HFM

artykulylista3

 

Emotiva BasX PT-100/A2

014 019 Hifi 06 2021 001
Dzielony wzmacniacz Emotivy BasX PT-100/A300 najpierw wywołał u mnie autentyczną radość, że można jeszcze produkować świetne urządzenia w przystępnej cenie, a następnie szok, kiedy się dowiedziałem, że 4150 zł to koszt nie jednego elementu, tylko kompletu.

Stało się jasne, że żaden inny wzmacniacz dzielony nie może konkurować o nagrodę roku w naszym magazynie. Opinia poszła w świat. Szybko została zweryfikowana przez klientów i tak na polskim rynku pojawił się hit – jeden z najbardziej poszukiwanych i pożądanych „sprzętów”.



Wzmacniacz dzielony grający na takim poziomie i oferujący podobne parametry był do tej pory obiektem marzeń wielu audiofilów. Zwłaszcza tych mniej zamożnych, bo w końcu nie każdego stać na wydatek rzędu 10000 zł – a na tyle można by ocenić wartość duetu, porównując go z ofertą konkurencji. Sklepy nie nadążały za popytem, ale sporo osób zdążyło się wyposażyć w PT-100/A-300, w tym kilku moich znajomych, którym go osobiście poleciłem. Zresztą, gdybym miał na wzmacniacz mniej niż 5000 zł, sam bym nie wybrał inaczej.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

Inny kształt otworów
wentylacyjnych.
  
 

 

I nagle gruchnęła wieść, że Amerykanie zmieniają ofertę. Wprawdzie przedwzmacniacz PT-100 zostaje i na razie nie szykuje mu się następca, ale końcówka A-300 zostaje zastąpiona przez A2. To nie jedyna zmiana, ponieważ Emotiva odświeżyła wszystkie końcówki mocy z linii BasX. Nowe modele oznaczono symbolami A2, A3, A4, A5 i A7, a cyfry oznaczają ilość kanałów. Najważniejsza różnica z punktu widzenia klienta to wyższe ceny. Na szczęście, za A2 zapłacimy zaledwie o 200 zł więcej, więc da się przeżyć. Poza tym, przybyło 10 W/8 Ω. Reszta modyfikacji to w zasadzie kosmetyka. Warto jednak przyjrzeć im się uważnie, ponieważ część osób, które kupiły poprzedni model nie może spać spokojnie. Aż strach rozsądzać, który lepszy.


 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

Podświetlana gałka.
  
 

 


Budowa
Obudowy wykonano ze stalowych blach, natomiast fronty to 8-mm płaty aluminium, któremu szlifowanie nadało szlachetny rys. Mimo lakierowania na czarno widać to w załamaniach światła, dzięki czemu sprzęt wygląda na droższy, niż wskazuje na to paragon z salonu. Do bocznych krawędzi przykręcono aluminiowe elementy. Nasuwają skojarzenia z elektroniką profesjonalną, ale to tylko ozdoba. W obu urządzeniach włącznik standby zamontowano na środku. Wyżej znalazły się spore okienka. O ile w przedwzmacniaczu do czegoś się przydają, to w końcówce mocy stanowią jedynie spajający element wzornictwa.
Za wyświetlaczem A2 znajdują się dwie błękitne diody. Można je wygasić miniaturowym przełącznikiem z tyłu obudowy. W poprzedniej wersji też były dwa takie LED-y, tyle że węziej rozstawione. Nowy model nie ma podświetlanego przycisku standby. Generalnie prezentuje się mniej choinkowo, więcej tu prostej elegancji. Ocena samego wyglądu jest kwestią indywidualną i każdy jej dokona na podstawie zdjęć. Warto jedynie zaznaczyć, że sprzęt na żywo prezentuje się znacznie lepiej.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

Wnętrze końcówki z lotu ptaka...
  
 

 


Przedwzmacniacz PT-100
W „HFiM” 2/2020 opisywaliśmy to samo urządzenie. „Na froncie ulokowano gałkę głośności, efektownie podświetloną na niebiesko, a także wyjście słuchawkowe typu minijack oraz dwa guziki do wyboru źródła. Wyświetlacz ma trzy tryby jasności. Menu daje dostęp do kolejnych funkcji, jak balans czy regulacja barwy.
Z tyłu, oprócz wejść cyfrowych, znalazły się trzy analogowe wejścia RCA: dwa liniowe i jedno dla gramofonu, z przełącznikiem MM/MC. Jest też złącze anteny tunera i dwa wyjścia RCA: do końcówki mocy i subwoofera. Obok dwupinowego gniazda zasilania widać główny włącznik.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

