntosh rozpoczął produkcję wzmacniaczy za 5000 zł, ze szklanymi frontami, „wycieraczkami” i innymi atrybutami, będącymi wizytówką firmy.

 

 

016 021 Hifi 02 2020 0001 Takim gniazdom niestraszne
najcięższe gable głośnikowe.

 

 


Wrażenia odsłuchowe
Zanim zaczniecie słuchać muzyki, musicie zapewnić monitorom minimum komfortu. Po pierwsze, należy je solidnie wygrzać. Zaraz po wyjęciu z pudełek grały nieangażująco i dopiero po kilkudziesięciu godzinach zaczęły się otwierać.
Po drugie, chcąc uniknąć nadmiaru basu, należy je ustawić kilkadziesiąt centymetrów od tylnej ściany pokoju. W moim przypadku odległość od wylotu tunelu basowego wynosiła pół metra. Jeśli nie można spełnić tego wymogu, trzeba będzie się rozejrzeć za gąbkowymi zatyczkami, ale to już kwestia indywidualnych upodobań.
Ostatnim elementem będzie spora doza tolerancji ze strony współmieszkańców i sąsiadów. Przy normalnych poziomach głośności, w czasie słuchania muzyki towarzyszącej codziennej krzątaninie, Revele niezobowiązująco brzdąkają w tle. Owszem, ich brzmienie może się nawet spodobać, ale nie będzie na tyle absorbujące, by odciągnąć uwagę od innych wykonywanych w tym czasie czynności. Dopiero podkręcenie potencjometru wzmacniacza w okolice godziny 11 wyzwala w M16 energię. Różnica przypomina przesiadkę z małolitrażowego miejskiego wozidełka do prawdziwego muscle cara, gdzie każde naciśnięcie pedału gazu wbija w fotel.

 

 

016 021 Hifi 02 2020 0006 Revel Concerta 2 M16

 

 


Już przy odtwarzaniu nagrań muzyki klasycznej, zwłaszcza organowej, niskie tony mogły wpędzić w kompleksy niejedną podłogówkę. Głęboki i mocny bas przeczył gabarytom głośników. Jego klasę potwierdziły nagrania akustycznego jazzu, muzyka elektroniczna i rockowa. Zamiast popisywać się ilością niskich tonów, Revele postawiły na jakość. W efekcie kontrabasy miały normalne rozmiary, bez sztucznego pogrubiania strun, natomiast wydobywające się spod podłogi pomruki, zawarte na płytach Jarre’a, Vangelisa czy Tangerine Dream, można by przypisać niewielkiemu subwooferowi. W nagraniach rockowych doszły jeszcze szybkość i dynamika, o którą w pierwszej chwili trudno posądzać 10-litrowy monitor. To, co wyczyniał Tony Levin na płycie „Up” Petera Gabriela, zasługiwało na oklaski.

 

 

016 021 Hifi 02 2020 0001 Zwrotnicę przykręcono
do dna obudowy.

 

 


Pomimo ponadprzeciętnego potencjału, bas nie narzucał swego charakteru średnicy. Została ona płynnie sklejona z dołem i sopranami.
Jakość góry pasma w dużej mierze zależała od realizacji nagrań. W przypadku materiału zarejestrowanego w dużych salach koncertowych i kościołach sporo detali ginęło w pogłosie. Kiedy jednak muzycy przenosili się do studia, powracały jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nie epatowały nadmiarem atrakcji, lecz pozwalały spokojnie odkrywać kolejne warstwy w strukturze nagrania.
Monitory Revela budowały przy tym dość charakterystyczną przestrzeń. Bez względu na miejsce i sposób rejestracji muzyki, scena rozciągała się za linią łączącą kolumny. Nawet w czasie odtwarzania nieśmiertelnego „Amused to Death” Watersa, kiedy zazwyczaj sporo dźwięków wyskakuje przed głośniki, miałem przed sobą wyświetlany trójwymiarowy hologram, wychodzący poza boczne obrysy kolumn, jednak oddalony ode mnie o kilka kroków. Wrażenie robiły głębokość sceny oraz precyzyjna lokalizacja muzyków. Nawet w dużych składach wykonawcy nie wchodzili sobie na głowy, natomiast w nagraniach mniejszych zespołów odległości między muzykami i ich umiejscowienie na scenie były wyraźnie definiowane. Bez wysiłku mogłem wyizolować grę miotełkami jazzowego perkusisty czy klawesynistę lekko schowanego za skrzypcami, nie tracąc z oczu pozostałych wykonawców.

 

 

016 021 Hifi 02 2020 0001 W Concertach 2
zastosowano głośniki
z blaszanymi koszami.
Aluminiowe odlewy
znajdziemy na wyższych
poziomach cenowych.

 

 

W miarę możności posłuchajcie akustycznej płyty „Spirit & The Blues” Erica Bibba. Z dołączonej książeczki można poznać rozstawienie muzyków, stojących półkolem wokół jednego mikrofonu. Gdyby ktoś jednak tego nie wiedział, to po kilku minutach zobaczy ich na scenie w identycznych pozycjach. Powyższe doznania nie są mi obce, jednak nie miałem jeszcze z nimi do czynienia w przypadku głośników za niecałe 4000 zł za parę!
Procedurę testową zazwyczaj kończę Rammsteinem, co dla sąsiadów jest sygnałem, że wkrótce będą mogli wyjąć zatyczki z uszu. Nie inaczej było w przypadku Reveli M16. Właśnie w takiej muzyce pokazały, na czym polega koncertowa dynamika. Podstawą był mocny, konturowy bas, stabilny niczym ławy fundamentowe z żelbetu. Zwaliste riffy dwóch gitar, popędzanych przez perkusistę, przelewały się po pokoju niczym stado turów z prastarego teutońskiego boru. Kiedy się do tego doda hymniczne refreny, wyśpiewywane ponurym głosem Tilla Lindemanna, powstaje spektakl, który zrobi wrażenie na  wszystkich fanach ciężkiego łojenia. A gdy już się nasycą, zawsze będą mogli dla relaksu puścić Skaldów. Bez utraty jakości brzmienia.

 

 

016 021 Hifi 02 2020 0001 Kopułka posiada specjalną
komorę, która obniża rezonans.

 

 


Konkluzja
Cóż tu więcej dodawać? Po prostu revelacja!




2020 02 19 09 02 59 016 021 Hifi 02 2020.pdf Adobe Reader


Mariusz Zwoliński
Źródło: HFM 02/2020