HFM

artykulylista3

 

Pathos InPol2 MkII

054 061 Hifi 02 2022 001
Lampy mają swoich zwolenników i przeciwników. Podobnie tranzystory. Konstrukcje hybrydowe częściowo godzą obie strony. Tym razem próbę podjął Pathos.




Pathos InPol2 MkII to piec wielki, ciężki i nieporęczny – czyli taki, jakie audiofile lubią najbardziej. Na dodatek ma ciekawe, oryginalne wzornictwo, choć trzeba przyznać, że – jak na Włochów – jest ono i tak względnie wstrzemięźliwe.



054 061 Hifi 02 2022 002

 

A to para 12AU7
ElectroHarmoniksa.

 
 


Budowa
Ogromny wzmacniacz wizualnie wydaje się „lżejszy” dzięki przestrzeni pozostawionej pośrodku górnej części obudowy. Umieszczono tam cztery otoczone metalowymi ochraniaczami lampy oraz cztery ogromne czerwone kondensatory. Szerokość „korytarza” wyznaczają lustrzane powierzchnie, które mogą wywołać złudzenie większej niż rzeczywista liczby lamp.
Na przedniej ściance umieszczono jedynie bajecznie pracujące pokrętło regulacji siły głosu z wyświetlaczem pokazującym aktualny poziom wysterowania (lub chwilowo symbol wybranego wejścia po jego zmianie) oraz dwa małe, nieopisane przyciski. Jeden z nich służy do wybudzania wzmacniacza z trybu stand by; drugi to sekwencyjny selektor źródeł. Radiatory oglądane z góry zostały ukształtowane tak, aby tworzyć powtarzające się po trzy razy z każdej strony słowo „Pathos”.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Na pierwszym planie dwie
12AX7 Tung-Sola

 
 


Z tyłu, na lewo umieszczono zbalansowane wyjście z przedwzmacniacza do zewnętrznej końcówki mocy. Na prawo znalazły się dwa zbalansowane wejścia. Środkową część zajmują cztery wejścia RCA, pod którymi ulokowano zestaw wejść do opcjonalnego bloku cyfrowego (dwa USB typu B oraz po jednym optycznym i koaksjalnym). W czasie odsłuchu nie korzystałem z sekcji cyfrowej. Ponadto, obok gniazda zasilania widać hebelek stanowiący główny włącznik urządzenia. InPol2 MkII jest wzmacniaczem liniowym: miłośnicy winylu powinni się zaopatrzyć w dodatkowy preamp phono, chyba że już takowy posiadają.
Zaciski głośnikowe są podwójne. Szkoda natomiast, że nie oznaczono, którą parę w danym kanale należy traktować priorytetowo. Spodziewałbym się na przykład A i B, ponieważ po oględzinach wnętrza okaże się, że może to mieć pewne znaczenie.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Na pierwszym planie dwie
12AX7 Tung-Sola

 
 


Hybryda
Pathos InPol2 MkII to zintegrowany wzmacniacz hybrydowy, czyli wyposażony w lampowy przedwzmacniacz i tranzystorową końcówkę mocy. Odkąd pamiętam, taka konfiguracja cieszyła się uznaniem w audiofilskim świecie. Ułatwiała osiągnięcie muzycznej nirwany, wynikającej z połączenia zalet obu technologii: muzykalnej, ocieplonej i analogowej lampowej oraz mocnej i dynamicznej tranzystorowej. Oczywiście zachodzi tutaj także zjawisko sumowania wad, ale kto by sobie zaprzątał głowę takimi drobiazgami. Zresztą, teoria nie zawsze przekłada się na praktykę, a że hybryda hybrydzie nierówna, przykład Pathosa pokazuje najlepiej. Z jednej strony bowiem wysokie boki i radiatory sugerują monstrualną moc wyjściową; z drugiej – specyfikacja techniczna mówi o zaledwie 45 W/8 Ω. Hybrydowość integry Pathosa okazuje się trochę inna niż zwykle.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

To ile tych lamp?
 