 
  
 

 

Przedwzmacniacz jest bogato wyposażony. Do obecności przetwornika c/a zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Tutaj wykorzystano kość AD1955 o rozdzielczości 24 bitów/192 kHz. Sygnał cyfrowy można podłączyć do wejść: USB, optycznego i koaksjalnego; jest także USB dla opcjonalnego modułu Bluetooth.
Wewnątrz ulokowano wydajny wzmacniacz słuchawkowy oraz moduł korekcyjny dla wkładek MM i MC. Na koniec bonus: PT-100 ma wbudowany tuner FM z pamięcią 50 stacji i możliwością pracy w trybie mono, przydatną dla stacji o słabym sygnale. Można więc powiedzieć, że komplet BasX-ów to stereofoniczny amplituner w najbardziej audiofilskiej postaci.
Po rozkręceniu obudowy widać układ elektroniczny na czterech płytkach drukowanych i skromne zasilanie. Producent podkreśla, że starał się prowadzić sygnał jak najkrótszą drogą, unikając wewnętrznych połączeń za pomocą przewodów.”

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

 
  
 

 


Końcówka mocy A2
Obudowa jest zrobiona tak samo jak w przedwzmacniaczu: front ze szlifowanego aluminium i reszta z blachy stalowej. Od poprzedniego modelu odróżnimy ją po szerszym okienku na froncie, trzeciej diodzie, sygnalizującej tryb uśpienia oraz braku podświetlenia przycisku standby.
Tylna ścianka wygląda bliźniaczo. „Oprócz gniazd sterowania systemowego oraz zasilania (obok niego świeci czerwona dioda sygnalizująca pracę) zamontowano tylko wejście RCA dla preampu i pojedyncze gniazda głośnikowe. Akceptują wszystkie typy połączeń: gołe przewody, widełki i banany. Rozstawienie wejść i wyjść jest dość oryginalne, ale w sumie sensowne. Wejścia RCA są na górze, preamp też postawimy raczej na końcówce, więc wystarczy krótka łączówka, nawet poniżej pół metra.”

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

 
  
 

 

No, jest jeden drobiazg – dodano przełącznik dla pozycji „auto start”, czyli automatycznego włączania końcówki, kiedy pojawi się sygnał na wejściu. Jak by się zastanowić, ma to sens.
W środku widać, że moc nie bierze się znikąd. Uwagę przyciąga solidne zasilanie. Oparto je na ogromnym transformatorze toroidalnym, odpowiedzialnym za połowę masy urządzenia. W A-300 był taki sam, a przynajmniej nie widać różnic gołym okiem. Teraz został jedynie lepiej wytłumiony – przykręcono go do podstawy solidną śrubą. Nowością jest gumowa podkładka, wygaszająca wibracje. Na osobnej płytce zmontowano dalsze elementy zasilania, w tym cztery kondensatory o łącznej pojemności 40000 µF, podobnie jak transformator oznaczone logiem Emotivy. Przed transformatorem mamy jeszcze jedną płytkę z zabezpieczeniami i zasilaniem trybu standby (w A-300 tę część rozbito na dwa mniejsze PCB).

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

 
  
 

 

Na kolejnej widać końcówkę mocy. Oparto ją na ośmiu tranzystorach, przykręconych do dużego radiatora. Przed nim znalazły się dwa duże wiatraki. To na wypadek, gdyby układowi przyszło pracować pełną parą. Konstruktorowi zależało na utrzymaniu termicznej stabilności układu, nawet kosztem szumu generowanego przez aktywną wentylację. Podobno dokonano drobnych zmian, by je wyciszyć. Użytkownicy poprzedniej wersji wprawdzie nie narzekali, ale lepiej dmuchać na zimne. Odrobinę inaczej też rozwiązano podłączenie wejść RCA.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

Zmiany w podłączeniu gniazd.
  
