HFM

artykulylista3

 

Parasound NewClassic 200 Integrated

028 033 Hifi 03 2020 00111
Zintegrowane wzmacniacze z przetwornikiem cyfrowo-analogowym to już nie moda, ale codzienność. Coraz więcej funkcji i dodatków ląduje w coraz mniejszych i oszczędniejszych energetycznie pudełkach.


Z jednej strony, cieszymy się wszechstronnością urządzeń; z drugiej – ich obsługa staje się skomplikowana, choć nie musi tak być, o ile konstruktor postawi się w pozycji użytkownika. Jeżeli istnieje coś takiego, jak „wzmacniacz przyszłości”, to z pewnością przypomina Parasounda NewClassic 200 Integrated.



A przynajmniej tak go sobie wyobraża Richard Schram, prezes amerykańskiej firmy. W jego wizji urządzenie powinno być przystępne cenowo, dysponować wysoką mocą i zapewniać jak najszersze możliwości rozbudowy systemu. Fakt – trudno dziś przewidzieć, co jeszcze ludzie zechcą podłączyć do zestawu stereo.

028 033 Hifi 03 2020 0016

Sekcja analogowa.

Budowa
Integrę przygotowano na wszelkie okoliczności, jakie przyszły do głowy Schramowi. W obudowie o wysokości 1U (standard urządzeń studyjnych) upchnięto moc 110 W. Wygląda nowocześnie, a przynajmniej nie kopiuje dotychczasowych wzorców. Trudno odmówić jej urody i, mimo wszystko, powściągliwości, charakterystycznej dla hi-fi z wyższej półki. Wystarczyły dwa pokrętła i dwa guziki, aby obsłużyć bogate menu i skorzystać ze wszystkich wynalazków ery początków sztucznej inteligencji.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Wnętrze nie przypomina
tego, do czego
się przyzwyczailiśmy.


Tego samego nie można już powiedzieć o pilocie. Na pierwszy rzut oka przypomina rozbudowane sterowniki do amplitunerów, z mnóstwem przycisków, z których trzy czwarte jest nie wiadomo po co. Tym razem jednak sprawa wygląda inaczej. Wszystkie mają konkretne zastosowanie i służą wyłącznie do obsługi wzmacniacza.
Plastikowa sztabka nie wszystkim się spodoba, ale należy zauważyć coś, co można uznać za przełom w myśleniu o potrzebach użytkownika. Piszę to całkiem serio, bo takich rzeczy jeszcze nie widzieliście. Niewykluczone też, że od tej pory zechcecie ich szukać u innych producentów, bo mają sens.

028 033 Hifi 03 2020 0018

Wyjście ze zwrotnicą.

Przyzwyczailiśmy się, że z kanapy można sterować głośnością (znaleziono najlepsze miejsce dla „mute”, pomiędzy „ciszej” a „głośniej”), włączyć/wyłączyć wyświetlacz, wybrać źródło i ewentualnie położyć system spać. To wszystko Parasound ma, ale jazda zaczyna się dalej. Za pomocą par +/- sterujemy: dwupunktową regulacją barwy (niskie i wysokie tony), głośnością subwoofera (można go wyłączyć) i balansem (tym razem poziomo: lewa – prawa). A jak już przekombinujemy, jednym przyciskiem wracamy do płaskiej charakterystyki i zapamiętanej głośności.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Środek w zbliżeniach.


Guzików jest dużo, ale rozmieszczono je intuicyjnie. Za sam pilot należy się 200 Integrated nagroda, a to niby tylko banalny kawałek plastiku. Zmienia on jednak całkowicie komunikację użytkownika z elektroniką. Do tej pory zdalnie ustawialiśmy tylko najważniejsze parametry. Aby dotrzeć do pozostałych, trzeba było podejść do szafki i kręcić gałkami albo szukać opcji w menu. Parasound odwraca ten stan: z płyty czołowej ustawimy wszystko, ale trzeba chwilę pomyśleć. Z pilota robimy to natychmiast i najprościej jak można. Richard Schram nie odkrył Ameryki, tylko dostosował urządzenie do nawyków ludzi. Rzadko się przecież podchodzi do sprzętu, a jeżeli już – to z konieczności. Za to pilotem wydaje się znakomitą większość komend. Teraz możemy zapomnieć o wstawaniu z kanapy.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Środek w zbliżeniach.


