HFM

artykulylista3

 

McIntosh C53

052 057 Hifi 12 2020 008
Pomimo upływu z górą siedmiu dekad Amerykanie z pewnością nie łapią zadyszki i systematycznie wprowadzają nowe modele, a nawet całe serie. Dziś nadszedł czas, by zapoznać się z przedwzmacniaczem C53.

Budowa

Przesłanką do wprowadzenia C53 jest rozwój modułów cyfrowych w urządzeniach McIntosha. Najpierw były instalowane na stałe. Następnie słusznie postawiono na wygodną koncepcję modułów wymiennych, których pierwszą generację logicznie oznaczono jako DA1. Sposób ich montowania w specjalnym gnieździe miał umożliwiać wygodny upgrade do kolejnych wersji. Niedawno McIntosh zaproponował nową płytkę przetwornika cyfrowo-analogowego DA2, przeznaczoną do wzmacniaczy zintegrowanych i przedwzmacniaczy. Unowocześniono tu komponenty elektroniczne. Rozszerzono zakres obsługiwanych plików, a wśród wejść pojawiło się HDMI. W urządzeniach kompatybilnych z modułowym systemem wystarczy po prostu wymienić płytkę DAC-a. W przypadku przedwzmacniacza C52 nie było to możliwe, więc wprowadzono sukcesora. Postawione obok siebie preampy McIntosh C53 i C52 na pierwszy rzut oka wyglądają tak samo. Na froncie, poza oznaczeniem, nie odróżnia ich nic. Dopiero po uruchomieniu widać różnice w niektórych parametrach pokazywanych na displayach i minimalnie inny odcień podświetlenia wskaźników.

052 057 Hifi 12 2020 001

Wyświetlona wartość impedancji
wejścia MC.
 

McIntosh C53 to urządzenie potężne, zarówno pod względem gabarytów, jak i opcji użytkowych. Przy standardowej sokości. Front jest czarny i wykończony taflą szkła, którą po bokach ograniczają jasne profile z aluminium. Dwa wskaźniki wychyłowe tradycyjnie podświetlono na soczysty błękit, a pomiędzy nimi umieszczono zielone logo z nazwą modelu oraz rząd dziesięciu pokręteł z błyszczącymi bokami. Osiem środkowych to regulatory barwy. Ich działanie obejmuje fragmenty pasma i umożliwia dostosowanie brzmienia do szczególnych potrzeb. Podejrzewam, że większość świadomych użytkowników bez mrugnięcia okiem ominie je w torze. Taką możliwość daje przełącznik Equalizer, umieszczony nieco poniżej. Po obu stronach korektora znajdują się dwa większe pokrętła. Lewe obsługuje wybór wejścia; prawe – głośność. Nie są to przełączniki mechaniczne ani potencjometry, a poza wymienionymi funkcjami służą do poruszania się w menu. W dolnej części frontu zamontowano display, który pokazuje poziom sygnału (w procentach), wybrane źródło, parametry wejść MM i MC oraz format danych na wejściu cyfrowym. Wyświetlacz umożliwia także konfigurację urządzenia. Po lewej stronie znajduje się wyjście słuchawkowe na wtyk duży jack (6,35 mm) i przyciski aktywujące wyjścia 1 i 2 (wyjście główne jest aktywne domyślnie). Po prawej, poza wspomnianym ominięciem korektora barwy tonu, umieszczono przycisk szybkiego wyciszenia oraz wyróżniony na czerwono włącznik.

052 057 Hifi 12 2020 001

Kwintesencja stylu.
 

