HFM

artykulylista3

 

Yamaha A-S2200

030 037 Hifi 0708 2021 015
Wszyscy naokoło kupują wielokanałowe amplitunery, zachwycają się cyfrowymi procesorami i subwooferami, aż tu nagle Yamaha wyskakuje z klasyczną serią 2000. Sprzęt wygląda, jakby go ktoś przytaszczył ze strychu. Czy Japończycy postradali rozum?

Jak mawiają, to było dawno i nieprawda. Dywagacje okazały się krótkowzroczne, a koncern przewidział przyszłość, którą stał się powrót do klasycznego stereo i moda na retro. Niektórzy nawet twierdzą, że tę ostatnią wykreował i kto wie, czy nie mają racji. Przy okazji drogi sprzęt przestał być fanaberią dla wąskiej grupy fanatyków i obecnie definiuje posiadacza jako osobę z wysokimi wymaganiami, ale i predyspozycjami. Zapewne dlatego wzmacniacze z high-endowej linii Yamahy dobrze się sprzedają.

A-S2200 to już trzecie wcielenie serii, która obecnie obejmuje trzy modele: A-S1200, A-S2200 i A-S3200. O ile dwa pierwsze można uznać za jeszcze osiągalne dla średnio zamożnego Polaka, to flagowiec będzie walczył ze sprzętem specjalistycznych firm, oferujących elektronikę z naprawdę wysokiej półki. Mimo to wszystkie wspomniane modele są do siebie podobne. Bazują na tych samych koncepcjach i wyglądają równie dobrze.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Wnętrze wypełnione elektroniką.
   


Budowa
Dobrze to mało powiedziane, bo kiedy rozpakowałem pudełko, serce zabiło mi mocniej. Miło spojrzeć na klasyka w tak dopracowanym wydaniu. Każdy, kto nie ma uczulenia na starzyznę, przyzna, że A-S2200 to piękny przedmiot. Dostępne są dwie wersje kolorystyczne – srebrna i czarna, obie wykończone deseczkami po bokach. W złotej epoce hi-fi taki dodatek identyfikował najdroższe modele Denona, JVC czy magnetofonów Akai. Ozdoba jednoznacznie wskazywała, że mamy do czynienia ze sprzętem z górnej półki. Moda na spartańską prostotę przyszła później; w czasach, do których nawiązuje Yamaha, ceniono bogate wyposażenie i szeroką gamę regulacji. Dlatego na aluminiowym froncie A-S2200 znajdują się przełączniki i gałki o zróżnicowanych kształtach. Może nie zapewniają stylistycznej jednolitości, ale od razu wiadomo, co jest do czego.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Końcówka mocy.
   

Z lewej strony znajduje się hebelkowy włącznik zasilania. Wzmacniacz uruchamiamy, przestawiając go do góry, czyli jak w maszynach fabrycznych, a nie sprzęcie elektronicznym. Dalej ulokowano złocone wyjście słuchawkowe na duży jack (6,35 mm). Yamaha chwali się, że zasilający je przedwzmacniacz dorównuje prostym komponentom kupowanym oddzielnie. Obok widać mały przełącznik, wstępnie ustalający poziom głośności. Przewidziano pozycje -6, 0, +6 i +12 dB. Oczywiście dokładną głośność ustawiamy głównym potencjometrem, ale jako że słuchawki mają różną impedancję, ten gadżet może ułatwić życie.
Nauszników można używać równolegle z kolumnami albo bez nich, a do wyboru któregoś z trybów służy następny miniselektor wyjść dla dwóch par głośników lub bi-wiringu. To zresztą sugeruje producent, oznaczając ostatnią pozycję, jako A+B Bi Wiring. Pary A i B można włączać osobno albo wyłączyć i wtedy sygnał popłynie tylko do słuchawek.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Końcówka mocy.
   