Na froncie, oprócz opisanych wcześniej atrakcji, widać uniwersalne wejście analogowe minijack. Realizuje ono wstępne wzmocnienie o 12 dB, z myślą o smartfonach i przenośnych odtwarzaczach. Szkoda, że zabrakło cyfrówki. Wprawdzie zepsułaby linię wzorniczą, ale mogłaby się przydać, skoro już postawiono na funkcjonalność.
Obok znajduje się wyjście słuchawkowe, współpracujące z wysokonapięciowym wzmacniaczem. Przycisk zasilania tylko przełącza urządzenie w tryb standby. Właściwy włącznik zamontowano obok trzypinowego gniazda zasilania.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Środek w zbliżeniach.


Rzut oka na tylną ściankę uzmysławia, z czym mamy do czynienia. Od strony audiofilskiej – przeciętniak. Tanie i proste gniazda kolumnowe (bardzo wąsko rozstawione, więc podłączanie sztywnych kabli to udręka, na dodatek będą wystawać u góry) przyjmują gołe druty, widełki i banany. Analogowe czincze też nie należą do wyrafinowanych, choć są złocone. Zrealizowano na nich trzy wejścia: dwa liniowe i jedno dla gramofonu. Niespodzianka: jest opcja MM i MC, wybierana miniaturowym przełącznikiem, który ma też trzecią pozycję: „line”. W ten sposób można zmienić phono w trzecie wejście liniowe i zamiast gramofonu podłączyć cokolwiek, na przykład tuner. Obok jest jeszcze bypass, czyli bezpośrednie wejście do końcówki mocy, przydatne w instalacjach wielokanałowych, również dla odtwarzaczy strumieniowych z własną regulacją głośności (np. Sonos Connect). Przewidziano jeszcze przelotkę dla dwóch subwooferów, też do zaawansowanych systemów kina domowego.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Środek w zbliżeniach.


Wyjścia stereofoniczne to jedno o stałym poziomie, na przykład do nagrywania, i drugie, regulowane, do podłączenia dodatkowej końcówki mocy. Są również dwa monofoniczne wyjścia do subwooferów. Jedno pełnopasmowe, drugie z filtrem dolnoprzepustowym ustawionym na 80 Hz. Kolejne stereofoniczne wyjście RCA jest regulowane, a dodatkowo można dla niego ustawić częstotliwość filtra górnoprzepustowego w zakresie 20-140 Hz. Oznacza to, że do zewnętrznej końcówki mocy będzie wysyłany sygnał z odciętymi najniższymi tonami, co może się przydać przy integrowaniu instalacji o specyficznych wymaganiach. Zwrotnicę można wyłączyć mikroprzełącznikiem i korzystać z wyjścia jak z normalnego drugiego pre-outu.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Środek w zbliżeniach.


W centrum ulokowano wejścia cyfrowe: optyczne, koaksjalne i USB, czyli wszystkie popularne standardy. Poniżej znalazły się jeszcze: wyzwalacz 12 V, wejście zewnętrznego czujnika podczerwieni i dwukierunkowy port szeregowy RS232.
Wzmacniacz wyposażono w przetwornik Burr Browna PCM1798, taki sam jak w Halo P5, o rozdzielczości maksymalnej 24 bity/192 kHz (na USB 24 bity/96 kHz).

028 033 Hifi 03 2020 00011

Środek w zbliżeniach.


Wnętrze, bardziej niż klasyczny wzmacniacz, przypomina fragment komputera. To układ pracujący w klasie D, zbudowany na gotowych modułach duńskiej firmy Pascal. Cała elektronika mieści się na czterech płytkach drukowanych, w tym jednej piętrowej. Zasilanie oparto na transformatorze wielkości… 1x1 cm i drugim – dwa razy większym. Oba zmieściłyby się w paczce po papierosach, razem z kondensatorami. Dla zainteresowanych: nie ma to nic wspólnego z serią Halo. Tam zaaplikowano tradycyjny układ z mocnym zasilaczem i transformatorem wagi ciężkiej. Jak widać, Parasound obstawia w wyścigu oba konie.
NewClassic 200 generuje moc 2 x 110 W/8 ? i tyle samo przy 4 omach. Nie należy się po nim spodziewać specjalnej wydajności ani podniecać liczbą watów, jakkolwiek producent podkreśla jakość komponentów. Ot, chociażby potencjometru siły głosu, też zresztą miniaturowego. Podobno jednak nie w wielkości siła. Ano, zobaczymy.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Środek w zbliżeniach.


Konfiguracja systemu
W teście NewClassic 200 Integrated pracował w następującym systemie: odtwarzacz CD: Gamut CD3, kolumny: Audio Physic Tempo VI i Acoustic Energy 509, okablowanie: Hijiri HCI/HCS, kondycjoner i sieciówki: Ansae.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Środek w zbliżeniach.