 


InPol
Aby zrozumieć ideę przyświecającą konstruktorom, musimy sobie przybliżyć koncepcję bazową, czyli opatentowane jeszcze w 1994 rozwiązanie o nazwie InPol. Jego sens polega (w uproszczeniu) na tym, że półprzewodnikowy stopień wyjściowy wcale nie pracuje jak klasyczna tranzystorowa końcówka mocy. We wzmacniaczu wykorzystującym InPol za całe wzmocnienie napięciowe odpowiada sekcja lampowego preampu. Końcówka natomiast, utrzymując dostarczone napięcie, zajmuje się wzmocnieniem prądowym – aby wysterowany przez lampy sygnał trafił w możliwie najbardziej wydajnej postaci do terminali głośnikowych. Według zapewnień Pathosa, stopień wyjściowy nie wpływa na charakter brzmienia. Ponosi natomiast całkowitą odpowiedzialność za to, aby wahania impedancji kolumn nie zaburzyły liniowości przenoszonego pasma. Taki sposób pracy końcówki jest wspomagany nietypowo – poprzez zastosowanie bardzo dużych cewek rdzeniowych (po jednej na kanał), które przy wstępnych oględzinach można nawet mylnie uznać za transformatory.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Pióra radiatorów układają się
w nazwę firmy – pomysł prosty,
a jakże efektowny.

 
 


Technologię InPol Pathos wykorzystuje od lat. Obecna wersja integry InPol2 MkII jest nowym wcieleniem wzmacniacza InPol2, wprowadzonego w połowie pierwszej dekady XXI wieku. Dopisek MkII może sugerować, że mamy do czynienia ze zwykłym tuningiem, ale zmiany są na tyle istotne, że chyba logiczniej byłoby nazwać ten model InPol3.
Do przygotowania obecnej wersji przyczyniły się trzy przesłanki. Po pierwsze, problemem poprzednika była nie najlepsza praca z zestawami głośnikowymi o nominalnej impedancji 4 omów; bieżącym celem było zatem zniwelowanie tego mankamentu. Po drugie, co być może wiąże się z pierwszym, zdecydowano się na całkowitą wymianę zasilacza. W poprzedniej wersji stosowano układ impulsowy. Teraz powrócono do klasycznego. I wreszcie po trzecie, podążając za aktualną tendencją, wzmacniacz dostosowano do współpracy z opcjonalnym modułem przetwornika c/a.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Cztery czerwone kominy
– jak w Titaniku.

 
 


Cały układ InPol został w najnowszym Pathosie zdublowany. Jako że mamy do czynienia z topologią dual-mono, każdy kanał stanowi całkowicie odrębny tor. W każdym pracuje zestaw sześciu MOSFET-ów IRFP240. Sygnał z końcówki mocy najpierw trafia do zewnętrznej pary zacisków głośnikowych i tej właśnie należy użyć, jeżeli dysponujemy pojedynczym okablowaniem. Osobiście nie zalecałbym w tym przypadku bi-wiringu. Druga para zacisków otrzymuje bowiem sygnał z pierwszej za pośrednictwem kilkucentymetrowego przewodu, co oznacza, że sygnał ma do przebycia minimalnie dłuższą drogę. Część osób może taką różnicę wyśmiać, ale nie rusza mnie to. Skoro w jednej ze znanych firm jej pracownicy identyfikują wpływ na brzmienie różnych klejów stosowanych do stabilizowania kondensatorów w zwrotnicach, to znaczy, że hi-end rządzi się swoimi prawami. Oczywiście, jeżeli ktoś będzie się czuł lepiej, zasilając sekcję wysokotonową w swoich kolumnach sygnałem, który przebył o jeden punkt lutowania więcej i o 5 cm dłuższą drogę (we wzmacniaczu bez sprzężenia zwrotnego, bo taki właśnie jest Pathos), to również obiecuję, że wyśmiewać go nie będę.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Końcówka mocy z zasilaczem
– widać transformator toroidalny,
cewkę rdzeniową oraz
przytwierdzoną do boku płytkę
stanowiącą część układu InPol.
Pod nią znajduje się sześć MOSFET-ów.