Pokrywę polakierowano na czarny mat. Sieć drobnych otworów zapewnia wentylację, a na szklaną płytkę naniesiono schemat blokowy układu. To ciekawy element ozdobny, o ile C53 stanie na górnej półce stolika. Takie ustawienie ułatwi dostęp do gniazd, zwłaszcza że z tyłu jest naprawdę ciasno – gniazda zajmują praktycznie całą powierzchnię ścianki. Wyjścia rozlokowano w górnym rzędzie, wejścia analogowe w środkowych, w dolnych zaś wejścia cyfrowe, złącza kontrolne oraz zasilające IEC. Trzy wyjścia regulowane, oznaczone jako Main, 1 i 2, zrealizowano w standardach XLR i RCA. Wyjście nieregulowane (Fixed) znalazło się w rzędzie środkowym wraz z wejściami RCA, bo tylko w takiej formie je przewidziano. Może posłużyć jako wyprowadzenie sygnału do zewnętrznego rejestratora lub wzmacniacza słuchawkowego. Jeżeli chodzi o wejścia liniowe, do dyspozycji są trzy XLR i cztery RCA. Dwa gramofonowe – MM i MC – wyposażono w oddzielne zaciski uziemienia. Mają stałe wzmocnienie, odpowiednio, 40 dB i 60 dB, oraz regulowaną pojemność (MM) i impedancję wejściową (MC). Z doborem wartości właściwych dla posiadanej wkładki nie powinno być problemu. Nie ukrywam jednak, że chętnie bym zobaczył dodatkowe krzywe korekcji dla starszych płyt LP i szelaków.

052 057 Hifi 12 2020 001

Widok po zdjęciu dolnej pokrywy.
 

Moduł przetwornika DA2 zawiera siedem wejść cyfrowych: po dwa toslinki i współosiowe, do tego MCT (wielopinowy DIN dla transportów McIntosha), USB typu B oraz HDMI do przesyłania dźwięku z telewizora kompatybilnego z trybem ARC (Audio Return Channel). Wejście USB B przyjmuje dane w formatach PCM do 32 bitów/384 kHz, DXD 384 kHz i DSD512. Pozostałe obsługują maksymalnie 24bity/192 kHz, a HDMI także DTS i Dolby Digital. Zestaw uzupełniają wyzwalacze 12 V, umożliwiające włączanie całego systemu jedną komendą. Złącza oznaczone jako Data Ports służą do łączenia firmowych komponentów, jak odtwarzacz czy tuner, przewodami minijack i dzięki temu można sterować całym zestawem wspólnym, programowalnym pilotem.

052 057 Hifi 12 2020 001

Zasilacz.
 

Wnętrze

Budowa wewnętrzna C53 jest bliską kopią modelu C52. Pod dolną pokrywą umieszczono zasilacz z transformatorem R-Core (Kitamura) oraz kondensatorami Rubicona. Linie zasilania sekcji analogowej, cyfrowej oraz układów logicznych są rozdzielone i stabilizowane. Na oddzielnej płytce w dolnej części obudowy znajduje się przetwornik DA2. Tu widać największe zmiany w porównaniu z modelem C52. Płytka jest mniejsza i gęściej zabudowana. Wyborem wejścia steruje mikroprocesor. Sygnał PCM trafia do układu Texas Instruments PCM9211, a następnie do 32-bitowego DSP Cirrus Logic CS495314, odpowiadającego za cyfrową obróbkę sygnału. Interfejs USB to Bravo SA9227. Nie jest jasne, czy dane z wejścia USB również trafiają do DSP. Konwersję c/a wykonuje ESS Sabre ES9028Pro. Dekoduje sygnał z wejść PCM i USB. Za konwersję prąd-napięcie odpowiadają wzmacniacze operacyjne Texas Instruments OP1652. Pod górną pokrywą z tyłu obudowy ulokowano piętrowo dwie szerokie płytki z układami wejść (dolna) oraz wyjść analogowych (górna). Dolna zawiera dodatkowo układy regulacji wskaźników wychyłowych. Tor sygnałowy jest symetryczny, a sygnał z wejść RCA zostaje poddany symetryzacji. Podobnie jak w C52, w sekcji wzmocnienia wstępnego wykorzystano scalaki Texas Instruments NE5532. Za wejściami gramofonowymi znajdują się dwa niezależne stopnie korekcji. W MC zastosowano rezystory, które dopasowują impedancję obciążenia do wkładek tego typu. W obu sekcjach wzmocnienie i korekcję RIAA wykonują wzmacniacze operacyjne NE5534. Za przednią ścianką i ekranem umieszczono wskaźniki wychyłowe, układy regulacji barwy oraz wzmacniacz słuchawkowy. Nie są widoczne w trakcie prostych oględzin. Wyjście słuchawkowe współpracuje z firmowym układem HXD (Headphone Crossfeed Director), poprawiającym wrażenia przestrzenne i zbliżającym je do towarzyszących odsłuchowi z kolumn.

