HFM

artykulylista3

 

Parasound HINT 6

012 019 Hifi 04 2019 021
Właścicielem Parasounda jest Richard Schram, zaś autorem większości projektów John Curl. Zdolny konstruktor współpracuje z firmą od 1989 roku. Dzięki gromadzonym przez lata doświadczeniom wie, jak działają różne komponenty i jak wpływają na brzmienie. Wie też, że wcale nie muszą być najdroższe, aby zapewnić pożądane rezultaty.

Urządzenia Parasounda są produkowane na Tajwanie, a w San Francisco przechodzą ostateczną kontrolę jakości. Dopiero stąd trafiają do 25 krajów na wszystkich kontynentach, poza Antarktydą.
Jako że w katalogach wielu firm pojawiają się wzmacniacze zintegrowane z przetwornikiem c/a, Parasound postanowił do nich dołączyć. W 2015 roku opracował model Halo Integrated (HINT). John Curl zaprojektował jego część analogową, bazującą zresztą na rozwiązaniach z monobloków JC 1. Niedawno wprowadzono nową wersję, oznaczoną jako HINT 6. Szóstka wzięła się z symbolu przedwzmacniacza P6, którego obwody przeniesiono wprost do integry. Końcówkę mocy pozostawiono bez zmian. Nadal dostarcza imponujące 160 W/8 ?.

Budowa


Parasound HINT 6 wygląda niemal tak samo jak Halo Integrated, ale równocześnie jest bardziej atrakcyjny. Efekt uzyskano, dodając po bokach przedniej ścianki z grubego aluminium pionowe wstawki z mosiądzu. W dostarczonej do recenzji wersji czarnej prezentuje się to całkiem elegancko. Najważniejsza zmiana w układzie frontu to dwucyfrowy wyświetlacz obok potencjometru. Pokazuje poziom głośności w zakresie 0-99. Jego jasność można regulować stopniowo przyciskiem Dim. Szkoda, że nie pokazuje częstotliwości próbkowania sygnału cyfrowego.
Niewielkie, w relacji do imponujących gabarytów HINT-a 6, pokrętło siły głosu wykonano z aluminiowego odlewu. Obraca się gładko na łożyskach kulkowych. Ręczna regulacja głośności sprawia taką przyjemność, że niejeden użytkownik zrezygnuje z pilota.

012 019 Hifi 04 2019 001 Bogato wyposażony
Parasound HINT 6 dysponuje
mocą 2 x 160 W/8 Ω.

 

Poziome zagłębienie w dolnej części przedniego panelu sprytnie maskuje kilka przycisków: Dim, Mute, Power, odłączanie regulacji barwy tonu oraz diody wskazujące aktywne wejście. Do wyboru tego ostatniego służy okrągły przełącznik, trochę za mały i położony zbyt blisko regulatora balansu, więc w tym przypadku jednak sięgniemy po pilot. Dwa gniazda typu minijack 3,5 mm to wyjście słuchawkowe i wejście analogowe, np. dla przenośnego odtwarzacza.

012 019 Hifi 04 2019 001 Panel frontowy zdobią delikatne
wstawki z mosiądzu.

 

Na tylnej ściance umieszczono pięć wejść analogowych RCA, przy czym piąte zdublowano w postaci XLR-ów.
Wejście gramofonowe współpracuje z wkładkami MM i MC. Regulację impedancji obciążenia umożliwia trójpozycyjny przełącznik hebelkowy. Dwa ustawienia (100 ? i 47 ?) przewidziano dla wkładek MC, zaś jedno – dla MM (47 k?). W porównaniu z poprzednim modelem HINT, podniesiono wzmocnienie. Dzięki temu urządzenie lepiej współpracuje z wkładkami o bardzo niskim napięciu wyjściowym. Obok gniazda phono znalazł się mosiężny zacisk do podłączenia masy ramienia. Do nagrywania, ew. podłączenia zewnętrznego wzmacniacza słuchawkowego, służy wyjście RCA o stałym poziomie.

012 019 Hifi 04 2019 001 Odłączane regulacje,
wyjście słuchawkowe 3,5 mm
i wejście liniowe 3,5 mm.

 

Integrację systemu stereo z kinem domowym ułatwia wejście RCA Theater Bypass Amp Input, do którego można podłączyć zewnętrzny procesor lub amplituner AV i ominąć w ten sposób regulację głośności we wzmacniaczu. Jest nawet – i to już funkcja niemal niespotykana – przelotka dla dwóch monofonicznych kanałów subwoofera. Nie zabrakło także dwóch monofonicznych wyjść subwooferowych, współpracujących z filtrem dolnoprzepustowym, regulowanym w zakresie 20-140 Hz.