 

 

Poszukując zmian, można jeszcze zajrzeć do tabeli danych technicznych. Jak wspomniałem, najważniejsza dotyczy mocy. W A-300 wynosiła ona 150 W/8 Ω i 300 W/4 Ω. W A2 jest to, odpowiednio, 160 W i 250 W, a więc przy 8 omach lekki wzrost, a przy 4 Ω – spadek. Producent zaleca minimalną impedancję kolumn 4 Ω. Reszta parametrów wygląda tak samo, może poza zmianą wartości stosunku sygnału do szumu: 120 dB vs 112 dB. Masa nadal wynosi 11,4 kg, czyli zawartość wzmacniacza we wzmacniaczu pozostała bez zmian.
Przyglądając się wnętrzom obu końcówek, szybko pozbywamy się wątpliwości co do ich wyjątkowej wartości materiałowej. Precyzyjny montaż, dobre komponenty – nie widać oszczędności. Jeżeli można robić taki sprzęt za takie pieniądze, to faktycznie wraca pytanie dotyczące cen dyktowanych przez konkurencję. Czy ktoś aby nas nie… Pozostawmy je na boku. Powiedzmy raczej, że PT-100/A2 to wzmacniacz nie tylko świetnie zrobiony, ale też… groźny. I to wcale nie dlatego, że mocny.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

Budowa preampu w zbliżeniach
  
 

 


Konfiguracja systemu
W teście sygnał dostarczał japoński odtwarzacz C.E.C. CD 5. Okablowanie pochodziło z oferty, także japońskiej, marki Hijiri (HCI/HCS), za to kolumny – z Niemiec: Audio Physic Tempo VI. Co prawda, użytkownicy wzmacniaczy za 4000 zł przeważnie poszukują głośników w zbliżonej cenie, niemniej nie należy wykluczać droższych opcji. Moc końcówki umożliwia poprawną współpracę z tymi o niskiej skuteczności.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

 
  
 

 

Wstęp do wrażeń odsłuchowych
Opis brzmienia można potraktować na dwa sposoby. Pierwszy to elaborat na kolejne trzy strony i jeżeli się zastanowić nad wartością wzmacniacza w relacji do ceny, to na taki właśnie zasługuje. W końcu to meteoryt, którego uderzenie w audiofilską Ziemię można by barwnie zrelacjonować. Może nie da się z tego nakręcić filmu, chociaż warto by przynajmniej zarejestrować obrazek składający się z mimiki twarzy klientów, którzy zdecydowali się na odsłuch porównawczy w sklepie. Najlepiej niemy, bo ze ścieżką dźwiękową nadawałby się tylko dla dorosłych. A nie widzę przeszkód, aby młodzież budowała sobie system na tym poziomie, jeżeli ją na to stać. Osoby, które poczują niedosyt, odsyłam do wrażeń odsłuchowych PT-100/A-300 w „HFiM” 2/2020. Każde słowo pasuje tutaj jak ulał. Potem ramka „A-300 kontra A2” i wszystko jasne.
Mam jednak inny pomysł – drugi sposób opisu skonstruowany tak, aby jego przeczytanie trwało mniej więcej tyle, ile będzie potrzebować średnio osłuchany audiofil, aby wyrobić sobie zdanie na temat klasy tego brzmienia. Gotowi? No to jedziemy.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

 
  
 

 


Wrażenia odsłuchowe
Bas, dynamika i rozmiary dźwięku w wykonaniu dzielonej Emotivy to petarda. Czujemy to, słuchając symfoniki, opery, soundtracków, ale jako że amerykański piec ma rockową duszę, prawdziwa jazda zaczyna się tam, gdzie gitary elektryczne podparte elektroniką i perkusją robią głośnikom jesień średniowiecza. Opada wszystko: szczęki, spodnie i obrazki ze ściany. Dźwięk pulsuje rytmem. Basisko porusza powietrzem, szklankami w kuchni, nogawkami i uderza niczym młot. Przy tym brzmienie ma klasę i urodę. Jest nasycone i jędrne, a przy okazji naturalne i nie przekombinowane.
Przejrzystość i rozdzielczość zostają zachowane nawet w skomplikowanych fakturach, ale tam, gdzie trzeba namalować szerokie, romantyczne pejzaże, zaskakuje szlachetność i dopracowanie. Mamy też prawdziwy, amerykański rozmach, osadzony na szkielecie energetycznych impulsów. Każdy zakres pasma jest taki, jaki być powinien. Więcej – co chwila znajdujemy coś intrygującego.
Amerykański duet nie ma ani jednego słabego punktu. Nadaje się do tańca i do różańca, ale najważniejsze jest to, że wciąga, budzi emocje, wyzwala uczucia i nigdy nie nudzi.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

 
  
 

 


Konkluzja
A że przy okazji rozwala system? Tu się nie ma nad czym rozczulać, tylko trzeba brać, bo jeszcze podrożeje albo zabraknie.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

Emotiva BasX PT-100
  
 

 