052 057 Hifi 12 2020 001

Moduł DAC DA2.
 

Obsługa
Do C53 dołączono pilot McIntosh HR085, który może sterować także podstawowymi funkcjami odtwarzacza. I nie musi to być urządzenie McIntosha, bo wyposażono go w opcję programowania. Rozbudowane menu pozwala wyłączać nieużywane wejścia, a używanym nadawać własne nazwy, w pewnym zakresie dopasowywać wzmocnienie w zależności od poziomu wejściowego, regulować balans, wybrać korzystanie z korektora barwy, ustalić jasność wyświetlacza czy parametry wejść phono. Jeśli wszystko stanie się zbyt skomplikowane i w ustawienia wkradnie się bałagan, można je zresetować do ustawień fabrycznych. Nie wyobrażam sobie domowego systemu hi-fi, który mógłby wyczerpać potencjał użytkowy tego przedwzmacniacza. No dobrze, ale przecież nie tylko o to w naszej zabawie chodzi.

052 057 Hifi 12 2020 001

Wnętrze górnej części obudowy.
 

Konfiguracja
McIntosh C53 zastąpił mój przedwzmacniacz C52. Bez zmian pozostały monofoniczne wzmacniacze mocy McIntosh MC301, kolumny ATC SCM-50PSL, odtwarzacz Audio Research Ref CD 7, przewody XLR, głośnikowe i zasilające Fadel Coherence One oraz gramofonowy stopień korekcyjny Pre-Amplifikator Gramofonowy. Jako transport plików i tuner wykorzystałem Onkyo NS-6170. Sporo się działo w dziedzinie źródeł analogowych. Poza niedawno przekonfigurowanym Garrardem 401 z dwoma ramionami [Origin Live Silver MkII/Audio- -Technica AT-F7 (MC) i Ortofon AS212/ /Jelco MC-14 (MM)], a także referencyjnym gramofonem Brinkmann Taurus (ramiona Brinkmann 12.1/wkładka Air Tight PC-1 Coda oraz SME 312/wkładka Audio-Technica AT33PTG2) zagrały recenzowane równolegle gramofon Thorens TD-148A oraz wkładka Denon DL-A110. System, ustawiony na stolikach Stand- Art STO i SSP, grał w zaadaptowanej akustycznie części pomieszczenia o powierzchni około 24 m2.

052 057 Hifi 12 2020 001

Wejścia analogowe na płytce
dolnej, wyjścia – na górnej.
 

