HFM

artykulylista3

 

Cambridge Audio AXA35

034 037 Hifi 11 2020 007Najtańszy wzmacniacz Cambridge Audio, AXA25, oferuje 25 W za 1190 zł. Dokładając 400 zł do AXA35, dostaniemy kolejnych 10 W, wyjście słuchawkowe i przedwzmacniacz korekcyjny dla wkładek MM.






Oba wzmacniacze Cambridge’a są standardowymi konstrukcjami analogowymi, więc nie znajdziecie w nich przetwornika c/a. Ten można dokupić osobno. W wydaniu brytyjskim kosztuje 659 zł i będzie lepszy od większości montowanych w budżetowych integrach.
Budowa
O ile AXA25 wygląda jak wzmacniacze sprzed 20 czy nawet 30 lat, AXA35 ma nowocześniejszą prezencję. Głównie dzięki usunięciu z frontu pokręteł regulacji barwy i wyboru źródła. To akurat kwestia gustu. Pozostała jednak prostota i ergonomia, które zawsze cechowały tanie stereo Cambridge’a.
Regulację głośności nadal obsługuje duże pokrętło. Obok niego znajdziemy mały przycisk „menu”, dzięki któremu można wejść w ustawienia dwupunktowej regulacji barwy (+/- 10 dB dla 100 Hz i 10 kHz) oraz balansu. Wynik będzie widoczny na wyświetlaczu. Nie można go, co prawda, wygasić, ale cyferki są subtelne i nie rażą w ciemności. Prędzej można im zarzucić, że za dnia będą mało widoczne z daleka.
Pod displayem ulokowano pięć przycisków wyboru źródła, a ostatni z lewej to włącznik zasilania z mikrodiodą w centrum. Wszystkie guziczki są aluminiowe i działają pewnie. Aluminiowy jest też front, dostępny tylko w szarości. Pokrywę obudowy wykonano ze stali nierdzewnej, a blachę pomalowano na czarny mat. Tak jak w odtwarzaczu, z przodu – zamiast stopek – zastosowano belkę. AXA35 wygląda dzięki niej, jakby się unosił nad szafką.

034 037 Hifi 11 2020 001

Preamp na dwóch scalakach.
  


Gniazda
W wyposażeniu uwzględniono wyjście słuchawkowe 6,3 mm (na duży jack) i analogowe wejście aux do podłączenia przenośnych źródeł dźwięku.
Gniazda na tylnej ściance to: cztery linowe, jedno dla gramofonu MM z zaciskiem uziemienia oraz wyjście nagrywania (rec out) – wszystkie RCA, tanie, nie złocone. Ten sam standard jakości prezentują zaciski kolumnowe – pojedyncze i plastikowe. Przyjmują banany i gołe przewody. Widełki odpadają. Jest też USB, ale służy tylko do zasilania przenośnych źródeł i przetworników.

034 037 Hifi 11 2020 001

To, niestety, układy scalone.
  


Wnętrze
Budowa wewnętrzna pokazuje miks tańszych i droższych rozwiązań. Elektronika mieści się na czterech płytkach drukowanych. Najmniejsza za gniazdem IEC zawiera zasilacz impulsowy. Obsługuje on sekcję standby i port USB. Dzięki niemu zrealizowano rozwiązanie Auto Power Down, usypiające wzmacniacz po 20 minutach bezczynności. Wtedy pobiera z sieci mniej niż 0,5 W.
Spory transformator toroidalny to podstawa zasilacza liniowego. Uzupełniają go kondensatory elektrolityczne o pojemności 2200 µF – po dwa na kanał.
Resztę płytki zajmują obwody końcówki mocy. Do radiatora przyklejono taśmą termoprzewodzącą, niestety, dwa układy scalone LM3886T. Oznacza to, że kaloryfer będzie miał więcej roboty z ekranowaniem niż odprowadzaniem ciepła. Po jego drugiej stronie znalazł się przedwzmacniacz, oparty na dwóch układach scalonych NE5532. Ostatnia płytka zamontowana pionowo za przednią ścianką obsługuje resztę preampu, czyli m.in. regulacje głośności, barwy i balansu. Do ich realizacji również wykorzystano scalaki.
Pilot jest plastikowy, systemowy, ale przejrzysty i ergonomiczny. Jeżeli kupicie w komplecie odtwarzacz AXC35, dostaniecie identyczny na zapas.

034 037 Hifi 11 2020 001

Zasilacz impulsowy.
  


