HFM

artykulylista3

 

Krell Evolution 222 + Evolution 402

56-64 09 2010 01Czy wypada przedstawiać Krella? Wzmacniacz KSA-100, konstrukcji Dana D'Agostino, pojawił się w 1980 roku i zmienił krajobraz świata hi-fi. Dzisiaj amerykańska legenda gości w świadomości każdego audiofila. Sparafrazuję więc krótkie stwierdzenie: Krell jaki jest, każdy widzi.

W serii Evolution, aktualnie szczytowej w katalogu, znajdują się odtwarzacze wieloformatowe Evolution 505 (audio) i 525 (audio/video), przedwzmacniacze liniowe Evolution 222 i 202 (z oddzielnym zasilaczem), przedwzmacniacz monofoniczny Evolution Two, końcówki mocy Evolution 302 i 402 (dwukanałowe), Evolution 403 (trzykanałowe) oraz monobloki Evolution One, 400, 600 i 900. W przypadku wzmacniaczy oznaczenie modelu odpowiada mocy oddawanej na kanał przy obciążeniu 8 omów.

Budowa
Przedwzmacniacz Evolution 222
Obudowę przedwzmacniacza Evolution 222 skręcono z aluminiowych płyt. Ścianka przednia zawiera 13 przycisków, wyświetlacz i pokrętło głośności. Dzięki proporcjonalnemu umieszczeniu manipulatorów uzyskano nieprzeładowany wygląd, nawiązujący do klasyki. Po prawej stronie znajduje się pokrętło potencjometru, przyciski wyboru źródła, tryb wyciszenia oraz odsłuch z pętli rejestratora. W centrum umieszczono polerowaną płytkę z oznaczeniem modelu oraz diodą. Sygnalizuje ona tryb pracy - kolor czerwony oznacza stan czuwania, niebieski - załączenie urządzenia. Z lewej strony znajdują się: włącznik główny, czujnik podczerwieni oraz podłużny wyświetlacz i przyciski obsługi menu. Wyświetlacz wskazuje aktywne wejście, wzmocnienie oraz pozwala sprawdzić i zmienić ustawienie menu. Jest ich sporo; z bardziej przydatnych warto wymienić nadawanie wejściom nazw i poziomów głośności oraz ustawianie jasności wyświetlacza.
Z tyłu w dwóch rzędach mamy wejścia (2 x XLR, 4 x RCA, 2 x CAST) oraz wyjścia (wysokonapięciowe RCA, regulowane RCA, XLR i CAST). Po prawej stronie znajduje się gniazdo zasilania (IEC) oraz kilka złączy, służących do zintegrowania komponentów Krella i aktualizacji oprogramowania. Ścianki boczne przedwzmacniacza są pofałdowane i przypominają radiatory, ale nie pełnią takiej funkcji. Aluminiowa pokrywa, perforowana prawie na całej powierzchni, zapewnia wentylację urządzenia.
Aparycja przedwzmacniacza, podobnie jak innych urządzeń Evolution, jest nowoczesna, stylowa i emanuje zaawansowaniem technicznym.
Widok wnętrza może wywołać szok. Wielka płyta drukowana zajmuje 80% powierzchni, a jest to układ... jednego kanału. Pod nią znajduje się bliźniacza, dedykowana drugiemu. Przeważa montaż powierzchniowy, ale miejscami przewlekany. Zdumiały mnie konstelacje elementów, "pociągi" sterujących układami scalonymi i galaktyką tranzystorów. Te ostatnie próbowałem policzyć. Metoda Rain Mana dała wynik 240 czarnych kosteczek. Materiały reklamowe okazały się precyzyjniejsze - 310 tranzystorów, wszystkie pracujące w klasie A. Na jeden kanał...
Oględziny fachowym okiem ujawniły zbalansowany układ dual mono, pozbawiony sprzężenia zwrotnego. Regulację wzmocnienia realizowano przy pomocy zbalansowanego układu elektronicznego (drabinka rezystorowa). Gniazda wejściowe i wyjściowe wlutowane w główne płytki drukowane. Układy obsługi wyświetlacza i sterowania umieszczono za przednią ścianką. W zasilaczu zastosowano transformator toroidalny 150 VA. Napięcia dla poszczególnych sekcji są stabilizowane, a pojemności filtrujące osiągają oszałamiające 19800 uF.
CAST (Current Audio Signal Transmission) to opracowana przez Krella metoda prądowego przesyłania analogowego sygnału audio, wykorzystywana w odtwarzaczach, przedwzmacniaczach i końcówkach mocy. Dzięki niej można zredukować do jednego ilości stopni wzmocnienia napięciowego. Połączenia przeprowadzono poprzez oddzielne gniazda i dedykowane przewody, zakończone czteropinowymi wtykami. Ale nie tylko o typ kabli tutaj chodzi. CAST pozostaje w ścisłym związku z innym firmowym opracowaniem - Krell Current Mode. Ich łączne zastosowanie powoduje, że z elektronicznego punktu widzenia poszczególne komponenty (źródło, przedwzmacniacz, końcówka mocy) można traktować jako jeden układ. Dzięki temu wyeliminowano wpływ impedancji i pojemności łączówek na warunki pracy urządzeń. Ma się to przekładać na poprawę szybkości i precyzji brzmienia.
Dołączony do przedwzmacniacza metalowy pilot jest solidny i obsługuje wszystkie funkcje, dostępne także z panelu frontowego. Ponadto ma przyciski sterowania odtwarzaczami Krella.