Ustawić można nawet – i to druga ciekawostka – częstotliwość filtrowania sygnału na wyjściu przedwzmacniacza (pre out). Parasound proponuje te wszystkie opcje, aby nie tylko połączyć kino domowe z zestawem stereo, ale także precyzyjnie zintegrować brzmieniowo obie instalacje.

012 019 Hifi 04 2019 001 Przyjemne w użytkowaniu
pokrętło i wyświetlacz siły głosu.

 

Sygnał z przedwzmacniacza i subwoofera (mono) jest także dostępny na wyjściach XLR. Tym razem możliwości regulacji nie przewidziano. HINT 6 został wyposażony w cztery wejścia cyfrowe: dwa optyczne (o jedno więcej niż u poprzednika), koaksjalne i USB. To ostatnie zostało poprawione i teraz nie wymaga instalacji sterowników ani w przypadku Maca (co jest normą), ani Windowsa 10, co należy uznać za bardzo przyjemne udogodnienie. Asynchroniczne USB 2.0 obsługuje format PCM do 32 bitów/384 kHz, DSD do 256 oraz DoP DSD. Wejścia koaksjalne i optyczne przyjmują PCM do 24 bitów/192 kHz.

012 019 Hifi 04 2019 001 Niebieskie diody wskazują
aktywne wejście.

 

Zaciski głośnikowe są solidne, choć Parasound przyzwyczaił użytkowników do terminali jeszcze wyższej klasy. Przemawia za nimi łatwość podłączania widełek i gołych przewodów, jak i wtyków bananowych. 12-woltowe wyjście wyzwalacza przekazuje komendę „włącz/wyłącz” i umożliwia uruchamianie połączonych urządzeń jednym przyciskiem.
Nad gniazdem typu IEC znajduje się główny włącznik zasilania. W trybie standby wzmacniacz pobiera 0,5 W. Po uruchomieniu – 70 W, a maksymalnie 750 W. Tak głośno słuchać jednak nie będziemy.

012 019 Hifi 04 2019 001 Wnętrze.

 

Po zdjęciu pokrywy w oczy rzuca się duży transformator toroidalny, zamknięty w ekranującej obudowie. Oba kanały są zasilane z osobnych odczepów. Cztery kondensatory filtrujące mają łączną pojemność 40000 µF. W stopniu końcowym pracuje 12 tranzystorów bipolarnych. Przed przegrzaniem układ zabezpieczają czujniki, które wyłączą wzmacniacz w przypadku osiągnięcia zbyt wysokiej temperatury.
Konwencjonalny potencjometr Alpsa zastąpiono elektronicznie sterowaną analogową drabinką rezystorową Burr-Browna. Przy okazji dodano dwie funkcje. Użytkownik może ustalić głośność początkową, z którą wzmacniacz będzie rozpoczynał pracę, oraz zaprogramować swój ulubiony poziom, który zostanie osiągnięty po naciśnięciu przycisku na pilocie.

012 019 Hifi 04 2019 001 Radiatory dla tuzina bipolarnych tranzystorów mocy.

 

W przetworniku zastosowano kość ESS Sabre32 Reference ES9018K2M. Specjalnie zaprojektowany do HINT-a 6 wzmacniacz słuchawkowy bazuje na układzie scalonym Texas Instruments TPA6120. Zalecany zakres nominalnej impedancji nauszników jest bardzo szeroki: 10-600 omów. W praktyce oznacza to, że Parasound wysteruje każdą współczesną konstrukcję. Może poza kompletną egzotyką, ale one i tak mają zwykle własne preampy.
Poręczny pilot wyposażono w podświetlenie przycisków na niebiesko. Można  nim zmieniać wejścia, regulować głośność i wyciszać wzmacniacz. Można też odłączyć regulację barwy tonu, a także zapisać wspomniane wcześniej poziomy głośności.

012 019 Hifi 04 2019 001 Do terminali głośnikowych dochodzą grube przewody.