Wrażenia odsłuchowe
Słuchanie muzyki na AXA35 nie męczy. Wzmacniacz nie zdradza tendencji do krzykliwości w górze pasma. Nie pompuje też basu tak, by odbiło się to na ogólnym charakterze dźwięku. Generalnie trudno stwierdzić w brzmieniu nieprawidłowości, które by raniły ucho albo doprowadzały do irytacji osoby mające doświadczenie ze znacznie droższym i lepszym sprzętem. Powiecie, że to mało zachęcający wstęp? Proponuję przyjrzeć się zagadnieniu z innej perspektywy.
W taniej elektronice nie da się osiągnąć efektu jak z audiofilskiego urządzenia, zbudowanego bez większych kompromisów, z drogich komponentów i zmontowanego przez wysoko wykwalifikowany personel. Przeważnie producenci starają się więc robić dobrą minę do złej gry, a ściślej: kombinują tak, żeby klienta przyciągnąć jakąś cechą brzmienia – na przykład wyeksponować górę albo wyższy bas, podkręcić dynamikę. Zabiegów jest tyle, ile gustów, ale wspólny mianownik pozostaje ten sam: zawsze dostajemy coś kosztem czegoś i jeżeli określona cecha nabiera znaczenia pierwszorzędnej, wybijającej się ponad konkurencję, możemy szukać ubytków gdzie indziej. Czasem wychodzą z tego potworki doprowadzające do bólu zębów.

034 037 Hifi 11 2020 001

Przednia „stopa”
robi z AXA35
latający talerz.
  


Cambridge niczego nie podbija. Nie stara się oszołomić ani zauroczyć w pierwszych sekundach. Bez względu na repertuar gra ze spokojem i nawet pewnym dystansem. A jednak płynnie i, co tu dużo mówić, ładnie. Określenie wydaje się infantylne, ale chyba najlepiej oddaje to, co słyszymy.
Ciepłe słowa należą się górze pasma. Udało się połączyć dźwięczność z brakiem szpilek, metaliczności i podobnych nieprzyjemnych efektów. Wzmacniacz jest w tym zakresie hojny i swobodnie pokazuje pracę perkusji, sola trąbek i fletów, szarpnięcia strun gitar, sybilanty u wokalistów. Bez wycofania, a nawet przeciwnie – z lekkim zaznaczeniem podobnych efektów, ale nigdy nie popadając w jazgot czy suchą, ostrą manierę. Można nawet dostrzec jędrność i całkiem interesujące zróżnicowanie barw, a na pewno: kremowość bez oznak przytłumienia.
Coś z lampy? Chyba tak, zwłaszcza kiedy spojrzymy na płynne przejście w średnicę i sam środek pasma. Też gładki, lekko ocieplony, ale czytelny, oczywiście w odniesieniu do konkurencji w podobnej cenie. Największe wrażenie robi jednak umiar i wspomniany wcześniej spokój. Brzmienie instrumentów jest oddane bez zabarwień. Nie mamy złudzenia obecności na koncercie ani bezpośredniości. Dystans pozostaje, ale AXA35 nie kłamie. Nie rozjaśnia skrzypiec, nie dodaje im też altówkowej „nosowości”. Wiolonczele nie huczą. Barwa jest prawidłowa i tyle.

034 037 Hifi 11 2020 001

Pilot taki sam
jak do odtwarzacza
AXC35.
  


Bas pasuje do reszty. Jest dość lekki i nie należy oczekiwać po nim spektakularnej głębi. Nie poraża też tempem. Wydaje się raczej miękki, z lekko przeciągniętymi wybrzmieniami. Za to przyjemnie pulsuje. Wiele osób lubi taką lampową „misiowatość”. Jeżeli połączycie AXA35 z odtwarzaczem AXC35, dostaniecie dodatkowo większą masę i lepsze osadzenie w środkowym podzakresie basu, dające poczucie głębi.
Jak na 35 W na kanał, wzmacniacz potrafi zagrać naprawdę głośno. Osoby, które zaniepokoiła wartość w tabelce, będą mile zaskoczone. Spodziewałem się jednak większych kontrastów, choć w zasadzie nie wiadomo dlaczego. Brytyjczycy konsekwentnie realizują wizję brzmienia zbudowaną na spokoju i miłym dla ucha dźwięku, któremu nadali muzykalność raczej nie spotykaną w tym segmencie cenowym. Na tle agresywnych krzykaczy Cambridge Audio wybrało inną drogę i to alternatywa, którą warto poznać, bo z pewnością jest nietuzinkowa. Wiele osób odbierze to jako „klasę” i będzie mieć sporo racji.

034 037 Hifi 11 2020 001

Minimum.
  


Konkluzja
Słuchając AXA35, odpoczywamy, uspokajamy się, puls zwalnia. Czyli – teraz pan ma relaks.

2020 11 27 18 59 58 034 037 Hifi 11 2020.pdf Adobe Reader


Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 11/2020