HFM

artykulylista3

 

Moje eurolęki

Nigdy się nie interesowałem piłką nożną. Na wuefie stałem na bramce i puszczałem takie szmaty, że wstyd się przyznać. Lubiłem za to biegać, pływać, a w swoim czasie także dźwigać żelastwo. Przydało się to później do „kolportażu” pisma, unoszenia ciężaru odpowiedzialności za „zniszczenie” kilku marek w Polsce i pływania między wierszami, kiedy nie wiedziałem, co mam o kolejnym cudzie techniki napisać. Tymczasem piłka znów mnie dopadła.

Powiem szczerze, że jeszcze się te mistrzostwa nie zaczęły, a już mam ich dosyć. Do tego stopnia, że postanowiłem salwować się ucieczką z Warszawy na czas, kiedy będą się odbywać najważniejsze mecze. Mam już nawet zaplanowany program spotkań. Polska – Rosja – siostra; Grecja – Szwecja – rodzice, Rodezja – Zambezja – ciocia z wujkiem. Zamierzam się tego trzymać choćby z tego powodu, że przyszło mi mieszkać w centrum wydarzeń, pięć minut z buta od Stadionu Narodowego. Kolega miał nawet pomysł, żebym wynajął mieszkanie na czas igrzysk, to zarobię na tonę chleba. Bardziej przeraziła mnie jednak tona ewentualnego gruzu zastanego na środku pokoju odsłuchowego po powrocie.

Czytaj więcej...

Na ryby, na grzyby, do glinianki i kukurydzianki

WstępniakWłaśnie czytam na jakimś portalu, że szykuje się podatek katastralny. Jestem świeżo po rozmowie z jednym z dystrybutorów, że teraz to już w ogóle się nic nie sprzedaje, nawet nędzny kabelek. Przyszły też dzisiaj rachunki za prąd, które powoli zaczynają mnie przekonywać do wzmacniaczy w klasie D. A na dodatek zaczyna się w TV film „Wojna polsko-ruska”. Tyle nieszczęść na raz. Jak tu się bronić? Tylko szlafmycą.

Miałem napisać coś o sprzęcie, a raczej o kleceniu recenzji za pomocą bardzo dalekoznacznych odniesień. Siedzę, siedzę i myślę, a do głowy przychodzą mi… Ech, człowiek dziecinnieje. Spróbowałem nawet metody „na Jasia Fasolę”, któremu zawsze pomagała ulubiona maskotka (Jaś lubi misia, Maciej małpkę). Już miałem zacząć stukać się w głowę kapciem, żeby ożywić przepływ myśli i wykrzesać z siebie kolejnych 5000 znaków, ale coś mi przeszkadza. Cholera, nie wiem, co.

Czytaj więcej...