 

Konfiguracja
Parasounda HINT 6 słuchałem w pokoju o powierzchni 28 m2, z kolumnami Harbeth Super HL5 Plus 40th Anniversary i krótko z Q Acoustics 3050i. Płyty CD i SACD, jak i pliki hi-res odtwarzał referencyjny Marantz SA-10. Wykorzystane w teście łączówki to Acrolink A2080 i Audioquest AudioTruth Diamond (XLR), Monster Sigma Retro Gold i Straight Wire Serenade II (RCA), a głośnikowe – Monster Sigma Retro Gold. Pliki z laptopa MacBook Pro odtwarzał program JRiver Media Center 24. Komputer z Marantzem SA-10 łączył Chord USB Silver Plus.

012 019 Hifi 04 2019 001 Transformator toroidalny w obudowie.

 

Wrażenia odsłuchowe
Pamiętam Halo Integrated, którego słuchałem w tych samych warunkach. Nowa integra HINT 6 gra wyraźnie lepiej od poprzedniczki, choć na pewno nie przeskoczyłaby dzielonego zestawu A 21/JC 2.
Podobno żadna muzyka nie wygrzewa sprzętu lepiej od elektronicznej. Skorzystałem więc na początek z premiery nowego albumu Jean-Michela Jarre’a „Equinoxe Infinity”. Wykreowana tu scena dźwiękowa wirtualnie powiększyła wymiary pokoju. Rozgrywająca się na wielu planach akcja okazała się czytelna i precyzyjnie określona. Wydawało się, że każda z elektronicznych klawiatur francuskiego mistrza ma pełną swobodę budowania przestrzeni, rozszerzającej się niczym kosmos według teorii wielkiego wybuchu. Niskie pomruki nie wstrząsały ścianami, za to średnie tony były niemal namacalne, wielobarwne i… naturalne. Tak, wydawało się, że Parasound pomaga rozróżnić te cyfrowe od starych syntezatorów analogowych.

012 019 Hifi 04 2019 001 Cztery kondensatory filtrujące po 10000 μF.

 

Nowe nagrania Jarre’a podsunęły mi pomysł, by skonfrontować je ze starszymi produkcjami w zremasterowanej wersji, wydanej na poczwórnym albumie „Planet Jarre: 50 Years of Music”. Może to nostalgia, ale realizacje sprzed lat wydają mi się ciekawsze, zarówno pod względem bogactwa brzmienia, jak i melodyki. Przecież nie tylko „Oxygen” był przebojem; Jean-Michel Jarre miał ich więcej. Nowa produkcja jest natomiast bardziej złożona pod względem planów dźwiękowych i różnorodności instrumentów, co HINT 6 także pokazał.

012 019 Hifi 04 2019 001 Parasound HINT 6

 

Pozostając w klimatach retro, choć teraz już zdecydowanie rockowych, sięgnąłem po świeżo zremasterowany album The Jimi Hendrix Experience „Electric Ladyland”. Mój ulubiony utwór z tej płyty to koncertowy 15-minutowy blues „Voodoo Chile”. Nagranie zyskało głębię. Gitara Hendriksa znajduje się na drugim planie, ale przesuwa się po scenie z prawej na lewą stronę. Tu znów objawia się zdolność Parasounda do budowania obszernej, wręcz stadionowej przestrzeni, ale w końcu Hendrix często występował właśnie w takich miejscach. Oklaski publiczności dają wrażenie obecności słuchacza pod sceną, a to bezcenne wrażenie! Wolałbym, żeby organy były lepiej wyeksponowane, ale realizator nie mógł ich przecież wysunąć przed wokal. I do tego zachwycające brzmienie rzężącej, łkającej, wyjącej gitary. Dla porównania, studyjne nagrania z „Electric Ladyland” nie mają już tej przestrzeni co zapis występu na żywo.

012 019 Hifi 04 2019 001 Od drgań podłoża izolują
dobrej jakości nóżki.

 

Współczesny blues członka ZZ Top Billy’ego Gibbonsa z jego solowej płyty brzmi zadziornie. Ostre gitary, mocny bas i energetyczna perkusja sprawiają, że Harbethy stają się dziarskie, a jednocześnie dbają o rozkoszną poprawność średnicy (gitara, harmonijka ustna, wokal). Dynamika to już sprawka Parasounda. Spokojne nagranie „Tangled Up In Blue” Boba Dylana pokazuje niuanse interpretacji wokalnej poety. To przekonująca ballada ze skromnym gitarowym akompaniamentem, skupiona na tekście, ale na tyle zadziorna, by słuchać jej z zainteresowaniem.