A-300 kontra A2
Porównanie A-300 z A2 prowadzi do ciekawych wniosków. Niby różnice słychać od razu, ale kiedy przyjdzie je sprecyzować, pojawia się problem. Zapewne dlatego, że barwa pozostała niemal identyczna, podobnie jak rozłożenie masy dźwięku na zakresy pasma. Paradoksalnie, najmniej różnic da się wskazać w muzyce najbardziej wymagającej, czyli klasycznej, w wielkich składach: symfonice, operze i oratoriach. Sprowadzają się głównie do kształtowaniu sceny. A-300 hojniej operuje pogłosem. Za dźwiękami ciągnie się „chmurka”, przez co stereofonia wydaje się obszerniejsza. „Wydaje się”, bowiem A2 minimalnie mocniej akcentuje pierwszy plan. Wpływa to korzystnie na realizm brzmienia oraz wyostrza rysunek konturów i kontrolę wybrzmień. Wybranie jednoznacznie lepszej prezentacji okazuje się niemożliwe. Co więcej, nie zależy nawet od indywidualnych upodobań. W symfoniach Szostakowicza pewne drobiazgi bardziej przypadły mi do gustu w starszym modelu, inne w nowym. Gdybym miał wybrać, musiałbym rzucić monetą.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

Tylny panel końcówki.
  
 

 

W muzyce rozrywkowej zadanie jest łatwiejsze. Wypada zacząć od mocy, bo tutaj czarno na białym wydrukowano, że dostajemy jej więcej przy 8 omach, a mniej przy czterech. Redakcyjne Audio Physiki Tempo VI są nominalnie 4-omowe, więc w pojedynku stawiają A2 teoretycznie na przegranej pozycji. Praktycznie okazuje się, że nowa wersja gra odrobinę głośniej, natomiast możliwość generowania wysokich ciśnień akustycznych oraz rozpiętość dynamiki pozostają identyczne. O rozterkach wywołanych liczbą watów możecie więc zapomnieć. Posiadacze A-300 i A2 dostają to samo. Czyli ci pierwsi są do przodu o 200 zł.
Duet Emotivy najlepiej się czuje w rocku i wszędzie tam, gdzie trzeba napiąć muskuły. W takim też materiale różnice pomiędzy końcówkami stają się najbardziej czytelne. Kształtowanie sceny i przekazanie jej rozmiarów są takie same jak w symfonice. A-300 przynosi więcej pogłosu; A2 tak samo lekko uwypukla pierwszy plan. Zauważamy jednak, że bardziej wycisza tło i dokładniej ogniskuje źródła pozorne. Czyli – ze starszym modelem widzimy większy obszar; nowy zaś przynosi większe poczucie realizmu i uczestnictwa w koncercie.
Efekt podkreśla prezentacja wysokich tonów. Gdyby ją porównywać w oderwaniu od reszty brzmienia, ucho mogłoby nie wyłowić różnic. Następuje tu jednak synergia z pozostałymi cechami, która sprawia, że góry w A2 jest więcej. Ma identyczną barwę co w A-300, ale dźwięki są od siebie lepiej odseparowane, wyraźniej wychodzą z tła. Lepiej to czy gorzej? Znów nie będzie jednoznacznego werdyktu. W kategoriach obiektywnych lepiej, ale są osoby, które wyżej stawiają dźwięk odrobinę mniej czytelny, za to łagodniejszy.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

Nowość: Auto-on.
  
 

 

W całym paśmie poprawia się klarowność; najmniej w średnicy, a najbardziej w basie. Jeżeli gdzieś nastąpiła ingerencja w barwę, to tutaj. Oczyścił się wyższy zakres, dzięki czemu dźwięk się uwalnia od huczącej, samochodowo-subwooferowej maniery. Ale przecież w A-300 jej nie było! – powiecie na podstawie testu z „HFiM” 2/2020. Owszem, ale okazuje się, że można pójść jeszcze o krok dalej i sprawić, że całość stanie się jeszcze czystsza. Ten zakres potrafi śmiecić i dlatego w masteringu czasami się go cofa, nawet niezgodnie z autentyczną barwą instrumentów. Zyskuje się wiele, ale też traci, przeważnie ogólne wrażenie masywności i potęgi. W tym przypadku też się tak to w pierwszej chwili odbiera, zwłaszcza w czasie słuchania albumów Dream Theater i innych z gatunku ciężkiego łojenia. Trwa to dosłownie kilkanaście sekund, bo zaraz potem ucho dostrzega, że wszystko jest na swoim miejscu i niczego nie ubyło. Przeciwnie, więcej jest nie tylko szczegółów, ale też ścieżki przestają się zlewać. Jest czyściej, choć nie to akurat było najważniejsze w poprawkach A2. Od razu słychać, że priorytetowo potraktowano kontrolę basu. Dobrze to obrazuje nawet prosty materiał, na przykład „Your Latest Trick” Dire Straits. Nie trzeba Marcusa Millera, żeby docenić „pracę” gitary basowej.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

Wnętrze przedwzmacniacza.
  