Kolejny przełącznik koresponduje z wyświetlaczem i trzeba przyznać, że to pełen wypas pod względem dostosowania do gustu i potrzeb użytkownika. Podświetlone wskaźniki wychyłowe można wyłączyć, ustawić w trybie Peak lub VU (spowolnienie na szczytowych punktach i realny pomiar), a w pozycji Dimmer wyregulować jasność. Aż szkoda, że samo okienko nie jest większe; takie jest montowane dopiero w modelu A-S3200, co oprócz „lepszości” brzmienia może stanowić dodatkowy impuls do głębszego sięgnięcia do portfela. Na pocieszenie trzeba przyznać, że wyświetlacz w A-S2200 też wygląda cudnie. Nie jest to potężny „telewizor” z McIntosha, Accuphase’a czy Luxmana, ale tamte są bardziej współczesne, a ten – jakby go wymontowano z klocków, które pamiętamy z dzieciństwa. Słowem: oryginał. Skala jest typowa, w decybelach, od -50 do +6, chociaż na dole dopisano też waty, od 0,01 do 100, z małym zapasem na skrajach (pomiar przy impedancji 8 omów). Tło wyświetlacza jest aluminiowe, a kolory to ciekawy kontrast czerwonych wskazówek, miodowego podświetlenia i zielonkawo-niebieskiej szybki. W nocy daje to taką frajdę, że trudno oderwać wzrok.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Bogate wyposażenie.
   

Pod wskaźnikami znalazły się trzy płaskie pokrętła: balans i dwupunktowa regulacja barwy. W punkcie „zero” wyczuwa się zapadkę. W tym położeniu automatycznie włącza się układ omijający potencjometry i inne podzespoły w torze sygnału. Kolejna, tym razem okrągła gałka, to wybierak źródeł.
Do dyspozycji jest pięć wejść liniowych: cztery RCA i jedno XLR oraz bezpośrednie wejście do końcówki mocy. Jeżeli ktoś używa źródła z regulowanym wyjściem, może je sprawdzić. Poza liniowymi przewidziano także wejście gramofonowe. W tym przypadku Yamaha wykracza ponad standard, oferując współpracę zarówno z wkładkami MM, jak i MC. Do wyboru pomiędzy nimi służy hebelek obok, natomiast za korekcję odpowiada płytka drukowana, zmontowana w całości z elementów dyskretnych. Układ wyposażono w aktywne wstępne wzmocnienie MC, które w pozycji MM zostaje odłączone. Taka konstrukcja ma na celu ograniczenie szumów.
Pod regulatorem głośności znalazł się ostatni hebelek – audio mute. Pozornie nic nadzwyczajnego, ale kiedy przestawimy go w dół, sygnał szybko, lecz płynnie wycisza się o 20 dB, czemu towarzyszy skręcanie się pokrętła głośności.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Auto Power Standby.
   

Szkoda, że pierwszy rzut oka nie obejmie tylnej ścianki, bo producent hojną ręką sypnął złotem. To, jak wiadomo, się świeci, a przy okazji pokrywa wysokiej jakości złącza, których nie powstydziłyby się urządzenia za większe pieniądze. Wejścia już wymieniłem. Dodam jedynie, że zamontowano też wyjście z przedwzmacniacza (pre out) i pełną pętlę magnetofonową. Pojedyncze zaciski kolumnowe to goły metal, więc warto uważać, żeby podłączając przewody, nie spowodować zwarcia.
Wejście XLR współpracuje z dwoma przełącznikami: obniżeniem poziomu sygnału o 6 dB dla „głośnych” źródeł i odwróceniem fazy. Z ciekawostek przewidziano wyłącznik trybu Auto Power Standby. Współczesne wzmacniacze wyposaża się w „zielone” rozwiązania, przełączające je w stan uśpienia przy dłuższym braku sygnału na wejściu. Może to i ekologiczne, ale denerwuje. A tutaj pstryk – i z głowy.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

XLR-y z przyległościami.
   

Obudowa opiera się na czterech masywnych stopach, które wygaszają wibracje. Po rozkręceniu urządzenia widać, że elektronika ciasno wypełnia wnętrze. Wzmacniacz ma budowę modułową. Tuż przy gniazdach piętrowo ułożono płytki przedwzmacniacza. Centrum zarezerwowano dla zasilacza opartego na potężnym transformatorze toroidalnym. To nowość, ponieważ wcześniej Japończycy stosowali E-I. Obok znalazły się cztery duże kondensatory elektrolityczne. Niestety, oznaczeń nie da się odczytać, podobnie jak tych na tranzystorach końcówek mocy. Te ostatnie zrealizowano na płytkach przykręconych do radiatorów po bokach.
Dobre wrażenie robią porządek i staranność montażu, a jeszcze lepsze – zabiegi mające na celu poprawić sztywność i odporność na rezonanse, jak choćby solidna metalowa rama, przypominająca osłonę transportu CD. Ta z kolei jest mocowana do obudowy śrubami wyprowadzonymi na zewnątrz.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Aluminium obrobione tak samo
jak na płycie czołowej.
   