56-64 09 2010 02     56-64 09 2010 03     56-64 09 2010 06

Wzmacniacz Evolution 402
Evolution 402 jest ogromny. Zwykle nie przerażają mnie rozmiary wzmacniaczy; na co dzień obcuję z majestatycznym hybrydowym Jazzem. Jednak końcówka mocy Krella wygląda jak wielki monolit.
Projekt plastyczny bryły nadaje jej wygląd jeszcze potężniejszy, niż sugerowałyby to wymiary. Utrzymany w srebrnej kolorystyce, ze zróżnicowanymi fakturami płyty czołowej Evo 402 budzi duży szacunek.
W centrum frontu umieszczono wstawkę w formie podłużnego wycinka walca. W ten prosty sposób przełamano dużą płaszczyznę przedniej ścianki, dodając jej współczesnej elegancji. Jedynym dostępnym z przodu elementem obsługi jest włącznik. Oko cyklopa przyjmuje kolor pomarańczowy w trybie czuwania i niebieski w trybie pracy. Nad nim widzimy wygrawerowane logo Krella i nazwę urządzenia. Górna ścianka to gruby płat aluminium z czworokątnymi nacięciami. W czasie pracy odprowadzają one gorące powietrze z wewnętrznych radiatorów. Otwory w ściankach bocznych pełnią rolę chrap zasysających chłodniejsze, mniej audiofilskie powietrze.
Na tylnej ściance znajdują się wejścia XLR, RCA i CAST. Pojedyncze zaciski głośnikowe uzbrojono w masywne plastikowe zakrętki, ułatwiające mocowanie przewodów. Można zainstalować tylko kable konfekcjonowane widełkami. W przypadku wtyków bananowych konieczne będzie zastosowanie przejściówek. Gniazdo zasilania, przystosowane do obciążenia 20-amperowego, ma poziomy układ pinów i wymaga odpowiedniej sieciówki. Komplet uzupełniają gniazda sterowania (12 V) do połączeń z innymi elementami systemu. Potężne gumowe stopy zapewniają Evolution 402 stabilne podparcie.
Wewnatrz "krelluje" zabudowa modułowa. Układ to wizytówka umiejętności amerykańskich konstruktorów. Pozostajemy w strefie zaawansowanych rozwiązań elektronicznych oraz imponujących parametrów technicznych. Zasilacz może pochwalić się znamionową wydajnością 5000 VA. Dwa potężne transformatory toroidalne umieszczono na dnie wzmacniacza. Nad nimi znajdują się dwie płytki drukowane: jedna z zasilaczem stopni sterujących, druga z obwodami logicznymi. Z tyłu obudowy zamontowano układ obsługujący końcówki mocy, a na oddzielnej płytce - potężną baterię kondensatorów. Zadbano o skuteczne tłumienie wejściowych zakłóceń RF na linii zasilającej, a układy stabilizacji napięcia dla stopni wejściowych oraz wzmocnienia zwiększają odporność na wahania sieci energetycznej i eliminują szum.
Dwie końcówki mocy umieszczono na poprzecznie ustawionych płytkach i wyposażono w potężne radiatory wentylowane przez otwory w górnej pokrywie. Zastosowano tranzystory bipolarne, ale najważniejszym rozwiązaniem jest opatentowana konfiguracja Active Cascode Topology. Tak naprawdę układ kaskody nie jest niczym nowym i polega na łączeniu tranzystorów w szeregi. Dzięki temu można bezpiecznie stosować wysokie napięcia zasilające, stwarzając jednocześnie tranzystorom korzystne warunki pracy w zakresie liniowej charakterystyki wzmocnienia. Takie rozwiązanie, rozbudowane o kolejne rzędy tranzystorów, znajdziemy w końcówkach Krella. Poza ograniczaniem zniekształceń układ powoduje mniejsze nagrzewanie się tranzystorów w stopniach końcowych. A to skutkuje zmniejszeniem szumów termicznych oraz poprawą stanów przewodzenia półprzewodników. Zmniejsza się także zapotrzebowanie na udział we wzmocnieniu sprzężenia zwrotnego.
We wzmacniaczach całej serii Evolution wzmocnienie pętli obejmującej stopnie końcowe wynosi jedynie 8 dB. Wzmacniacz charakteryzuje się także niską impedancją wyjściową, pozwalającą lepiej kontrolować głośniki. Współczynnik tłumienia, mierzony przy obciążeniu 8 Ω, wynosi dla całego pasma akustycznego 125, a dla częstotliwości 20 Hz przekracza 145. Parametry pracy wzmacniacza, takie jak temperatura i prądy pracy, pozostają pod stałą kontrolą mikroprocesora. Wzmacniacz oddaje 2 x 400 W przy obciążeniu 8 Ω, podwajając ten wynik przy 4 Ω i osiągając niebotyczne 2 x 1600 W przy 2 Ω. Należy dodać, że deklarowane parametry Evolution 402 osiąga przy równoczesnym obciążeniu dwóch kanałów w paśmie 20 Hz – 20 kHz, przy poziomie zniekształceń rzędu 0,1 %. Nie mam wątpliwości, że właśnie goszczę w systemie superwzmacniacz.
Co by nie mówić, Evolution 402 wzbudza westchnienia nie tylko w czasie oglądania, ale także przenoszenia. A jak wypada w odsłuchach?

