HFM

artykulylista3

 

Ayon Spirit III

image 346
Ayon Spirit to konstrukcja znana od dawna. Obserwuję jej ewolucję z przyjemnością, a kolejne ulepszenia są przemyślane i kontynuują dotychczasową szkołę dźwięku.
W trzeciej generacji Ayon przebudował sekcję przedwzmacniacza. Jego widoczną częścią są dwie dodatkowe lampy 6SJ7, wystające z górnej części obudowy.




Wzmacniacz wyposażono w układ automatycznej regulacji prądu spoczynkowego lamp mocy. Na tylnej ściance znajdziemy solidne zaciski z odczepami dla kolumn o impedancji nominalnej 4 i 8 omów oraz cztery liniowe wejścia RCA i jedno XLR. Urządzenie może pracować jako wzmacniacz zintegrowany, przedwzmacniacz albo końcówka mocy.


Obudowę Spirita III skręcono z grubych płatów szczotkowanego i anodowanego na czarno aluminium oraz błyszczącej blachy stalowej, z której wykonano pokrywy transformatorów. Te są pokaźnych rozmiarów, a ich masa jest tak duża, że przesuwa środek ciężkości urządzenia.
Na przedniej ściance znajduje się pokrętło potencjometru głośności, a obok – niewielki czerwony wyświetlacz, pokazujący siłę dźwięku. Pośrodku widać też podświetlone na czerwono logo producenta oraz wybierak źródła. W standardowym wyposażeniu jest pilot, również w czarnej obudowie z aluminium. Całość robi wrażenie solidnej i wykonanej z dbałością o szczegóły.
Robert Trzeszczyński

Opinia1

o ayon12

 


Spirit III to bardzo udany wzmacniacz, choć nie mogę powiedzieć, że w pełni uniwersalny. Nie ze wszystkimi kolumnami zagra wspaniale, ale z większością – przynajmniej dobrze. Najbardziej lubi być połączony szybkimi kablami z neutralnymi głośnikami i takim też źródłem. Unikałbym większej ilości lamp w torze oraz okablowania w typie Cardasa. Dobrze też się postarać o odpowiedni stolik. Zastąpienie platform własnej roboty na stolikiem Rogoz pokazało, jak bardzo wibracje wpływają na dźwięk i ile możemy zyskać albo stracić. Spirit jest również podatny na wszelkie zmiany okablowania, zwłaszcza zasilającego. Często przewody mają znikome znaczenie, tutaj jednak warto się przyłożyć.


image 17

Do tej pory rodzina lamp typu KT budziła uznanie mocą, jednak brakowało kolorytu, kremowości i pewnej fizjologicznej naturalności. Dopiero KT150 połączyła ogień z wodą. Dzięki niej Spirit III dysponuje potężną mocą, ale też jest muzykalny i zwiewny.
Trudno mi w tym wypadku mówić o częściach pasma. Jest ono bowiem jednolite i płynne. Czasem się zdarza, że poszczególne fragmenty charakterystyki różnią się i trochę do siebie nie pasują. Tutaj niczego podobnego nie można się doszukać. Na tym polega siła tego urządzenia. Zachowuje tę samą barwę niezależnie od wysokości dźwięku.


image 18


Można więc mówić, że wysokie tony są delikatne, dźwięczne i detaliczne, a później podobnie opisać średnicę i bas. Można wspomnieć, że niskie tony są trzymane w ryzach, choć nie przesadnie, bo mogłoby to zmniejszyć ich objętość. Można się też delektować średnicą – namacalną i czytelną. To wszystko prawda, ale nie to wydaje się najważniejsze. Tutaj chodzi o umiejętny dobór proporcji – o złoty środek. Lampa, ale mocna. Barwna, ale wystarczająco precyzyjna i gładka. Czegóż chcieć więcej?
Najnowsze wcielenie Spirita zachowało wszystkie zalety poprzednika. Osiągnięto nawet pewien postęp w wyrafinowaniu. Z całą pewnością można natomiast stwierdzić, że w odpowiedniej konfiguracji wzmacniacz odwdzięczy się paletą barw i dużą ilością energetycznej radości. Polecam go wszystkim, których cieszy lampowe ciepło, a nie mają w systemie wysokoefektywnych kolumn. Ayon Spirit III sprawdzi się u nich doskonale.
Robert Trzeszczyński


image 19

 


Opinia2

o ayon123


Spirit III to najnowsza, a zarazem najbardziej udana edycja popularnego wzmacniacza Ayona. Rozwój tego modelu nie tylko widać gołym okiem, ale też wyraźnie słychać. Jako pierwsza daje się odczuć moc, bo nowe lampy przedwzmacniacza i sekcji końcowej rzeczywiście dodały Spiritowi diabelskiego kopyta.