012 019 Hifi 04 2019 001 Lekki, funkcjonalny pilot

 

Wznowiony i zremasterowany z okazji 60. rocznicy premiery album Franka Sinatry „Sings For Only The Lonely” (Capitol, 1958) zawiera w wersji „de luxe” oryginalne ścieżki monofoniczne, a także stereofoniczny mix A.D. 2018. Warto posłuchać, jak w nagraniach mono wzmacniacz i głośniki budują przestrzeń w głąb i w górę, a także wszerz, choć wąsko pomiędzy kolumnami.
Wersja stereo ma większe wymiary we wszystkie strony. Wokal Sinatry jest bardziej wyrazisty, wysunięty do przodu, z większym dystansem do cofniętej orkiestry. Słuchając mono odnosi się wrażenie, jakby artysta stał tuż przed muzykami; w stereo ta odległość wydaje znacznie większa. Przyczynek do zrozumienia pracy realizatora, który może przesuwać źródła dźwięku na konsolecie i umieszczać je w dowolnym miejscu przestrzeni.

Jak to robią wytwórnie audiofilskie, warto posłuchać na płycie Chesky Records, zrealizowanej w technice binauralnej. Casey Abrams i jego zespół wydają się tak realistyczni, jakby stali na wyciagnięcie ręki, a saksofonista chodzi sobie swobodnie po studiu, grając we wszystkie strony i tym samym podkreślając i tak już sugestywne wyobrażenie miejsca nagrania.

012 019 Hifi 04 2019 001 Otwory w obudowie odprowadzają ciepło z wnętrza.

 

Wbudowany DAC Parasounda prezentuje na tyle dobrą jakość, że nie odczułem przymusu korzystania ze źródła innego niż pliki cyfrowe. Jednak Marantz SA 10 pozwolił odkryć większy potencjał wzmacniacza. Ciekawego porównania dokonałem, słuchając „Kind of Blue” Milesa Davisa z pliku 24/192 i japońskiego wydania na płycie BSCD2. Wydaje się, jakby były to zupełnie inne miksy, a przecież różnią się głównie nośnikiem i masteringiem. W każdym można znaleźć coś ciekawego. Wersja hi-res przynosi więcej szczegółów w wysokich tonach, ale dynamika kompaktu jest szersza, kontrabas wyraźniejszy i ogólnie japońska płyta brzmi atrakcyjniej.

012 019 Hifi 04 2019 001 Wyjątkowe bogactwo wejść, wyjść i regulacji.

 

Czy to znaczy, że sekcja analogowa HINT-a 6 jest znacznie lepsza od cyfrowej? Z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że tak. Dzięki temu, podłączając wysokiej jakości odtwarzacz CD, lepiej wykorzystamy możliwości wzmacniacza. Warto jednak zaznaczyć, że BSCD2 daje dźwięk nieco podrasowany, bardziej sugestywny i angażujący niż zwykłe CD. Ale czyż nie o emocje w słuchaniu muzyki chodzi?

012 019 Hifi 04 2019 001 Cztery wejścia cyfrowe, w tym asynchroniczne USB, które działa z Windowsem 10 bez dodatkowych
sterowników.

 

HINT 6 zachęca do głośniejszych odsłuchów niż zwykle. Złapałem się na tym, że lubię dynamikę Parasounda, kiedy gra na wysokich obrotach. Muzyka nabiera wtedy ciała, a informacje o nagraniu przybliżają się i stają czytelne jak na dłoni. A ponieważ wzmacniacz imponuje mocą, sąsiedzi mogą się zaniepokoić. Kiedy zaś nadejdzie wieczór, HINT 6 zabrzmi słodko, przyjaźnie i odpowiednią muzyką utuli nas do snu.

012 019 Hifi 04 2019 001 Pojedyncze terminale kolumnowe.

 

Konkluzja
Zintegrowany Parasound to przyjaciel audiofila i melomana, a także wstęp do hi-endu w przystępnej cenie. Czy przyjaciel na zawsze? Z pewnością na długo, bo daje poczucie spokoju, że dobrze wydaliśmy pieniądze.

 

 

012 019 Hifi 04 2019 001 Pięć wejść RCA, jedno XLR, phono MM/MC z uziemieniem,
przelotka dla kina domowego, wyjście nagrywania,
pre out XLR i sub out… też XLR.

 

012 019 Hifi 04 2019 001 Wielka rzadkość: regulowana częstotliwość
filtrowania wyjść przedwzmacniacza
i subwooferów.

 

2019 04 23 11 05 37 012 019 Hifi 04 2019.pdf Adobe Reader

 

 

Janusz Michalski
Źródło: HFM 04/2019


Pobierz ten artykuł jako PDF