 
 


Umiarkowana moc wyjściowa wynika także z faktu, że InPol2 MkII pracuje w klasie A. Ta, jak pisaliśmy już chyba setki razy, charakteryzuje się niewielką, w porównaniu z o wiele popularniejszą AB, sprawnością. Dzieje się tak dlatego, że znaczna część mocy nie jest wykorzystywana do wzmacniania sygnału, ale zamieniana w ciepło. I rzeczywiście, pomimo naprawdę pokaźnych radiatorów, dużej powierzchni bocznych ścianek, odbierających ciepło z tranzystorów, oraz hojnie podziurkowanej pokrywy i spodu obudowy – Pathos w czasie zwykłej sesji odsłuchowej nagrzewa się niemiłosiernie.
Regulacja siły głosu to zbalansowane, przełączane przekaźnikami drabinki rezystorowe. Z materiałów informacyjnych, a także z oficjalnej strony producenta dowiadujemy się, że wykorzystane w przedwzmacniaczu lampy dostarcza Tung-Sol. Jednak w praktyce okazuje się, że owszem, frontowa para 12AX7 to rzeczywiście Tung-Sole, ale już drugi rząd obsadzono 12AU7 ElectroHarmoniksa.
Zasilacz to klasyczny układ liniowy. Warto podkreślić, że zapowiadane przez producenta dual-mono jest tu rzeczywiście całkowite. Rozdzielono nie tylko ścieżki sygnałowe; zdublowano także zasilacz. I tak na każdy kanał przypada oddzielny transformator toroidalny, oddzielny układ prostujący i para kondensatorów o łącznej pojemności 44000 μF.
Wzmacniacz wygląda ciekawie. Jest starannie wykonany i waży około 38 kg. Do jego wyjmowania z pudła oraz przenoszenia lepiej zorganizować sobie pomoc. Ze sterowaniem poradzimy sobie sami. Producent dostarcza w komplecie gustowny i solidny aluminiowy pilot.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Zasilanie.
 
 


Konfiguracja systemu
Pathos trafił u mnie na dobry moment – miałem jeszcze w domu testowane chwilę wcześniej monitory Spendor Classic 1/2. Jako źródło wystąpił niezawodny redakcyjny odtwarzacz CD Naim 5X, zasilany dodatkowo Flatcapem 2X. Konfigurując system do InPola2 MkII, nie powinniśmy się obawiać poważniejszych wyzwań – z większością zestawów głośnikowych powinien sobie poradzić bez problemu. Należy jedynie pamiętać, że nominalna moc 45 W/8 Ω stanowi ograniczenie w sytuacji, kiedy mamy naprawdę duży salon, a muzyki lubimy słuchać głośno.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Jedyny w swoim rodzaju
 
 


Wrażenia odsłuchowe
Ogólny profil brzmieniowy można prawidłowo zdefiniować już na samym początku odsłuchu. Nie zaliczyłbym Pathosa do urządzeń, które trzeba odkrywać tygodniami. Prawdą jest oczywiście, że im dłużej go słuchamy, tym więcej możemy o nim powiedzieć, ale i tak będą to tylko wariacje wokół głównego tematu.
Brzmienie InPola 2 MkII jest muzykalne, obfite, mięsiste i szczegółowe. Tak je opisałem, słuchając pierwszej płyty i tak samo bym zrobił przy ostatniej. Z perspektywy czasu nawet kolejność wymienionych określeń pozostałaby niezmienna. Widać, że Włosi mieli jasne priorytety i z góry ustaloną hierarchię ważności składowych brzmienia. Nie znam wcześniejszej wersji InPola2, ale przypuszczam, że to właśnie DNA poprzednika musiało zdeterminować kierunek obecnych poszukiwań.
We wzmacniaczu z lampowym układem napięciowym i stopniem końcowym w klasie A muzykalność musi być tak samo oczywista, jak nieuchronność upadku naszych noworocznych postanowień. I rzeczywiście, średnica to bez wątpienia  największy atut włoskiego wzmacniacza. Choć z góry zastrzegam, że jej formuła nie każdemu przypadnie do gustu. Bo wprawdzie wszyscy chyba docenią muzykalność, ale muzykalność nie musi wcale zaprzeczać napowietrzeniu brzmienia. A u Pathosa zaprzecza. Tak zwanego audiofilskiego powietrza lub, jak kto woli, dźwięku eterycznego nie doświadczymy tu w ogóle. Zamiast niego otrzymamy podane z ogromną hojnością gęste, wręcz oleiste barwy. Średnica jest głęboka, nasycona i tak intensywna, jakby konstruktor chciał jej użyć do odurzenia słuchacza. Czy mu się to udało, każdy musi ocenić sam, ale przyznaję, że osobiście bardzo łatwo poddałem się czarowi tej prezentacji. Odnosiłem wrażenie, że każda płyta kończy się zbyt szybko. Że każde nagranie ma w sobie tyle muzyki, że potrzebowałbym więcej czasu, aby zdążyć wchłonąć całe jej bogactwo.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Wyjście do drugiej końcówki mocy
– może warto poeksperymentować?