56-64 09 2010 07     56-64 09 2010 09

Konfiguracja
Do testu nie otrzymałem przewodów sygnałowych, wobec czego nie mogłem doświadczyć korzyści płynących z technologii CAST. Zastosowałem sprawdzone połączenia zbalansowane, przy czym słyszalne były różnice pomiędzy łączówkami. Z bogactwa ustawień przedwzmacniacza wykorzystałem opcje nadawania nazw poszczególnym wejściom oraz skonfigurowałem wyzwalacze. Komponenty połączyłem dodatkowo przewodem 12 V, dzięki czemu mogłem je uruchamiać jednym przyciskiem na pilocie.
Do zasilania potężnej końcówki mocy niezbędny jest kabel 20 A, wyposażony we wtyk z poziomym układem pinów. Solidnie wyglądającą sieciówkę odnalazłem w monstrualnym kartonie końcówki mocy. Po rozpakowaniu widać, jak ogromny jest Evolution 402. Największym problemem logistycznym okazuje się jego wysokość. Nawet w trybie standby, wzmacniacz mocno się nagrzewa i wymaga swobodnej wentylacji. W przypadku stolika wielopółkowego niezbędne jest minimum 20 cm odległości pomiędzy górną ścianką wzmacniacza, a kolejną półką. Kluczowa staje się odpowiednio mocna konstrukcja stolika – końcówka mocy waży 61 kg.
Innym rozwiązaniem, wymagającym dodatkowej powierzchni, pozostaje oddzielna platforma. Przedwzmacniacz również produkuje duże ilości ciepła. Jego wentylacja ma nie mniejsze znaczenie, chociaż wystarczy około 5 cm wolnej przestrzeni ponad urządzeniem. W teście Evolution 222 stanął na dolnej półce stolika STO, a struny stolika SSP pewnie utrzymywały półkę z końcówką mocy.
Włączenie wzmacniacza powoduje spadek napięcia w sieci, widoczny jako chwilowe przygaśnięcie oświetlenia. Mimo pewnych obaw nie spowodowało kapitulacji bezpieczników domowej instalacji (16 A). Pracujący Evolution 402 znacznie obciąża sieć zasilającą, dlatego producent zaleca wykorzystywanie opcji standby nawet w czasie krótkich przerw w odsłuchu.