Nie jest to piecyk z gatunku skromnisiów. Raczej wielkie, błyszczące urządzenie, którego nie sposób nie zauważyć i które gra adekwatnie do swego wyglądu – obszernie i atrakcyjnie. Ayon spycha na dalszy plan pozostałe elementy systemu. Przejmuje kontrolę i dominuje nad całością. Nie jest ani neutralny, ani nijaki. To wzmacniacz o silnym charakterze i wyraźnej barwie. Zachował przy tym sporo jedynej w swoim rodzaju „ayonowatości”, choć trzeba zaznaczyć, że mniej niż jego poprzednicy.
Spirity zawsze grały mocno i gęsto. Zaokrąglały barwę i dolne rejestry. Czasami były może zbyt powolne, miśkowate czy ciepłe, ale trochę podrasowane, co często się podoba. W tym przypadku jest dość podobnie, bo dźwięk koncentruje się na średnicy. Wysokie tony zostały lekko przycięte, a średnica – uwypuklona. Pomimo ocieplenia i zaokrąglenia nie traci jednak czytelności.


image 20


Zasadniczą różnicą między tym modelem a poprzednikami jest ponadprzeciętna dynamika, która sprawia, że wspomniana „ayonowatość” przestaje być oczywista. Spirit III to petarda, pełna drive’u i ze sporym zapasem mocy. Nie ma tu spowolnienia; dźwięk ani nie jest gumowaty ani się nie skleja. Ayon jest szybki i dość precyzyjny, choć nie na tyle, by dało się policzyć włosy w brodzie dyrygenta.
Trójka ma rozmach, jakiego brakowało jej poprzednikom. Zamaszyście kreśli scenę, odpowiednio wypełnioną instrumentami i równie odpowiednio nasyconą detalami. Słychać głębię, gradację planów i tło. Można odnieść wrażenie, że wzmacniacz gra zupełnie od niechcenia i bez wysiłku radzi sobie nawet z wymagającymi zespołami głośnikowymi, takimi jak choćby Dynaudio Special 25.


Skoro o nich mowa, należy stwierdzić, że nie jest to najszczęśliwszy mariaż. Nie z powodu ułomności któregoś z komponentów, ale zwyczajnie w myśl zasady, że „co za dużo, to niezdrowo”. „Dwudziestki piątki” charakteryzują się silnym i niepokornym basem w dużych ilościach. Z Ayonem jest tak samo – niskie tony są obfite, ciepłe i gęste niczym ciekły mazut. Połączenie tej dwójki dało basiszcze o nieokreślonych kształtach – tłuste i wylewające się na pokój jak wulkaniczna lawa. I mimo że wzmacniacz oferuje znakomitą dynamikę, a bas pojawia się wtedy, kiedy powinien, to jest go tyle, że spokojnie można by go eksportować. W tej sytuacji konieczna stała się zmiana okablowania. Do Spirita III polecam suche, zimne i analityczne przewody. Świetnie nadawałby się Naim Naca, ale nie miałam go akurat pod ręką.

 


image 38
Zmiana głośników na mniej wybredne i nie tak bogate w bas przyniosła zdecydowaną poprawę. Wróciła równowaga, za to ja zostałam z niej zupełnie wytrącona. W kwestii Spirita III musiałam się jednak obejść smakiem, bo jego zakup wiązałby się z koniecznością wymiany kolumn. To zaś nie wchodzi w rachubę. Dla austriackiego wzmacniacza idealnymi partnerami byłyby zestawy z gatunku „suchar-suchotnik”, nie epatujące basem, a najlepiej dość szczegółowe. To byłoby połączenie znakomite, bo lampowe ciepło Ayona nasyca barwy tak, że pozostałe elementy nie muszą już tworzyć dodatkowego czaru. W trybie triodowym jest go jeszcze więcej. Mnie bardziej odpowiadało granie w pentodzie ze względu na zwartość i energię prezentacji. Zapewniam, że czaru nawet wtedy było pod dostatkiem.
Spirit III to bardzo udany model. Gra mocno, zamaszyście i bez wysiłku, za to z emocjami. Każdemu wielbicielowi lampowego grania raczej przypadnie do gustu. Ale nie jest uniwersalny; ma swój sznyt i zadatki na gwiazdę systemu, bo nadaje całości charakter. Najlepiej, żeby współpracujące z nim elementy były niepozorne, neutralne, może nawet trochę kościste. Wówczas możemy liczyć na lampowy popis Spirita III.


Mam nieodparte wrażenie, że jego panowanie nie będzie wieczne, bo Gerhard Hirt najwyraźniej hołduje zasadzie Bruce’a Lee, że „jedyną drogą rozwoju jest ciągłe podnoszenie poprzeczki, a jedyną miarą sukcesu jest wysiłek, jaki włożyliśmy, by go osiągnąć”.
Czekam zatem na Spirita IV.
Aleksandra Chilińska

 

 

o ayon1


 
Źródło: MHFM 03/2015

Pobierz ten artykuł jako PDF