 
 


Styl prezentacji średnich tonów to pierwsza przesłanka tego, że Pathos odpuszcza pogoń za ideałem neutralności i zamiast tego gra zgodnie z przyjętą z góry konwencją. I tak jak już sygnalizowałem – nie wszystkim musi ona przypaść do gustu. Mam na myśli szczególnie tych, którzy na pierwszym miejscu stawiają analityczność i beznamiętny obiektywizm. Kiedy jednak zaakceptujemy postulat, że priorytet powinny stanowić emocje, Pathos sprawdzi się znakomicie. Tym bardziej, że nasyconą do granic możliwości średnicę uzupełnia mocno wyeksponowany wokal. Ludzki głos (choć mam na myśli raczej solistów niż chóry) z premedytacją zawłaszcza sobie pierwszy plan i dyktuje własne warunki. Jak dla mnie nie oznacza to, bynajmniej, zaburzenia proporcji w paśmie akustycznym. Raczej wrażenie poczucia większej bliskości z wydarzeniami na scenie. Bo Pathos, zasilający Spendory Classic 1/2, potrafił znacznie przysunąć pierwszy plan (czytaj: wokal) do słuchacza.
Przy wokalu dostajemy także małą niespodziankę. Okazuje się, że Pathos lubi szarżować na granicy przerysowania sybilantów. Co prawda, granicy tej nie przekracza, niemniej daje wyraźny znak, że głosek syczących się nie boi i nie zamierza ich specjalnie tonować. Osobiście nie jestem zwolennikiem zbyt wyrazistych sybilantów, ale to kwestia indywidualna; niektórym bowiem może się nie podobać, gdy są zbyt gorliwie wygładzane. Dla mnie istotne pozostaje, aby urządzenie, proponując własną wizję brzmienia, nie wypadło z drogi muzycznej wiarygodności. Pathos, owszem, gra po swojemu, ale zawsze zgodnie z duchem nagrania. Koncentrując się na emocjach, w żadnym aspekcie nie fałszuje muzyki ani jej nie zniekształca. Brzmienie pozostaje obfite i pełne, ale nie wpada w pułapkę przyciemnienia. A lampowe ocieplenie i kontrolowane zmiękczenie równoważy, o czym za chwilę, charakterystyką wyższych zakresów pasma akustycznego.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Wejścia cyfrowe działają dopiero
po instalacji opcjonalnego DAC-a.

 
 


Pisząc na wstępie, że dźwięk jest mięsisty, miałem na myśli konotacje nie smakowe, lecz bardziej dotykowe, o ile w ogóle możemy przyjąć, że posługujemy się podobnymi skojarzeniami w odniesieniu do fal akustycznych. Chodzi o to, że brzmienie InPola 2 MkII łączy miękkość ze sprężystością. Najlepiej będzie to widać na przykładzie niskich tonów.
Te są nasycone, choć rzeczywiście brakuje im wzorcowego tranzystorowego impetu. Ale nawet jeśli względnie umiarkowana moc może stanowić pewne ograniczenie w skali absolutnej, to i tak w warunkach domowych tego nie odczujemy. Jeśli odpuścimy sobie naprawdę wyczynowe wyzwania, podstawy harmonicznej na pewno nam nie zabraknie. Powiedziałbym wręcz, że niskie tony ścielą się wszędzie; jest ich dużo i niczego nie żałują. Bas potrafi zejść bardzo nisko, choć jego żywioł to podzakres środkowy. Kontrola jest umiarkowana; z jednej strony nie dopuszcza do powodzi; z drugiej – niczego nie utwardza. Odnajdziemy pierwiastek luzu, ale nie rozlazłości; odrobinę miękkości, ale poskramianej dobrze utrzymywanym rytmem. Dynamika przywodzi na myśl styl lampowy. Bardziej pompuje niż uderza, co razem z barwnością średnich tonów uzupełnia formułę fascynującej muzykalności Pathosa.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Sugeruję wykorzystać terminale
od zewnętrznej.