56-64 09 2010 04     56-64 09 2010 08

Brzmienie
Zasiadając do pierwszego słuchania, spodziewałem się wybuchu nieograniczonej dynamiki duetu Evolution 222/402. Dlatego z pewnym zaskoczeniem znalazłem się w świecie spokoju i ładu. Przy cichym słuchaniu Krell gra łagodnie i płynnie. Dświęki dość swobodnie odrywają się od głośników. Wypełniają scenę, nie odbierając słuchaczowi możliwości kontemplowania uroków i delikatności muzyki. Stereofonia nie jest bardzo szeroka i przy niewielkiej głośności nie odnalazłem efektu mitycznych stadionów i hektarów przestrzeni. Bas się nie narzuca; jest na swój sposób subtelny, chociaż słychać, że sięga głęboko, pozostając cały czas pod pedantyczną kontrolą. Jednak to, co zwraca wtedy uwagę, to wrażenie ukrytego potencjału. Coś jakby aura, docierająca z tła prezentacji, zachęcająca do położenia palca na pilocie i zwiększenia wzmocnienia. Wtedy bestia budzi się do życia.
Każdy kolejny uwolniony wat odkrywa prawdę o Krellu. To naprawdę niesamowite, jak konsekwentnie zaprojektowano ten wzmacniacz. Jego piękno bierze się z mocy. Im więcej czerpie prądu, tym więcej oddaje muzyki. Został stworzony do grania z wysokimi poziomami głośności. Dświęk nabiera wtedy barw, otwiera się i zaczyna wypełniać pomieszczenie, nasycając drganiem każdy fragment audiosfery. Bas dosłownie popycha masy powietrza w stronę słuchacza. Jego pulsowanie odczuwamy na klatce piersiowej (i na pośladkach poprzez drgającą kanapę), lecz bez żadnego dudnienia czy chaotycznego wiwatowania.
Uderzenia niskich tonów są jak precyzyjne i bezwzględne ciosy. Nie sposób przed nimi uciec, a jednocześnie uciekać się nie chce, ponieważ są piękne i niegrośne. Nie wiem tylko, czy sąsiad z dołu w pełni podzielał mój entuzjazm. Przypuszczam, że tak, chociaż mnie nie odwiedził.
Przyrost dynamiki jest imponujący. Przemiana, jaka następuje w brzmieniu, powoduje, że przestaję notować i daję się ponieść tej fali dźwięku. Nagrania rockowe brzmią tak, jak oczekuję: lokomotywa bębnów, silny bas, zadziorne gitary i czytelny wokal. Żadnego zlewania się, kotłowania. Na scenie panuje ład i klarowność. Symfonika wypada nie mniej imponująco, a poważne i dostojne orkiestrowe tutti wciskają w fotel.
Po przepiciu pierwszego wrażenia mocną herbatą sięgnąłem po notatnik i zacząłem rozbierać brzmienie na składowe. Niewątpliwie zapas mocy skutkował bijącym z każdego repertuaru opanowaniem. Kontrola, nawet w najtrudniejszych fragmentach muzycznych, pozostawała pewna i niezachwiana. Czasem jednak najtrudniejsze do przekazania piękno zawierają nagrania kameralne i ludzki głos. Trudno powiedzieć, że Krell w nich zawodzi. Swoboda, z jaką odtwarzał kobiece wokale, dźwięk fortepianu, gitar klasycznych czy solowego kontrabasu, stawia ten wzmacniacz w hi­endowej czołówce. Słuchacz obeznany z innymi estetykami dostrzeże jednak pewne uproszczenia, niejako poświęcone na monumentalnym ołtarzu dynamiki. Dotyczą one przede wszystkim barwy i przejrzystości średnicy oraz klarowności i zróżnicowania wysokich tonów. Te aspekty Krell traktuje z odczuwalnie mniejszym pietyzmem. Sopranom daleko do lampowej