 

 

W A2 nabiera ona sprężystości. Koncentruje się na szybkim ataku i czymś, co można nazwać mięsistą energią. Impulsy są bardziej zdecydowane, szybciej też gasną, a muzyka nabiera rytmu. Tak samo stopa i duże bębny – dobitniej się odczuwa mikroeksplozje towarzyszące uderzeniom pałeczek w membrany. I znów się wydaje, że w A-300 jest o włosek więcej masy, za to w zawoalowanej formie. W aspekcie głębi dołu wygrywa natomiast nowy model. Każdy, kto miał do czynienia z drogimi tranzystorami, wie, że to jednoznacznie pozytywna zmiana i jeżeli mu brakuje wrażenia „mocy”, może w przedwzmacniaczu ustawić regulację basu na „+1”. I tak za dwa, trzy dni wróci do położenia „0”.
Na koniec warto podkreślić, że różnice, nawet jeżeli je zsumujemy, pozostają nieznaczne. I jeśli wyduszę z siebie, że końcówka A2 jest lepsza od A-300, to oceny w tabelce pozostaną identyczne. Naprawdę, chciałem coś tam zamieszać, ale jak przyszło co do czego, to nie znalazłem ani podstawy, ani uzasadnienia.
W porównaniu do konkurencji… Tutaj sprawa jest prosta, bo A2 nie ma konkurencji. Znalezienie końcówki mocy uznanej marki, o podobnych parametrach, jakości wykonania, cenie i – niechby nawet – trochę gorszym dźwięku – jest po prostu niemożliwe.

 

014 019 Hifi 06 2021 002

 

Tylny panel PT-100.
  
 

 



Dlaczego jest tak tanio?
Jak sprzęt wygląda, jak jest zbudowany i z czego, każdy widzi. Wszyscy też znają z grubsza ofertę sklepów ze sprzętem hi-fi. Już na tej podstawie cena wzmacniacza dzielonego Emotivy wydaje się absurdalnie niska. Prawdziwych okazji nie podejrzewa się jednak o drugie dno, tylko z nich korzysta. Tym bardziej, że właściciel firmy, Dan Laufman, sensownie wyjaśnia, z czego wynika taka, a nie inna kalkulacja.
Jeden z największych, a może i największy koszt jednostkowy w podobnych urządzeniach stanowi obudowa. W małych seriach to już nie lada problem. Wprawdzie Emotiva sprzedaje sporo, ale to by i tak nie zapewniło wystarczająco niskiej ceny u dostawcy. Laufman zamawia więc zunifikowane pudełka i pakuje do nich różną elektronikę. Jak zauważycie, wszystkie końcówki mają te same obudowy. Kiedy zmienia się seria, pojawia się wyzwanie opracowania nowej obudowy i ustawienie całej linii produkcyjnej od początku. Jednak nie u Emotivy – A-300 i A2 to znów te same skrzynki.

 

014 019 Hifi 06 2021 019

 

Pilot.
  
 

 

 

Klientowi to nie powinno przeszkadzać, za to producent oszczędza.
Druga sprawa to sama elektronika. Urządzenia Emotivy charakteryzują się budową modułową. Bazują na identycznych elementach i rozbudowuje się je, dodając kolejne bloki. Płytki są produkowane w Chinach i do Franklin w Tennessee płyną w dużych ilościach. Po kontroli jakości są montowane na miejscu. Taki proces pozwala dodatkowo zaoszczędzić na transporcie. Zamiast kilku kontenerów z gotowymi, spakowanymi w kartony wzmacniaczami, wystarczy jeden z samą elektroniką. Obudowy zamówione wcześniej, w przemysłowej ilości, już czekają na miejscu.
Na koniec bonus: nabywca otrzymuje urządzenie zmontowane przez wykwalifikowaną załogę z USA, pod okiem właściciela firmy.

 

 

2021 06 27 12 58 41 014 019 Hifi 06 2021.pdf Adobe Reader

 

Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 06/2021