 
 


Czasem, aby podkreślić muzykalność średnicy, konstruktorzy uciekają się do dyskretnego wycofania górnego zakresu pasma. Niczego takiego nie odnotowałem we wzmacniaczu Pathosa. Przeciwnie, odważna góra stanowi istotny składnik kreowania równowagi obrazu muzycznego. Gdyby soprany zostały zeszlifowane w całości, brzmienie zaczęłoby się przechylać w kierunku przyciemnienia. A tak otrzymujemy – zgodnie z sygnalizowanymi na wstępie wrażeniami – dźwięk obfity, czyli taki, który równie hojnie co basem i średnicą operuje górą.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Aluminiowy
pilot.

 
 


Sopranów nie skrywa zasłona nieśmiałości. Powiedziałbym nawet, że jak na 45-watową hybrydę w klasie A ten zakres wybrzmiewa z fantazją. Wysokich tonów jest sporo i nie wstydzą się tego. Jednak ilość to nie wszystko. Pewnym mankamentem może się okazać coś, co zazwyczaj określamy „subtelności” góry. W Pathosie chyba z założenia miała być ona drapieżna i to się rzeczywiście udało. Gdyby do tego była subtelniejsza, w bardziej żywiołowych nagraniach talerze perkusyjne uniknęłyby szorstkości. Zwolennikom estradowego brzmienia rockowych koncertów taka estetyka może się bardzo podobać, ale pozostałym – już niekoniecznie. Ci, którzy bardziej niż żywiołowość sopranów cenią szlachetność tego zakresu, będą musieli poszukiwania skierować w inną stronę. Co nie zmienia faktu, że zawartość informacji i szczegółowość pozostają bardzo dobre.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Dostojnie, ale z dozą lekkości.
 
 


Skoro już powiedzieliśmy, że brzmienie jest duże i obfite, to łatwo o stwierdzenie, że Pathos z odpowiednimi głośnikami bez problemu wypełni pokój dźwiękiem, oczywiście pod warunkiem, że nie mówmy o wielkich salonach. A skoro pomieszczenie będzie wypełnione, to od razu mamy gotową rozłożystą i sugestywną scenę. Warunkiem uzyskania dobrej przestrzeni jest jednak także odpowiednie jej rozplanowanie i dokładność lokalizacji. Co z tego, że dźwięk będzie wszędzie, jeśli nie zostanie uporządkowany? Pathos pod tym względem pokazuje klasę. Świetnie potrafi wykorzystać odsłuchowy prezent w postaci kapitalnej stereofonii towarzyszących mu Spendorów. Nienachalna, ale konsekwentna precyzja, wyraźne plany, odważna szerokość i fantazja w najbardziej zaskakujących efektach sprawiają, że rysowana przestrzeń robi duże wrażenie. Jeśli dodamy to tego wspomnianą przy opisie wokali tendencję do eksponowania pierwszego planu, to uzyskana w ten sposób większa głębia pozwala zaliczyć włoski wzmacniacz do grona największych mistrzów w tym aspekcie.

054 061 Hifi 02 2022 002

 

Hm… bez instrukcji to ruletka.
 
 


Konkluzja
InPol2 MkII oferuje dźwięk plastyczny i wyważony, ze wspaniałą i uwodzicielską średnicą. Nie ulega wątpliwości, że Pathos potrafi czarować; w swej hybrydowej konstrukcji walory sekcji lampowej wykorzystał do maksimum. Dla miłośników włoski wzmacniacz powinien stanowić bardzo ważną pozycję na liście odsłuchowej.

 

 

pathos inpol nk2

Mariusz Malinowski
Źródło: HFM 02/2022