Wrażenia odsłuchowe
Możliwość przetestowania McIntosha C53 to dla mnie nie lada okazja, by porównać go z posiadanym C52. Mogłem zestawić zarówno różnice w funkcjonalności, jak i brzmieniu. Zajęło mi to sporo czasu i muszę przyznać, że wnioski nie zawsze były oczywiste, a podsumowania – nie tak łatwe do sformułowania. Na szczęcie C53 gra jak prawdziwy McIntosh. Jest mistrzem wydobywania maksimum przyjemności ze słuchanej muzyki oraz maksimum zalet sprzętu towarzyszącego. I jeśli nawet można pójść dalej, to całokształt jest najwyższej klasy. Od kilku lat używam różnych wzmacniaczy McIntosha i uważam to brzmienie za uniwersalne. Recenzując inny sprzęt, jestem też w pełni świadomy, że istnieją urządzenia wynoszące niektóre aspekty brzmienia na wyraźnie wyższy poziom. Co, niestety, nie zawsze idzie w parze z dbałością o całościowy odbiór muzyki. W mojej opinii chodzi nie tylko o jakość i natężenie zakresów czy dynamikę i stereofonię, ale także skomponowanie ich w naturalny sposób. Wyjaśniając – naturalny w tym przypadku oznacza jak najbardziej zgodny z rzeczywistością. Brzmienie McIntosha C53 jest nasycone, barwne i bogate. To nasycenie i rozmach pozwalają się cieszyć każdym repertuarem. W każdym daje się odczuć żywy charakter, zmienność nastrojów zależna od wykonań; różnice faktur wynikające z różnej ekspresji wykonawców. Zawsze jednak jest muzykalnie i angażująco. Wchodzenie w takie brzmienie odbywa się łatwo, naturalnie i przyjemnie. Ciekawość wiedzie słuchacza ku muzyce. Nie rozpraszają go niespodziewane utrudnienia. Nie peszy nieśmiałość. Nie zniechęca natarczywość; nie powstrzymują zmęczenie ani przesyt.

052 057 Hifi 12 2020 001

Pilot HR085
ma opcję
programowania.
 

Pierwsze skrzypce gra tutaj muzyka i łatwo zapomnieć, że przecież słuchamy sprzętu i to w niebagatelnej cenie. Nie on jednak jest gwiazdą wieczoru. Tyle wrażeń. Przekładając to na zmysł słuchu i obiektywizując określenia, można odczuć minimalne złagodzenie najwyższych tonów. Nie będzie natarczywego kłucia, syczenia ani dzwonienia. Wysokie tony pozostają dźwięczne i rozdzielcze, a przy tym gładkie i kulturalne. Zawsze czytelne i zróżnicowane w aspekcie mikrodynamiki, są dawkowane w proporcji dla mnie doskonałej. Bo do właśnie takiej estetyki przyzwyczaiły mnie godziny spędzone w filharmoniach. Z drugiej strony wiem, że część osób woli pójść jeszcze dalej i usłyszeć jeszcze więcej. Może to po prostu kwestia preferencji, a może upływ czasu, dający już słuchowi znać o sobie. Średnica to klejnot i esencja brzmienia McIntosha C53. Nie wymaga przyzwyczajania się, po prostu wchodzi w ucho, mózg i serce. Jest przejrzysta (naprawdę przejrzysta), napowietrzona i nośna, do tego – kolorowa i nasycona, a jej zróżnicowanie mikrodynamiczne pozwala docenić jakość realizacji wokali, zarówno kobiecych, jak i męskich. Umie oczarować klimatem, ale w odbiorze pozostaje realistyczna.

052 057 Hifi 12 2020 001

Wejścia cyfrowe
modułu DA2.
 

Nieprzesadzona, potrafi być majestatyczna i wyważona, dostojna i roześmiana. W repertuarze elektrycznym dba o maniery, w akustycznym – uskrzydla. W sumie trudno ją rozpatrywać oddzielnie, bo z sopranami i basem łączy się przecież bezszwowo. Niskie tony zachowują prawidłową kontrolę; bez rozciągania, ale też bez skracania. Ich faktura jawi się jako namacalna i delikatnie wilgotna. Suche staną się jedynie w przypadku fatalnych realizacji. Natężenie basu dobrze pasuje do pozostałych cech brzmienia. Nie wybija się ani nie zostaje w tyle. McIntosh C53 działa jak doskonała orkiestra. Nie ma słabych stron, a wykonawcy (czytaj: muzyczne zdarzenia) w stosownych momentach potrafią zaskoczyć solową maestrią. Bas w nagraniach elektrycznych brzmi potężnie i potrafi solidnie rozwibrować powietrze. Najważniejsze jednak, że nigdy nie traci dyscypliny. To wszystko składa się na szczerą radość słuchania.