A-S2200 to kawał dobrej roboty. Solidna konstrukcja, a przy okazji coś dla dużych chłopców: można się pobawić, podziwiać wzmacniacz w przygaszonym świetle, ale też nacieszyć oko jakością, którą po prostu widać. Nie zdziwię się, jeżeli ktoś kupi A-S2200 bez słuchania. Pełny system może być ozdobą gabinetu. Podkreśli gust posiadacza, przywiązanie do tradycji, a przy okazji dyskretnie zasugeruje, że tanio nie było.
Konfiguracja systemu
A-S2200 grał w towarzystwie odtwarzacza C.E.C. CD 5, kolumn Audio Physic Tempo VI i filtra Power Tower Ansae. Okablowanie pochodziło z katalogu Hijiri (HCI/HCS/Nagomi), a elektronika stała na stolikach StandArt STO.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Podróżnik w czasie tu był
i coś zostawił.
   


Wrażenia odsłuchowe
Dawno, dawno temu, choć nie w odległej galaktyce, Yamaha w nazwach swoich urządzeń umieszczała hasło „Natural Sound”. Był więc Natural Sound CD Player, Natural Sound Amplifier, Natural Sound Cassette Deck. Korektorów, zdaje się, nie było. Kiedy z A-S2200 popłynęły pierwsze dźwięki, podszedłem, żeby sprawdzić, czy na aluminiowym froncie znajdę tamto wspomnienie.
Nie znalazłem, ale kiedy się chwilę zastanowić, to właściwie po co pisać takie rzeczy, skoro naturalność jest w dźwięku? Inna sprawa, że tym razem opis trafiłby w sedno i od razu podsunął słuchaczowi właściwe skojarzenia. A może  nawet zyskał u niego parę punktów? Mamy bowiem stuprocentową pewność, że „jak piszą, tak robią”.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Takie rzeczy to tylko w Yamasze.
   

Określenie „naturalny” zwykle odnosi się do barw instrumentów. W sensie, że są takie, jak na żywo. Dodałbym, że również takie jak trzeba. Naturalny oznacza także w pewnym sensie oczywisty, a już na pewno nie zabarwiony, przekombinowany czy nawet obarczony jakimś specyficznym charakterem. Skoro naturalny, powiecie, to pewnie też i zdrowy, nie powodujący przykrych niespodzianek po spożyciu, dostarczający organizmowi pożywnych kalorii. Zdrowy żołądek, jak powiedział Wokulski „lubuje się w prostych smakach” w przeciwieństwie do chorego, który podnieca aromat zepsutego sera. Zapewne miał na myśli francuskie i szwajcarskie specjały, czyli na naszym terenie „wynalazki” rozkapryszonej arystokracji.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Włączcie Audio Mute i zobaczcie,
co się stanie.
   

„Spożywczy” punkt widzenia przywołuję celowo, bo po Yamahę mogą sięgać niedoświadczeni nabywcy, którzy do tej pory nie mieli do czynienia ze wzmacniaczami z wysokiej półki. Będą więc w supersprzęcie poszukiwać superwrażeń. A to nie tak, bo dźwięk A-S2200 jest na wskroś… zwyczajny. Tak zwyczajny, że nawet ten „zwyczajny” w pełnym znaczeniu tego słowa będzie miał czegoś więcej. Basu, góry, czegokolwiek. Problem w tym, że „więcej” nie znaczy „lepiej” i dlatego tak chętnie wracamy do prostego domowego jedzenia.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Wskaźniki z epoki..
   