eufonii i perlistości. W takim porównaniu okażą się mniej zróżnicowane, z przygaszonym blaskiem. O ile w głośnych odsłuchach nie będzie to wyraźne, to przy komfortowych poziomach głośności może wywołać niedosyt. Oczekiwałbym też lepszego oddania zdarzeń mikrodynamicznych w średnicy. Jako przykład niech posłuży opis brzmienia skrzypiec: były nieco matowe. Różnicowanie dźwięków wydawanych przez drgania strun i przesuwanie smyczkiem okazało się zadowalające, ale nie powalające. Ograniczenia dotyczyły także zdolności przekazania pogłosu pomieszczenia i wypełnionej muzyką przestrzeni rozdzielającej wykonawców. Wracając do standardowego słuchania straciłem część początkowego zachwytu możliwościami Evolution 222/402. Co u licha? W końcu gram wzmacniaczem za 100 tysięcy złotych. Co prawda nie ma tu ostrości i bałaganu, ale dłuższy odsłuch przynosi wrażenie pewnego zubożenia dźwięku o drogocenne harmoniczne. W konfiguracji firmowej może znajduje to uzasadnienie. W końcu to wzmacniacz dedykowany najbardziej wymagającym kolumnom, zwykle wielkim i grającym w dużych pomieszczeniach. Żałowałem, że nie mogłem odsłuchać kompletu Krella w połączeniu CAST. Szkoda, bo spodziewam się, że to ostatnie ogniwo firmowej konfiguracji pozwala ujawnić pełen potencjał zestawienia. Nieraz doświadczyłem sytuacji, w której wymiana drobnego komponentu, a typowym przykładem są przewody połączeniowe, jawi się jako „dotknięcie mistrza” i potrafi wznieść brzmienie na bezwzględnie wyższy poziom.
Nie omieszkałem jednak poeksperymentować we własnym zakresie. Wobec środków i urządzeń, jakimi dysponuję, zwykle kończy się to mezaliansem cenowym, chociaż nie zawsze brzmieniowym. Tak było i tym razem. Zastąpienie Evolution 222 znacznie mniej rozbudowanym, ale również w pełni zbalansowanym przedwzmacniaczem Zagra Audio diametralnie odmieniło prezentację wzmacniacza. Dświęk nabrał nośności i jeszcze większej swobody, otwierając się przy tym wyraźnie w górze pasma. Uzyskałem lepszą dźwięczność bez ostrości, lepszą rozdzielczość bez natarczywości. Kontrola basu pozostała wzorowa. To głównie zasługa lepszej mikrodynamiki. Ta konfiguracja poświadcza najwyższą klasę Evolution 402, nie tylko w dziedzinie jakości brzmienia, ale także kompatybilności z innymi przedwzmacniaczami. Bardzo dobrze, że przygodę z urządzeniami Krella można zaczynać od jego tradycyjnie najmocniejszej kategorii, czyli wzmacniaczy mocy.

Reklama

Konkluzja
Moje poglądy na temat Krella nie uległy zdecydowanej ewolucji. Evolution 402 to potężna końcówka mocy, zdolna zaszczycić największe salony mocnym i pięknym dźwiękiem. Jest gwiazdą tego zestawu. Godnie kontynuuje hi­endowe tradycje wielkich wzmacniaczy Krella. Jestem pewny, że nie poznałem jej całego potencjału.
Być może z tego samego powodu oceniam przedwzmacniacz Krell Evolution 222 jako przerost formy nad treścią. Rozbudowany do granic policzalności tranzystorów tor sygnałowy przekłada się na brzmienie nieco uśrednione i mało plastyczne. A może po prostu nie znam się na bestiach?

56-64 09 2010 T

Autor: Paweł Gołębiewski
Źródło: HFiM 09/2010

Pobierz ten artykuł jako PDF