052 057 Hifi 12 2020 001

Więcej złączy
trudno byłoby
zmieścić.
 

Phono
Warto też podkreślić, że McIntosh nie wybrzydza na jakość nagrań. W każdym znajdzie piękno, nawet głęboko ukryte. Nie należy się obawiać, że przeprowadzi w płytotece selekcję negatywną. Nawet płyty szelakowe, po zastosowaniu korekcji i podbiciu wysokich tonów (albumy wydawane przed wprowadzeniem krzywej korekcji RIAA, a odtwarzane przez stopnie korekcyjne ją wykorzystujące wymagają takiego zabiegu lub odpowiedniego phono stage’a), brzmiały zaskakująco świeżo i kolorowo. Stare nagrania realizowano bez kompresji dynamiki i McIntosh C53 potrafi to przekazać. McIntosh C53 zachowuje się więc wzorowo. Różnicuje źródła i podkreśla klasę brzmienia tych najlepszych. Mam ich w systemie sporo. Analogowe wypadają świetnie. Posiadając dwa gramofony z czterema ramionami i czterema wkładkami oraz korzystając z łatwości wymiany wkładek razem z headshellami w jednym z ramion (Ortofon AS212), nauczyłem się, że wejść phono nigdy nie jest za dużo! Poza ilością doceniam także jakość tych w testowanym preampie McIntosha. I choć wiem, że z winylu można zagrać jeszcze lepiej, czego przykładem mój wysłużony Amplifikator, to w kategorii wbudowanych stopni korekcyjnych Makowi trudno coś wypominać. Charakter brzmienia pozostaje firmowy – spójny, muzykalny, z dobrą stereofonią i akustyką. Wspomnę jeszcze, że wejścia phono w C53 są dopracowane, ciche i odporne na ewentualne zakłócenia sygnału. Nie napotkałem jakiegokolwiek problemu z szumem czy przydźwiękiem.

052 057 Hifi 12 2020 001

McIntosh C53 wygląda
wspaniale nawet na skrzynce
po jabłkach.
 

Cyfra
Na koniec zostawiłem wejścia cyfrowe. Używam ich na stałe, głównie do konwersji sygnału PCM z odtwarzacza sieciowego, a czasem do słuchania muzyki przez JRiver Media Center lub Tidala przez komputer. Przydają się i poprawiają jakość brzmienia względem posiadanego przeze mnie streamera. Ale mam z nimi niemały kłopot, gdyż – tak czy inaczej – subiektywnie wskazuję przewagę źródeł analogowych. Kilkakrotnie sprawdzałem różne transporty sieciowe pod kątem wyboru urządzenia dla siebie. Ostatecznie okazuje się, że nie cierpię aż tak bardzo z posiadanym obecnie. Może właśnie dzięki korzystaniu z DAC-a w przedwzmacniaczu? Dźwięk z wejść cyfrowych także nosi elegancką sygnaturę McIntosha. Nie drażni i nabiera pewnego analogowego charakteru. Moduł DA2 jest bez wątpienia lepszy od tego w C52. Ma nowocześniejszą architekturę, lepszą rozdzielczość i dynamikę. Oferuje brzmienie bardziej szczegółowe i atrakcyjne, a przy tym – głębokie i pełne. Nie zgłaszam żadnych zastrzeżeń. Gra rzetelnie i z pewnością chętnie bym z niego korzystał zamiast kolejnego oddzielnego urządzenia w systemie.

052 057 Hifi 12 2020 001

McIntosh C53 w pełnej krasie
 

Konkluzja
McIntosh C53 jest potężny i pięknie się prezentuje. Brzmi naturalnie i uniwersalnie. Jako przedwzmacniacz to prawdziwy tytan możliwości i reprezentant high-endowej jakości brzmienia.

 

2020 12 19 13 56 22 052 057 Hifi 12 2020.pdf Adobe Reader

Paweł Gołębiewski
Konsultacja techniczna:
Jarosław Cygan
Źródło: HFM 12/2020