Wrażenia odsłuchowe
Skromne wymiary i skromne zasilanie to skromne oczekiwania względem dynamiki i basu. Dlatego na początek zaserwowałem żywiołowy, rockowy materiał oraz koncertowe nagrania z dużą rozpiętością poziomów sygnału i łupnięciem niskich tonów. Spodziewałem się klapy, ale wzmacniacz sobie poradził bez potu na czole. Z osiąganiem wysokich głośności problemów także nie ma; nie pojawiają się niepokojące zniekształcenia ani oznaki pracy ponad siły.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Pilot to przebłysk geniuszu.
Przewraca do góry nogami
interakcję użytkownik – urządzenie.


Największym zaskoczeniem okazuje się bas. Parasound potrafi wyciągnąć z gitary Marcusa Millera całkiem przyzwoitą energię i głębię. Nie jest to oczywiście poziom, który prezentuje chociażby dzielona Emotiva BasX, ale na tle konkurencji w podobnej cenie zasługuje na czwórkę z małym minusem. Nie powinno Wam brakować dołu, a jeżeli już, to można go minimalnie podbić korekcją, choć przy poważnej ingerencji wpłynie to na ogólną barwę. Zalecam więc umiar. Kontrola zakresu jest do przyjęcia. Czuje się lekkie przyhamowanie tempa i miękkość, ale to akurat nadaje nagraniom mięsistość i wypełnienie. Dźwięk jest za to wyrównany i nie słychać zaburzeń równowagi tonalnej.



Przejrzystość i czytelność to też dobry poziom, jednak pod warunkiem, że nie słuchamy rozbudowanych składów. Parasound gra z powietrzem, rozdzielczo i swobodnie. Dopiero w gęstych fakturach odczuwa się tendencję do skupiania źródeł na mniejszym obszarze i utratę przejrzystości, czasem nawet zlewanie się planów. Nic dziwnego, bo połączenie wysokiej dynamiki ze skomplikowanym sygnałem, nabitym informacjami, wymaga od wzmacniacza wydajności. Za to brzmienie instrumentów jest więcej niż poprawne. Zwłaszcza trąbki, saksofony i gitary robią dobre wrażenie neutralną temperaturą i wiernym odwzorowaniem barwy.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Nowoczesny naleśnik.


W starszych nagraniach NewClassic 200 Integrated stawia na wyższe rejestry. Dzięki temu słychać dużo szczegółów i wyraźny tekst piosenek. W kwestii doznań przestrzennych urządzenie sugestywnie oddaje parametr szerokości sceny. Koncentruje się na pierwszym planie, pokazując go zaraz za linią głośników. Porażającej głębi tu nie znajdziemy, ale też nie można powiedzieć, że scena jest płytka i płaska. To po prostu średni poziom urządzeń w tej cenie, bez audiofilskich pretensji. Wiele ciepłych słów można za to powiedzieć o brzmieniu gitary. W „Morning Has Broken” Cata Stevensa jej barwa nie budziła zastrzeżeń, a czytelność pracy prawej ręki powinna usatysfakcjonować nawet muzyków przyglądających się technice gitarzysty.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Wąziutki wyświetlacz,
bo i wzmacniacz wąziutki.


Wzmacniacz generalnie gra jasno, czytelnie i najlepiej się czuje w materiale o niezbyt skomplikowanej architekturze. Jeżeli dobierzecie do niego ciepłe kolumny z mocnym basem, będziecie zadowoleni. Nie ma ewidentnych wad; niczym też nie zachwyca. Taki wniosek wyciągną osoby osłuchane, które miały do czynienia chociażby z serią Halo. Ci, którzy po raz pierwszy przesiadają się z miniwieży na „poważny sprzęt”, mogą być zachwyceni.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Słuchawki i wejście analogowe
na froncie. Dla przenośnych
samograjów.


Konkluzja
Parasound NewClassic 200 Integrated nie rozwiał mojej niewiary w to, że wzmacniacz w klasie D z miniaturowym zasilaniem może zagrozić pod względem brzmienia wydajnej konstrukcji w „przestarzałej” klasie AB. Jednak w zestawieniu z konkurencją w podobnej cenie, jak to mówią, wstydu nie ma. Ale chyba też nie miała to być alternatywa dla audiofilskich klocków; celuje bowiem w innego klienta. I tu może zrobić zamieszanie, bo od strony użytkowej naleśnik z USA to petarda, a w podejściu do „problemu” zdalnego sterowania widzę przebłysk geniuszu.

028 033 Hifi 03 2020 00011

Sporo tego.

 

 

2020 03 24 19 59 33 028 033 Hifi 03 2020.pdf Adobe Reader


Maciej Stryjecki
Źródło: HFM 03/2020