Słuchając A-S2200, nie znalazłem ani jednej cechy, którą mógłbym wyróżnić na zasadzie: „dynamika świetna, ale przestrzeń mogłaby być obszerniejsza”. Taki opis zapewne nie zachęca, więc warto rozwinąć myśl cytatem z „Gry o tron”, że wszystko co przed „ale” jest g…o warte. Zachwytów więc nie będzie, choć nie będzie też „ale”. Bo gdyby się nawet wysilić i poświęcić dużo czasu na szukanie, to naprawdę nie ma się do czego przyczepić.
Wzmacniacz zyskuje z każdą godziną słuchania. Zaczynamy od pierwszego wrażenia, które jest, oględnie mówiąc, mało entuzjastyczne. Później dźwięk staje się dla nas coraz bardziej „oczywisty” i narasta w nas przekonanie, że wszystko gra jak trzeba. Równocześnie słabnie chęć kręcenia gałkami barwy tonu. Na końcu łapiemy się na tym, że przestajemy w ogóle zwracać uwagę na sprzęt i jego cechy, a koncentrujemy się na muzyce.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Piękno przybiera różne formy..
   

Ilość szczegółów i precyzja są w A-S2200 lepsze niż w większości wzmacniaczy w podobnej cenie. Naturalna barwa – to już ustaliliśmy. Stąd słuchanie muzyki akustycznej – czy to jazzu, czy klasyki – można uznać za podążanie do prawdy. Skoro tak, to żaden zakres pasma nie wychodzi przed inne; wszystkie stoją w karnym szeregu. Gra płasko? Nie, to charakterystyka pasma jest płaska, a wszelkie górki i dołki pokażą się na płaszczyźnie instrumentacji, a nie pojedynczego instrumentu. Nie ma więc „fantastycznej góry” ani „potężnego basu”. Kiedy jednak przyjrzymy się każdemu zakresowi z osobna, nie wytkniemy słabych punktów. Spowolnienia, zamazania, wyostrzenia itp. Przestrzeń też generalnie nie zachwyca, choć znowu w dobrych realizacjach zauważymy wyraźnie zarysowaną głębię i precyzję lokalizacji źródeł. Po przesłuchaniu krążka Dire Straits chciałem napisać, że dźwięk jest odrobinę twardy, za to szybki, a tu masz… Sting na koncercie zabrzmiał miękko, podobnie jak Paul Simon. Nie odnajdziemy też ocieplenia, lampowego rozmarzenia i tu chyba uda się wskazać coś konkretnego – A-S2200 lubi rock i jego warstwę rytmiczną. Na pewno bardziej się do niego nadaje niż do budowania szerokich, barwnych planów. Chociaż w albumach Vangelisa też nie bardzo jest się do czego przyczepić.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Potężny transformator toroidalny.
   

Generalnie opis to niewdzięczne zadanie, za to wypełnienie tabelki – proste i (znowu padnie to słowo) oczywiste. Czwórki od góry do dołu i piątka za całość, bo zachowanie tak równego, jednorodnego charakteru – a może raczej należałoby powiedzieć: jego braku – to spore osiągnięcie.
Jak zatem określić efekt, który udało się uzyskać konstruktorom Yamahy? Wbrew pozorom, to też łatwe: brzmienie jest po prostu dojrzałe. Dojrzałe jest też spojrzenie na sprzęt stereo w ogóle, możliwe chyba tylko w przypadku firmy z ogromnym doświadczeniem. No cóż, pierwsze pianino Yamaha wyprodukowała w 1904 roku, a to daje pewien dystans. Pozwala przestać się ścigać, a zamiast tego zaproponować odbiorcom sprzęt, który po prostu gra jak trzeba.

030 037 Hifi 0708 2021 001

 

Cztery duże kondensatory.
   


Konkluzja
Dojrzały musi być także odbiorca. Chociaż, jak pamiętam, u mnie szybko to poszło. Pierwszy „prawdziwy” wzmacniacz przyniosłem do domu pod koniec liceum. Był nim wysoki model Denona. Pierwsze płyty wprawiły mnie w rozpacz: gdzie te wysokie tony z Diory, co cięły powietrze jak młody rekin fale? Podłączyłem więc z powrotem Diorę i… nie miałem już cienia wątpliwości, co lepsze. Niedoświadczonym słuchaczom A-S2200 zapewne da podobną lekcję. Osłuchani zaś powiedzą, że to bardzo porządny sprzęt, wart swojej ceny.
A do tego jaki piękny…

 

2021 08 28 11 14 13 030 037 Hifi 07 2021.pdf Adobe Reader

 

Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 07-08/2021